Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Lawendowa »

Uczciwa zona pisze: 27 maja 2021, 20:20 Jesli chodzi o moj powrot do pracy to z jednej strony bardzo bym chciala ( bo nie wiem co przyszlosc przyniesie), a z drugiej obecnie chyba nie mam sily- musze choc troche stanac na nogi. Jest tez trzecia strona ten czas to taki delikatny czas, poczekam z poruszeniem tego tematu ( powiem szczerze trochę sie boję).
A czego się boisz? Potrafisz, tak konkretnie, sobie odpowiedzieć co budzi Twoje obawy?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Lawendowa pisze: 27 maja 2021, 21:49
Uczciwa zona pisze: 27 maja 2021, 20:20 Jesli chodzi o moj powrot do pracy to z jednej strony bardzo bym chciala ( bo nie wiem co przyszlosc przyniesie), a z drugiej obecnie chyba nie mam sily- musze choc troche stanac na nogi. Jest tez trzecia strona ten czas to taki delikatny czas, poczekam z poruszeniem tego tematu ( powiem szczerze trochę sie boję).
A czego się boisz? Potrafisz, tak konkretnie, sobie odpowiedzieć co budzi Twoje obawy?
Boję się ze nawet jakby mi sie udalo z mezem cos uzgodnic to kiedy przyjdzie moment mojego pojscia do pracy ze on tez wtedy pojdzie do pracy bo ze musi i wtedy dzieci zostaną same bez opieki. ( Nawet jak mi sie bedzie wydawalo ze mamy miedzy soba wszystko dogadane).
Moj maz tak ma ze dzis mowi jedno jutro co innego a na koncu stwierdza ( ze choc byla rozmowa i uzgodnienia) ze niczego nie uzgadnialam z nim.
W takiej sytacji ciezko mi wierzyc mezowi bo nie jest slowny.

Maz tez duzo klamie np. kiedy pytalam go rano ( w poniedzialek) o moment sciagniecia obraczki mowil ze sciagnal ją dzien wczesniej kolo poludnia w tym samym dniu juz twierdzil ze w sobote potem juz go nawet nie pytalam ktorą sobote.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: elena »

Uczciwa zona pisze: 27 maja 2021, 20:45
elena pisze: 27 maja 2021, 12:11
Uczciwa zona pisze: 27 maja 2021, 11:00

Dobrze.


A myslał ktos kiedys nad odmowieniem nad mezem modlitwy egzorcystycznej? ( jako malzonek lub zeby ksiadz nad nim odmowil?)
Nie znam się na egzorcyzmach, to musiałabyś omówić z właściwym księdzem. Kiedyś czytałam wypowiedzi egzorcysty i według niego egzorcyzmy to już ostateczność, w wyjątkowych wypadkach, natomiast w większości przypadków wystarcza modlitwa o uwolnienie. Ja codziennie odmawiam egzorcyzm małżeński, jest dostępny na stronie Sychar.
O tą modlitwę chodzi?


Panie Jezu, w imię Jezusa Chrystusa, na mocy sakramentu małżeństwa ja Żona łamię i rozrywam więzy duchowo-emocjonalne i seksualne pomiędzy moim Mężem a tą Kobietą. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Przesylam link:

http://sychar.org/modlitwa/egzorcyzm-malzenski.pdf
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Elena, dziękuję.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Uczciwa zona pisze: 27 maja 2021, 22:35
Boję się ze nawet jakby mi sie udalo z mezem cos uzgodnic to kiedy przyjdzie moment mojego pojscia do pracy ze on tez wtedy pojdzie do pracy bo ze musi i wtedy dzieci zostaną same bez opieki. ( Nawet jak mi sie bedzie wydawalo ze mamy miedzy soba wszystko dogadane).
Moj maz tak ma ze dzis mowi jedno jutro co innego a na koncu stwierdza ( ze choc byla rozmowa i uzgodnienia) ze niczego nie uzgadnialam z nim.
W takiej sytacji ciezko mi wierzyc mezowi bo nie jest slowny.

