Trudne chwile z zona
Moderator: Moderatorzy
Re: Trudne chwile z zona
Czesc. Nie wiem czy jest tu jakis admin, ale uwazam watek za zamkniety. Nasz zwiazek sie skonczyl i nie ma o czym juz wiecej gadac. Wczoraj zapytala mnie kiedy sie wymelduje bo chce skladac kwity o dodatek mieszkaniowy. W swieta pisze mi takie glupoty. Rece opadaja. Poza tym pogodzilem sie z kuzynka i jej mezem z ktorymi nie odzywalismy sie pare lat. Tylko i wylacznie przez żonę. Wiec nie ma co tu wiecej debatowac. Widze, ze Bog dal mi znak, ze sa rzeczy wazne i wazniejsze. A zycie w toksycznym zwiasku nie jest dobre dla nikogo
Ostatnio zmieniony 26 gru 2018, 14:46 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto dane osobowe
Powód: usunięto dane osobowe
Re: Trudne chwile z zona
Mikki
Możemy oczywiście zamknąć wątek, ale może chciałbyś przez jakiś czas mieć możliwość w nim pisać?
Nie zawsze nasze problemy kończą się z chwila odejścia od współmałżonka, nawet czasem z chwilą rozwodu.
Jeżeli nie będziesz pisał, to temat sam "się zamknie" przechodząc w dalszą kolejność i tym samym sam się zamknie śmiercią naturalną.
Czasami jednak bywają nagłe "wskrzeszenia" wątków wywołanych sytuacja danego użytkownika.
Dlatego zachęcamy do pozostawiania wątków nie zamkniętych.
Możemy oczywiście zamknąć wątek, ale może chciałbyś przez jakiś czas mieć możliwość w nim pisać?
Nie zawsze nasze problemy kończą się z chwila odejścia od współmałżonka, nawet czasem z chwilą rozwodu.
Jeżeli nie będziesz pisał, to temat sam "się zamknie" przechodząc w dalszą kolejność i tym samym sam się zamknie śmiercią naturalną.
Czasami jednak bywają nagłe "wskrzeszenia" wątków wywołanych sytuacja danego użytkownika.
Dlatego zachęcamy do pozostawiania wątków nie zamkniętych.
Re: Trudne chwile z zona
Jesteśmy tutaj, bo wierzymy w moc i nierozerwalność sakramentu. Wierzę, że moje małżeństwo trwa, choć postawa żony przeczy temu radykalnie i nie od dzisiaj. Więcej: moje małżeństwo wciąż może i powinno się rozwijać niezależnie od jej postawy. To sakrament miłości, ja w mojej miłości do żony wciąż mogę wzrastać. Kochać goręcej, bardziej odpowiedzialnie, stabilnie, mądrzej. Widzę tu bardzo wiele do zrobienia, czeka mnie konkretna praca, staram się wciąż ją wykonywać. To nie jest tylko trud, ale też źródło siły. Bóg daje mi siłę przez moją miłość do żony, przez charyzmat sakramentu, przez moje powołanie.
Czy jest o czym gadać w przypadku Twojego małżeństwa? Zastanów się, czy Twoja miłość i nadzieją są już zakorzenione w Bogu i stabilne. Czy Twoja żona, gdy w przyszłości ocknie się z amoku i spojrzy na Twoją postawę w czasie kryzysu, zobaczy mężczyznę pewnego swojej miłości do żony, stabilnego, odpowiedzialnego, takiego, na którym może się oprzeć w poczuciu bezpieczeństwa?
Może jednak jest o czym gadać? Może jest co robić bez oglądania się na wzajemność żony? Może potrafimy jeszcze Ci jakoś pomóc? Czy raczej jest tak dobrze, że już żadnej pomocy nie potrzebujesz?
Nich Wam Bóg błogosławi!
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Trudne chwile z zona
A co jeśli jego żona nie ocknie się z "amoku"? Co jeśli już nigdy nie spojrzy na niego jak na męża, jak na człowieka którego kochała /kocha/może kochać?
Co jeśli ułoży sobie życie od nowa, zapomni o tym co było, zacznie żyć dalej?
Tak wiem - to świadczy o niej źle, nie dostąpi łaski itp.
Ale co ma zrobić Mikki? Żyć dalej w samotności? - nie piszcie mi, że z Bogiem nie ma samotności. Chodzi mi o brak bliskości drugiego człowieka, możliwość rozmowy, kontaktu fizycznego, namacalnego wsparcia - nie tylko modlitwy.
Co ma zrobić ten człowiek? Pozostawiony sam sobie - dalej kochać żonę miłością nieodwzajemniona i czekać...nie wiadomo na co?
Co jeśli ułoży sobie życie od nowa, zapomni o tym co było, zacznie żyć dalej?
