Strona 6 z 10

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 14:43
autor: Mirakulum
no co ty, są i panowie
znam kilku ze starego forum
np. Giaur, z 2010 r
mąż Lustra

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 14:53
autor: katalotka72
nie Jacku
bo jak to wielokrotnie było pisane jak kobieta zdecyduje się odejść/być sama to wtedy nikt i nic nie zmusi jej do powrotu/przyjęcia męża

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 16:07
autor: Simon
jacek-sychar pisze: 19 sty 2018, 14:36 A jakoś himalaistów w tym gronie nie widać. Same himalaistki.
Ciekawe dlaczego ... :?
Może dlatego:
viewtopic.php?f=10&t=636&p=24544#p24544
s zona pisze: 19 sty 2018, 14:30 niektore kobiety potrafia byc msciwe .. potrafia zrobic wszszystko ,zeby tylko dokopac mezowi ... niejednokrotnie kosztem wlasnych dzieci .
Jakoś bym był ostrożny z łączeniem mściwych zachowań z płcią kobiecą ;) Nawet jako faceta mnie to ubodło.

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 16:09
autor: jacek-sychar
Simon
To wytłumacz mi, czemu tak mało kobiet wraca ze związków pozamałżeńskich (w stosunku do wracających mężczyzn)?

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 16:19
autor: Simon
jacek-sychar pisze: 19 sty 2018, 16:09 Simon
To wytłumacz mi, czemu tak mało kobiet wraca ze związków pozamałżeńskich (w stosunku do wracających mężczyzn)?
Nie wiem. Jestem generalnie ostrożny w sugerowaniu, że jakaś cecha czy postawa jest przynależna do płci.

Ale - oto moje luźne myśli:
Może więcej kobiet siedzi na forum, więc więcej forumowiczek ogłasza, że mąż do nich powrócił?
Może są bardziej emocjonalne z natury, a mężczyźni bardziej racjonalni - więc łatwiej jest im wyciszyć emocje i podjąć decyzję, że trzeba wrócić?
Może dla mężczyzn z zasady większą wartością jest rodzina, a dla kobiet - szczęście? (tak jak one je wówczas rozumieją)
Może kobiety, jako bardziej wrażliwe (często) przykładają większą wagę do tego, co powie otoczenie, jeśli wrócą? Mężczyźni z reguły, a przynajmniej ja tak mam, potrafią wsadzić sobie cudze opinie...poza nawias ;) A niestety świat się na Sycharkach nie kończy, i wielu jest ludzi oburzonych, gdy ktoś wraca do byłego współmałżonka.
Może kobiety bardziej demonizują swoich mężów odchodząc, więc wracając byłoby im po prostu wstyd (a mężowie....po prostu nie komentują...albo komentują o wiele mniej ;) )

Ale oczywiście wiadomo - co człowiek to przypadek. Ja bym się skłaniał ku tezie, że to po prostu przypadek - i akurat na tym forum częściej słyszymy o powrotach męskich, niż damskim.

Sądzę, że lustro może wiedzieć coś więcej na ten temat, jako ta, która właśnie powróciła ;) (na temat tego, dlaczego kobiety nie wracają do mężów).

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 17:09
autor: s zona
Simon pisze: 19 sty 2018, 16:07
jacek-sychar pisze: 19 sty 2018, 14:36 A jakoś himalaistów w tym gronie nie widać. Same himalaistki.
Ciekawe dlaczego ... :?
Może dlatego:
viewtopic.php?f=10&t=636&p=24544#p24544
s zona pisze: 19 sty 2018, 14:30 niektore kobiety potrafia byc msciwe .. potrafia zrobic wszszystko ,zeby tylko dokopac mezowi ... niejednokrotnie kosztem wlasnych dzieci .
Jakoś bym był ostrożny z łączeniem mściwych zachowań z płcią kobiecą ;) Nawet jako faceta mnie to ubodło.
piszac te slowa mialam przed oczami link ,
ktory kiedys wrzucila Lustro ,jako przestroge dla Grzegorza 1985...
lustro pisze: 08 lis 2017, 19:51

http://www.alienatorka.pl/

I przeczytaj to proszę. Żebyś nie poległ na całej linii z powodu naiwnego wyobrażenia o miłości.
Stopko ,wybacz ,ze zamiast cieszyc sie z Toba zrzedzimy :oops:

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 18:37
autor: Nirwanna
Zrzędliwości możemy zawsze przenieść gdzie indziej ;-)
Jeśli taka będzie wola STOPki :-)

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 19:05
autor: mare1966
Simon ,
kobiety raczej nie wracają .
Nie mogę służyć danymi statystycznymi , ale obserwacje z życia wzięte ,
do tego skłaniają . Zresztą , można to uzasadniać , sypiąc wieloma argumentami
( niektóre wypisałeś powyżej ) . Kobiety lubią zajmować skrajne stanowiska
( np. jedne życie poświęca w walce z aborcją , a inne całkiem przeciwnie )
Ogromna bezwładność emocjonalna kobiety nie pozwala jej na zmiany kierunku
( dlatego np. mówi się , że prze jak czołg , albo walec ) .
Dlatego tylko jakaś katastrofa , może ją zatrzymać .
Mężczyzna mimo wszystko , bardziej używa rozumu ,
nawet chłodnej kalkulacji .
Kobiecie jak nie wyjdzie z jednym ,
to z jeszcze większą determinacją będzie szukała następnego
i jeszcze następnego .
Prędzej Wisłę kijem zawrócisz niż z drogi kobietę .