Maz tez duzo klamie np. kiedy pytalam go rano ( w poniedzialek) o moment sciagniecia obraczki mowil ze sciagnal ją dzien wczesniej kolo poludnia w tym samym dniu juz twierdzil ze w sobote potem juz go nawet nie pytalam ktorą sobote.
A ja doskonale rozumiem Twoje obawy. Mój mąż też nigdy słowny nie był. Wiele razy obiecywał, że gdzieś nas zawiezie samochodem albo weźmie urlop aby zająć się naszym synem gdy był chory lub szkoła zamknięta, a potem mu coś pilnego wypadało i musiałam się prosić innych (czego nie lubię) lub korzystać z komunikacji miejskiej aby gdzieś dojechać To ja zabiegałam o to by syn miał opiekę zapewnioną gdy byliśmy w pracy - nawet jego rodziców ja musiałam stale się prosić. Oczywiście na płatną opiekunkę nas nie było stać (gdybym ja była mężczyzną to bym dodatkowo zarobiła na opiekunkę gdyby żona moja musiała pracować). A nie ma nic gorszego niż ciągłe proszenie się o opiekę nad własnym dzieckiem, bo przecież dzieci często chorują a w pracy nie zawsze jest możliwość wzięcia opieki na dziecko (ja niestety m takie stanowisko, że zawsze musiałam prosić się innych o zastępstwo więc zawsze było jakieś proszenie się kogoś o pomoc). A niestety własny mąż i ojciec uciekał od takiej odpowiedzialności. I w tej materii u nas też ciągle były zgrzyty. I dlatego ja nie chciałam więcej dzieci (tzn. serce chciało, ale rozum mówił lepiej nie).

Gdy masz takiego męża to musisz mieć wsparcie rodziny lub sąsiadów. Ja mam o tyle dobrze, że mogę liczyć na moją rodzinę i super sąsiadów, którzy mają syna w podobnym wieku więc często ich syn kilka godzin bywa u nas i oni mają "wolne" lub nasz syn jest u nich a ja nie muszę się martwić, że tyle godzin jest sam w domu (np. gdy w tym tygodniu z powodu egzaminów klas 8 szkoła była zamknięta przez 3 dni, a ja nie mam aż tyle urlopu aby w takie dni być z dzieckiem w domu). Może popytaj znajomych, sąsiadów czy moglibyście tak działać - czasami warto zrobić pierwszy krok. Choć zdaję sobie sprawę że często nie ma kogoś takiego blisko nas.

Z jednej strony dobrze jest mieć pracę i własne pieniądze, z drugiej czasami praca i samodzielność przy dzieciach generuje dużo stresów i problemów z zapewnieniem opieki nad dziećmi. Życzę pozytywnego rozwiązania tej trudnej a jakże potrzebnej i ważnej kwestii.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Ja tez Blawatku zawsze musialam sie prosic kogos do dzieci jak chocby jechalam do lekarza. Zawsze prosilam kogos z mojej rodziny bo maz zerwal kontakty ze swoją rodziną i rodzenstwem wiec i oni tu nie przyjezdzają a i jego rodzice nie zabiegają o to by widziec wnuczki.Tak sie czasami zastanawiam jak mozna zerwac kontakty z wlasnymi rodzicami - dla mnie nie do pomyslenia i niewyobrazalne......

Z sasiadami takich bliskich relacji nie mam tyle co Dzien dobry i ładną mamy dzis pogode. Pewnie dlatego takie są bo meza zdrada to rowniez byla sprawa publiczna a ja wstydzilam sie za to co zrobil maz i tez wolalam miec ich bardziej na dystans. Pamietam jak wtedy wychodzilam tylko za thuje do ogrodu by mnie nikt nie widzial, a przeciez to nie ja to zrobilam.....jak juz mialam auto to zakupy robilam w wiosce obok.....jak szlam odebrac dzieci ze szkoly to mialam duze opory ktore musialam przelamac kazdego dnia....mialam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzą ze to ja jego zona i pozwalalam na to i pewnie o wszystkim wiedzialam ( choc nie wiedzialam) i pewnie tez tak robię.....do kosciola tez wolalam chodzic innego niz u nas- lepiej sie wtedy czulam.....
Obecnie z biegiem czasu pokonalam te duze opory w glowie zmagajac sie sama ze sobą szlam do przodu malymi kroczkami.

