Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

[
Witam .....
Od kilku dni czytam posty na forum i widzę czasem jak moje problemy się powtarzają u Was...
Podzielę się z Wami moim życie.

W wieku 19 lat wyszłam za mąż z wielkiej miłości mój mąż był moim przyjacielem, oraz dobrym mężem. Był dla mnie wszystkim.
Półtora roku poźniej urodził się nasz syn.( dziś ma 20 lat) Ja z mężem nie kłuciłam się wcale byliśmy zgodni i szczęśliwi. Obiecaliśmy sobie z mężem że adoptujemy dziecko.( mieliśmy problem z kolejną ciąża i tak Obiecalismy Bogu ze damy dom dzieciom które tego potrzebują ) Przeszliśmy szkolenia czekaliśmy i W końcu nastąpił ten dzień nasz biologiczny syn miał już 5 lat. A nasza dzidzia też chłopczyk( bo płeć była nam obojętna )miał 9 miesięcy. Jak trafił do nas byliśmy bardzo szczęsliwi.
Okazało się że ja jestem też w ciąży więc radość była ogromna ale nie na długo bo w 16tyg. Ciąża obumarla ( długo mnie to bolało i nie mogłam się pozbierać po tym) ale miałam swoje dzieci które mnie potrzebowały i męża. Po pół roku moje modlitwy Bóg pobłogosławił.i znowu byłam z mała Kruszyn w brzuszku.
W grudniu 2004 poproszono nas czy zaopiekujemy się 3-ką dzieci przez okres świąt bo likwidują pogotowie rodzinne i nie mają ich gdzie umieścić.
Zgodzilismy się bo przecież za 3 dni wigilia więc nie możemy ich tak zostawić
.
Była to dziewczynka lat 11 druga w wieku naszego starszego syna 6 lat i jej biologiczny brat 4 lata. Święta były zwariowane ale wreszcie mieliśmy dużą rodzinę jak chcieliśmy i dziecko w drodze.

Oczywiście dzieci zostały z nami na stały. Było super urodziłam synka. Czas leciał szybko były problemy dnia codziennego. Wspólne wczasy wycieczki byliśmy szczęśliwi.

Do pewnego monetu moja babcia nagle zmarła i został chory dziadek którym się opiekowała wspólnie z moim Tata bo mama pracowała A że ja nie pracuje i mieszkamy razem z rodzicami ( mamy duży dom) więc miałam mnóstwo zajęć. 6 dzieci i choroba dziadka.


Pamiętam ten dzień doskonale mąż stwierdził żebym rano nie wstawała bo w nocy chodziłam do chorego dziadka więc on wybierze dzieci do szkoły.

( Dziewczyna najstarsza miała już 16 lat była mi bardzo bliską wszystkie dzieci traktowała jak swoje. je kochałam. Dostała się do liceum miała zostać lekarzem. )
Kiedy wstałam dzieci były już w szkole ale mojego męża też nie było zaczęłam ubierać maluchy i robić łóżka po dzieciach gdy nadal maż nie wracał dzwoniłam telefon był głuchy.

Efekt był tego taki opowiem wam w skrycie bo książkę bym musiała napisać. Mąż ucieka z tą 16 latka policja ich znalazła ona poszła do domu dziecka A on po 2 dniach przyszedł do domu.

Obwiniajac mnie ze to moja wina bo nie mam czasu bo zawsze coś i ze musiał odpocząć A ona nie chce być u nas. Ale to było kłamstwo.

W Mikołaja znowu nas zostawił. Nas zwiał do niej ona uciekła z domu dziecka policja miała to gdzieś A oni byli razem kochankami. Poszłam znowu na policję traktowali mnie jak idiotka. Ze znalazł że młoda d....i tyle. Ale mnie jej też było szkoda przecież to jest jeszcze dziecko które ma życie przed sobą .... On jest dorosły o 20 lat starszy więc powinien być mądrzejszy w końcu mu mówiła tato.

