Jak pokochac zone na nowo

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: lustro »

rak pisze: 03 gru 2018, 15:12 Pisząc to mam świadomość, że obecne relacje ze szwagierką (a może i całą rodziną) są toksyczne i trzeba by jakoś sensownie znaleźć sposoby ograniczenia ich. Tylko to ograniczenie powinno mieć na celu ratowanie rodziny i małżeństwa, a nie jeszcze większe pogrążanie ich.
Czy to nie jest zbytnie rozpędzanie się i projekcja własnych problemów na cudze?
Moim zdaniem akurat układy rodzinne, z opisu Zagubionego, wyglądają bardzo ok, ciepło i zażyle.
To, że się Zagubiony pogubil i siostra żony też, to chyba nie świadczy o toksycznosci?
Ktoś popełnił błąd... Dobrze, że się w porę ocknal.
Trzeba wyjść z tej sytuacji i tyle.

Zagubiony
Może warto poprosić siostrę żony o rzadsze wizyty? Wszak święta przed nami... Chyba ma co robić?
A Ty możesz też zająć się czymś konstruktywbym w domu i nie korzystać z okazji spotkań u teściowej...pid tym pretekstem.

Trudno będzie zmienić domowe, rodzinne obyczaje. Ale przynajmniej Ty ogranicz swoje spotkania z siostrą żony.

Natomiast, tak hak rak i kilka innych osób, odradzala bym uświadamianie żony.
Na razie jest małżeństwo, wola naprawy... Kto wie, co będzie po takiej nowinie? Nie warto sprawdzać.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: lustro »

Angela pisze: 03 gru 2018, 7:30 Może sprawić, żeby sama chciała się zdystansować. Może zadziałałoby Twoje wyznanie miłości żonie w obecności szwagierki, Twoje oświadczenie, że żona jest kobietą Twojego życia i wybrałbyś ją ponownie, gdybyś jeszcze raz podejmowa¡ decyzję o małżeństwie.
W sumie można sprawdzić. Co masz do stracenia Zagubiony?
Byle tylko nie brzmiało fałszywie... Nic na siłę.
Angela pisze: 03 gru 2018, 7:30 Takie słowa sprawiają, że żona rozkwita. A u Ciebie, wypowiedzenie głośno tych zdań, ustawi rozdwojone serce na właściwy kierunek.
Fantastyczne jest takie zyczeniowo - idealistyczne podejście do rzeczywistości.
Ja bym nie zakładała, że żona rozkwitnie po takim wyznaniu. Nie każda żona tak reaguje.
Ani, że głośne wypowiedzenie zmieni kierunek serca.
To nie magiczne zaklęcia.
Wszystko z rozeznaniem i wyczuciem... Tak jak pisał rak
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: rak »

lustro pisze: 03 gru 2018, 16:11
rak pisze: 03 gru 2018, 15:12 Pisząc to mam świadomość, że obecne relacje ze szwagierką (a może i całą rodziną) są toksyczne i trzeba by jakoś sensownie znaleźć sposoby ograniczenia ich. Tylko to ograniczenie powinno mieć na celu ratowanie rodziny i małżeństwa, a nie jeszcze większe pogrążanie ich.
Czy to nie jest zbytnie rozpędzanie się i projekcja własnych problemów na cudze?
Moim zdaniem akurat układy rodzinne, z opisu Zagubionego, wyglądają bardzo ok, ciepło i zażyle.
To, że się Zagubiony pogubil i siostra żony też, to chyba nie świadczy o toksycznosci?
jestem nawet przekonany Lustro, że te uklady rodzinne z opisu Zagubionego nie tylko wyglądają na ciepłe i zażyłe ;)
Pytanie, czy naprawdę są dobre, czy pod tym płaszczykiem ciepła nie kryje się coś więcej?

Zgadzam się z tą projekcją, człowiek lubi upraszczać sobie rzeczywistość według własnych doświadczeń, ale przyjrzyjmy się temu otwarcie, czemu do takiego wniosku doszedłem, to będziemy mieli się do czego odnieść lub przyczepić.

