Kryzys, jak się podźwignąć?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7688
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: Lawendowa »

Więc wstań, idź Mu to wszystko powiedz i oddaj, najlepiej na Adoracji:
- to, że chciałbyś,
- to, że teraz nie potrafisz
- to, że nie umiesz na teraz oddać Mu prowadzenia
- to, że brakuje Ci wiary,
- to, że masz doła,
i wszystko to z czym się zmagasz.

I jak tak zaczniesz Mu to wszystko oddawać, to za jakiś czas sam się zdziwisz, że On już to przyjął, przemienił i już Ci to nie ciąży.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: rak »

Do tego co napisała Lawendowa dołożyłbym jeszcze:
JanekJanek pisze: 13 mar 2019, 16:22 Tylko jak wzrastać w Panu kiedy brakuje wiary? Wierzę w Chrystusa, w jego obecność i pomoc w moim życiu, ale nie potrafię na razie powiedzieć z pełną wiara i odpowiedzialnością : "bądź wola Twoja"
Trochę już sobie sam odpowiedziałeś na swoje pytanie. Ładnie opisałeś rzeczy, które b. przeszkadzają niż pomagają w tym wzrastaniu, a unikanie ich może już być pierwszym krokiem w tym rozwoju:
JanekJanek pisze: 13 mar 2019, 16:14 Zderzenie z murem, trudno być silnym kiedy twoje poczucie własnej wartości zostało wdeptane w ziemię. Spróbuję odbić się od dna i nie użalać się nad swoim losem
Czyli zastanowienie na czym chcesz opierać poczucie własnej wartości, bo jak zauważyłeś wewnętrznej siły trudno budować na drugim człowieku, bo jego natura może Ciebie zawieść - warto dawać też to prawo zarówno innym, jak i sobie, żeby ta droga nie była zbyt wyidealizowana i nie budziła dodatkowych napięć.
Użalanie się nad swoim losem brzmi negatywnie, ale myślę, że warto przeżyć porządnie stratę po wcześniejszych ideałach, przekonaniach i wyobażeniach, po to, żeby nie taki bagaż nie ciągnął się za nami. Równocześnie warto, żeby to przeżywanie było ograniczone w czasie, po to żeby nie drenowało zbytnio energii życiowej i nie pchało w nadmierne nakręcanie własnych lęków i obaw, do niekończącego obwiniania się przez siebie, jak i nnych, rozpaczanie, czy zgorzknienia...

Wzrastając w mądrej miłości do siebie też wzrastasz w Panu, więc masz wiele sposobów jak rozpocząć tą drogę.
Masz pewien bagaż doświadczeń, niezawsze przyjemnych, może po prostu warto zacząć go mądrze rozpakowywać i rozeznawać co robić w przyszłości z poszczególnymi fantami.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
JanekJanek
Posty: 21
Rejestracja: 23 sty 2019, 8:31
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: JanekJanek »

Dziękuję wam, zaczynam powoli rozumieć. Najpierw muszę uzdrowić siebie i poznać źródło prawdziwej miłości. Mirakulum, dziękuję, miałaś rację niewiele przez tych kilka miesięcy zrobiłem. Widziałem swoją krzywdę i niewiele ponad to.
Mirakulum
Posty: 2734
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: Mirakulum »

Janek super że to już widzisz, no to do roboty.

wspieram modlitwą, a jak będzie potrzeba to:
zapraszam na nasze rekolekcje i warsztaty

Pogody Ducha

ps. nic nie musisz - możesz
sorry, że się czepiam słów, ale dla mnie w czasie kryzysu znaczenia słów i ich moc okazały się bardzo ważne.

