Dziękuję. Nie tańczę.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino » 05 mar 2020, 19:08

Drodzy,

zakładam nowy wątek, ponieważ nie chcę stygmatyzować się dłużej tym "szatańskim tańcem". U mnie sytuacja bez zmian, ale dzieje się trochę w duszy i w sercu. Proces odwieszania, choć z oporami i upadkami po drodze: postępuje.

Chciałam zapytać, jak poradziliście sobie z przytłaczającym poczuciem winy? Mam wrażenie, że tak bardzo przyglądam się sobie i własnym niedoskonałościom, iż widzę już wyłącznie swoje błędy, które przyczyniły się do odejścia męża.

Jestem też przekonana, że idealizuję mojego męża i "cukruję" naszą przeszłość, jednocześnie nie doceniając tego, co: faktycznie - było wartościowe, udane i dobre.

Minęło też tyle czasu, a ja bardzo za nim tęsknię. Kowalską wyparłam ze swojej głowy. Zdarzają się napadowe myśli; są gwałtowne i bardzo bolesne, na szczęście udaje mi się odepchnąć je od siebie.

No i lęki. Dużo lęków we mnie oraz wszelkich wątpliwości....

Proszę, westchnijcie za mną w swoich modlitwach.

Pozdrawiam,
Nino

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nirwanna » 05 mar 2020, 19:58

Nino, rozumiemy motywację, dlatego wątek puszczamy :-)
Gdybyś jednak chciała, możemy go dołączyć do Twojego pierwszego wątku, zmieniając mu jednocześnie tytuł na ten przez Ciebie zaproponowany teraz.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino » 05 mar 2020, 20:37

Dziękuję, Nirwano, za zrozumienie :)

Niech jednak tak zostanie. Kto mnie kojarzy, kto poznał moją historię i będzie chciał się wypowiedzieć: zrobi to.
Zresztą, i w tym wątku nie zabraknie zapewne opisu nowych, bieżących sytuacji... Przecież życie toczy się dalej i nie polega wyłącznie na modlitwie i rozmyślaniu ;)

Wkładam wiele wysiłku w to, aby się od męża odwiesić. Dlatego poprzesuwałam akcenty z "nas" na "siebie". i też w tym duchu pragnę teraz pisać, bo co do męża, to mam pustkę w głowie. Jest ode mnie o tysiące mil świetlnych....Nawet w snach: niepokojąco obcy, jakby.... z innej planety :(

Próbuję wejść w rolę obserwatora tego, co dzieje się w moim życiu i widzę wtedy, że na pierwszy plan wysuwa się... zdezorientowana, opuszczona kobieta, która jednak pragnie cieszyć się życiem, choć w środku wszystko wyje...

Lubię żyć i dziękuję Bogu za to, co mam. Również za męża. Że nieustannie otacza go Boże Miłosierdzie. Że żyje, że pracuje, że ta Boża nadzieja ( dopóki śmierć nas nie rozłączy ) trwa.

Ale są też lęki. Poczucie wielkiej niewiadomej. Niepewność. A co, jeśli...??? Kusy nie daje za wygraną.

Poczucie winy też przytłacza. Czytam Wasze wątki i myślę sobie: "O, gdybym była teraz w tym miejscu, co oni! Postąpiłabym inaczej, niż przed laty. Nie tak impulsywnie, nie tak zalana poczuciem krzywdy i emocjami, z godnością i spokojem". Tylko, czy ma sens takie myślenie? Teraz jest jakie jest, i do tego TERAZ lepiej się odnosić. Nie do w ten sposób pojmowanej przeszłości.

Chcę poczuć się dobrze we własnej skórze, a różnie to wychodzi ( niekiedy zupełnie nie wychodzi ). Jeśli los szykuje mi jakieś "niespodzianki", to lepiej, abym była mocniejsza i pewniejsza siebie ;)

Wasze opinie potrafią być inspirujące. Wiele zdań z tego Forum rezonuje we mnie i przekładam je na konkretne działanie. Intuicyjne wyczuwam, że to ma sens. Już sławetne: "weź się za siebie, zmieniaj siebie!", albo ( ostatnio moje ulubione ), odpuść".