Dla mnie układ rodzinny to często naczynia połączone, rodziny łączą wiele swoich norm, wspólnych wartości oraz przekonań jak się je powinno realizować. Nie wszystkie się deklaruje, niektóre po prostu przyswajają się same, mimo, że otwarcie nikt by się do nich nie przyznał. Dzieci często powtarzają postawy rodziców, nawet jak obiecują sobie, że u nich będzie inaczej to wchłonięte wzorce są często silniejsze mimo, że potrzebują czasem kilku lat. Zagubiony ja bym się też przyjrzał małżeństwu Twoich Teściów, czy jest takie ciepłe na zewnątrz, czy też w środku.

I teraz dla mnie na przykład Zagubionego i jego szwagierki może być odosobnioną wysepką w tym morzu szczęscia i rodzinnych wartości, ale też może być też kontynuacją pewnych rodzinnych zranień, które pod atrakcyjnym płaszczykiem przemykają na kolejne pokolenia. Silne zauroczenia i zakochania (szczególnie w stabilnych małżeństwach) mogą świadczyć o pewnej żarłoczności, pogoni za miłością, której się w pełni nie doświadczyło w dzieciństwie. Takie podkręcanie własnych nieświadomych pragnień i marzeń z okresu rozwoju. Osoby takie mogły nie czuć wystarczającej miłości rodziców lub mieć kombinację nadmiernej miłości (uzależniającej) i ich toksyczności. Niezależnie od powodu osoby te nie rozwinęły wystarczającej miłości i akceptacji do samego siebie i potrzebują coraz silniejszego (małżeństwo przestaje wystarczać) dowartościowania z boku.

Takie układy są z zewnątrz b. atrakcyjne, ale karmią się własną toksycznością i uzależniają członków od siebie nie pozwalając im po prostu dojrzeć. Mieszkanie w jednym domu z teściami, częste nocowanie u siebie, głód emocji, dowartościowania i sposoby go zaspokajania to tylko niektóre z zastanawiających rzeczy. Każde z nich z osobna jest błahostką, ale razem mogą tworzyć już inną kategorię.

Oczywiście to taka moja hipoteza i każdy może ją podważyć i odrzucić. Można się też nad nią zastanowić...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: Lawendowa »

rak pisze: 03 gru 2018, 17:18
Dla mnie układ rodzinny to często naczynia połączone, rodziny łączą wiele swoich norm, wspólnych wartości oraz przekonań jak się je powinno realizować. Nie wszystkie się deklaruje, niektóre po prostu przyswajają się same, mimo, że otwarcie nikt by się do nich nie przyznał. Dzieci często powtarzają postawy rodziców, nawet jak obiecują sobie, że u nich będzie inaczej to wchłonięte wzorce są często silniejsze mimo, że potrzebują czasem kilku lat. Zagubiony ja bym się też przyjrzał małżeństwu Twoich Teściów, czy jest takie ciepłe na zewnątrz, czy też w środku.

I teraz dla mnie na przykład Zagubionego i jego szwagierki może być odosobnioną wysepką w tym morzu szczęscia i rodzinnych wartości, ale też może być też kontynuacją pewnych rodzinnych zranień, które pod atrakcyjnym płaszczykiem przemykają na kolejne pokolenia. Silne zauroczenia i zakochania (szczególnie w stabilnych małżeństwach) mogą świadczyć o pewnej żarłoczności, pogoni za miłością, której się w pełni nie doświadczyło w dzieciństwie. Takie podkręcanie własnych nieświadomych pragnień i marzeń z okresu rozwoju. Osoby takie mogły nie czuć wystarczającej miłości rodziców lub mieć kombinację nadmiernej miłości (uzależniającej) i ich toksyczności. Niezależnie od powodu osoby te nie rozwinęły wystarczającej miłości i akceptacji do samego siebie i potrzebują coraz silniejszego (małżeństwo przestaje wystarczać) dowartościowania z boku.
Ja bym się też przyjrzała jaki był dom rodzinny Zagubionego, bo z czegoś to się wzięło tak z jednej, jak i drugiej strony
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: lustro »

Mieszkanie w jednym domu z teściami, częste nocowanie u siebie, głód emocji, dowartościowania i sposoby go zaspokajania to tylko niektóre z zastanawiających rzeczy. Każde z nich z osobna jest błahostką, ale razem mogą tworzyć już inną kategorię.


