Zdrada i co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: nałóg »

Jak zamierzasz pracować nad sobą to...... to rób.Wszelkie zmiany najlepiej zaczynać od siebie.Rozmowa, sesja z psychologiem jest potrzebna Tobie? To zaspokój tę potrzebę.A oczekiwania są zwykle przyczyną rozczarowań.A wiesz że w małżeństwie czymś niemal codziennym
jest mierzenie się z własnymi rozczarowaniami tym drugim czyli współmałżonkiem? A to trudne uczucie...... więc może nie warto mieć te oczekiwania?
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: 3letniaMężatka »

A może dla Twojego dobra nie mów mężowi ze chodzisz na terapie? Terapia z pewnością pozwoli uporać sie z problemem "zdrady" i życia z nią. Staniesz sie silniejszą i pewniejszą osobą. Nie wiadomo ile potrwa. Przede wszystkim będziesz miala komu o tym powiedzieć - reasumując będzie Ci lżej na sercu. Ja bym z niej nie rezygnowała.
A wspólna terapia? Czasami pary z wspólnej terapii odsyłane sa na indywidualne spotkania. A potem dopiero wspólna terapia.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Triste »

rose pisze: 27 kwie 2020, 21:40
tata999 pisze: 27 kwie 2020, 20:05 Rose, zachęcam do regularnych wpisów, żeby dzielić się doświadczeniem. Tym bardziej, że jesteście z mężem nielicznym przypadkiem małżeństwa, które nie tylko jest do uratowania, ale posuwa się w tym kierunku. Otaczam modlitwą.
Poddaję się, nie umiem z nim rozmawiać. Póki nie wracam do tematu jego odejścia i zdrady to jest dobrze on się stara. Dzisiaj kolejny raz usłyszałam że on na terapię nie pójdzie. Dodatkowo jak powiedziałam że ja mam rozmowę z psychologiem to dowiedziałam się że to jest mi niepotrzebne. Jedno wielkie bagatelizowanie problemu. Ale nie będę narzekała, dałam mu szanse, wrócił do domu a teraz niech się dzieje wola Boga. Ja zamierzam pracować nad sobą. Ale dzisiaj był ciężki dzień. Nie wiem może ja za dużo oczekuje, za dużo analizuje...
Rose ... nic z tego nie będzie jeżeli wciąż będziesz o tym mówić jątrzyć itp.
Musisz sobie powiedzieć i mężowi - że dajesz ostatnią szansę, zamykasz temat i oboje idziecie dalej albo .... cały czas będziesz to wynurzać i się w tym babrać. Co doprowadzi do rozpadu.

Zamknięcie tematu to nie oznacza że masz zapomnieć. Potrzebna jest praca nad obszarami które do tej zdrady doprowadziły, żeby naprawiać to co nie funkcjonowało u was. Potrzebna jest praca nad sobą - każdego z Was.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Nirwanna »

3letniaMężatka pisze: 27 kwie 2020, 23:17 A może dla Twojego dobra nie mów mężowi ze chodzisz na terapie?
Bardzo solidnie bym się zastanowiła nad takim pomysłem :( Po pierwsze takie rzeczy trudno ukryć, po drugie nie warto ukrywać, bo to prosta droga do przekonania drugiej strony, że "skoro ona ma sekrety, to i ja też". I kolejna zdrada murowana. :roll:
A poza tym warto nie ukrywać, bo przykład żony i jej zmiany mogą podziałać na decyzję męża, aby też w ten sposób wziąć się za siebie.
Przykład, a nie wykład.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

nałóg pisze: 27 kwie 2020, 22:45 A oczekiwania są zwykle przyczyną rozczarowań.A wiesz że w małżeństwie czymś niemal codziennym
jest mierzenie się z własnymi rozczarowaniami tym drugim czyli współmałżonkiem? A to trudne uczucie...... więc może nie warto mieć te oczekiwania?
Wszystkie Wasze rady dają mi tylko do myślenia ile jeszcze pracy przede mną. Nie mieć oczekiwań... No tak tylko dla mnie to jest naturalne że po zdradzie zdradzający ma wyrzuty sumienia, okazuje skruchę i zależy mu na tym żeby coś zmienić/naprawić. I to chyba nie są zbyt duże oczekiwania. Ale rzeczywiście jak wczoraj po kłótni się uspokoiłam i zaczęłam z nim rozmawiać o sprawach codziennych to było mi lżej. Ciężko mi to pisać ale ja na niego nie mam żadnego wpływu, zostawiam go (w sensie jego zmiany) i zajmę się sobą albo chociaż spróbuję tak zrobic ;)
3letniaMężatka pisze: 27 kwie 2020, 23:17 A wspólna terapia? Czasami pary z wspólnej terapii odsyłane sa na indywidualne spotkania. A potem dopiero wspólna terapia.
Mój mąż kpi z terapii. Nie ma mowy żeby poszedł tam z własnej woli i ze szczerymi chęciami. Przerobiłam temat i z nim i z moim psychologiem - kolejna rzecz która odpuszczam.

