Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Linna
Posty: 64
Rejestracja: 05 maja 2019, 20:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Linna »

jacek-sychar pisze: 29 maja 2019, 9:35 ja potrzebowałem około 4 lat, żeby dojść do siebie.
No tak. W skali historii dziejów, to faktycznie "JUŻ!!!" :lol:
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: s zona »

Limno , podziwiam Twoja energie ..

Mnie po " wiesciach " o zyciu prywatnym meza , przez pierwsze 3 ms odechciewalo sie wszystkiego .. i gdyby nie dzieci i ich potrzeby , o ktore dbalam jednoosobowo i daleko od rodziny - nie wiem ,gdzie bylabym teraz ...a po odstawieniu po 3 ms antydeprasantow siegnelam po NP i to mnie uratowalo
https://pompejanska.rosemaria.pl/jak-od ... mpejanska/

Limno , a moze zaryzykujesz i odwazysz sie razem z mezem / lub sama na tydzien wakacji z Sycharem ...zobaczysz, jak to wyglada od podszewki ..
Ja moge sobie tylko pomarzyc o gorach albo obejrzec z daleka , niestety stres po zdradzie wychodzi .. a i rocznik tez nie pomaga ;)

U nas 4 lata minely , sadzilam ,ze juz jest ok ...ale potwierdza sie , ze jesli nie jest przerobione to wraca .. a moze tylko zylam iluzja ..byl czas rocznego zawieszenia po wniosku o separacje i alimenty ..
My , niestety nie korzystalismy z terapii , sama kiedys probowalam przez Skypa , ale poczulam sie oszukana , zaplacilam 250 za cos , co sie nie odbylo ..wiec zrezygnowalam ..
Kiedys pojechalismy na SM, ale maz zwial zaraz po wejsciu do pokoju ..

Limno , moze warto dostrzec te okruchy " zlota ktore leza na durszlaku " , to ze maz chce i stara sie ..

A przy okazji znasz jezyk milosci meza i swoj oraz jezyki przepraszania ?
Pisalas u kogos ,ze maz nie trafia w Twoje oczekiwania , o prezent chodzilo .. moze to jest jego jezyk milosci ?

5 języków miłości (fr. Paul Hrynczyszyn) - tak na szybko , ale ks Chapmana jest lepsza :)
https://www.youtube.com/watch?v=M_TkDjrAm5w

5 języków przepraszania (fr. Paul Hrynczyszyn)
https://www.youtube.com/watch?v=-_nWy82pyhQ
jacek-sychar

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: jacek-sychar »

Dla wyjaśnienia:
1. fr. Paul Hrynczyszyn
to fr. znaczy ojciec.
2. ks Chapmana znaczy książka Chapmana

S zona

Wiesz, kiedy jest wskazany pośpiech? ;) :lol:
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: SiSi »

Linna,
Daj sobie trochę czasu. Ja też nie lubiłam siebie w wersji " zachlipanej i smutnej". Dlatego też dbalam, żeby nikt z zewnątrz tego nie dostrzegł.
Ciągle pokazywałam wersję " wszystko ok". I wszyscy mówili - jaka jesteś dzielna...( a ja byłam zupełnie złamana).
I wcale nie namawiam Cię do tego, żebyś płakała i użalała się nad sobą. Ale daj sobie czas. Ten smutek, rozczarowanie i zlosc trzeba przeżyć. Trochę się z tym oswoić.
A później ....będzie dobrze.
Ściskam
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: nałóg »

