Cześć Łukaszu,
super, że się odezwałeś i że na tyle na ile to jest możliwe jest u Ciebie ok.
pozdrawiam, trzymaj się.
Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
Tak to prawda, ze dzisiaj jest trudniej Bogu dotrzec do ludzi. Szczególnie mlodszych. Zbyt wiele wokoło zlych przykładów mówiących, ze warto zaufać.
Ojj nie jestem tego pewien,
My jesteśmy zmienni a ono tam gdyieś jest. Czy mlodsi ,czy styarsi , karzdy przerzywa swój bunt. Ja myslę ze niedługo i tak sie spotkamy przed zasadniczymi pytaniami. Ci niby młodzi zbuntowani kiedy zaczną grzebać swoich dziadków i rodziców to siłą rzeczy wrucą do myśli nad swoim powstaniem.
Ojj nie jestem tego pewien,
My jesteśmy zmienni a ono tam gdyieś jest. Czy mlodsi ,czy styarsi , karzdy przerzywa swój bunt. Ja myslę ze niedługo i tak sie spotkamy przed zasadniczymi pytaniami. Ci niby młodzi zbuntowani kiedy zaczną grzebać swoich dziadków i rodziców to siłą rzeczy wrucą do myśli nad swoim powstaniem.
-
- Posty: 56
- Rejestracja: 30 cze 2019, 0:04
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
11.07.2022...
Za 4 mce będą 4 lata, gdy żona powiedziała "odchodzę".
Wiele się wydarzyło od tego czasu. Wiele złych i dobrych rzeczy. Łatwych i trudnych. Chwil radości i smutku.
Jedno się nie zmieniło... Część mnie została z moją żoną i tam na zawsze pozostanie.
Życzę jej jak najlepiej. Sobie też.
Pozdrowienia dla forumowiczów.
Za 4 mce będą 4 lata, gdy żona powiedziała "odchodzę".
Wiele się wydarzyło od tego czasu. Wiele złych i dobrych rzeczy. Łatwych i trudnych. Chwil radości i smutku.
Jedno się nie zmieniło... Część mnie została z moją żoną i tam na zawsze pozostanie.
Życzę jej jak najlepiej. Sobie też.
Pozdrowienia dla forumowiczów.
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
U mnie 4 lata za kilka miesięcy.
Trzymaj się.
Trzymaj się.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
-
- Posty: 56
- Rejestracja: 30 cze 2019, 0:04
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
Doświadczam czegoś, o czym czytałem kiedyś...
Czas nie leczy ran.
Czas pomaga znosić je w inny sposób. Rany nie znikną. Po nich zawsze są blizny.
Cokolwiek, ktokolwiek stanie naszej drodze, rany będą widoczne zawsze.
I to jest dobre i niedobre jednocześnie.
Ważna jest akceptacja tego stanu.
Czas nie leczy ran.
Czas pomaga znosić je w inny sposób. Rany nie znikną. Po nich zawsze są blizny.
Cokolwiek, ktokolwiek stanie naszej drodze, rany będą widoczne zawsze.
I to jest dobre i niedobre jednocześnie.
Ważna jest akceptacja tego stanu.
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
Hej.., przewertowałam wpisy ,ale nie znalazłam.....dlaczego żona odeszła?
Może mi umknęło?
Co było przyczyną?
Może mi umknęło?
Co było przyczyną?
lena50....dawniej lena
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
Bo powiedziała przynajmniej moja że już mnie nie kocha i nic więcej...
Re: Czy naprawdę kobiety nigdy nie wracają?
Witajcie, sporo tutaj różnych opinii i doświadczeń.
Pozwólcie że nie odnosząc się do nikogo przedstawię swój punkt widzenia.
Pierwszą sprawą jest, kto od kogo odchodzi, czy też oboje oddalają się od siebie.
Ponieważ jeśli to kobieta odchodzi, to jej powrót choć wiąże się również z ogromnym problemem u męża, ma trochę większą "statystycznie" możliwość do scalenia i dobrych relacji i duchownych i fizycznych.