Triste pisze: 28 kwie 2020, 6:30 Zamknięcie tematu to nie oznacza że masz zapomnieć. Potrzebna jest praca nad obszarami które do tej zdrady doprowadziły, żeby naprawiać to co nie funkcjonowało u was. Potrzebna jest praca nad sobą - każdego z Was.
To był temat naszej wczorajszej rozmowy. Na moje pytania o to żeby powiedział dokładnie dlaczego mu było źle, co mu się we mnie nie podobało, co by chciał żebym zmieniła, słyszę tego typu odpowiedzi: w sumie to wszystkp było dobrze, może ja trochę powinnam go bardziej docenić, był ogłupiony dlatego to zrobił, do naszego małżeństwa wkradła się monotonia. Jak dla mnie żadnych konkretów. Ja na prawdę staram się nie babrać w ich relacji z kowalska - nie zawsze mi się to udaje - skupiam się na tym co było i jest w naszym małżeństwie. Ale wg mojego męża wszystko było ok, a ja ciągle zadaje mu te same pytania.
Nirwanna pisze: 28 kwie 2020, 6:51 poza tym warto nie ukrywać, bo przykład żony i jej zmiany mogą podziałać na decyzję męża, aby też w ten sposób wziąć się za siebie.
Przykład, a nie wykład.
Gdyby mój mąż wziął ze mnie przykład i poszedł na jakąkolwiek terapię to rozpatrywała bym to w kategorii cudu.

Podsumowując, mąż jest zamknięty na każdą formę pracy nad naszym małżeństwem. Uważa że wszystko było i jest w porządku. Traktuje to jako własną porażkę, być może za szybko zgodziłam się na powrót i nie postawiłam żadnych granic. Ale nie chce kiedys żałować ze nie dałam szansy mojemu sakremantalnemu małżeństwu. A czy mój mąż dobrze wykorzysta ta szanse, czas pokaże.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Triste »

rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30Podsumowując, mąż jest zamknięty na każdą formę pracy nad naszym małżeństwem. Uważa że wszystko było i jest w porządku. Traktuje to jako własną porażkę, być może za szybko zgodziłam się na powrót i nie postawiłam żadnych granic. Ale nie chce kiedys żałować ze nie dałam szansy mojemu sakremantalnemu małżeństwu. A czy mój mąż dobrze wykorzysta ta szanse, czas pokaże.
No to mi się wyklucza ... uważa że nic się nie stało ale traktuje to jako porażkę ?
Na pewno jest mu wstyd przed samym sobą...
Nie bronię go. Zachował się podle i zniszczył Twoje zaufanie.

Może warto odpuścić na trochę i po prostu zacząć normalnie żyć, cieszyć się tym życiem.
Skoro jemu nic w Tobie nie przeszkadza to może rzeczywiście tak jest ? Bądź sobą i nie staraj się n siłę być teraz lepszą wersję siebie.