Teraz tez postawilam sobie pare malych celow a jakze waznych i czuje ze robię postepy choc w srodku czasami musze zmierzac sie sama ze sobą by wyjsc z paru przyzwyczajeń ale i panowań nad reakcja jakie budzą we mnie emocje na dane sytuacje.....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: elena »

Uczciwa zona pisze: 30 maja 2021, 9:29 Ja tez Blawatku zawsze musialam sie prosic kogos do dzieci jak chocby jechalam do lekarza. Zawsze prosilam kogos z mojej rodziny bo maz zerwal kontakty ze swoją rodziną i rodzenstwem wiec i oni tu nie przyjezdzają a i jego rodzice nie zabiegają o to by widziec wnuczki.Tak sie czasami zastanawiam jak mozna zerwac kontakty z wlasnymi rodzicami - dla mnie nie do pomyslenia i niewyobrazalne......

Z sasiadami takich bliskich relacji nie mam tyle co Dzien dobry i ładną mamy dzis pogode. Pewnie dlatego takie są bo meza zdrada to rowniez byla sprawa publiczna a ja wstydzilam sie za to co zrobil maz i tez wolalam miec ich bardziej na dystans. Pamietam jak wtedy wychodzilam tylko za thuje do ogrodu by mnie nikt nie widzial, a przeciez to nie ja to zrobilam.....jak juz mialam auto to zakupy robilam w wiosce obok.....jak szlam odebrac dzieci ze szkoly to mialam duze opory ktore musialam przelamac kazdego dnia....mialam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzą ze to ja jego zona i pozwalalam na to i pewnie o wszystkim wiedzialam ( choc nie wiedzialam) i pewnie tez tak robię.....do kosciola tez wolalam chodzic innego niz u nas- lepiej sie wtedy czulam.....
Obecnie z biegiem czasu pokonalam te duze opory w glowie zmagajac sie sama ze sobą szlam do przodu malymi kroczkami.

Teraz tez postawilam sobie pare malych celow a jakze waznych i czuje ze robię postepy choc w srodku czasami musze zmierzac sie sama ze sobą by wyjsc z paru przyzwyczajeń ale i panowań nad reakcja jakie budzą we mnie emocje na dane sytuacje.....
To takie przykre, ze kobieta musi się wstydzić za swojego męża, przecież to on zdradził a niejednokrotnie żona musi się mierzyć z opinią publiczną i odrzuceniem, zwłaszcza w małych miejscowościach gdzie wszyscy wszystko wiedzą. W latach 70. od mojej babci odszedł dziadek do innej kobiety, zostawił z dwójką małych dzieci, bez pomocy finansowej, babcia mieszkała na wsi i mieszkańcy się od niej odwrócili, nie mówili dzien dobry nawet, obwiniali, spotkało ją dużo upokorzeń chociaz to nie ona zdradziła przecież.

Dobrze, ze już zmieniasz swoje myślenie, idź przez życie z podniesioną głową, wiem, ze to bywa trudne, ja tez miewam chwile, ze wstydzę się przed ludźmi, ze mam sprawe o rozwód i mąż mnie zostawił, no ale żyje w zgodzie ze swoim sumieniem i pozostaje wierna przysiędze.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

elena pisze: 30 maja 2021, 11:04
Uczciwa zona pisze: 30 maja 2021, 9:29 Ja tez Blawatku zawsze musialam sie prosic kogos do dzieci jak chocby jechalam do lekarza. Zawsze prosilam kogos z mojej rodziny bo maz zerwal kontakty ze swoją rodziną i rodzenstwem wiec i oni tu nie przyjezdzają a i jego rodzice nie zabiegają o to by widziec wnuczki.Tak sie czasami zastanawiam jak mozna zerwac kontakty z wlasnymi rodzicami - dla mnie nie do pomyslenia i niewyobrazalne......