Moje dzieci bardzo to przeżyły domu koszmar ciągly płacz zresztą on do nich się nie odzywał wogóle. Tak ukrywali się do jej 18 urodzin. Ja złożyłam pozew o rozwód bo miałam dość ciągłych odwiedzin windykatorów i całej tej chorej stuacji. Dla mnie to było zboczone.

Dostałam unieważnienie malrzestwa. To było straszne dla mnie. Na szczęście dzieci które wychowywalam zostały ze mną. I tak nasza rodzinka ja i 5 dzieci żyliśmy sobie.

Aż poznałam kogoś na początku to było z mojej strony tylko przyjazn dużo pomagał dziecią przez Skype matematyki ich uczył i tak moje dzieci zaprosili jego na jeden dzień świąt Bożego Narodzenia. Się zaczęło był miły uroczym człowiekiem okazywał miłość mi i dzieciom w końcu byliśmy znowu szczęśliwi.

Kochał moje dzieci jak ojciec A im tego brakowało. Ja też jego pokochałam. Postanowił wrócić z Anglii na stałe do Polski.
Znalazłam mi pracę był z tego zadowolony zamieszkał z nami ale chciał mieć rodzinę i wziąść ślub ja miałam obawy ( wiadomo czemu) ale po namowach rodziny że nie będę sama i takie tam więc postanowiłam się zgodzić też bo pokochałam


. Wzięliśmy ślub i wszystko było ok ( oprócz teściów) to specyficzna rodzina mój teść to były alkoholik który znęcał się nad swoją żona i dziećmi do dziś ten człowiek to tyran.tak mówi mój mąż ale tyran ma kasę.
Mąż był zadowolony bo w końcu miał rodzinę nawet adoptowaŁ ze mną 2 dzieci które wcześniej wychowywalam razem z pierwszym mężem chciał też adoptować moich synów ale były mąż miał prawa tylko ograniczone A po za tym nie chciałam aby on nie płacił na dzieci przynajmniej przez alimenty wiedział że ma dzieci bo inaczej o nich nie wiedział. Bardzo bolało męża obecnego jak ktoś mu powiedział że dzieci nie są jego miał problem nawet do swoich rodziców kiedy matka jego mu powiedziała że to nie jego dzieci.
Moja teściowa i teść bardzo fajnie w białych rękawiczkach rozwalili nam malrzestwo. Byli wściekli kiedy ja z mężem tam przyjezdzalam moja teściowa powiedziała mężowi żeby przyjeżdżał bez balastu mąż po ich urabianiu poddał się i jeździł sam. Zaczęły się drogie prezenty dla męża wyjazdy na narty na jacht na regaty tylko on i jego rodzice. Kiedyś nawet chcieli mi kupić wczasy razem z nimi w Alpy na narty na 2 tygodnie oczywiście bez nas. Zrobiłam mu o to awanturę.

Kiedy okazało się że jestem w ciąży mąż się ucieszył bo bardzo chcieliśmy mieć dziecko a on myślał że nie będzie miał dzieci biologicznych i urodziłam 3,5 roku temu upragnioną córeczkę.

Początek był ok ale do córki wstawiłam sama wogóle opieka nad nią była tylko na mojej głowie i starszej córki bez niej było by mi ciężko .mąż sobie wyjeżdżał na weekendy do mamusi co tydzień. Dom był hotelem ja służąca. Żadne rozmowy z mężem nie dały nic on nie widzi że przez to co robi rozpada się rodzina.


W dzień ojca w tym roku przeszedł sam siebie przyjechał z pracy była to sobota zjadł obiad. I wyszedł z domu ja myślałam że jedzie po papierosy dzwoniłam do niego po czy stwierdził że jest w drodze do rodziców znowu. ( mieszkają 100km od nas) dzieci miały dla niego niespodziankę A jego nie było.
Przyjechał dopiero w poniedziałek prosto do pracy. Po pracy dzwonił czy może do domu przyjechać. Powiedział am mi co to za głupie pytanie ze ma przyjeżdżać. Kiedy wrócił pogadałem z nim ze mam dość jego wyjazdów ze chce aby był z nami ze rozumie odwiedziny ale bez przesady nie co tydzień i nie w taki sposób. A on ze w piątek po pracy znowu tam jedzie bo są regaty. Mówię mi że nie bo dzieci i ja też to potrzebujemy. Więc powiedział że dobrze.