Raku
Czy Ty przypadkiem nie przesadzasz? Wymieszales wszystko z wszystkim.
Mieszkanie w domu z tesciami
Nocowanie u siebie
Głód emocji
Głód dowartościowania
Sposoby zaspokojenia

W ten sposób można że wszystkiego zrobić jedną wielką zgnilą patologię.
To nieuczciwe.

Wszystko jest według Ciebie matrycą?
Nie ma tu miejsca na indywidualne cechy osobnicze...?
To, że Zagubiony i jego szwagierka popełnili błąd, z tym nikt nie dyskutuje.
Źle się stało i trzeba to jak najszybciej naprawić.
Ale żeby od razu mieszać w to wszystkich członków rodziny...? Na jakiej podstawie?

Zaraz się dowiemy, że wizyty rodziny czy opieka, dziadków nad wnukami, są patologią...nie mówiąc już o mieszkaniu w jednym domu.
Swoją drogą... A z kim Ty mieszkasz w domu raku?
Nikogo nie ma piętro niżej, wyżej, za ścianą...?
A jak ktoś mieszka w domu sam, to też patologia...taka aspołeczna izolacja...😉

Zachowajmy zdrowy umiar
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: rak »

Lustro,

Ty wiesz przecież, że możesz się ze mną nie zgadzać, ale czemu od razu przechodzisz do ataku?

Ja tylko chciałem wyłożyć swoje argumenty, żeby móc o nich porozmawiać, a nie o osobach, które je przekazują, że są takie lub owakie, lub kto za ich ścianą mieszka :shock:

A tak szczerze Lustro, ja jestem wielkim zwolennikiem wolności jednostki, czyli wyzwolenia się z tych matryc (przynajmniej kilku), bo tylko wtedy uważam można dojrzeć.
I nie uważam też, że takiej sytuacji w jakiej jest Zagubiony da się szybko naprawić, same emocje jak wiesz potrzebują czasu żeby okrzepnąć, a przecież to nie o same emocje tu chodzi...

&Zagubiony

Tak pisząc to porzednie, coś mi jeszcze przyszło do głowy. Twoja żona wcale nie musi być tak naiwna jak sobie zakładasz. Jak szwagier się zorientował, że macie się z jego żoną ku sobie (a nawet jak twierdzisz sam stara się z tego skorzystać), to przecież Twoja żona zna Was oboje o wiele dłużej i lepiej ....
Może zauważyła to, ale kierując się swoim pojęciem siostrzanej miłości nie chce dążyć do otwartej konfrontacji. Te pyszne kolacje, romantyczne chwile we dwoje to może właśnie jej próba zawalczenia o Ciebie bez odsuwania się od rodziny. Nie wiedząc co robić, może staje w ten sposób do cichej rywalizacji z własną siostrą. To z jednej strony może pogłaskać niejedne męskie ego, ale jeśli tak się dzieje to jest też groźne, bo nie tylko Twoje emocje mogą być napięte jak postronki... Pod tym płaszczykiem przyjemnych chwil oboje możecie grać swoje role, a w takiej sytuacji o wybuch też nietrudno.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: Lawendowa »