Z sasiadami takich bliskich relacji nie mam tyle co Dzien dobry i ładną mamy dzis pogode. Pewnie dlatego takie są bo meza zdrada to rowniez byla sprawa publiczna a ja wstydzilam sie za to co zrobil maz i tez wolalam miec ich bardziej na dystans. Pamietam jak wtedy wychodzilam tylko za thuje do ogrodu by mnie nikt nie widzial, a przeciez to nie ja to zrobilam.....jak juz mialam auto to zakupy robilam w wiosce obok.....jak szlam odebrac dzieci ze szkoly to mialam duze opory ktore musialam przelamac kazdego dnia....mialam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzą ze to ja jego zona i pozwalalam na to i pewnie o wszystkim wiedzialam ( choc nie wiedzialam) i pewnie tez tak robię.....do kosciola tez wolalam chodzic innego niz u nas- lepiej sie wtedy czulam.....
Obecnie z biegiem czasu pokonalam te duze opory w glowie zmagajac sie sama ze sobą szlam do przodu malymi kroczkami.

Teraz tez postawilam sobie pare malych celow a jakze waznych i czuje ze robię postepy choc w srodku czasami musze zmierzac sie sama ze sobą by wyjsc z paru przyzwyczajeń ale i panowań nad reakcja jakie budzą we mnie emocje na dane sytuacje.....
To takie przykre, ze kobieta musi się wstydzić za swojego męża, przecież to on zdradził a niejednokrotnie żona musi się mierzyć z opinią publiczną i odrzuceniem, zwłaszcza w małych miejscowościach gdzie wszyscy wszystko wiedzą. W latach 70. od mojej babci odszedł dziadek do innej kobiety, zostawił z dwójką małych dzieci, bez pomocy finansowej, babcia mieszkała na wsi i mieszkańcy się od niej odwrócili, nie mówili dzien dobry nawet, obwiniali, spotkało ją dużo upokorzeń chociaz to nie ona zdradziła przecież.

Dobrze, ze już zmieniasz swoje myślenie, idź przez życie z podniesioną głową, wiem, ze to bywa trudne, ja tez miewam chwile, ze wstydzę się przed ludźmi, ze mam sprawe o rozwód i mąż mnie zostawił, no ale żyje w zgodzie ze swoim sumieniem i pozostaje wierna przysiędze.

Tak jak piszesz elena to jest wszystko bardzo ciezkie, szczegolnie jak ponosimy konsekwencje nie swoich czynow ale wspolmalzonka..... ( wewnatrz w rodzinie ale i na zewnatrz poza domem).
Ale zeby zyc, dobrze zyc czyli z Bogiem musimy zmuszac sie do podnoszenia siebie ale i jeszcze wspierania i podnoszenia meza...... Zadanie trudne do wykonania ale jak sobie przypomne mnie 4 lata temu a teraz to sobie mysle: jestes silna...., dalas radę.....ale tylko dzieki temu ze bylas z Bogiem to on byl razem z Tobą ( choc wtedy zadawał sobie pytanie czemu mnie Boze opusciles) i jest nadal i pomaga Ci isc z tym krzyzem chocby stanawiajac na mojej drodze tak cudownych ludzi jak moja rodzina, ludzi z Sycharu i Was wszystkich tu na forum za co jestem mu bardzo wdzieczna. Wiem ze za 4 lata tez to powiem.
Ciezko jest obecnie udzwignac ten ciezki krzyz ale wiem tez ze za kazdym razem dochodzę do tego samego wniosku im wiecej cierpię tym szybciej wskakuje na kilka levelow wiecej ze swoją wiarą, relacją z Bogiem i drugim czlowiekiem. Co dzien widzę ze jestem inna ja, lepsza niz wczoraj i tak mysle ze pewnie Bog chce mnie taką w najlepszym wydaniu i dlatego mnie prowadzi tą drogą a nie inną.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Trzeba zadać sobie pytanie, czemu wstydzimy się za dorosłego człowieka, przecież to jego wybór. Uzależnienie emocjonalne sprawia, że mąż staje się dzieckiem nad którym trzeba trzymać parasol. Na szczęście czas kiedy kobieta była obwiniana za zdradę męża już minął, jest inny czas.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 30 maja 2021, 18:02 Trzeba zadać sobie pytanie, czemu wstydzimy się za dorosłego człowieka, przecież to jego wybór. Uzależnienie emocjonalne sprawia, że mąż staje się dzieckiem nad którym trzeba trzymać parasol. Na szczęście czas kiedy kobieta była obwiniana za zdradę męża już minął, jest inny czas.
Był taki czas, że ja się za zdradę męża obwiniałam, gdzieś mi to tam tkwiło z tyłu głowy, że coś ze mną nie tak i to dlatego mąż mnie zdradził. Ale ostatnio pomogła mi rozmowa z osobą, która przypomniała mi, że mój mąż w zasadzie od zawsze miał ciągoty w kierunku różnych pań, i że miał w sobie w tej sferze bałagan i za sobą wiele różnych zachowań godzących w tą sferę wierności małżeńskiej. Także na etapach, gdy między nami było dobrze. To bolesne wspomnienia, takich zachowań męża, a pewnie to o czym wiem to i tak tylko czubek góry lodowej. Ale faktycznie warto o nich nie zapominać, by realniej oceniać rzeczywistość.