Po czym we wtorek znowu rozmowa z tata i umawiają się na piątek.I weekend Nie wytrzymała. I awantura miałam już tego dość bez przerwy sama nie tak miało być ja jako żona wcale się nie liczyłam dla niego dzieci też nie tylko praca i jego rodzice.

Kazalam mu się spakować stwierdził że mam to sama zrobić A on tu będzie bo jest zameldowany. Rezultat był taki że poszedł palić na dwór więc mu drzwi przekluczylam ( wiem że głupie ale już nie mogłam zresztą miał klucz i mógł wejść ) ale on wezwał policję na mnie siedział na dworze gdzie drzwi były dawno otwarte i chciał mi udowodnić że może tu być bo ma meldunek i tylko dla tego tu jest.

Policja przyjechała widzieli że drzwi są otwarte A im powiedział że nie chce mu dać rzeczy ubrań więc ja im powiedziałam że ja chce żeby je zabrał bo mam dość tego że mąż traktuje dom jak hotel. Całe weekendy siedzi u mamusi i ma rozrywkę A później wraca bo ma pracę.
Więc policja kazała mu wziąść się spakować i iść do mamusi. Pojechał do hotelu oczywiście później wczasy na Mazurach z nimi. Do tej pory do domu nie wrócił. Prosiłam by wrócił do nas on ze nie.

. Obwinia mnie o wszystko, swojej winy nie widzi ma wynajęte mieszkanie przyjeżdża do małej bo dzieci adoptowane jego nie interesują płaci mi marne grosze.
Mam zadaszone zabezpieczenie alimentacyjne ale nie mogę wyegzekwować bo ma wypłatę podstałem. Chciala aby żeby poszedł ze mną na terapię ale małrzestw, on nie chce iść .

Wiem że jego rodzice namawiają męża na rozwód. Ja chce ratować małrzestwo bo wiem że mąż to fajny człowiek tylko jak nie ma jego rodziców nie wiem co mam robić modlę się i ufam Bogu.
Proszę o jakieś rady jeśli się pogubiliscie to proszę o info wyjaśnię bo nie da się opisać 21 lat życia w kilku zdaniach. Zostańcie z Bogiem
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

jacek-sychar.
Witam
Już poprawiam teraz może będzie lepiej jeśli coś nie tak to pisz....
jacek-sychar

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: jacek-sychar »

Mika

Twoja historia jest tak pokręcona, że musiałem ją ponownie przeczytać, ale chyba zrobię to jeszcze raz.
Pogubiłem się trochę.
Ty dostałaś stwierdzenie sakramentalnego małżeństwa z pierwszym mężem, czy tylko unieważnienie cywilne?
A ten drugi ślub to był cywilny, czy też sakramentalny?
Uporządkujmy to, żeby mieć jasność.
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

To było unieważnienie kościelnego ślubu ...
A drugi ślub też był kościelny
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Monti »

Witaj, Mika,
Twoja historia jest wręcz niewiarygodnie zakręcona.
Widzę pewne punkty wspólne ze swoją historią, tzn. adopcja (w moim przypadku tylko jedno dziecko) i kwestia relacji z rodzicami.
Z tego, co piszesz, wygląda, że Twój mąż i jego rodzice mają duży problem z nieodciętą pępowiną.
Tylko czy nie jest przypadkiem tak, że rodzice dają Twojemu mężowi alibi, a w rzeczywistości pojawiła się kowalska?
Odnośnie terminologii - prawdododobnie chodzi Ci o stwierdzenie nieważności, bo małżeństwa sakramentalnego nie da się unieważnić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: karo17 »