Wydaje mi się że ty oczekujesz teraz że Twój mąż Ci zadość uczyni.
Może warto mu o tym powiedzieć wprost ? O Twoich oczekiwaniach ?
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Triste pisze: 28 kwie 2020, 7:42 o to mi się wyklucza ... uważa że nic się nie stało ale traktuje to jako porażkę ?
Chyba źle się wyraziłam, miałam na myśli że to moja porażka. Zbyt szybko zgodziłam się na powrót, a mogłam postawić jakieś warunki. Choć jak o tym myślę teraz to rzeczywiście usłyszałam od niego, że jest to jego największy błąd w życiu. Jakiś czas temu napisał mi takiego SMS: "Żałuję bardzo ze to zrobiłem bo to była moja największa porażka w życiu. Teraz jak tak o tym myślę to nie wiem jak to się mogło stać, przecież ja Cie tak mocno kocham..." Może to ja szukam dziury w całym, może ja powinnam w to uwierzyć ze on na prawdę chce do nas wrócić...
Triste pisze: 28 kwie 2020, 7:42 Może warto odpuścić na trochę i po prostu zacząć normalnie żyć, cieszyć się tym życiem.
Skoro jemu nic w Tobie nie przeszkadza to może rzeczywiście tak jest ? Bądź sobą i nie staraj się n siłę być teraz lepszą wersję siebie.
Taki własnie mam plan. Chociaż przyznać się muszę że nie zawszę umiem zapanować nad moimi emocjami. Ale będę się starała bo to jedyna słuszna droga w obecnej sytuacji. Co do bycia lepszą wersją siebie - niestety mam tendencje do porównywania się do kowalskiej :| to jest silniejsze ode mnie.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: tata999 »

rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30
nałóg pisze: 27 kwie 2020, 22:45 A oczekiwania są zwykle przyczyną rozczarowań.A wiesz że w małżeństwie czymś niemal codziennym
jest mierzenie się z własnymi rozczarowaniami tym drugim czyli współmałżonkiem? A to trudne uczucie...... więc może nie warto mieć te oczekiwania?
Wszystkie Wasze rady dają mi tylko do myślenia ile jeszcze pracy przede mną. Nie mieć oczekiwań... No tak tylko dla mnie to jest naturalne że po zdradzie zdradzający ma wyrzuty sumienia, okazuje skruchę i zależy mu na tym żeby coś zmienić/naprawić. I to chyba nie są zbyt duże oczekiwania.
Jeśli nie są to zbyt duże oczekiwania to czemu budzą w Tobie dużo emocji i czemu nie spełniają się w wielu przypadkach? Zakładasz, że to naturalne, że zdradzający ma wyrzuty sumienia, okazuje skruchę i zależy mu na tym, żeby coś zmienić/naprawić. Te założenia mogą być błędne, czyli niekoniecznie to naturalne, ani niekoniecznie występują wyrzuty sumienia itd. Osobiście uważam, że są błędne. Upewniają mnie w tym niektóre przykłady opisane na tym forum i nie tylko. Syn Marnotrawny nie okazał ani razu skruchy bezpośrednio po tym, jak zgrzeszył. Dopiero kiedy "sam zaczął cierpieć niedostatek (...) Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się". Bieda (trudność) wywołała w nim refleksję i wyrzuty sumienia, a nie to, że "roztrwonił twój majątek z nierządnicami". Podobnie istnieje przekonanie, że nałogowiec nie zacznie walczyć ze swoim nałogiem dopóki nie zleci na dno. Myślę, że taka może być ludzka natura.

(Na marginesie największa trudność w podbijaniu dna wydaje mi się w tym, żeby podczas tego podbijania samemu nie ucierpieć, nie sprowadzić się w dół jednocześnie z drugim upadającym, czyli m.in. trzeba się od niego "odwiesić". Ojciec Marnotrawnego Syna nie upadał razem z błędami syna. Niezależnie, co Syn robił, Ojciec był tym nie dotknięty i robił swoje. Nie chodził do Syna suszyć mu głowę, nie wyzywał go, nie groził, nie płakał, nie odstawiał scen, nie próbował na niego wpłynąć, podstępnie maniuplować, wzbudzać litość, nie poddawał się nałogom, nie złorzeczył, nie tracił swoje własnego zdrowia na to wszystko, nie opuszczał się).

rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30 Ale rzeczywiście jak wczoraj po kłótni się uspokoiłam i zaczęłam z nim rozmawiać o sprawach codziennych to było mi lżej. Ciężko mi to pisać ale ja na niego nie mam żadnego wpływu, zostawiam go (w sensie jego zmiany) i zajmę się sobą albo chociaż spróbuję tak zrobic ;)
Sukces nie jest gwarantowany (ostrożnie z oczekiwaniami), ale bez takiej próby raczej niewiele się zmieni (przynajmniej w Tobie).
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30
3letniaMężatka pisze: 27 kwie 2020, 23:17 A wspólna terapia? Czasami pary z wspólnej terapii odsyłane sa na indywidualne spotkania. A potem dopiero wspólna terapia.
Mój mąż kpi z terapii. Nie ma mowy żeby poszedł tam z własnej woli i ze szczerymi chęciami. Przerobiłam temat i z nim i z moim psychologiem - kolejna rzecz która odpuszczam.
Czy spróbowałaś zapoznać się z argumentami, dlaczego on nie ceni terapii. Czy dopuszczasz możliwość, że są słuszne?
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30 To był temat naszej wczorajszej rozmowy. Na moje pytania o to żeby powiedział dokładnie dlaczego mu było źle, co mu się we mnie nie podobało, co by chciał żebym zmieniła, słyszę tego typu odpowiedzi: w sumie to wszystkp było dobrze, może ja trochę powinnam go bardziej docenić, był ogłupiony dlatego to zrobił, do naszego małżeństwa wkradła się monotonia. Jak dla mnie żadnych konkretów. Ja na prawdę staram się nie babrać w ich relacji z kowalska - nie zawsze mi się to udaje - skupiam się na tym co było i jest w naszym małżeństwie. Ale wg mojego męża wszystko było ok, a ja ciągle zadaje mu te same pytania.
"Jak dla mnie żadnych konkretów" brzmi, jakbyś nie wierzyła w to, co usłyszałaś. Czy dopuszczasz, że jego punkt widzenia mógł być przedstawiony przez niego szczerze? Czy oczekujesz, że powie Ci, że masz jakąś jedną konkretną wadę (twoją lub jego) lub z zemsty to zrobił itp.?
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30
Nirwanna pisze: 28 kwie 2020, 6:51 poza tym warto nie ukrywać, bo przykład żony i jej zmiany mogą podziałać na decyzję męża, aby też w ten sposób wziąć się za siebie.
Przykład, a nie wykład.
Gdyby mój mąż wziął ze mnie przykład i poszedł na jakąkolwiek terapię to rozpatrywała bym to w kategorii cudu.
Bliska mi jest postawa opisywana przez Nirwannę, czyli uważam, że warto nie ukrywać. Tym się kieruję, taką podjąłem w sobie decyzję. Choć może być błędna (częściowo ocena tego może zależeć od punktu widzenia), to z dumą dźwignę konsekwencje.
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30 Podsumowując, mąż jest zamknięty na każdą formę pracy nad naszym małżeństwem.
Czy to jego zdanie, które usłyszałaś, czy Twoje wyobrażenie?
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30 Uważa że wszystko było i jest w porządku.
Nie opisujesz wiernie jego zdania tutaj. Nie może uważać, że wszystko było w porządku skoro narzekał na mało docenienia, ogłupienie i monotonie, jak sama napisałaś kilka zdań wyżej.
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30 Ale nie chce kiedys żałować ze nie dałam szansy mojemu sakremantalnemu małżeństwu.
Waszemu sakramentalnemu małżeństwu, któremu szansę dajecie oboje.
rose pisze: 28 kwie 2020, 7:30 A czy mój mąż dobrze wykorzysta ta szanse, czas pokaże.
Zarówno mąż, jak i żona mogą wykorzystać lub nie wykorzystać tej szansy, którą sobie nawzajem dali.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: nałóg »

