Potrzeba tylko cudu......:(

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Witam,

I choć w ubiegłym roku pisałem tu na forum o moim kryzysie małżeńskim...teraz już jest totalne dno:( Moje małżeństwo rozwaliłem ja ponieważ w wieku 28 lat (teraz mam 32) z niewyjaśnionych mi powodów tzn. trochę je rozpoznałem (stres, zatajony kredyt - bo miało być lepiej ale nie wyszło i było mi wstyd) odkryłem w sobie jakieś niechciane skłonności homoseksualne :( Gdy panicznie szukając możliwości odrobienia straconych na giełdzie pieniędzy przesiadywałem przez pewien czas często na komputerze do poznych godzin. Coś mnie podkusiło do stron o tematyce erotycznej (wiadomo) i zaczęła sie lawina której teraz z perspektywy czasu nie mogłem zatrzymac. Coraz wiecej porno, żone zacząłem zaniedbywać w sprawach łozkowych...nabawiłem się przez to kompleksów bo w seksie nam nie wychodziło....i zacząłem pisac po tym z facetami. Zacząlem sie porównywać zrobilem sobie zdjecia i wymienialem sie z facetami :(:(:( zaczęło mnie to tez podniecac. Uzależniłem sie od czata i porno. Codziennie mowilem sobie ze tego nie zrobie i upadałem.
Nasze małżeństwo (8lat) choć zgodne przykładne z zewnątrz dogadywaliśmy w 90% sprawach potrafiliśmy ze soba rozmawiac wszystko ustalac jednak sprawy bliskosci w łozku poprostu leżały. Mamy 2 dzieci (moje skarby).
Ja poprzez moje kłamstwo, ukrywanie zniszczyłem siebie od środka, stracilem sam do siebie zaufanie.
Zona się o wszystkim dowiedziała, niestety nie ode mnie tylko wykryła moje czaty z facetami na komputerze jak pisze z nimi.
W całym tym pisaniu podobało mi się ze podobam się im :( nie wiem to chyba wynik braku ojca w dziecinstwie.

Ok 1,5 roku temu miał być rozwód przeżyłem jeszcze większe załamanie, chcialem sie zabić:( Jednak daliśmy sobie szanse. Dwoiłem się i troiłem aby wszystko poukładac. Zapisalem sie do seksuologa, z czystym że tak powiem umysłem ponieważ juz zona wszystko było naprawde lepiej. Co prawda odbudowa zaufania jest długa z czego zdawalem sobie sprawe....żona nie mowila mi długo ze mnie kocha....zaczeliśmy sie zbliżać do siebie był tez sex. Pojechaliśmy na wakacje.
Nagle żona zaczeła sie dziwnie zachowywac. Prosila czy moze isc sama na impreze ze musi odreagować stresy wszystkie. Zgodzilem się bo wiedzialem ze to dla niej jest trudne. Jednak zaczelo to powodować miedzy nami spiecia.
Poznała jakiegos chłopaka ktoremu się zwierzyła i pisała z nim bardzo duzo - ja stałem się zazdrosny i były kolejne spięcia.
Zacząłem żone szpiegowac...az nakryłem na spotkaniu. Niby tylko widzenie do porozmawiania. Widzialem rownież pikantne smsy ale wytłumaczyla sie tym ze ten chlopak ma zone a ona nie cierpi zdrad i go tylko nakreca.
Uwierzyłem ale poprosiłem o zaprzestanie. Niestety pauza trwała tydzień i znowu zaczęła. A ja znowu to odkryłem.
W listopadzie zagroziłem odejściem, wtedy powiedziała ze mnie kocha...ze małzeństwo jest najważniejsze ze mamy dzieci i musimy byc razem.
Jak powiedziała ze mnie kocha poprostu sie rozpłynąłem....zostałem.
Niestety dalej była smutna. Po wymianie zdań doszło do kłótni i sie wyprowadziłem bo mnie o to prosiła, błagała. Myslałem wtedy ze to moze dobry pomysł na ochłonięcie.
Niestety złożyła papiery rozwodowe....czekam na pozew. Cierpie bardzo bo kocham ją i całą rodzine.
Ona twierdzi że mnie nie kocha już :(:(:( nie chce mi się wierzyc. Ona sie zablokowała ze jestem homo i ją zaniedbałem to teraz mam cierpieć.
Teraz dowiaduje się ze prawdopodobnie w listopadzie zdradziła mnie z tym kolesiem. Ale sie do tego nie przyznaje :(

Rozwod ma byc bez orzekania o winie. Chociaż to ona składa i to mnie obrzuca błotem.