Czytając to co napisała Mika można zrobić wielkie oczy... Wychowujesz swoje dzieci, adoptujesz, a mąż jeden jak i „drugi” jak im się znudzi to odchodzą. Gdzie Ty jesteś w tym wszystkim?
Co do obecnego męża to tak jak pisze Monti, wygląda to na nie odciętą pępowinę. Ogólnie trudna sprawa, gdy sam zainteresowany tego nie widzi, a teściom jest to na rękę.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Angela »

Mika, podziwiam, prawdziwa siłaczka z Ciebie. Wiele wzięłaś na swoją głowę. Ale możliwe, że przeliczyłaś się z silami swych mężów. Czy przypadkiem nie jesteś typem Zosi Samosi? Ile w tych ważnych decyzjach życiowych było Twoich mężów? Wiem ze swojego doświadczenia, że mężczyzna może góry przenosić, jeżeli ma przekonanie, że inicjatywa wychodzi całkowicie od niego. Sterowanie, manipulowanie decyzjami odbiera jako brak szacunku i usuwa się ze świata, który nie jest jego. Czy również własnym pragnieniem ówczesnej szesnastolatki było zostać lekarzem, chyba nie do końca, skoro wybrała ucieczkę z domu dziecka.
Drugi mążma zachowania rozpieszczonego jedynaka, mimo, że ma rodzeństwo. Niby tęsknił, jak piszesz za rodziną, ale trudności go zniechęciły. Jedynie na czym możesz teraz bazować, to zabiegać o jego częste kontakty z biologiczną córką. Jeżeli ważni są dla niego jego rodzice, to argumentem do tych kontaktów powinno być to, żeby nie pozbawiał tego swej córki. Chyba, że za tymi częstymi wyjazdami kryje się ktoś inny?
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witam karo17 i Monti.
Macie rację teścią jest to na rękę ....bo nie tolerują mnie ani dzieci nawet córka biologiczna męża się dla nich nie liczy. Zresztą moja teściowa powiedziała raz mężowi " co będziesz słuchał tej wiejskiej zakompleksionej baby." chodziło o mnie oczywiście.
Kowalskiej rację nie ma nawet teraz sprawdzam męża jak siedzi w mieszkaniu. Ale kto to wie ....
Zresztą on jest pracoholikiem.
Tak masz rację Monti użyłam złej terminologii to nieważność małżeństwa.
Ale nie o terminologię chodzi ja już naprawdę nie wiem co dalej .........może mi ktoś podpowie co zrobić by mąż zechciał być z nami znowu
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witaj Angela...
Nie jestem typem Zosi ....
Każda decyzja była nasza wspólna jak adopcja dzieci z pierwszym tak i z drugim mężem była od nich samych. ( niczego nie kazała )
Mój drugi mąż obawiał się że nie może mieć dzieci bo ponoć w Anglii się badał i okazało się ze są marne szansę na dziecko.
Co do tej dziewczyny ona chciała sama być lekarzem nigdy nikomu nie narzucalam swojej wizji ich przyszłości. A uciekła z moim pierwszym mężem bo była jego kochanką a nie dlatego że była presja mój mąż pierwszy dostał za to wyrok w zawieszeniu. Ale i tak są małżeństwem.
Zawsze powtarzałem dzieciakom ze pragnę by były szczęśliwe i obojętnie co będą robić byle by to było zgodne z prawem i ich sumieniem a oni byli szczęśliwi i wyrosło na dobrych ludzi.....
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Nirwanna »