Zatem, zaczynam nowy wątek i niech Bóg prowadzi!

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nirwanna » 05 mar 2020, 21:06

Nino pisze:
05 mar 2020, 20:37
Zatem, zaczynam nowy wątek i niech Bóg prowadzi!
Zatem, w drogę z Panem Bogiem :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: nałóg » 05 mar 2020, 22:19

Akceptacja (siebie i przeszłości)i wdzięczność ( to teraz i w przeszłości dobre)to krok milowy do pozbycia się przytłaczającego poczucia winy.PD

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Caliope » 05 mar 2020, 23:07

Nino, jak ja sobie odpuściłam, to i poczucie winy i krzywdy zastąpił spokój, patrzę na syna i mówię sobie że damy radę wszystko ogarnąć z Bożą pomocą.A małżonek jest przeze mnie ignorowany żeby wiedział że nie jest mi potrzebny, bo ja zawsze sobie radziłam w pojedynkę. :)

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: s zona » 06 mar 2020, 8:16

Nino,
a moze warto "stanac w kolejce" do Krokow ?

To co pisze wyzej Nalog ... mnie bardzo pomoglo spojrzec na siebie tzn ten kawalek ,ktory zrobiam do tej pory ...
Pamietam, jak Twardy kiedys pisal,ze to jest najlepszy prezent, jaki mozemy dla Siebie zrobic :)
Otulam modlitwa ...

Nino, jesli znalazlabys chwile i jeszcze nie sluchalas :)
Ks. Piotr Pawlukiewicz - Z kryzysu rodzi się lepsze
https://www.youtube.com/watch?v=MvuNd4vygAM
ks. Piotr Pawlukiewicz. Małżeństwo, labirynt czy droga do nieba?
https://www.youtube.com/watch?v=wFP0VX1pugE
Bozego Dnia i Pogody Ducha :)

ps mnie bardzo pomaga codz msza sw, tylko przez aplikacje, ale daje mi to sily i wskazowki na caly dzien .. mysle,ze na emigracji jest to szczegolnie wazne.

Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Kłapouszek » 06 mar 2020, 10:06

Nino, Ja od dwóch tygodni mieszkam sama. Bałam się bardzo, ze nie dam rady emocjonalnie i finansowo. Dla mnie ogromnym wsparciem są dzieci i znajomi. Ja odczuwam coraz większy spokój, bo nie muszę już mierzyć się z brakiem szacunku, z podejrzliwością, niepewnością. Są chwile, kiedy płaczę i jest mi źle, ale wiem, ze dam radę, bo muszę najpierw pokochać siebie i uwierzyć, ze jestem wartościowym człowiekiem. Przytulam.

Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Gaea » 06 mar 2020, 11:42

s zona pisze:
06 mar 2020, 8:16
Nino, jesli znalazlabys chwile i jeszcze nie sluchalas
Ks. Piotr Pawlukiewicz - Z kryzysu rodzi się lepsze
https://www.youtube.com/watch?v=MvuNd4vygAM
ks. Piotr Pawlukiewicz. Małżeństwo, labirynt czy droga do nieba?
https://www.youtube.com/watch?v=wFP0VX1pugE
Bozego Dnia i Pogody Ducha
Właśnie odsłuchałam, dziękuję s zona, najpierw przy pierwszym kazaniu się popłakałam jak było o alkoholiku, który pije, bo myśli, że jest do niczego, że jest nieudacznikiem, trochę mi to otworzyło oczy... a przy drugim się uśmiałam i pomyślałam jakie to wszystko prawdziwe, szczególnie ta komunikacja z mężem, bo akurat to trochę mnie dotyczy. I to, że jeśli wmawiamy mężowi, że jest beznadziejny to taki się stanie.