Jak coś muszę to już na wstępie mi się nie chce. :D
JanekJanek
Posty: 21
Rejestracja: 23 sty 2019, 8:31
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: JanekJanek »

Wiecie, od kilku dni czuje się dużo mocniejszy, mam więcej cierpliwosci. Za radą Mirakulum wziąłem się do roboty. Zacząłem słuchać pana Pulikowskiego, rozmyślać nad swoim postępowaniem. Widzę jak niedojrzałym byliśmy małżeństwem. Jak niedojrzałe i bezrefleksyjne było moje życie. Teraz zawierzam moje życie Panu, na tyle na ile potrafię na ten moment. Ta siła jest tak wspaniała, że aż się boje że za chwilę mogę ją stracić. Czy był w waszym życiu taki moment? Taki punkt zwrotny wyraźnie dostrzegalny? Tak bardzo chciałbym trwać przy Panu
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: mgła »

JanekJanek pisze: 16 mar 2019, 19:50 Teraz zawierzam moje życie Panu, na tyle na ile potrafię na ten moment. Ta siła jest tak wspaniała, że aż się boje że za chwilę mogę ją stracić. Czy był w waszym życiu taki moment? Taki punkt zwrotny wyraźnie dostrzegalny? Tak bardzo chciałbym trwać przy Panu
Tak, był :)
Czujesz, że Jezus niesie Cię na ramionach, że siedzisz w łodzi, a On dmucha w żagle....
Zapamiętaj ten moment, to się przyda, kiedy będzie trudniej. Ale już będziesz wiedział, że nie jesteś sam.
Pielęgnuj tę relację, mów do Boga, patrz na znaki wokół Ciebie. On jest z Ciebie dumny i cieszy się bardziej niż Ty. :)
Hejka
FurIatus
Posty: 5
Rejestracja: 17 mar 2019, 7:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: FurIatus »

Witam wszystkich to mój pierwszy post, chodź od półtora miesiąca przeglądam forum .
JankuJanku moim punktem zwrotnym był dzień po rozwodzie . Nie mogłem wstać z łóżka a jak już to zrobiłem kręciłem się bez celu . Czułem się jak by jakieś "opętanie" mnie opuściło , otwarłem oczy i uzmysłowiłem sobie do czego doszło . Próbujac to wszystko prostować trafiłem tu na forum a za chwilę przed Jego oblicze szukając uzdrowienia . Tą drogą teraz zamierzeń kroczyć , u wiesz mi naprawdę pomaga , odciąga od krawędzi i daje pogodę ducha.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: Nirwanna »

Witaj, FurIatus, u nas na forum. W dobre miejsce trafiłeś :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: JolantaElżbieta »

JanekJanek pisze: 16 mar 2019, 19:50 Wiecie, od kilku dni czuje się dużo mocniejszy, mam więcej cierpliwosci. Za radą Mirakulum wziąłem się do roboty. Zacząłem słuchać pana Pulikowskiego, rozmyślać nad swoim postępowaniem. Widzę jak niedojrzałym byliśmy małżeństwem. Jak niedojrzałe i bezrefleksyjne było moje życie. Teraz zawierzam moje życie Panu, na tyle na ile potrafię na ten moment. Ta siła jest tak wspaniała, że aż się boje że za chwilę mogę ją stracić. Czy był w waszym życiu taki moment? Taki punkt zwrotny wyraźnie dostrzegalny? Tak bardzo chciałbym trwać przy Panu
Punkt zwrotny to dopiero początek. Ciesz się z tego, a jak będą ciężkie chwile, nie poddawaj się, upadaj, wstawaj i trzymaj się drogi (Drogi?).
FurIatus
Posty: 5
Rejestracja: 17 mar 2019, 7:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: FurIatus »

Tak "droga" to cel jest wybrukowana postanowieniami tymi które pozwolą uzdrowić co chore je trzeba realizować by po niej kroczyć . Realizując je stajesz się leprzym , piękniejszym człowiekiem dla siebie , otoczenia .
Postanowienia to już indywidualna sprawa , odpowiednio dobrane załatają dziury .
Ja nie stety obudziłem się za późno ale wieże .

