Na początku pragnę Ci powiedzieć ze podziwiam Twoją determinację w ratowaniu małżeństwa i uważam że jest to wielki wysiłek , imponujesz mi postawą miłości wobec męża ,mądrej miłości i to rozwijaj z Bogiem .
Pogodna zdaję sobie sprawę że zasługujesz na prawdę, każdy na nią zasługuje ,i oczekiwałaś postawy pełnej szczerości ,ale zadaj sobie pytanie jak Ty zareagowałabyś gdybyś zrobiła coś , co wiesz że zrani męża i dodatkowo jest Ci wstyd się do tego przyznać ,żałowałabyś tego ,ale byłoby i tak już za późno ,wiedząc że to nie pierwszy raz ,a poza tym możesz stracić naprawdę kogoś kogo kochasz.
Wydaje mi się że nie skazywałbym męża za to , że bał się przyznać ,chociaż to Ty możesz poznać najbliższe prawdy wytłumaczenie ,bo powody mogą być dwojakie ,albo to co opisałem albo wyrachowanie ,ja nie oceniam bo nie mogę i nie chce ,Ty znasz męża zastanów się .
Wiele razy Ci pisałem miłośc bez naiwności ,ale miłośc miłosierna ,dzisiejsze czytanie ,a najbardziej ten fragment :
"Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" Mt 9,11-13 .
też to opisuje ,takie jest moje wewnętrzne przekonanie do traktowania drugiego ,m.in. mojej żony która notorycznie mnie zdradzała przez 4 lata z 5 facetami .
To co napisałem , nie znaczy że zgadzam sie z tym co opisałaś :
pogodna pisze:Trochę to widzę w ten sposób:
no przecież mężczyźni tak mają, tak są zaprogramowani, Ty o dzieci na tym nie tracicie, dba o Was i Was kocha co nieustannie pokazuje.
A co kilka lat przeżyję traumę?
Może w końcu się przyzwyczaję? Nie potrafię się z tym pogodzić. Być może idealizuję małżeństwo.
To nie tak że mężczyźni tak mają ,to nie jest kompetentne podejście ,kobiety takie jak moja żona też tak mają ,ale Pogodna ….moja przysięga miłości ,wierności i uczciwości małżeńskiej obliguje
mnie przed samym sobą ,Bogiem i małżonką do 100% obiektywizmu ,mimo zaangażowania emocjonalnego .
Rozumiem że to co świeże boli mocniej ,ale też miej świadomość ze każdy z małżonków ,zarówno Ty ,jak i mąż jest zobligowany do tego co sam poprzysiągł .
Czy nasze wsparcie nie powinno wyglądać tak by pomóc drugiemu ponieść konsekwencje które go rozwiną a zarazem pokierują go do wzrostu ,jak pisał Rak? Też sie z tym zgadzam ,pytanie na ile będziesz towarzyszyła ,wspierała i kochała w tym procesie ,który również na Ciebie ma wpływ.
I jeszcze jedno ,dlaczego chcesz obciążać swoją psychikę tym co podsłuchasz ,nagrasz? ja z doświadczenia powiem Ci że to jest tak destrukcyjne że mało kto pod takim ciężarem nie upadnie .
Ja zbyt dużo usłyszałem w takich sytuacjach ,a Bóg mnie ostrzegał pytał czy ufasz Mi ? czy fałszywemu poczuciu bezpieczeństwa które niby dają informacje . Bóg zdjął ten ciężar po wielu latach ze mnie ,i nie chce do takich zachowań wracać nigdy w życiu .
Mnie przekonuje słowo Jezusa ,mnie osobiście które wypowiedział w swoim nauczaniu "Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? Mt 5,46
To jest moje małe Getsemani ,małżeństwo kiedy pytam :Ojcze jeśli chcesz oddal ode mnie ten kielich ,ale nie jak ja ,ale jak Ty chcesz niech się stanie ?
Dlatego przyjąłem tutaj nowe imię , Ozeasz , pozdrawiam Cię ,jesteś dzielną kobietą ,żoną ….
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II