Rose, wg mnie -pisała o tym Nirwana też-ukrywanie terapii -wg sugestii
3letniaMężatka pisze: 27 kwie 2020, 23:17 A może dla Twojego dobra nie mów mężowi ze chodzisz na terapie?
to nie byłaby dobra droga....... sama chcesz transparentności od męża więc Ty też bądź transparentna . Wręcz odwrotnie....trzeba rozważyć wręcz zakomunikowanie mężowi decyzji o podjęciu pracy z psychologiem czy terapeutycznej. Zapewne możesz spotkać się z jego strony z dezaprobatą i oburzeniem (po co wywlekać te osobiste sprawy przed obcymi......co oni tam mogą pomóc....sami powinniśmy sobie z tym poradzić..... to nasza sprawa) , lecz zawsze możesz zakomunikować że robisz to dla siebie aby poradzić sobie ze zranieniem jakie odczuwasz .
Sprawdzona metoda to :zmieniaj siebie (a nie otoczenie) a pod wpływem Twoich zmian ma szansę zmienić się też i Twoje otoczenie, a już na pewno zmieni się postrzeganie tego otoczenia
rose pisze: 27 kwie 2020, 21:40 Poddaję się, nie umiem z nim rozmawiać. Póki nie wracam do tematu jego odejścia i zdrady to jest dobrze on się stara.
Do podjęcia w zdrowy i szczery sposób dialogu ze "zdradzaczem" czy innym "popaprańcem" potrzebna jest jego gotowości....pewnej dojrzałości...... zapewne Twój mąż ma duży dyskomfort w relacji z Tobą (może poczucie winy? ) w związku ze zdradą, a już gdy Ty zaczynasz wracać do "historii" to tym bardziej się usztywnia i irytuje.
Przykład z mojego życia: jestem trzeźwym alkoholikiem od kilkunastu lat, lecz w okresie początkowym jak moja współmałżonka podczas rozmowy czy ostrzejszej wymiany zdań mi to przypominała i wypominała to u mnie wywoływało to ogromną irytację i złość. Czemu? bo na tamten czas ja jeszcze nie uporałem się sam ze sobą, z tym że jestem alko.... ze swoim poczuciem wartości jako mężczyzna, mąż, ojciec.

W czasie kryzysu i wychodzenia z jego ostrej fazy warto podejmować tematy które łączą, które są neutralne a unikać tematów drażliwych (np. czemu mnie zdradziłeś....co z nami będzie...... kiedy mi zadośćuczynisz...... kiedy przeprosisz.....).
Moje doświadczenia z życia i pracy z innymi "popaprańcami" są takie , że sam 'popapraniec" gdy już wyrwie się z tego "czynnego popaprania" często w takiej szczerej męskiej rozmowie nie wie tak naprawdę co spowodowało ten amok, te zauroczenia czy poprawiania sobie nastroju substancjami chemicznymi czy zrachowaniami.
Warto dać czas Czasowi....tak dla sobie jak i mężowi ....aby dojrzeć do prawdziwej naprawy.
Jak czujesz się mądrzejsza...... bardziej dojrzała to podejmuj prace nad sobą bez przymuszania męża ....rób swoje....dbaj o siebie....
PD
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

Rose

Kazdy ma wlasną drogę, własny czas...
Nie przyspieszysz niczego nagabywaniem męża.
Moim zdaniem wrecz możesz utrudnic, albo wręcz uniemozliwic.
Daj mu czas.

Kazdemu zdradzonemu-porzuconemu wydaje się, ze ten drugi powinien na kolanach wrocic. Blagac, plakac, wstydzic się... Nie, to tak nie dziala.
Nie ma co oczekiwać worów pokutnych i posypywania glowy popiolem.
Z tej lekcji kazdy najpierw sam musi wyciagnac wlasne wnioski.

Długo trwalo nim naprawde poczulam potrzebę przeproszenia męża.
Ale to bylo prawdziwe - przepraszam. A chyba o takie chodzi?
Kazda ze stron musi uwierzyć, ze może się udac, ze warto zaufac i że warto wlozyc w to wlasny wysilek.
Wypominki i rozliczenia szkodzą.
Pewnie sie ktos oburzy, ale wracajac to ja postawilam swoj warunek - nigdy mi tego nie wypomnisz.
Moj maz się zgodził i wytrwal do dzis... A minelo... 9 lat.

A z terapią... Nie epatuj męża tą wiedzą.
Jak zapyta, odpowiedz.
Ale sama z siebie bym mu nie mówiła.

Pozdrawiam
Ukasz

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Ukasz »

Czy da się sensownie wypośrodkować między Twoim poczuciem (które wydaje mi się oczywiste), że sprawa wymaga przepracowania, przegadania, przeproszenia, zadośćuczynienia, sięgnięcia po zewnętrzną pomoc, nawrócenia - a wymaganiem od męża już teraz, żeby to wszystko zaakceptował i realizował? Może skoro jest "otwarty na rozmowę" to wystarczy mu na ten moment wyrazić to wszystko i jednocześnie gotowość, że na ten moment jesteś w stanie czekać? Że oczekujesz tego, ale wszystko w swoim czasie, na ile on będzie w stanie, i niekoniecznie tak, jak sobie wyobrażasz?
Nie radzę Ci, żebyś tak zrobiła, bo nie wiem, co się dzieje w Tobie, w nim, między Wami, tylko podsuwam coś pod rozwagę.
Ja uznałem, że nie mam potrzeby wymagać od powracającej żony żadnej z tych rzeczy. Nie godziłem się jedynie na kontynuację tego, co niszczyło naszą relację, z kontaktami z kowalskimi na czele. To i tak okazało się za dużo, więc za przykład służyć nie mogę.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