Czuje sie bardzo winny temu wszystkiemu, mam ogromne poczucie winy, stan przed depresyjny, nie potrafie skupic.
Moje dzieci cierpią przez błedy dorosłych.
Jednak bardzo kocham żóne i chcialbym żeby zobaczyła ze moze nam sie udac:(

Ona teraz na siłe szuka jakiegoś pocieszenia teraz na FB pisze z kolejnym kolesiem sobie. Wiem ze mnie bardzo bardzo kochała lub kocha i chce chyba jakas luke na szybko załatać.

Nie wiem co mam robić jak tylko probuje zawalczyć to ona sie strasznie denerwuje.
Zaznaczam ze nie czuje się gejem nigdy z facetem nie chcialbym bym być.
Co prawda to co robiłem w samym mnie budzi podejrzliwość ze coś ze mna nie tak:(

Tak bardzo chciałem mieć pełną rodzine.
jacek-sychar

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Chrisvip ponownie na naszym forum.

Byłeś u nas, więc pamiętasz pewno zasady. Staramy się chronić naszą rodzinę przed rozpoznaniem.

Powiem szczerze, że trochę mnie przerosło Twoje wyznanie. Nie wiem, co Ci odpisać.
Może ktoś pomoże?
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Powiem szczerze ze pomału trace nadzieje, żeby za chwile znowu chciec walczyć.
Kocham bardzo, i zdaje sobie sprawę z tego ze zawaliłem. Wszystko działo sie 2,5 roku temu.

Wiem również że Ona mnie kocha ale nie potrafi tego wybaczyć.

Modle sie o to do Boga.
Musze sie przyznac szczerze ze przez kilka dni moja wiara jest wielka by zaraz upaść, mam wtedy pretesje nawet do Boga:(

A siebie poprostu nienawidze.
jacek-sychar

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: jacek-sychar »

Chrisvip

A może to jest właśnie czas, abyś uporządkował swoje życie? Może czas wrócić do korzeni życia chrześcijańskiego. Jak uporządkujesz swoje myśli, popędy, emocje, ... to i może wtedy żona zobaczy Cię w innym świetle?

Wielu z nas po kryzysie zobaczyło swoje wcześniejsze błędy. Było to dla nas impulsem do pracy nad sobą.
Nie ma co myśleć teraz o żonie, bo ona decyduje o sobie, a Ty nie masz na nią żadnego wpływu.
Zajmij się swoim życiem.
Przed świętami często robimy porządki w naszym domu, żeby stworzyć świąteczny klimat. Wielu niestety zapomina o zrobieniu porządków w swoim sercu. Może warto wykorzystać ten Wielki Tydzień do prawdziwego rachunku sumienia ze swojego dotychczasowego życia. Znajdź kapłana, który poświęci Ci trochę czasu i wysprzątaj swoje serce.
Z takim przygotowaniem łatwiej będzie Ci ruszyć w dalszą drogę.
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Wiem wiele razy słyszałem że nie mam na nią wpływu.
Ze wszystkiego juz sie wyspowiadałem. Jednak jestem strasznie przez tą całą sytuacje znerwicowany.

Tak jakby przez te 8 lat uzależniłem się od niej. Myśmy 99% rzeczy robili razem. Najdłuższa przerwa miedzy nami od 10lat to było 3 dni.
Zona wszystko widzi w czarnych barwach całe małzenstwo. Zadnej pozytywnej mysli a minęło juz 4 miesiace odkad nie mieszkamy razem.

Dzieci bardzo cierpią. Ostatnio syn 7 letni powiedział mi ze chcialby umrzeć i powiedziec Bogu zeby zesłał go spowrotem i żeby wszystko było na nowo.
Serce mi sie rozpadło.

Chciałem zonie kupić książke o językach miłości lub "Mężczyźni są z Marsa a Kobiety z Wenus" albo "Ile jest warta Twoja obrączka. Boje się jednak, ponieważ ona jakby jest mniej wierzącą ode mnie odbierze to poprostu źle.
Choć o wierze sie nie wypowiadam bo ja tu bardziej nagrzeszyłem :(

Myśle też czasem ze może jak ja tak bardzo kocham powinienem jej pozwolić odejść w spokoju do kogoś z kim będzie szcześliwa.
Wiem ze teraz poznaje chyba na siłę ludzi.