Limno....z terapiami i dochodzeniem do równowagi w zderzeniu z własnymi emocjami, wyobrażeniami, z rozczarowaniami które są nieuniknione podczas terapii jest trochę tak jak z karmieniem dziecka. Nie można zaserwować 2 latkowi schabowego z kapustą czy golonki........ Konfrontacja z samym sobą ,z kryzysem wymaga powolnej i długofalowej pracy ....... do końca życia .Oczywiście są to różne etapy i różne uczucia, różne emocje ....od poczucia skrzywdzenia, złość, chęć zemsty, rozgoryczenia. Życzę wytrwałości i nastawienia się na długi dystans.
PD
Awatar użytkownika
Linna
Posty: 64
Rejestracja: 05 maja 2019, 20:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Linna »

s zona pisze: 29 maja 2019, 13:47 Limno , podziwiam Twoja energie ..
Energię... :roll:
Wiesz, ja jestem bardzo aktywna i zawodowo i społecznie. Mam też swoje miejsca gdzie się realizuję prywatnie (tzw rozwój osobisty :) ). Zawsze jestem otoczona ludźmi, lubię ludzi, dzieci i zwierzęta. Czerpię z każdego kontaktu radość, siłę, energię i puszczam w obieg. Potrafię dostrzegać te okruchy złota w drobiazgach. Otworzyłam się na to w pewnym momencie życia i nie patrzę na dojrzałość i nadchodzącą starość (pesel mam na 6) ze strachem, tylko z optymizmem. Z ciekawością czekam co mi się fajnego przytrafi, jakie zainteresowania, a może i talenty w sobie odkryję. I tak się dzieje!
W największych koszmarach nie przypuszczałam, ze stanie się to, co się stało. Myślę, że gdybym całe życie "wisiała" na mężu i nie "inwestowała" w siebie, moja obecna zapaść byłaby jeszcze większa, bo nie miałabym w co uciec. A tak, z wymuszonym uśmiechem na ustach robię to, co robiłam dotąd i nikomu (oprócz kilku osób) się nie skarżę. Ryczę w domu i w samochodzie. Zgodnie z zaleceniami mojej terapeutki, mam ryczeć, aż się wyryczę i nie tłamsić, bo wróci. I gram w kulki na telefonie, bo dalej żadne czytane i żadne filmy.
I żeby nie było. To nie tak, że paniusia oddawała się pasjom, a mąż był sam ze sobą. Z mężem spędzaliśmy wspólnie bardzo dużo czasu (pisałam na początku wątku). Nasze małżeństwo owszem, nie było ogniem, ale nie było też trupem!
s zona pisze: 29 maja 2019, 13:47 Limno , a moze zaryzykujesz i odwazysz sie razem z mezem / lub sama na tydzien wakacji z Sycharem ...zobaczysz, jak to wyglada od podszewki ..
Tylko z mężem. Już rozmawialiśmy, ale niestety w żadnym z terminów mąż nie dostanie urlopu. Cały czas śledzę stronę z warsztatmi i rekolekcjami, może pojawi się coś, na co moglibyśmy pojechać.
s zona pisze: 29 maja 2019, 13:47 A przy okazji znasz jezyk milosci meza i swoj oraz jezyki przepraszania ?
Pisalas u kogos ,ze maz nie trafia w Twoje oczekiwania , o prezent chodzilo .. moze to jest jego jezyk milosci ?
Tak, znam te języki. Ten prezent to był język miłości do kowalskiej, nie mój.
Mąż też je zna, ale interpretuje po swojemu...
Bardzo Ci dziekuję za tyle dobrych słów i porad. Jesteś kochana. Bardzo mocno Cię przytulam!!!
SiSi pisze: 29 maja 2019, 14:26 Dlatego też dbalam, żeby nikt z zewnątrz tego nie dostrzegł.
Ciągle pokazywałam wersję " wszystko ok". I wszyscy mówili - jaka jesteś dzielna... ( a ja byłam zupełnie złamana).
Ten smutek, rozczarowanie i zlosc trzeba przeżyć. Trochę się z tym oswoić.
A później ....będzie dobrze.
Ściskam
Też tak robię. Ciężko się oswajam, robię ze złości rzeczy o jakie bym się nie podejrzewała.... Dziękuję Ci. Musi być dobrze!
nałóg pisze: 29 maja 2019, 14:28 Życzę wytrwałości i nastawienia się na długi dystans.
Dziękuję, ale ten długi dystans... :roll:
A terapii małżeńskiej chyba jednak nie podejmę. To była rozpaczliwa próba skrócenia dystansu, na przełaj. Nadziałam się na płot.