Zdrada bierze się z nieuporządkowania w sferze seksualnej, emocjonalnej. Bywa, że w relacji małżonków jest trudno z innych przyczym, ale dojrzała osoba nie ucieka w zdradę. Czasem jednak to właśnie nieuporządkowanie seksualne powoduje, że jest źle w relacji i są napięcia, i jest to jedyny powód. To warto sobie na własny użytek rozważyć, co stoi u podstaw kryzysu.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

No tak moj maz jak sie dowiedzialam- przy okazji zdrady wolał sie masburbowac niz dogadac ze mna i byc ze mną( i tak robil od poczatku naszego malzenstwa choc ja nigdy nie stosowalam takiej metody ze go w taki sposob kaze ale nie chcial byc wtedy bo wiazaloby sie to z jakimis ustepstwami a on nie chcial odpuscic). W tej strefie jak to kiedyś dawno powiedzial robiąc tak jego zdaniem bylo po problemie . Dla mnie to kolejne sprawy zamiatane pod dywan ktore rosly do mega rozmiarow. Nawet przyznal sie ze od malego chlopca to robil . Ja do czasu zdrady o tym nie wiedzialam a jak bylam w ciazy i balam sie byc razem ze wzgledu na wczesniejsze skurcze i ryzyko przedwczesnego porodu to tak sobie myslalam jak moj maz dobrze to znosi i bylam taka dumna z niego.

I tak mysle ze u mojego meza ten problem rosl od malego chlopaka. Gdyby wczesniej uporzadkował te sprawy w glowie i pracowal nad sobą nie zdradził by mnie.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Mój mąż też ma problem z czystością, tylko że dla niego to nie problem tylko normalne męskie zachowania. Ja się akurat tego czepiałam (np. masturbacji) i mi się jego zachowania nie podobały, co on zawsze kwitował, że jestem nienormalna i powinnam się leczyć. Nawet na mediacjach wnosił o to, że mam iść do seksuologa, nie razem, nie on, tylko ja. Ja bym nawet poszła tylko szkoda mi tej kasy - wolę coś kupić dziecku, sobie lub za te pieniądze miło gdzieś razem spędzić czas. A że słuchałam różnych konferencji głównie Pana Jacka Pulikowskiego jak i również czytałam różne książki to wiem, że większy problem ma mąż niż ja.

I jakoś tak jest gdy się siedzi w jakimś bałaganie, grzechu to potem nie ma się oporów przed czymś większym - zdradą na przykład, albo zatajaniem zarobków.

Najgorsze, że jak mi mąż zarzucał oziębłość to ja zaczynałam w to wierzyć, a to on ma nieporządek w sobie. Tym bardziej, że przed ślubem wiedział jaka ja jestem, natomiast on się maskował, ale po jakimś czasie już nie potrafił udawać innego.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Blawatku, moj maz tez uwazal ze to normalne zachowanie. A mnie to bolało ze tak robi. Zarzucał mi ze jak nie chce byc z nim bo np. padam ze zmeczenia lub cos mnie boli to od razu slyszalam ze go nie kocham a on mnie tak ( i jak to bardzo on mnie kocha) . I nie liczylo sie dla niego ze caly dom posprzatany, wszystko mial wyprane, wyprasowane, zawsze cieply obiad, zadbane dzieci, wszystko zalatwione itd.
Kiedys nawet mi powiedzial ze ja moge nic nie robic caly dzien na bycie razem zawsze mam miec silę. A jak spytalam kto tą pracę wszystką zrobi twierdzil ze on ale to bylo tylko gadanie ktore nie mialo przelozenia w rzeczywistosci....
Od lutego jakos nie potrzebuje mnie juz wogole w tych sprawach.....