lustro pisze: 28 kwie 2020, 15:15 Kazdemu zdradzonemu-porzuconemu wydaje się, ze ten drugi powinien na kolanach wrocic. Blagac, plakac, wstydzic się... Nie, to tak nie dziala.
Nie ma co oczekiwać worów pokutnych i posypywania glowy popiolem.
Z tej lekcji kazdy najpierw sam musi wyciagnac wlasne wnioski.

Lustro, bardzo Ci dziękuję za te słowa! Są one bardzo ważne, z pewnością nie tylko dla mnie.
Bo naprawdę warto sobie zdać sprawę, że zarówno zdradzony jak i zdradzający, czują się źle(są też skrajne przypadki kiedy zdradzający nie ma skrupułów w ogóle). Zdradzony czuje żal, nienawiść, zawód, ból i wszelkie odczucia towarzyszące krzywdzie. Obwinia się, szuka przyczyny w sobie, stawia warunki, oczekuje wiele - bądź też w silniejszych przypadkach, zostawia przeszłość za sobą i albo daje szanse na powrót albo nie potrafi wybaczyć i zaufać, co skutkuje rozpadem małżeństwa/związku.

Zdradzający czuje się winny, ma wyrzuty sumienia, ma obniżone poczucie własnej wartości i żal do siebie o skrzywdzenie osoby, którą kochał/z którą żył. Warto zrozumieć obie strony i mieć w sobie odrobinę empatii. Czasem zdradzającemu ciężej jest się podnieść niż zdradzonemu. I absolutnie, nie mam zamiaru bronić zdradzających czy jakkolwiek tłumaczyć ich zachowania. Mówię o tym co się dzieje z człowiekiem kiedy jest już po wszystkim. Czyli po zdradzie fizycznej/emocjonalnej, po zakończeniu "epizodu" z Kowalską/Kowalskim. Często o walce o samego siebie bo poczucie winy może zniszczyć a jak zdradzony/partner wypomina i wraca, to w niczym nie pomaga.
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Jaki dzisiaj ciężki dzien. Mam dość jego szorstkości i bagatelizowania problemu. Nie sądziłam że będzie aż tak ciężko. Za szybko pozwoliłam na powrót, wystarczyło że przyniósł swoje rzeczy i już się wszystko posypało.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

rose pisze: 29 kwie 2020, 16:41 Jaki dzisiaj ciężki dzien. Mam dość jego szorstkości i bagatelizowania problemu. Nie sądziłam że będzie aż tak ciężko. Za szybko pozwoliłam na powrót, wystarczyło że przyniósł swoje rzeczy i już się wszystko posypało.
Rose, nie poddawaj się. Musisz zwalczyć w zarodku chęć wyrzucenia z siebie żalu na niego. Uciekaj się do modlitwy i miłych wspomnień. Chcecie oboje ratować małżeństwo a to już 50% powodzenia ;)
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: 3letniaMężatka »

lustro pisze: 28 kwie 2020, 15:15
Kazdemu zdradzonemu-porzuconemu wydaje się, ze ten drugi powinien na kolanach wrocic. Blagac, plakac, wstydzic się... Nie, to tak nie dziala.
Nie ma co oczekiwać worów pokutnych i posypywania glowy popiolem.
Z tej lekcji kazdy najpierw sam musi wyciagnac wlasne wnioski.
Dokładnie. Każdy sam z tej lekcji musi wyciągnąć wniski. Mi też tak sie wydawało - że to zdradzający musi cały czas przepraszać i zapewniać, że nigdy tego nie zrobi, że sie zmienił itd.
Skończyło się to tak, że mąż po kilku miesiącach nie wytrzymał presji. Bo ile razy można wracać do przeszeszłości, kiedy zrozumiało sie swój błąd ?
Wy chcecie ratować oboje - to piękna łaska od Boga. Tylko, żeby druga strona jej nie zmarnowała.
ODPOWIEDZ