DZIĘKUJE WAM WSZYSTKIM!!!
Chciałabym się z Wami wszystkimi spotkać w realu.
(A teraz Jacek napisze - nic prostszego - wakacje z Sycharem! :D )
jacek-sychar

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: jacek-sychar »

Oczywiście. :D

Czekam na Ciebie na turnusie w Ślemieniu! ;)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: marylka »

A ja bym Cie Linno zachecila do małżeńskiej terapii. Pusalam już kogo polecam. U nas wiedzieli terapeuci że z daleka jedziemy wiec wiecej - ok 3 godz nam poswiecali
Ale wygladało to tak że najpierw z jednym z nas rozmawiali potem z drugim - tak ok po 45 min
I NIC czego sobie nie życzylam nie było potem na już wspólnej rozmowie poruszane.

To było tak, że mężowi przetłumaczyli z mojego na jego jezyk a mi - z jego na mój.
Przy stoliku w czworkę siedzielismy - z szacunkiem kultura ale i z ogromna szczeroscia
Naprawde - jeśli tylko masz możliwość - polecam
Pozdrawiam
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Lawendowa »

s zona pisze: 29 maja 2019, 13:47
Limno , a moze zaryzykujesz i odwazysz sie razem z mezem / lub sama na tydzien wakacji z Sycharem ...zobaczysz, jak to wyglada od podszewki ..
Ja moge sobie tylko pomarzyc o gorach albo obejrzec z daleka , niestety stres po zdradzie wychodzi .. a i rocznik tez nie pomaga ;)
A otóż nie tylko możesz pomarzyć, Wakacje z Sycharem to nie tylko góry, ale i morze😀
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: s zona »

Lawendowa pisze: 30 maja 2019, 15:02
s zona pisze: 29 maja 2019, 13:47
Limno , a moze zaryzykujesz i odwazysz sie razem z mezem / lub sama na tydzien wakacji z Sycharem ...zobaczysz, jak to wyglada od podszewki ..
Ja moge sobie tylko pomarzyc o gorach albo obejrzec z daleka , niestety stres po zdradzie wychodzi .. a i rocznik tez nie pomaga ;)
A otóż nie tylko możesz pomarzyć, Wakacje z Sycharem to nie tylko góry, ale i morze😀
Czyzby cos mi umknelo w sierpniu ?

Bylam dzisiaj myslami w Rychwaldzie na 15 czerwca ...
http://www.sychar.org/promocja/plakat/p ... .06.15.jpg
Bozego Dnia :)
Awatar użytkownika
Linna
Posty: 64
Rejestracja: 05 maja 2019, 20:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Linna »

Witajcie!
Dawno nie pisałam w swoim wątku.
Sporo się działo. Mam wrażenie, że minęły lata świetlne.
Przez te niecałe dwa miesiące, odkąd jestem z Wami, zdążyłam się przekonać, jak ważna jest ludzka życzliwość, wsparcie, troska i zaufanie. Jesteście dla mnie zupełnie obcymi ludźmi, a jakże bliskimi! Wspólne cierpienie tak niesamowicie łączy!
Wasze historie, porady, cudowne rozmowy na privie, są dla mnie nie do przecenienia! Uczę się od Was, łapię każde słowo, każdą myśl.
Pisanie na forum, ubieranie w słowa własnych emocji, szukanie odpowiednich skojarzeń, bardzo mi pomaga nieść mój ciężar. Nie zdawałam sobie sprawy, jakie to wazne. Gdy się cos nazwie, łatwiej to zidentyfikowac i się z tym mierzyc. To tak, jak w znanym powiedzeniu – aby wroga zniszczyc, trzeba go poznać (na marginesie - tak ojciec motywował mnie onegdaj do nauki języka rosyjskiego ;) )
Wszystkim, którzy wahają się, czy załozyć swój własny temat i pokazać swoje rany, mowię dużymi litarami TAK!!!