Nie zgadzam się też , że kobiety są bardziej wrażliwe od mężczyzn .
To kwestia konkretnej osoby .
Mężczyźni są natomiast "mniej wylewni" , nieskłonni do uzewnętrzniania uczuć ,
emocji ( bo to uchodzi za niemęskie , także wśród samych kobiet zresztą ) .
I chyba jednak tak musi być .
Kobiety "za silne" też nie cieszą się wzięciem u facetów .

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 20:44
autor: Wiedźmin
mare1966 pisze: 19 sty 2018, 19:05 Simon ,
kobiety raczej nie wracają .
[...]
A wielu facetów wraca?
Takich od kochanek... albo od kochanek ... gdzie pojawił im się nowy potomek?

Wiesz... lustro np. wróciła... (w sumie)

Ja też nie wiem, czy uda mi się "wrócić" - wiesz fizycznie niby jesteśmy razem, ferie naprawdę super... ale emocjonalnie... kilometry... - i trochę tak jak pisał Unicorn... - chyba zdążyłem odkochać się w mojej żonie, bo mimo, że atrakcyjna i super z niej laska zawsze była i jest... to ja teraz jakoś mniej to widzę...

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 20:49
autor: Obrączka
Ja bym nie wypowiadała się tak , że mężczyzna tak a kobieta tak postępuje po rozpadzie małżeństwa ponieważ zależy to od danej osoby , jej charakteru , temperamentu , a nie od płci.

Dlatego tylko jakaś katastrofa , może ją zatrzymać .
Mężczyzna mimo wszystko , bardziej używa rozumu ,
nawet chłodnej kalkulacji .
Kobiecie jak nie wyjdzie z jednym ,
to z jeszcze większą determinacją będzie szukała następnego
i jeszcze następnego .
Ja bym mogła to samo powiedzieć o facetach , że jak go kochanka kopnie w tyłek to nie ma gdzie i wraca do żony . Jeszcze się zastanawiam którego rozumu używa mężczyzna ? :lol: zostawiając żonę dla kochanki ? Mężczyznę to nawet żadna katastrofa nie zatrzyma jak się zakocha .Nie mówię o wszystkich ale bardzo dużo tatusiów przestaje się interesować własnymi dziećmi bo nowa pani ważniejsza od wszystkiego . I można się tak przekomarzać ale to nic nie zmieni , każdy jest inny , inne wartości ma wpojone .

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 21:07
autor: Wiedźmin
Obrączka pisze: 19 sty 2018, 20:49 [...] Nie mówię o wszystkich ale bardzo dużo tatusiów przestaje się interesować własnymi dziećmi bo nowa pani ważniejsza od wszystkiego [...]
Obrączko - to akurat tyczy się również kobiet - moja w amoku w ogóle nie interesowała się własnymi dziećmi - znam koleżankę, która w drugim małżeństwie, zakochała się w Arabie... wyjechała z nim gdzieś tam :P w ciepłe strony... a własną córkę zostawiła na wychowanie swojemu drugiemu mężowi, który nie jej biologicznym ojcem - można? ...

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 21:24
autor: mare1966
Oczywiście , że najwięcej zależy od osoby ,
tym niemniej pewne cechy tak u kobiet jak i mężczyzn dominują .

Facet się szybko zakocha , ale i szybko może odkochać .
Kobieta więcej "inwestuje"w takie relacje .

Myśli mam skrajnie różne , bo ludzi stać
na rzeczy niesłychanie wzniosłe , wielkie
a z drugiej strony widzę marność intelektualną , emocjonalne ubóstwo .
Bywa , że w jednej o sobie .
Od zachwytu i fascynacji do rozczarowania bylejakością .
To widzę w ludziach .

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 21:53
autor: Simon
mare1966 pisze: 19 sty 2018, 21:24
Facet się szybko zakocha , ale i szybko może odkochać .
Kobieta więcej "inwestuje"w takie relacje .
A ja myślałem, że jest dokładnie odwrotnie ;)

Re: Mój smutny koniec?

: 19 sty 2018, 23:58
autor: bosa
To ,że kobieta chce wrócić ,to jedno, ale to czy mąż ją przyjmie i da radę z tym żyć ,to drugie...

Re: Mój smutny koniec?

: 20 sty 2018, 10:04
autor: mare1966
Bosa , to działa w obie strony ( jak facet chce wrócić ) .
Można przyjąć do domu , ale chyba jeszcze trudniej przyjąć do łóżka .
To jak wyjadanie resztek w restauracji z cudzych talerzy .