A mnie poprostu brak na wszystko sił nie wierze w lepsze jutro. I ten przeogromny żal do siebie za to wszystko jak mogłem dopuścić do takiej sytuacji ze rozwaliłem rodzinę, zaniedbałem żonę.
jacek-sychar

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: jacek-sychar »

Nie wiem, czy kupowanie książek to obecnie najlepszy prezent dla żony. Jak ona jest na NIE, to odbierze to jako kolejny nacisk na nią, czyli odrzuci to. Nie zajrzy do tych książek. Książki mogłyby być dobrym rozwiązaniem w sytuacji, gdyby żona chciała choć trochę naprawiać sytuację.

Niestety cierpienia dzieci to typowa sytuacja. Syn kocha zarówno Ciebie, jak i Twoją żonę. On jest teraz rozdarty. Chce mieć Was razem, a nie osobno.
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

A my dorośli im to niszczymy. Ja wiem co one czują bo sam nie mialem ojca w dziecinstwie był alkoholikiem. Więc moze dlatego to tak bardzo przezywam.
Zona jak o tym mówiłem traktowała to w sposób - ....a przyzwyczają się, beda mieli 2 domy 2 razy na wakacje itp.

Ona patrzy teraz przez pryzmat, nie będe się bał tego powiedziec pozadania i seksu ponieważ tego brakowało u Nas...choć uważam że było coraz lepeij tylko zaczęla sie dziwnie zachowywać.


Jacku obawaiam się że to bycie na NIE juz jej pozostanie. Albo zabrnie w swoich romansach tak daleko że nie bedzie miała odwrotu :(
Dlaczego nie potrafie się wyłączyć tylko wiecznie myśłe i myśłe i myśle.
Wmawiam sobie ze jest złe a potem za jakis czas znowu myślę.
jacek-sychar

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: jacek-sychar »

chrisvip pisze: 11 kwie 2017, 18:44 Ja wiem co one czują bo sam nie mialem ojca w dziecinstwie był alkoholikiem
Czyli jesteś DDA. Wiedziałeś o tym?
Polecam Ci książkę "Rozwinąć skrzydła" i "W drodze do siebie". Są tutaj:
http://rozwinacskrzydla.pl/
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Tak zdałem sobie z tego sprawę rok lub troszke wcześniej. Wiesz tylko zaczęło się miedzy nami układać...wiec tylko to się liczyło.
jacek-sychar

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: jacek-sychar »

A co z polecaną lekturą?
Czytałeś? Jeżeli nie, to jest to dla Ciebie pierwsza obowiązkowa lektura.
Jak przeczytasz, to dużo zrozumiesz. I wtedy będzie można dalej rozmawiać. ;)

Niestety, ale nieświadomie naśladujemy zachowania naszych rodziców. Często się przeciwko nim buntujemy, ale i tak idziemy w ich ślady.
Oczywiście można to zmienić, ale to wymaga dużo własnej pracy.
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Masz racje i to tez rozumie....

Rozmawiałem teraz z żoną...niestety troszkę sie to wymknęło z pod kontroli. Ona mówiła, że ja nie potrafię zrozumieć ze ona już nie chce itp. zaczęła znowu zarzucać mi wszystko ze było żle od samego początku ja jej mówiłem coś odwrotnego.

Mówi ze się nie dobraliśmy...(chodzi o sex) że inne temperamenty. Echhhhh.....ja jej znowu mówiłem że miłość wszystko zwycięża nie wiem czy potrzebnie.
Ariel

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: Ariel »

Jeszcze nikt tego nie zaproponował a mi ONA pomogła wyciągnąć brata z głębokiej depresji. Znam również wiele osób którym pomogła w bardzo trudnych sytuacjach.

Polecam odmówić Nowenne Pompejańską, napewno nie zaszkodzi.
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Przepraszam, że tak cały czas pisze ale poprostu czuje wtedy trochę ulgi. Rozmyślam cały czas. Zona mówi że jej milość wygasła. Ze nie szuka innej bo już przeżyła swoja miłość (czyli mnie). Innym razem znowu mówi ze czuje ze ja jej nie dam spokoju jeszcze przez 2 lata, ze nie bede umiał się pogodzić ze znajdzie sobie męża kiedyś. Strasznie wszystko miesza.