A co w moim małżeństwie?
Od czasu mojego ostatniego wpisu bywało między nami róznie. Były przepiękne wzloty, były też bolesne upadki. A ponieważ moim celem jest stan wzlotu, więc mobilizuję się, aby wstać. Bo po co leżec, skoro można latać? A juz wiem, że się da :)
Owszem, boli, czasem bardziej, czasem mniej, ale nie jest to już ból, którego doswiadczyłam na samym początku. To już jest ZA MNĄ.
Nie znaczy to, ze do tego co się stało, odwracam się tyłem. Widzę to i będę z tym żyć już zawsze. Nie wiem, czy kiedykolwiek przestanie mnie to obchodzić, ale chcę, aby przestało przeszkadzać w szukaniu radości życia. Może kiedyś uda się w stu procentach?

Bardzo oboje z mężem zmielismy się od tego czasu. Prawie już nie roztrząsamy tematu. Wiadomo, ze cały czas kowalska wisi w powietrzu, ale skupiamy się na sobie. Powoli uczę się przejmować władzę nad emocjami. Rozdrapywaniem ran krzywdzę przede wszystkim samą siebie. Mąż uczy się nie reagować na moje huśtawki, panować nad raniącymi mnie (a w konsekwencji nas oboje) zachowaniami. Uczymy się siebie na nowo. Żyjemy inaczej niż przez tych kilka ostatnich, ciężkich lat. Gdyby nie zdrada, mogłabym powiedzieć, że są momenty, gdy jestem teraz w małżeństwie bardzo szczęśliwa. I wierzę, że będzie takich momentów coraz więcej. Nie boję sie juz cieszyć chwilą i w przyczajeniu czekać, kiedy dla równowagi dostanę w łeb.
Ale nigdy nie pomyślę, że to wszystko stało się właśnie po to, bo byłoby to usprawiedliwianiem podłości.
Do kryzysu w naszym związku doprowadzilismy bez wątpienia oboje. Przez ostatnie lata byliśmy bardziej mężem i żoną niż małżeństwem. Brakowało nam bliskości, czułości, ale nie umielismy się do tego przed sobą przyznać. Ja do tego głodu przywykłam, mąż nie wytrzymał i zjadł ze śmietnika.
Czasem jeszcze mocno ten śmietnik czuć.

W wątku „niezadowolonego” pisałam o survivalowym maratonie, jaki trzeba wykonać, aby osiągnąć cel. Tak właśnie jest. Nie wiem, czy ten maraton kiedykolwiek się skończy. To tak jak z rowerem. Aby utrzymac równowagę, trzeba jechać.
Chciałabym kiedyś powiedzieć, że się udało. Póki co, kaski na głowę i w drogę!

Dwa dni temu ochodzilismy 32 rocznicę ślubu. Prezent, który dostałam od męża mam na awatarze. Tak, to kintsugi. Japońska metoda sklejania rozbitej porcelany złotem. Pisałam tu kiedyś, ze marzyłam o takim prezencie. Do spodeczka jest oczywiście filiżanka - z dwoma uszkami. Bardzo mnie to poruszyło.
Na razie schowałam do pudełka. Wyciagnę na światło dzienne, jak już będę gotowa.
Rozmawialismy o kintsugi nie raz, ale nie mówiłam meżowi, że takiego prezentu oczekuję. Bardzo mnie tym zaskoczył i wzruszył.

Teraz uwaga! Mój mąż niedawno odkrył to forum i udało mu się nawet mnie zidentyfikowac. Poznał mnie po tytule :D Wiedział, że jestem na katolickim forum, ale nie chciał, abym mu pokazywała swój wątek. Wie, ze pisanie mi pomaga i obawiał się, że przez niego przestanę pisać. A ja nie chciałam, aby przeczytał w jaki sposób piszę o mojej historii, bo on ma przeciez zupełnie inny punkt widzenia i mogłoby znowu dojśc między nami do nieporozumień. Okazało się, że nasze obawy były niesłuszne, bo … właśnie piszę :D
A moje opowieści, o dziwo, męża ucieszyły. Był przekonany, ze spisałam go na straty, a na forum wyłącznie się na niego skarżę. Zobaczył, że może jest nadzieja. Zarzeka się, że tu nie pisuje, a filiżankę kupił zanim przeczytał o tym w moim wątku ;)