Tak wiem - to świadczy o niej źle, nie dostąpi łaski itp.
Ale co ma zrobić Mikki? Żyć dalej w samotności? - nie piszcie mi, że z Bogiem nie ma samotności. Chodzi mi o brak bliskości drugiego człowieka, możliwość rozmowy, kontaktu fizycznego, namacalnego wsparcia - nie tylko modlitwy.
Co ma zrobić ten człowiek? Pozostawiony sam sobie - dalej kochać żonę miłością nieodwzajemniona i czekać...nie wiadomo na co?
Re: Trudne chwile z zona
My proponujemy tutaj życie samotne, bez kontaktu z drugim człowiekiem na zasadach małżeństwa sakramentalnego.Dwa_odcienie pisze: ↑01 sty 2019, 15:07 Ale co ma zrobić Mikki? Żyć dalej w samotności? - nie piszcie mi, że z Bogiem nie ma samotności. Chodzi mi o brak bliskości drugiego człowieka, możliwość rozmowy, kontaktu fizycznego, namacalnego wsparcia - nie tylko modlitwy.
Tak, czasami jest nam smutno, czasami czujemy się bardzo samotni, ale zwykle mamy tą czystość w sercu, która daje nam pokój ducha.
Mam nadzieję Dwa_odcienie, że nie jest to Twoja metoda promocji związków małżeństwopodobnych?
Re: Trudne chwile z zona
Tak. Dokładnie to. To robię i tym doswiadczeniem się dzielę.Dwa_odcienie pisze: ↑01 sty 2019, 15:07 Pozostawiony sam sobie - dalej kochać żonę miłością nieodwzajemniona i czekać...
Re: Trudne chwile z zona
Tak ale ta postawa ma wynikać z głębi -a nie po to by przypodobać się Bogu,a On w zamian zwróci nam związek.Ukasz pisze: ↑02 sty 2019, 17:50Tak. Dokładnie to. To robię i tym doswiadczeniem się dzielę.Dwa_odcienie pisze: ↑01 sty 2019, 15:07 Pozostawiony sam sobie - dalej kochać żonę miłością nieodwzajemniona i czekać...
Ukasz prawdziwe intencje zwyczajnie są,nie czekają na oklaski i nie maja terminu.
One są :i nie ważne czy widziane i nagradzane.
To trudna postawa ale raz zagruntowana zostaje po wieki i nie potrzebuje poklasku
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Trudne chwile z zona
Nie to nie jest żadna metoda promocji. Żyje w związku niesakramentalnym, do czego się jawnie przyznaję, ale nie chodzi tu o to aby Wam wszystkim udowodnić, że bez sakramentu też może być dobrze. Nie mam zamiaru Was do tego przekonywać. Chodzi mi bardziej o to, że niektórym może być ciężko żyć w samotności, patrzeć na nowe życie współmałżonka i czekać... Mimo że nie widać nadziei.jacek-sychar pisze: ↑01 sty 2019, 16:19My proponujemy tutaj życie samotne, bez kontaktu z drugim człowiekiem na zasadach małżeństwa sakramentalnego.Dwa_odcienie pisze: ↑01 sty 2019, 15:07 Ale co ma zrobić Mikki? Żyć dalej w samotności? - nie piszcie mi, że z Bogiem nie ma samotności. Chodzi mi o brak bliskości drugiego człowieka, możliwość rozmowy, kontaktu fizycznego, namacalnego wsparcia - nie tylko modlitwy.
Tak, czasami jest nam smutno, czasami czujemy się bardzo samotni, ale zwykle mamy tą czystość w sercu, która daje nam pokój ducha.
Mam nadzieję Dwa_odcienie, że nie jest to Twoja metoda promocji związków małżeństwopodobnych?
Re: Trudne chwile z zona
Niektórym???Dwa_odcienie pisze: ↑02 sty 2019, 22:46 Chodzi mi bardziej o to, że niektórym może być ciężko żyć w samotności, patrzeć na nowe życie współmałżonka i czekać...
Wszystkim. I co z tego?
Czy to daje prawo katolikowi układania sobie życia z kimś innym niż mąż/żona?
Re: Trudne chwile z zona
Mega trudne, ale to jedyna ,,Boża'' opcja, można powiedzieć, gwarantująca Boże błogosławieństwo. Czekać nie czekając z Bożą pomocą i wspólnot takich jak Sychar to ekstremalnie trudne ale możliwe.Dwa_odcienie pisze: ↑02 sty 2019, 22:46 Chodzi mi bardziej o to, że niektórym może być ciężko żyć w samotności, patrzeć na nowe życie współmałżonka i czekać... Mimo że nie widać nadziei.