Miko, ja też odniosłam wrażenie podobne do Angeli.
Chodzi o to, że decyzje mogą nie być narzucone świadomie, czyjeś decyzje można zmanipulować, również nieświadomie.
Może warto, abyś to zweryfikowała, z kimś przyjaznym ale mówiącym prawdę wprost.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witaj Nirwanna...
Nie jestem typem manipulanta i proszę mi uwierzyć w naszym państwie chcąc adoptować dziecko trzeba przejść masę szkoleń oraz wizyty u psychologa i psychiatry jeśli któryś z moich mężów byłby pod moją presją bądź manipulacja to by to z pewnością wychwycili.
A sprawa adopcji z drugim mężem wyszła od niego nie ode mnie.
Natomiast z pierwszym mężem jeszcze przed ślubem na rekolekcjach oboje Obiecalismy przed Bogiem ze akceptujemy dziecko.
Więc z całym szacunkiem ale to nie manipulacja.
Ja byłam i nadal uczęszczam na terapię dla par sama bo sama ale chodzę....
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi....
Kochani potrzebuje Waszego dobrego może i krytycznego słowa. Jestem całą w rozsypce nie wiem co dalej.
11grudnia mam rozprawę o alimenty. Później mąż chce rozwodu. Nie potrafię do niego dotrzeć.
Bardzo pragnę by do nas wrócił. Ale on nie bo twierdzi że to moja wina bo kazałam mu opuścić dom. Tylko nie potrafi zrozumieć czemu ta jego wyprowacka trwa już 5 miesięcy. Modlę się do Boga
Wyciszylam się ale ten straszny strach jest boję się ze moja córeczka będzie znowu bez taty że historia się powtórzy.
Bardzo Was proszę o radę i wsparcie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Nirwanna »

Miko, najczęściej jest tak, że gdy trafiamy na forum, to szukamy szybkiej pigułki na kryzys. Niech tylko wróci i będzie już dobrze, trochę masz takie myślenie, prawda?
Tymczasem Pan Bóg dopuszcza taki kryzys, abyśmy solidnie zweryfikowali swoje postawy, fundamenty, wartości, hierarchie... Bez tego prędzej czy później będzie powtórka. Ty tego właśnie doświadczasz.
Powiedz, jakie wnioski wyciągnęłaś po rozpadzie swojego pierwszego związku z nie-mężem? Tu może leżeć klucz do zaradzenia kryzysowi obecnemu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witaj Nirwanna.
Pytasz jakie wnioski wyciągam po rozstaniu z pierwszym mężem.??
No cóż to zupełnie inne rozstanie mój pierwszy mąż poszedł zawieść dzieci do szkoły i więcej nie Wrócił tak to wyglądało....
Później się okazało że zwija z 16 latka którą wychowywalismy i to jego kochanka...
Jakie wnioski ....
Może to dziwne ale mojemu exmężowi. Zaufalam bezgranicznie. Teraz jestem ostrozniejsza.
Ale nie jestem jakoś zwariowana na tym punkcie.
Jestem bardzieJ otwarta w sprawach damsko- męskich. Niż kiedyś.
Wiem że może problem jest w tym że po urodzeniu córki mąż spał oddzielnie ale to było jego życzenie bo chciał się wyspać. I tak zostało. Ale sex był.
Wiem że z obecnym mężem mało rozmawiałam o nas oboje nie umiemy spokojnie ze sobą pogadać.
Wiem. Też ze bardzo pragnęła więcej czasu zęby mąż spędzał z nami oraz poświęcał więcej uwagi dzieciom oraz mnie.
Powiedziałam mu to w czym jest problem i czego bym nie chciał w naszym domu.
Ale on twierdzi że już za późno . ...ze mnie nie kocha. ....
Ale chce aby przyjeżdżałA do niego ...i chciał by się ze mną kochać ale bez zobowiązań .
Nie wiem co mam o tym myśleć....
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: karo17 »

To forum katolickie więc nie wypada pisać że ktoś ma do jakichś ludzi szczęście albo nie. W tym przypadku to rzuca się w oczy. Jeden mąż (ślubny) ucieka z kochanką, drugi (ślubny) w swojej niedojrzałości ucieka do rodziców.
Wygląda na to że obecny mąż chciałby wieść życie spokojne bez zobowiązań. Jak go przymusić żeby zmienił nastawienie? Niejedni na tym forum już próbowali. Nie da się. Może lista zerty?

Angela, Nirwanna takie insynuacje są co najmniej nie na miejscu. Jesteśmy na forum katolickim przypominam i na wstępie określanie drugiej osoby jako manipulanta jest bardzo nieładne.
ODPOWIEDZ