Zagubiony12 pisze: 02 gru 2018, 13:11
Lawendowa pisze: 01 gru 2018, 19:07 Zagubiony - słuchałeś ks. Dziewieckiego?
Słuchałem troche, ale to jest ogolnie dlugie i nie moge calego, bo tylko wtedy gdy żona nie widzi, bo zaczeły by się pytania.
Możesz słuchać w samochodzie jadąc do/z pracy itd. Fakt jest tego kilka godzin.
To może zacznij od tego:
"Zdrada małzeńska" https://www.youtube.com/watch?v=CMf4trs ... XQqsf-vt2c
"Przebaczenie i pojednanie" https://www.youtube.com/watch?v=r9B9SHQ ... 2c&index=6
A tutaj od 17.15 minuty jest bardzo konkretnie dlaczego jednak raczej nie powinno się mówić:
https://www.youtube.com/watch?v=BvUY6cv ... XQqsf-vt2c
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: ozeasz »

Zagubiony12 pisze: Tutaj bardziej ja sie nakrecam, nie chcac tego. Ale nie mam na to wplywu. Mam lepsze i gorsze dni. Gdy ma lepszy dzien nie mysle o niej, skupiam sie na zonie, a gdy mam gorszy to masakra.

Ja myślę że masz wpływ , warto się zastanowic co inicjuje "nakręcanie" ,napewno już " wspólne doświadczenia" , do nich -pamięci odnosi się twój umysł , ale też Twoje nastawienie które kreujesz do żony ,szwagierki ,to twój umysł ,twoja percepcja -interpretacja ,"świat który sam tworzysz".
Mógłbyś więcej na temat skupiania sie na żonie i tej masakrze ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
jacek-sychar

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: jacek-sychar »

ozeasz pisze: 03 gru 2018, 20:04 Mógłbyś więcej na temat skupiania sie na żonie i tej masakrze ?
Przepraszam, ale nie rozumiem tego zdania. :?
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: ozeasz »

jacek-sychar pisze: 03 gru 2018, 20:08
ozeasz pisze: 03 gru 2018, 20:04 Mógłbyś więcej na temat skupiania sie na żonie i tej masakrze ?
Przepraszam, ale nie rozumiem tego zdania. :?
Chodzi mi o to jak Zagubiony rozumie , realizuje skupianie na żonie ,a co jest w te gorsze dni (tzw.masakrze) ,chodzi mi o rozwinięcie tego .Oczywiście w kulturalnych ramach .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: lustro »

rak pisze: 03 gru 2018, 18:07 Lustro,

Ty wiesz przecież, że możesz się ze mną nie zgadzać, ale czemu od razu przechodzisz do ataku?
Rak
Przykro mi, że moje słowa odebrałes jak atak. Nie były nim...

Nie zgadzam się z taki stawianiem spraw. Uważam, że rodzina to wielka wartość.
Tak jak my wszyscy jesteśmy niedoskonali, tak i nasze rodziny są niedoskonale.
Ale niedoskonały nie znaczy patologiczny.
A podszeptywanie komuś, że rodzina w której żyje jest toksyczna, bo są w niej bliskie zazyle relacje... To zbyt daleko posuniete kroki.

I to dlatego, że ktoś zbladzil, a jednak w porę sam się ocknal?
Czy to przypadkiem nie świadczy dobrze o nim? A może i o jego rodzinie...? Że znalazł granice i potrafił jej nie przekroczyć... Pomimo możliwości i pokus...

Żeby było jasne - nie pochwalam, nie usprawiedliwia, nie wybielam Zagubiobego... I co tam jeszcze ktos wymyśli.
Cała ta historia jest bardzo dalece niewłaściwa.

Ale może zamiast teraz mówić mu, że jego bliscy są toksyczni, choć nic na to nie wskazuje, lepiej pomóc mu znaleźć dobre oparcie w Bogu i rodzinie.
Bo rodzina bierze się z Sakramentu małżeństwa...czyz nie?
I w jakiś sposób, właściwy tylko sobie, jest święta.