Nino wybacz, że wtrąciłam w Twój wątek. Odsłuchaj koniecznie ;)

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: MaryM » 06 mar 2020, 22:28

Nino kochana, przytulam, przytulam... Nie obwiniaj się o to, co robiłaś. Czasem zachowujemy się irracjonalnie bo mózg nam podpowiada najprostszą, znaną ścieżkę wyrównania emocjonalnych ładunków. Z wyjątkiem psychopatów i socjopatów nikt na zimno nie postanawia i nie planuje krzywdzenia innych. W szkole nie ma przedmiotu „Prawidłowe reakcje w kryzysie”. Na edukacji dla bezpieczeństwa uczą zakładania masek przeciwgazowych😂 w obliczu problemów rodzinnych jesteśmy bezradni jak dzieci. Zaczynamy rozrabiać. Może pojawić się histeria, chęć zemsty, błagania, odrzucenie, obrażanie, oczernianie, zdradzanie - (właściwe podkreślić). Często to nasz krzyk rozpaczy, prośba o zauważenie. Dzieci psują spektakularnie efekty swojej/ cudzej pracy by wyrównać sobie emocje spowodowane frustracją. Zobacz jak długi proces trzeba przejść, aby nałożyć sobie filtr autocenzury. Och, potrzebowałam tej wiedzy 10 lat temu. Mam ją dziś - za późno? Może dla małżeństwa ale nie dla mnie. Będę gotowa w razie czego. Nie obwiniam się, bo wytłumaczyłam sobie, ze zawsze działam najlepiej jak w rym momencie potrafię. Kiedyś to były płacze, akty rozpaczy, niecenzuralne słowa. Nie decydowałam o tym. To się działo bo nie potrafiłam inaczej. Dziś potrafię. Dopiero dziś. Przykro mi, że nie wtedy. Ale nic na to nie poradzę. Mój mąż ma szansę próbować. Ja mu ZAWSZE ją dawałam. Jeśli jest miłość to wybacza się po wielokroć. Dzieciom się tak wybacza. Z wyjątkiem patologicznych, przemocowych, trwałych sytuacji, jeśli jest nadzieja na naprawę związku to miłość zabezpiecza wybaczanie. Jesli tego wybaczenia brakuje w sytuacji nie skrajnej, to chyba problem w ogóle z ta miłością. Choćby z lampy zwisać to nic nie pomoże. Dlatego nadzieja w Bogu, ze małżonkowi da łaskę odkrycia w sobie miłości bez warunków. Wtedy wybaczanie i powrót stają się możliwe

Delfin
Posty: 25
Rejestracja: 05 wrz 2019, 13:39
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Delfin » 07 mar 2020, 17:18

Nie jesteś sama ja też jestem w takiej sytuacji mieszkam od 2 miesiecy sama. Czasami jest ciężko ale wierzę że Bóg ma na mnie jakiś plan i nie pozwoli mnie skrzywdzić. Staram się nie myśleć o tym co teraz robi mój mąż jest ciężko nachodzą mnie myśli że teraz są razem i są szczęśliwi. Ale ja muszę uwierzyć że ja też kiedyś będę szczęśliwa. A z obinianiem się już jest ciężej bo słysząc jego słowa że mogłam mu dać to co on chciał to by nie odszedł czasami mnie dopada poczucie winy. Ale walczę z tym. Przytulam 🤗

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino » 08 mar 2020, 21:33

Dziękuję za wszystkie Wasze posty. Czytam, zastanawiam się.
Mary...no, właśnie... Ile można? Tak, wtedy nie potrafiłam inaczej, ale bardzo pragnęłam, aby między nami stawało się dobrze. Mój mąż wybrał inną drogę. Kłamstwa, zdrady, szukanie "napełniaczki" pustego zbiornika emocji poza małżeństwem. Bo ona (czyli żona) krzyczy. Bo ona ma pretensje i oczekiwania. Bo ona chce być zauważona, szanowana, chce czuć, że jest żoną, chce czuć, że jest szanowana przez męża, jako matka wspólnych dzieci... Ona i tej jej potrzeby!!!
No i poszedł w długą. Kochanki, kłamstwa i obsesyjne ich ukrywanie, zacieranie śladów....
I teraz macie! Cierpicie? Ja też mam swoje problemy...
"Wybacz, ale teraz interesuje mnie moja własna [...]". To są słowa mego ukochanego męża...