Re: Trudne chwile z zona
Mi się wydaje, że przed zawarciem związku małżeńskiego powinien być postawiony większy nacisk na nauki przedmałżeńskie, nie na zasadzie "odbębnienia". Żyjemy naprawdę w ciężkich czasach. Telewizja robi ludziom wodę z mózgu. Jak czasem skaczę po kanałach to co chwila słyszę słowo: zdrada. Promuje się lekkie życie, bez wartości, bez zasad. Człowiek w to brnie A potem jest szloch, bo te z pozoru lekkie życie wcale nie jest takie lekkie jak się wydawało, że początkowa ekscytacja mija dalej jest szare życie, bardziej szare, bo z większą ilością problemów. Paradoks jest taki, że te pozorne szukanie szczęścia tylko unieszczęśliwia. Bardzo szkoda mi osób, które zostały opuszczone przez małżonków, bo chcąc żyć zgodnie z nauką Kk są skazani na samotność. Z drugiej strony myślę sobie, że jeśli mąż miałby mnie znowu oszukiwać i zdradzać to wolę być sama. Życie w prawdzie, w spokoju i zgodnie ze swoim sumieniem jest warte takiej ceny. Boli mnie też fakt, że sądy sprzyjają wyrachowanym ludziom. Sama jestem kobietą, ale jak czasem widzę co kobiety wyrabiają, to mi się w głowie nie mieści. Naciągają mężczyzn na alimenty, grają na uczuciach dzieci A potem szukają pocieszycieli, bo są takie biedne i porzucone A mężczyźni łapią się na takie zagrywki i wchodzą w pozamałżeńskie relacje z kowalskimi często porzucając swoje rodziny. Biedni ludzie, którym się wydaje, że zbudują szczęście na cudzym nieszczęściu. Ja tam uważam, że tylko życie oparte na zasadach, moralności i Bogu ma sens i daje pełnię wolności. To co media promują to szczyt zniewolenia.
Re: Trudne chwile z zona
Są ludzie którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają Je i Ci którzy sie odwrócili od Niego dla partykularyzmu ,tak było 3 tysiące lat temu ,tak jest teraz ...tak będzie do końca świata ...Dwie drogi
Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Pwt 30,15-20
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Trudne chwile z zona
Nie, nie daje prawa. Ale nikt mi nie wmówi, że żyjąc przez x lat w związku małżeńskim, prowadząc wspólnie gospodarstwo domowe - np wspólna budowa domu, utrzymanie go, a potem gdzy wspolmazonek odchodzi - utrzymanie tego wszystkiego samemu, praca, wychowanie dzieci jest łatwe, proste i możliwe dla samotnej osoby.twardy pisze: ↑02 sty 2019, 22:57Niektórym???Dwa_odcienie pisze: ↑02 sty 2019, 22:46 Chodzi mi bardziej o to, że niektórym może być ciężko żyć w samotności, patrzeć na nowe życie współmałżonka i czekać...
Wszystkim. I co z tego?
Czy to daje prawo katolikowi układania sobie życia z kimś innym niż mąż/żona?
Re: Trudne chwile z zona
Dwa_odcienie
Tak, nie jest proste utrzymanie tego wszystkiego samemu.
Ale to ma być powód, żeby sobie kogoś "przygruchać"?
Wielu z nas sporo straciło na rozwodach. Niektórzy wręcz nie mają gdzie mieszkać. Ale takiego tłumaczenia, to ja jeszcze nie słyszałem.
Tak, nie jest proste utrzymanie tego wszystkiego samemu.
Ale to ma być powód, żeby sobie kogoś "przygruchać"?
Wielu z nas sporo straciło na rozwodach. Niektórzy wręcz nie mają gdzie mieszkać. Ale takiego tłumaczenia, to ja jeszcze nie słyszałem.
Re: Trudne chwile z zona
Nie jest łatwe. Ale na drodze Jezusowej często spotyka się krzyż. I trzeba go wziąć i nieść każdego dnia. Swiadomy swej wiary chrześcijanin to wie. Nie ma drogi na skróty jesli chce się człowiek zbawić. Życie doczesne nie jest miejscem odpoczynku i urządzania się ale miejscem walki, zasług i konkretnych wyborów przed którymi stoi każdy człowiek.Dwa_odcienie pisze: ↑03 sty 2019, 8:07 Nie, nie daje prawa. Ale nikt mi nie wmówi, że żyjąc przez x lat w związku małżeńskim, prowadząc wspólnie gospodarstwo domowe - np wspólna budowa domu, utrzymanie go, a potem gdzy wspolmazonek odchodzi - utrzymanie tego wszystkiego samemu, praca, wychowanie dzieci jest łatwe, proste i możliwe dla samotnej osoby.
A Bóg na tej drodze człowiekowi towarzyszy i go wspiera. Trzeba tylko zaufać.
Abp Paweł Lenga na temat roli cierpienia w życiu człowieka https://www.youtube.com/watch?v=GHXACzFMgKM