W Sadzie nie chce walczyć bo po co. Jeszcze mi ograniczy dzieci. Nie chce dodatkowych wojen. Jesteśmy na etapie "bez orzekania o winie" pozatym czekam juz ponad miesiac na odpis pozwu z sadu i wyznaczenie terminu.
Proponowałem terapie dla Nas żeby przepracować ból, gniew, żal....ale chyba za późno.

Ona mowi ze doskonale wie ze czuje sie winny za ta cala sytuacje ale ona tez ma uczucia, sa mocni i słabi ona ma dzieci i uzalać sie nie bedzie.
Nie wiem czy to we mnie jest egoizm czy w niej.
Probowałem jej powiedziec ze przeciez nasze marzenia o rodzinie w całości przekreślamy, ze byliśmy wyjątkowi bo byliśmy dla siebie pierwsi i mialo tak pozostać. Ze życie w takiej rodzinie rozbitej tylko z pozoru będzie szczęśliwe... no nic nie trafia:(


Mamy rocznice śłubu niebawem... jestem całkowicie skołowany czy mam cokolwiek robić, czy dać kwiaty, czy to jakoś zaakcentować:(
chrisvip
Posty: 30
Rejestracja: 04 kwie 2017, 11:51
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: chrisvip »

Nie wiem czy jestem godzien ale bardzo proszę o modlitwę już nawet nie za mnie ale za moją żonę za dzieci i za to aby to małżeństwo przetrwało.
Bóg zapłać.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Potrzeba tylko cudu......:(

Post autor: s zona »

Ariel pisze: 12 kwie 2017, 10:42 Jeszcze nikt tego nie zaproponował a mi ONA pomogła wyciągnąć brata z głębokiej depresji. Znam również wiele osób którym pomogła w bardzo trudnych sytuacjach.

Polecam odmówić Nowenne Pompejańską, na pewno nie zaszkodzi.

Witaj chrisvip,
rowniez polecam NP
Matka Boza daje nam sily ,zeby trwac ,uspokaja i pomaga zwalczac nasze wady...
http://pompejanska.rosemaria.pl/

Jesli jestes juz dluzej na tym forum ,to zapewne znasz Chapmana i jego 5 jezykow milosci?
http://www.tolle.pl/pozycja/5-jezykow-milosci-chapman

Co do rocznicy slubu ,to uwazam ,ze zona chyba zasluguje ,
zebys zechcial to "zaakcentowac."?
W jaki sposob - to zalezy od niej i jej jezyka milosci :
czy to bedzie wspolnie spedzony czas np randka malzenska :
http://randka-malzenska.pl/wydarzenia/
eventualnie cos do zrobienia we wlasnym zakresie :
http://tv-trwam.pl/film/siodmy-sakrament-15052015
lub upominek ,kwiaty ..

Dobrze ,ze ze soba jeszcze rozmawiacie ,
wiec latwiej mozna ratowac malzenstwo..

Czytales juz - polecana przez Jacka sychar - Rozwinac skrzydla ?

Odnosnie dzieci ,to zozumiem Twoj bol ,jak cierpia ,
przez nasza glupote lub zaslepienie..
W wakacje sychar organizuje warsztaty dla rodzicow i dzieci nad morzem .
Na Orlnki chyba nie ma juz szans ale w Mikoszewie?
viewtopic.php?f=8&t=193

polecam tez ks Kochaj siebie a niewazne z kim sie zwiazesz" Eva Zurhorst,

"Większość rozwodów jest zbyteczna" - wyrokuje Eva-Maria Zurhorst, która dzięki doświadczeniom zebranym podczas terapii licznych związków doskonale zna frustracje i problemy wielu par. Stanowczo rozprawia się z iluzją, jaką żywi wielu ludzi nieszczęśliwych w swoich związkach, że z następnym partnerem wszystko ułoży się o wiele lepiej. Partnerstwo to według niej wymagająca, lecz opłacalna droga rozwoju dwojga ludzi.
Głęboki związek i miłość są możliwe nawet tam, gdzie zgasł ostatni promyk nadziei. Przytaczając przykłady ze swojej praktyki, wskazuje przyczyny rozczarowania, złości i frustracji pozostałych po pierwszych chwilach szczęścia. Małżeństwo rozpoczyna się dopiero wtedy - twierdzi - gdy partnerzy spadają z "siódmego nieba" do życia codziennego, gdy pojawiają się trudności i wyzwanie: jak zachować tolerancję i szacunek dla człowieka, z którym dzielimy życie.
ODPOWIEDZ