I chodzi tu według mnie o różnice emocjonalne które występują inaczej u mężczyzn i inaczej u kobiet.
Pamiętliwość przeżyć u kobiet jest bez dwóch zdań wielokrotnie większa niż u mężczyzn.
A dodatkowo chęć ponownego zbliżenia się u mężczyzn jest większa i to dodatkowo zwiększa w następstwie lepszą relację do żony po powrocie.
( Bo my mężczyżni w sporej części tak mamy)
Wybaczcie ale piszę tu czarno na białym bez ogródek opisując zasadę działania umysłu mężczyzny. A tak często pomijamy ten jak że ważny aspekt i nie tylko malżeństwa po kryzysie.
O ile mniej było by poranionych związków małżeńskich jeśli by również krytycznie kobiety umiały spojrzeć na swoją piękną rolę " kwiatu " w małżeństwie jaką obdarzył je Pan Bóg. ( Czy ja żona jestem tym pięknym cudem danym mojemu mężowi )
( Oczywiście nie wiążę tego z podmiotowością jeśli takowa występowała podczas kryzysu.
A jeśli tak było to jest już inny temat do dyskusji. )
Jestem już kilka lat we wspólnocie i tak że swojej obserwacji, ale myślę że i po części i niektórych z Was zauważam dużo większy odsetek kobiet trwających w "poranieniach " niż mężczyzn.
Ciekawe nieprawda
I pojawia się kolejny wątek prawdziwego wybaczenia .
Ponieważ same słowa kluczowe
" wybaczam Ci " nie spowodują przemiany duchowej osoby wybaczającej.
No cóż jesteśmy tylko ludźmi. ; )
Życzę Wam wzrastania w scaleniu swoich małżeństw na zdrowych zasadach opartych na Bożej Miłości która jest jak hymn o miłości.
Pozwólcie że nie odnosząc się do nikogo przedstawię swój punkt widzenia.
Pierwszą sprawą jest, kto od kogo odchodzi, czy też oboje oddalają się od siebie.
Ponieważ jeśli to kobieta odchodzi, to jej powrót choć wiąże się również z ogromnym problemem u męża, ma trochę większą "statystycznie" możliwość do scalenia i dobrych relacji i duchownych i fizycznych.
I chodzi tu według mnie o różnice emocjonalne które występują inaczej u mężczyzn i inaczej u kobiet.
Pamiętliwość przeżyć u kobiet jest bez dwóch zdań wielokrotnie większa niż u mężczyzn.
A dodatkowo chęć ponownego zbliżenia się u mężczyzn jest większa i to dodatkowo zwiększa w następstwie lepszą relację do żony po powrocie.
( Bo my mężczyżni w sporej części tak mamy)
Wybaczcie ale piszę tu czarno na białym bez ogródek opisując zasadę działania umysłu mężczyzny. A tak często pomijamy ten jak że ważny aspekt i nie tylko malżeństwa po kryzysie.
O ile mniej było by poranionych związków małżeńskich jeśli by również krytycznie kobiety umiały spojrzeć na swoją piękną rolę " kwiatu " w małżeństwie jaką obdarzył je Pan Bóg. ( Czy ja żona jestem tym pięknym cudem danym mojemu mężowi )
( Oczywiście nie wiążę tego z podmiotowością jeśli takowa występowała podczas kryzysu.
A jeśli tak było to jest już inny temat do dyskusji. )
Jestem już kilka lat we wspólnocie i tak że swojej obserwacji, ale myślę że i po części i niektórych z Was zauważam dużo większy odsetek kobiet trwających w "poranieniach " niż mężczyzn.
Ciekawe nieprawda
I pojawia się kolejny wątek prawdziwego wybaczenia .
Ponieważ same słowa kluczowe
" wybaczam Ci " nie spowodują przemiany duchowej osoby wybaczającej.
No cóż jesteśmy tylko ludźmi. ; )
Życzę Wam wzrastania w scaleniu swoich małżeństw na zdrowych zasadach opartych na Bożej Miłości która jest jak hymn o miłości.
Jezu ufam Tobie