Kiedy obserwuje mojego meza to widzę ze moj maz z sekundy na sekunde potrafi byc inny. Zmienic mimikę twarzy, raz byc zly, niedostepny, krzyczy, rzadzi, udaje ze nie slyszy to wersja dla mnie a jak odbiera telefon z pracy lub spotyka kolegę to taki radosny, usmiechnięty, otwarty, uczynny zupelnie inny czlowiek. Teraz mozna powiedziec ze juz mnie to nie boli bo wiem ze tylko pracą nad sobą i modlitwą moge uratowac nasze malzenstwo. Ale jakby to ktos z zewnatrz obserwowal to by sobie swoje pomyslał....

Tez mnie zastanawia czy moj maz on nie ma zadnego przyzwyczajenia, sentymentu, tesknoty do mnie do dzieci bo tak sie zachowuje jakby był z lodu, taki obcy lokator ( choc nawet tacy mowią czesc jak sie spotykają). Teraz to tak zyjemy jakbysmy sie nie znali. Choc ja mowie do niego np. odnosnie dzieci to bez echa, lub odp. Jednym wyrazem. Gdybym do niego nie mowila nie odezwalby sie do mnie. Zadaje sobie pytanie jak dlugo on tak moze czy go to nie meczy? Czy to jakas gra? czy konkretna jego postawa?
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Uczciwa zona pisze: 01 cze 2021, 20:59 Zarzucał mi ze jak nie chce byc z nim bo np. padam ze zmeczenia lub cos mnie boli to od razu slyszalam ze go nie kocham a on mnie tak ( i jak to bardzo on mnie kocha) . I nie liczylo sie dla niego ze caly dom posprzatany, wszystko mial wyprane, wyprasowane, zawsze cieply obiad, zadbane dzieci, wszystko zalatwione itd.
Kiedys nawet mi powiedzial ze ja moge nic nie robic caly dzien na bycie razem zawsze mam miec silę. A jak spytalam kto tą pracę wszystką zrobi twierdzil ze on ale to bylo tylko gadanie ktore nie mialo przelozenia w rzeczywistosci....
Od lutego jakos nie potrzebuje mnie juz wogole w tych sprawach.....
A co było gdybyś nic nie posprzątała, nie ugotowała, czy nie uprała? pewnie nic, a miałabyś bliskość z mężem. Ja teraz wiem, że robiłam to tylko dlatego, że tak trzeba, bo mam taki wzorzec z domu. Moja matka wolała posprzątać niż się ze mną pobawić, nigdy tego nie zrobiła, nie wiem co to znaczy, że matka z córką spędza czas. Powieliłam to, a będąc w depresji i sama, codziennie byłam jak zombie, chciałam przeżyć kolejny dzień. Nie miałam siły na swoje życie, swój rozwój, na spacer. Nie warto się w taki sposób zajeżdżać, bo to właśnie zawsze prowadzi do kryzysu. Teraz nie gotuję prawie wcale, sprzątam, piorę kiedy trzeba i nie pokazuję mężowi jak się staram dla niego, bo i tak nie doceni tej pracy. Mam czas dla siebie, syna, na mój rozwój, odpoczynek, a że mąż ze mną nie spędza czasu, tym bardziej mam go więcej.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Caliope pisze: 01 cze 2021, 23:53
Uczciwa zona pisze: 01 cze 2021, 20:59 Zarzucał mi ze jak nie chce byc z nim bo np. padam ze zmeczenia lub cos mnie boli to od razu slyszalam ze go nie kocham a on mnie tak ( i jak to bardzo on mnie kocha) . I nie liczylo sie dla niego ze caly dom posprzatany, wszystko mial wyprane, wyprasowane, zawsze cieply obiad, zadbane dzieci, wszystko zalatwione itd.
Kiedys nawet mi powiedzial ze ja moge nic nie robic caly dzien na bycie razem zawsze mam miec silę. A jak spytalam kto tą pracę wszystką zrobi twierdzil ze on ale to bylo tylko gadanie ktore nie mialo przelozenia w rzeczywistosci....
Od lutego jakos nie potrzebuje mnie juz wogole w tych sprawach.....
A co było gdybyś nic nie posprzątała, nie ugotowała, czy nie uprała? pewnie nic, a miałabyś bliskość z mężem. Ja teraz wiem, że robiłam to tylko dlatego, że tak trzeba, bo mam taki wzorzec z domu. Moja matka wolała posprzątać niż się ze mną pobawić, nigdy tego nie zrobiła, nie wiem co to znaczy, że matka z córką spędza czas. Powieliłam to, a będąc w depresji i sama, codziennie byłam jak zombie, chciałam przeżyć kolejny dzień. Nie miałam siły na swoje życie, swój rozwój, na spacer. Nie warto się w taki sposób zajeżdżać, bo to właśnie zawsze prowadzi do kryzysu. Teraz nie gotuję prawie wcale, sprzątam, piorę kiedy trzeba i nie pokazuję mężowi jak się staram dla niego, bo i tak nie doceni tej pracy. Mam czas dla siebie, syna, na mój rozwój, odpoczynek, a że mąż ze mną nie spędza czasu, tym bardziej mam go więcej.
Caliope, nie wiem jak mąż Uczciwej zony, ale mój mąż wytykał mi np., że się nie wyrobiłam z porządkami. A ja zawsze wolałam spędzić czas z synem niż stać przy garach lub przy zlewie. A niestety 8 godzin pracy + 2 dojazdu (i szybkie zakupy w drodze) to już 10 godzin poza domem - najlepszych godzin, bo ok16-17 to już ciężko nadgonic wszystko - spacer, naukę, porządki a może zakupy większe. I człowiek nawet się nie obejrzy jak robi się 21, a tu jeszcze tyle roboty - kolejne porządki, bo się nazbierało talerzy i kubków do mycia, coś się rozlało, rozsypało, jak to przy dzieciach. Wczoraj miałam już taki niedobór snu, że spałam na stojąco. A tu jeszcze mąż i teście przyszli z okazji dnia dziecka. I gdy na głos powiedziałam, że muszę dziś iść spać dużo wcześniej niż zwykle (niestety zawsze padam po 23 i 5 godzin snu to dla mnie za mało niestety). To mój mąż zdziwiony dlaczego ja tyle roboty mam ( on myśli, że jak go nie ma to leżę i nic nie robię, bo przecież nie prasuję jego koszul, nie zmywam po nim więc mam mniej roboty 🥴). I ja tak bardzo bym chciała, żeby sam został z synem przez tydzień i zobaczył ile pracy jest i z czym się wiąże opieka nad dzieckiem.

