Witam wszystkich po 2 latach od ostatniej aktywności. Niestety moje małżeństwo rozpadło się w październiku 2017 roku. Od tego czasu hmmm jestem bardzo chwiejny i dalej nie potrafię sobie z tym poradzić. W życiu nastąpiło troche zmian ponieważ po tym wszystkim od pół roku nie mieszkam w kraju. Pracuje w Danii. kontakt z dziecmi mam bardzo dobry co miesiąc na kilka dni przyjezdzam do nich. Wiem że nie jest to wzór do naśladowania ale niestety dobity alimentami, troche długami musisałem na pewnien czas wyhechać. Myśłe ze 1,5 roku jeszcze.
Chcicałem chyba uciec troche od tej całej sytuacji. Zona w tym czasie eksperymentowała z innymi facetami i bolało mnie to strasznie. Teraz wiem że spotyka się już długo też z jakimś jednym "Panem" jak o tym mysle to mnie trzęsie. Nawet nie wiecie ile bym dał żeby to uczucie odeszło
Sam się oszukuje że teraz jest okej smieje się, nie dopuszczam do siebie złych myśli ale co jakiś czas mnie dopada smutek, żal do siebie, zazdrość o żone:(
Miedzy czasie zdarzyła się dziwna rzecz jak miałem wyjeżdzać (pół roku temu) żona posmutniała. Przyjeła to do wiadomości ale widzialem ze jest coś nie tak. Kilka dni przed wyjzdem odważyła mi się ze łzami w oczach powiedzieć ze nie chce zebym wyjezdzał ze moze sie pomylił i wogole niestety wszystko było w zaawansowanym iunkcie ze nie moglem sie wycofac. Zwolniłem sie juz z pracy w Dani juz czekala nowa a musialem być płynny finansowo. Koniec konców pozegnaliśmy się w zgodzie nawet przytulalismy sie ze łzami w oczach z fajnymi deklaracjami na przyszłośc ze może jakoś to będzie - byłem w skowronkach. Niestety po miesiacu jak przyjechałem pierwszy raz żona juz nie była taka jak wczesniej. Zaczeła mnie wyzywać ze jednak nic z tego nie bedzie, ze ja jej nic nie mogę zaoferować ze patrze tylko na siebie, że nigdy nie bedziemy razem ze nic nas nie łaczy. Po prostu dostałem znowu "w twarz". Teraz jak pisałem spotyka się z jakimś Panem, ktory ma tez juz dziecko, nie wiem nic wiecej o nim ale poprostu krew mnie zalewa. Z żona mało rozmawiamy bo czuć nerwowość. Ona mi mówi o tym koledze ze byla tam i tam z nim a ja wtedy poprostu zamieram. Nie wiem co mam robić. Taka sierota ze mnie
Przepraszam że tak chaotycznie ale musialem coś z siebie wydusić.
Nie umiem sobie poradzić z tą sytuacja rozrywa mnie od środka. Z drugiej strony wmawiam sobie że jezeli ma być szczesliwa to niech tak będzie...ehhhh