s zona pisze: ↑31 sie 2019, 0:11
Linno ,
co tez dobrego u Ciebie .. myslalam dzisiaj o Tobie ...zajrzysz do nas ?
No to na takie dictum..
Kochani...
Faktycznie rzadziej zaglądam.
U mnie ciąg dalszy procesu wychodzenia z kryzysu. Dobre dni zdecydowanie przeważają nad złymi, ale "TO" w tle jest non stop.
Miewałam momenty załamki totalnej, ale już nie kilkudniowe tylko kilkugodzinne. Miotały mną nawet wizje mordowania kowalskiej ze szczególnym okrucieństwem. Serio!
Niestety ani ona ani mąż nie zmienili pracy. Muszę jakoś z tym żyć. I oni też. Nikomu z pewnością nie jest łatwo.
Co do relacji na linii mąż - ja, to dalej uczymy się siebie na nowo. Ponoć sytuacja się unormuje, gdy zacznę jak kiedyś zwracać mu uwagę na niezakręconą pastę do zębów, bez komentarza typu "jej tez by to przeszkadzało". Tudzież, gdy na pytanie męża, czy posłodziłam kawę (którą w nastrojowe popołudnie zaparzyłam po grecku w pięknym tygielku...

), nie rozpłaczę się i nie wykrzyczę, że u niej wypiłby bez skrzywienia nawet g... i jeszcze całowałby po rękach.
Reasumując - mąż musi się wykazać anielską cierpliwością oraz zgadywać kiedy moje nie oznacza tak i nie strzelać focha, jak nie trafi

Ma tego pełną świadomość oraz tego, że pokornie musi to przyjąć, bo to pochodna tego co zrobił.
Generalnie skupiamy się na tu i teraz, cieszymy z dobrych dni i konsumujemy życie all inclusive, czego efektem jest mój całkowity powrót do dawnej wagi
somnium pisze: ↑30 sie 2019, 13:59
DZIĘKUJĘ ZA NADZIEJĘ .
10 dla Ciebie w ramach wieczornej mszy.
Bardzo bardzo się wzruszyłam. Dziękuję.
Przeczytałam Twój wątek.
Nie trać nadziei na to, że będziesz szczęśliwy. Życzę Ci tego!!!