Na koniec pochwalę się, że codziennie rano słuchamy „Wstawaka” ojca Szustaka. To już rytuał. Czasami wydaje mi się, że mówi tylko do nas. Szczególnie dzisiaj - o smoku https://www.youtube.com/watch?v=W6MUzk2 ... g3DftQAQNc
Jesienią Szustak będzie w Krakowie. Wybieramy się oboje ;)

Kawał roboty za mną. Dzięki mojej cudownej terapeutce, dzięki mojej najbliższej przyjaciółce, dzięki osobom, które wiedzą i wspierają i dzięki WAM! I chyba trochę (o ironio!) dzięki mojemu mężowi, który w tym wszystkim potrafi się zachować jak trzeba.
Nie opuszczajcie mnie proszę, bo to dopiero początek drogi. Będę się raz na jakiś czas meldować z trasy.
I to tyle.
I mam nadzieję że moderacja mi tego tasiemca wybaczy ;)

PS.
Ze zrzuconych 7 kg, 3 już mi wróciły ... :?
jacek-sychar

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: jacek-sychar »

Linna pisze: 29 cze 2019, 22:18 Ze zrzuconych 7 kg, 3 już mi wróciły ...
Nie masz się co chwalić. :lol:
Ja zrzuciłem 20 kg w miesiąc.
Wszystkie chyba wróciły, w przeciwieństwie do żony. :P
Mea_
Posty: 24
Rejestracja: 17 paź 2017, 20:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Mea_ »

Linna...bliska mi Twoja historia...Widzę, że podobnie "podeszłyśmy" do tematu... Naprawa...jako wyzwanie...Też rzuciłam się i podjęłam pracę, często zaskakując samą z siebie skąd czerpię siłę. Nie miałam bliskich wspierających mnie osób, nikt z bliskich nie wiedział o mojej tragedii. Ale był on. Jezus. Jest nadal. Bez niego nie dałabym rady. I mimo, że minęło ponad 2 lata...czasami wracają złe emocje...słabsze momenty...Ale wiem, że to normalne. Ty też jawisz mi się pełną świadomości babką. Dasz radę. Intuicja mi to podpowiada :)
A tak na wszelki wypadek...otulam Cię modlitwą.
"Kocha się naprawdę i do końca tylko wówczas, gdy kocha się na zawsze w radości i smutku bez względu na dobry czy zły los."
JAN PAWEŁ II
Awatar użytkownika
Linna
Posty: 64
Rejestracja: 05 maja 2019, 20:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Linna »

Dzięki Mea.
Trzymajmy się!
Otulam też.
:)
Zgubiona
Posty: 1
Rejestracja: 26 sie 2019, 11:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Chcę się pozbierać po zdradzie. JUŻ!!!

Post autor: Zgubiona »

Linna dziękuje Ci za ten temat, bo jego tytuł mówi o tym czego chcę i niestety JUŻ... co jest niemożliwe.
Jak piszesz: „Brakowało nam bliskości, czułości, ale nie umielismy się do tego przed sobą przyznać. Ja do tego głodu przywykłam, mąż nie wytrzymał i zjadł ze śmietnika.
Czasem jeszcze mocno ten śmietnik czuć.„
Niestety przed 9 rocznicą ślubu dowiedziałam się o kowalskiej a na święta Bożego Narodzenia dostanę owoc tej zdrady...
Nasze historie są dość podobne choć staż małżeński nie ten :) Mąż znalazł ukojenie w koleżance z pracy. A ja zgubiłam miłość.
Dziękuje Marylce za wpis w Twoim wątku bo daje mi nadzieję, że jeszcze mogę być szczęśliwa.
Od dwóch miesięcy walczę o siebie i to małżeństwo. O naszą rodzinę, na szczęście nie jestem sama, mąż walczy ze mną.
ODPOWIEDZ