Pogody Ducha
JanekJanek
Posty: 21
Rejestracja: 23 sty 2019, 8:31
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: JanekJanek »

Dziękuję wam moi drodzy! Mój dzisiejszy dzień nie był tak wspaniały jak wczorajszy, ale jakoś minął. Moja żona zgodziła się odmawiać ze mną koronkę do świąt co wieczór. To dla mnie dużo znaczy. Choć w rozmowie nie widzi szans na odbudowę naszego małżeństwa, bardzo się cieszę że będziemy mogli wspólnie się modlić
JanekJanek
Posty: 21
Rejestracja: 23 sty 2019, 8:31
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: JanekJanek »

Furlatus, będę pamiętał o tobie w modlitwie, obaj jesteśmy tu świerzaki 🙂
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: Monti »

JanekJanek pisze: 17 mar 2019, 19:29 Dziękuję wam moi drodzy! Mój dzisiejszy dzień nie był tak wspaniały jak wczorajszy, ale jakoś minął. Moja żona zgodziła się odmawiać ze mną koronkę do świąt co wieczór. To dla mnie dużo znaczy. Choć w rozmowie nie widzi szans na odbudowę naszego małżeństwa, bardzo się cieszę że będziemy mogli wspólnie się modlić
Wspólna modlitwa jest bardzo cenna. Statystki mówią, że małżeństwa, które się wspólnie modlą, są dużo trwalsze. Oby Wam się udało.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
katblo
Posty: 1435
Rejestracja: 03 lut 2017, 8:14
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: katblo »

Wspólna modlitwa to fundament, więc nawet jeśli zostały gruzy, to dobrze od tego zacząć i na tym budować.
Módl się do Anioła Stróża Twojej żony...
I pamiętaj, że z kryzysu nie wyfruwa się na skrzydłach, tylko wychodzi się często w pocie czoła, odczuwając ból, zniechęcenie i chęć ucieczki.
W dzisiejszym świecie zapomina się że miłość to nie uczucie, miłość to postawa, ta małżeńska to decyzja, a uczucia które jej towarzyszą, to cała paleta emocji i uczuć...
Pozdrawiam, Koronka to potężna modlitwa. „Módlcie się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracujcie tak, jakby wszystko zależało od was” (św. Ignacy Loyola")
Katarzyna
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, jak się podźwignąć?

Post autor: Pijawka »

Monti pisze: 17 mar 2019, 20:42
Wspólna modlitwa jest bardzo cenna. Statystki mówią, że małżeństwa, które się wspólnie modlą, są dużo trwalsze. Oby Wam się udało.
Prawda...te statystyki... Niestety z własnego doświadczenia podam przykład, że wspólna modlitwa małżeńska ( poranna, wieczorna, przed jedzeniem, czasem koronka o 15...coniedzielna Msza św., rekolekcje itd..) to bardzo wiele, ale NAS nie uchroniło przed tragedią i rozwodem. Mąż z pieśnią na ustach szedł na pielgrzymkę do Częstochowy na miesiąc przed rozwodem i mając już "w zanadrzu" kowalską...a teraz bezczelnie mieszka z nią naprzeciwko naszego parafialnego kościoła...i co niedzielę przychodzi na Mszę ( sam, bez niej). Odstoi godzinę, pięknie pośpiewa...po czym zawija się i wraca do gniazda rozpusty.
Coś mi tu nie pasuje.
Wierzcie mi- jak ciężko się powstrzymać przed ocenianiem go, potępianiem.. ale chcę wierzyć, że Bóg znajdzie jakiś sposób i da mu realne nawrócenie w sercu, co przełoży się na życie. A ja dostanę "nowe oczy i nowe serce", którym będę kochać i nie potępiać jego ani siebie. Dziękuję Bogu, że mąż nie odciął się jeszcze całkowicie od kościoła. Może ma teraz skamieniałe serce, głuche uszy i ślepe oczy...ale ja powierzam go Bogu i błagam, aby przyjął łaskę uzdrowienia.
Nie byłabym sobą, gdybym nie" przemyciła" tutaj błagania do Was o modlitwę za mojego męża ( i za mnie) ;-) okazuje się bowiem, że "pod latarnią może być najciemniej" ;-)
ODPOWIEDZ