I można się ze mną nie zgadzać. Mam tego świadomość.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: ozeasz »

rak pisze:Silne zauroczenia i zakochania (szczególnie w stabilnych małżeństwach) mogą świadczyć o pewnej żarłoczności, pogoni za miłością, której się w pełni nie doświadczyło w dzieciństwie. Takie podkręcanie własnych nieświadomych pragnień i marzeń z okresu rozwoju. Osoby takie mogły nie czuć wystarczającej miłości rodziców lub mieć kombinację nadmiernej miłości (uzależniającej) i ich toksyczności. Niezależnie od powodu osoby te nie rozwinęły wystarczającej miłości i akceptacji do samego siebie i potrzebują coraz silniejszego (małżeństwo przestaje wystarczać) dowartościowania z boku.

Mnie coś tak zgrzyta w tym połączeniu stabilne małżeństwa VS silne zauroczenia i zakochania ?

Dla mnie albo stabilne ,albo niestabilne ,skoro potrzebują coraz silniejszego "kopa" z boku to dla mnie 2+2 = niestabilne ?

Ale ja laik jestem . :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: rak »

Ozeaszu i Lustro,

pozwólcie, że razem. Macie rację, trochę się pewnie zagalopowałem z tą toksycznością całej rodziny. Nie ma ku temu (jak na razie ;) ) zbyt wielu przesłanek. Na razie tylko zagubienie emocjonalne jej dwóch członków.

Rodzina jest wartością i warto się na niej opierać. Ale myślę, też warto zdawać sobie sobie sprawę z jej zranień i sposobów w jaki są przekazywane. Bo czasami trudno rozpoznać, że pokazywanie jej siły na zewnątrz jest właściwie obroną słabości w środku.

I masz pewnie rację Lustro jeszcze w jednej kwestii (projekcji), bo ja myślę, że rozumiem poniekąd Zagubionego w kwestii tej relacji ze szwagierką. Sam mialem ze swoją b. dobre relacje, zabierałem ją na piwo, lody, uczyłem jeździć na nartach, radziła się mnie w sprawie swoich amantów, czy nawet treści SMS-ów jakich do nich pisała. Ale czas zweryfikował też tą relację, a sytuacja kryzysowa pokazała też motywacje i mechanizmy z jej rodziny, których wcześniej nie byłem świadomy. Pewnie też z tego powodu, jak widzę takie cukierkowate relacje, to interesuje mnie ile jest w nich prawdziwości, ale ile lukru i wygody.

Zapewnie jest to jednak moja bezpodstawna projekcja, za co Ciebie Zagubiony i Twoją rodzinę wypada mi przeprosić. Co niniejszym czynię.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Justdb
Posty: 337
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochac zone na nowo

Post autor: Justdb »

Ksiądz Dziewiecki jasno mów i o tym czy przyznawać się do zdrady czy nie:
"Jeśli już ktoś dopuścił się zdrady małżeńskiej, to czy powinien powiedzieć o tym małżonkowi? Mówi się, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal...

Jeśli zdradzany małżonek sam się o tym dowie czy wprost o to zapyta, nie wolno kłamać. Wtedy zdradzający powinien się przyznać. Jeśli natomiast współmałżonek nie wie o tym, że jest zdradzany, to obowiązkiem tego, kto zdradził, staje się radykalne nawrócenie i zerwanie jakichkolwiek więzi z kochanką czy kochankiem. To, czy powiedzieć o zdradzie, zależy od wielu czynników. Jeśli zdradzający chciałby to wyznać, bo wtedy mu się „ulży”, powinien milczeć. Nie ma bowiem prawa obarczać bolesną wiadomością zdradzanego. Chęć ulżenia sobie to nie jest moralnie dojrzały motyw szczerości. Podobnie jeśli zdradzający ma podstawy sądzić, że powiedzenie o niewierności doprowadzi współmałżonka do wyjątkowo dotkliwego cierpienia, a nawet rozpaczy, to wtedy lepiej nawrócić się i milczeć. Warto też stanowczo respektować zasadę, iż jeśli zdradzający wyznaje prawdę, to nigdy nie powinien opowiadać detali związanych z romansowaniem i zdradą. Nawet jeśli skrzywdzony tego żąda. Szczegółowe opisy zwiększyłyby jedynie cierpienie obydwu stron."
Justyna
ODPOWIEDZ