Dobrze jest odpuścić i nie być niewolnikiem domu i sprzątania, ale trzeba mieć przy sobie partnera który pomaga w codziennych czynnościach, nie wytyka niedociągnięć czy tego, że coś nie zostało zrobione. A niestety ja zazdroszczę innym żonom mężów, którzy pomagają w domu - nie z konieczności i ze skwaszona miną tylko normalnie bo tak trzeba, bo kochają, bo to też ich dom i rodzina

Uczciwa zono, mój mąż też potrafi z sekundy na sekundę być inny. Więc ja nigdy nie wiem co mu rzeczywiście chodzi po głowie. A niestety domyślanie się jest wyniszczające. I niestety nie skuteczne, dla związku na pewno. Mój mąż teraz jest przemiły dla mnie - traktuje mnie jak najlepszą przyjaciółkę z którą może o wszystkim porozmawiać, ja nie wchodzę w te rozmowy, zmieniam temat lub wychodzę. Tym bardziej, że sprawa w sądzie czeka i nie chce się wycofać. A ja mu mówiłam, że nie uznaję rozwodów i nie będę jego najlepszą przyjaciółką. Ale nie dociera do niego nic. I też na zewnątrz uchodzilismy za zgodne małżeństwo więc dla wszystkich to mega zaskoczenie co się u nas podziało. Ale przecież ja się nigdy nie skarżyłam, nie mówiłam na zewnątrz, że u nas trudna relacja. I są osoby, dla których nie liczy się to że przez ich decyzje, działanie inni będą cierpieć lub gorzej się rozwijać ( dzieci). Liczy się dla nich tylko ich życie i wygoda. Niestety
ODPOWIEDZ