Re: Pod ścianą
: 03 mar 2020, 13:34
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
https://www.kryzys.org/
Komu to będzie służyć? Mąż bedzie się czuł kontrolowany a Ty nie polepszysz sobie samopoczucia sparwdzaniem męża gdyż w kontroli drugiego człwoieka zawsze czai się lęk i podejrzliwość. Jesli decydujecie się pracować nad sobą to uważam, że każde z Was powinno skupić się na sobie samym. Oboje jesteście dorośli.
Sprostuję, że lepiej, żeby telefony były "zablokowane" przed nieupoważnionymi osobami. Lepiej, żeby żona znała PIN niż żeby każdy mógł dostać się do telefonu bez PINu.krople rosy pisze: ↑03 mar 2020, 15:54
Telefony i komputery mogą być odblokowane , to dobra rzecz, uważam, ale nie koniecznie trzeba z tej opcji korzystać.
Dla mnie istotny był sam fakt, że te hasła dostałam. Czy będę z tego korzystać, to już pole do mojej pracy nad sobą. Od niedzieli telefony leżą na biurku, bo do tej pory prywatny był ciągle przy mężu. Moja praca polega też na tym, aby ciągle nie myśleć o niej i nawet w stanie ciężkiego dołka nie robić aluzji na temat przeszłości - to jest mój ogromny problem, ale przynajmniej uświadomiony. Z drugiej strony, po 7 latach kryzysu raczej ciężko o zdradach nie myśleć i trzymać wszystko w sobie. Myślę, że na mojej terapii muszę się na tym mocno skupić.krople rosy pisze: ↑03 mar 2020, 15:54 Komu to będzie służyć? Mąż bedzie się czuł kontrolowany a Ty nie polepszysz sobie samopoczucia sparwdzaniem męża gdyż w kontroli drugiego człwoieka zawsze czai się lęk i podejrzliwość. Jesli decydujecie się pracować nad sobą to uważam, że każde z Was powinno skupić się na sobie samym. Oboje jesteście dorośli.
Kontrola męża to hamulec do własnej pracy nad sobą i uzaleznianie swojego samopoczucia i stanu wewnętrznego od rezultatów sprawdzania.
A ten kto znów zechce cos zataić , znajdzie sposób.
Po drugie człowiek kocha gdy chce.....nie gdy musi.
Telefony i komputery mogą być odblokowane , to dobra rzecz, uważam, ale nie koniecznie trzeba z tej opcji korzystać.
Dokładnie tak.
Jeśli raz to prządnie przepracujesz i wybaczysz to uważam, nie ma sensu już do tego wracać. Takie miedlenie w kółko i przypominanie tego, co było, a nie jes,t szybko staje się klinem między małzonkami.Chile pisze: ↑04 mar 2020, 9:12 Moja praca polega też na tym, aby ciągle nie myśleć o niej i nawet w stanie ciężkiego dołka nie robić aluzji na temat przeszłości - to jest mój ogromny problem, ale przynajmniej uświadomiony. Z drugiej strony, po 7 latach kryzysu raczej ciężko o zdradach nie myśleć i trzymać wszystko w sobie. Myślę, że na mojej terapii muszę się na tym mocno skupić.
Spokojnie. Nic na szybko. Na poczatek jesli Ty nie masz nic przeciwko może zaproponuj męzowi by wrócił do sypialni. Reszta się z czasem sama ułoży .
Kłapouszku a cóż to za tłumaczenie męża...Kłapouszek pisze: ↑03 mar 2020, 18:18 ... Dopuszczam też do siebie tę myśl, że zwrócenie się do kowalskiej mogło być również wynikiem w jakiś stopniu moich ciągłych kontroli. Możliwe...
:krople rosy pisze: ↑04 mar 2020, 14:04Spokojnie. Nic na szybko. Na poczatek jesli Ty nie masz nic przeciwko może zaproponuj męzowi by wrócił do sypialni. Reszta się z czasem sama ułoży .
Jakie widzisz zagrożenia lub inne powody, żeby "nie zalatwiac poprzez łóżko"?marylka pisze: ↑05 mar 2020, 15:23:krople rosy pisze: ↑04 mar 2020, 14:04Spokojnie. Nic na szybko. Na poczatek jesli Ty nie masz nic przeciwko może zaproponuj męzowi by wrócił do sypialni. Reszta się z czasem sama ułoży .
Ja jednak namawiam, żeby tak poważne sprawy nie zalatwiac poprzez łóżko - to czesto - jesli nie zawsze daje dokładnie odwrotne efekty
Pozdrawiam
Spanie w jednym łózku nie jest załatwianiem jakichś spraw. Nie napisałam nic o współzyciu (ono zalezy od intuicji i gotowości obydwojga małżonków) ale o konkretnym kierunku decyzyjnym; w tym przypadku o zasygnalizowaniu, że oboje małżonkowie decydują się na wyjście na przeciw sobie. Mąż daje coś od siebie by próbować naprawiać relacje i żona robi to samo. Chodzi o zaufanie i postawę otwartości.
krople rosy pisze: ↑04 mar 2020, 14:04 Spokojnie. Nic na szybko. Na poczatek jesli Ty nie masz nic przeciwko może zaproponuj męzowi by wrócił do sypialni. Reszta się z czasem sama ułoży .
OkChile pisze: ↑04 mar 2020, 9:12 W niedziele mąż powiedział mi, że on się strasznie wstydzi tego co zrobił i uważał, że moje próby przywrócenia bliskości wynikaja z litości. Nigdy nie przyszło mi to do głowy, że tak może myśleć. I zastanawiam się, czy nie powinnam jednak podjąć jakichś kroków w tę stronę, żeby pokazać mu, że to nie litość, ale nad powrotem bliskości musimy popracować razem - czynnie. Samo się nic nie zrobi, po tych wszystkich zranieniach. Z drugiej strony, mam opór, ponieważ nie chciałabym się narzucać. Myślę, że warto o tym porozmawiać na wspólnej terapii.
A Ty?