No więc:
TERAZ to ja zaczynam mieć pretensje, ale do siebie, kiedy marnuję czas na rozmyślanie o mężu, który mnie zostawił.
TERAZ stawiam oczekiwania, ale samej sobie, bo widzę, ile spraw mam zaniedbanych w swoim życiu. Choćby to, że pracuję poniżej kwalifikacji i chociaż Bogu dziękuję za tę robotę, bo wyciągnęła mnie z trudnej sytuacji, to czas ruszyć tyłek i wypracować sobie "awans" na osobistej ścieżce zawodowej.
TERAZ chcę wreszcie sama siebie zauważyć, dostrzec, przytulić, wyciągnąć pomocną dłoń.
TERAZ chcę szanować siebie, a to oznacza, że nie żebrzę o uwagę i "miłość" człowieka, który wykreśli mnie ze swojego życia. Jego strata.
TERAZ mam też zamiar pozostać ŻONĄ i właśnie dlatego, że nią jestem, nie chcę dłużej pozwalać na to, aby niewierny mąż mną poniewierał. Nie mam zamiaru rozpaczać z powodu człowieka, który nie dorósł do małżeńskiej miłości i w wieku 50 lat prawie, pozostaje na etapie gimbazy. Pragnę powrotu mężczyzny i męża, a nie wyżebrać rozpaczą i spazmami łaskawy powrót zagubionego i niedojrzałego starego nastolatka.
A matką jestem bardzo dobrą i właśnie dla dobra dzieci, nie mam zamiaru rozpaczać dłużej po mężu- gimnazjaliście.
Tak to zaczynam widzieć.
Męża mojego kocham i modlę się niestrudzenie za zmartwychwstanie naszego małżeństwa, ale "truchła" nie chcę już wskrzeszać.
Ostatnio zmieniony 09 mar 2020, 6:33 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: wulgaryzmy - nie

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: MaryM » 09 mar 2020, 17:58

Doskonale to ujęłaś Nino! Pięknie piszesz o swoich potrzebach, o tym jak zmieniło się Twoje postrzeganie siebie w tej trudnej sytuacji... Piękna postawa pięknej wewnętrznie kobiety

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: s zona » 10 mar 2020, 9:04

Dzisiaj o 21h30 w Radio Maryja cykliczna
Audycja dla Małżonków i Rodziców: Płaszczyzny jedności małżeńskiej
Iwona Niedbalska, lekarz pediatra, doradca życia rodzinnego o. Jarosław Górka, karmelita bosy
Dla mnie to sa wartosciowe prelekcje i potem rozmowy ze sluchaczami tez duzo wnosza .. Jesli ktos mialby ochote i czas wieczorem ...

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino » 20 mar 2020, 15:30

Drodzy,

chciałam zapytać, czy w obliczu pandemii, tego szaleństwa, które ma miejsce na całym świecie, gdy nawet ISIS ogłosiła zaniechanie zamachów terrorystycznych w tym trudnym czasie:

czy Wasze niewierne małżonki i małżonkowie, współsprawcy tego całego morza bólu, którym się tu dzielimy:
czy zmienili jakoś swoją postawę? Zapytali, jak się czujecie, zatroszczyli o bliskich, zaoferowali pomoc, spokornieli, coś tam przemyśleli, postanowili być uprzejmi, życzliwi, itd....

Czy przeciwnie: niezmienni na swych stanowiskach, w swoich racjach, w swoich decyzjach o rozwodach, podziałach, trwaniu przy kowalskich...

Jak to jest u Was?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości