Zdrada i co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Firekeeper
Posty: 805
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Firekeeper »

Znam ten moment. Nawet jest na forum chyba sam początek mojego wątku. Wiem, że muszę coś zrobić ale nie wiem co. W głowie chaos. I tylko jedno. To już koniec. To małżeństwo jest bez szans. Jedyne co mogę zrobić to odseparować się od męża. Ale się boję. Nie chcę zostać sama. Jestem beznadziejna. Krzyczę na dzieci. Jestem kłębkiem nerwów. Miotam się. Pamiętam jeszcze moment rok temu dokładnie. Komunia naszej córki i my nawet nie podaliśmy sobie ręki podczas mszy. Duży dystans. Nie było dobrze, nawet jak próbowałam być tylko rodzicami to i tak emocje miałam pod sufitem.
Rose jest jak jest. Małżeństwo leży. Trudno niech sobie pobędzie tak jeszcze. Nie myśl, czy wyrzucać męża, jak się zachowywać i czy iść z nim do łóżka czy nie. I jaką decyzję podjąć. Akceptacja. Ja stwierdziłam jest źle. To co do tej pory robiłam nic nie dało. Więc trzeba zrobić reset. Zaczęłam małymi krokami myśleć o sobie. Mi bardzo pomogła książka, którą Ci poleciłam. Zrozumiałam, że jestem współuzależnione od męża. Wiszę na nim. Cała moja uwaga skupia się na mężu. Małżeństwie tym, że jest źle, a ja mam już dość. Zrozumiałam, że stawiam się w pozycji ofiary. Jestem biedna i oczekuję cudu. A cud nie nadchodzi. Mąż się nie zmienia. A ja co raz bardziej pogrążam się w zniechęceniu. Więc podjęłam się wyzwań. Czyli robienia tego czego najbardziej się boję. A mam fobię społeczną. Więc najpierw wybrałam się na zumbę. Zaczęłam prowadzić auto. Stawiałam sobie cele. I każdy podjęty krok do przodu zaczął sprawiać mi radość. Motywować mnie do działania. Zaczęłam skupiać się na dniu dzisiejszym. Na wdzięczności. Za to, co mam. I tak małymi krokami do przodu. A dla moich dzieci zapisałam się na dwa kierunki studiów. Chcę zostać terapeutą dzieci w spektrum autyzmu. Więc szkolę się z zastępowania agresji, radzenia sobie z nią. Z akceptacji różnorodności. Komunikacji, a z dziećmi w spektrum jest bardzo ciężko o dobrą komunikację. Jak budować dobre relacje. I to co się uczę ćwiczę w domu. Zacznij od siebie. Zmieniaj siebie. Zdobywaj wiedzę. Ciesz się małymi sukcesami. Stawiaj sobie cele. Myśl o tym co jest dziś. Nie ma sensu zamartwiać się o to co będzie kiedyś. A mąż widząc Twoja zmianę może sam też zechce się zmienić. Albo Twoja perspektywa się zmieni. Do mnie mąż dołączył. Widzi jak pokonuję swoje słabości więc sam zaczął również się przełamywać. Czasami jest lekko, czasami ciężko. Ale budujemy nową relację.
rose
Posty: 137
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Firekeeper, to chyba nie jest przypadek, że piszesz do mnie. Po Twoim poście leżę i płaczę. Ty sprzed roku - jakbyś pisała o mnie teraz. Kropka w kropkę. Nawet to:
Firekeeper pisze: 02 maja 2023, 22:36 Komunia naszej córki i my nawet nie podaliśmy sobie ręki podczas mszy
Komunia naszej córki jeszcze w tym tygodniu a my nie rozmawiamy.
Nie wiem co będzie dalej, ale będę próbować...
Cynia
Posty: 2
Rejestracja: 06 cze 2019, 21:00
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Cynia »

Witaj Rose.
Czytam forum od kilku lat,ale właściwie nie pisze. Jednak Twoja historia tak bardzo przypomina mi moją...
Mój mąż odszedł kilka lat temu i żył rok z kowalską. Potem po roku wrócił, żałował, mówił jak się pogubił i tęsknił. Myslalam nawet ze napisze świadectwo:))) Przyjęłam go, był z nami 3 lata. Pierwszy rok był naprawdę dobry. Staraliśmy się, nauczyliśmy się słuchać,rozmawiać. Podjęliśmy kilka fajnych decyzji finansowych, nawet kupiliśmy psa o którym marzył maz. Ale potem się znowu zaczęło, pisanie do innej kobiety, zaangażowanie emocjonalne, kłamstwa, hazard i zaleganie na kanapie. Na moich oczach znowu zaczęło się psuć, ciągle namawiałam na terapię, okłamywałam siebie ze nie jest tak zle, nasycałam się tymi dobrymi chwilami a było ich tez sporo. Bylam po krokach,po wieeeelu lekturach. Dbalam o siebie i o swoja przestrzeń, szlam do przodu,cieszylam sie życiem, ale tez rownolegle duzo plakałam, te slabe sprawy żzerały mnie od srodka. Czułam sie manipulowana. Rypana emocjonalnie. Takie slodko gorzkie zycie. I mozna by tak ciagnąc, ale po tym jak maz wyprowadzil sie z sypialni i obarczal mnie za to winą, po tym jak znikał na cale dnie zeby realizowac swoje plany, powiedziałam któregoś dnia, ze albo jego terapia albo ja dalej nie dam rady. To był bodziec dla mojego męża do zmian. Poszukał mieszkania jeszcze tego samego dnia, chwile trwało zanim się wyprowadził,ale juz tylko do tego konsekwentnie dążył. Po około miesiącu od wyprowadzki dowiedziałam się ze ma znowu jakas jeszcze inną kowalską. Znowu amok, kłamstwa,życie w fikcji. Znowu obcy czlowiek.
Minęło pol roku od drugiej wyprowadzki. Jest mi ciężko bo zostało mi sporo spraw do zamknięcia i dokończenia. Ale zrozumiałam jedno. Ze nie uda mi się wyleczyć tego człowieka,nie uda mi się naprawić malzenstwa w pojedynkę.
Od pierwszego kryzysu pogłębiam relacje z Bogiem. Jest mi duzo łatwiej i czuje teraz sporo spokoju. Moją energię przekierowuje na relacje z dziecmi I dobrymi ludźmi, planuje i spędzam dobrze czas,jest we mnie duzo radości i chęci do życia.
Zastanawiam się czasami jak by było gdyby nie doszło do tej rozmowy ostatecznej. Czasami myślę że żałuję,ale potem patrze na to jakie są fakty. A fakty są takie ze mój maż przechodzi płynnie z od jednej kowalskiej do drugiej, ma inną wizję rodziny, przyszłości. Jemu na mnie nie zależy. Ma ogromne braki których ja ani inna kowalska nie wypełnimy.
U mnie tak się zadziało. Nie umiałam podjąć decyzji,mąż też,ale skorzystał po prostu z okazji żeby znowu odejść.
Dzieci moje od jakiegoś czasu widziały co się między nami dzieje, pomimo ze nie było kłótni i awantur. Tylko ja wieczorami ciągle zapłakana. One widzą wszystko.
Na dziś dzień nie wyobrażam sobie życia z moim mężem. Traktuje mnie jak obcego człowieka, jest przykry. Obcy.
Mam też jednoczesnie w sobie ufnosc i wiarę ze wszystko się ułoży. Tli się też we mnie jakaś nadzieja, że maz się nawróci.
Ja staram się żyć teraźniejszością. Nie wchodzić w głowę męża,ale nie zawsze się to udaje.
Mam kupę roboty. Ale mam też plany i marzenia.
Lubiłam spędzać czas z mężem,lubiłam nasze życie,wyjazdy,wieczory,spacery i wydawało mi się że nie będę tego miala jak on odejdzie. Wydawało mi się ze tylko z nim możemy być szczęśliwi. Żyłam w jakiś nierealnym świecie bo tak bardzo skupiałam się na dobrych momentach,a te złe które były naprawdę złe odsuwalam od siebie. Do rzeczy nieakceptowalnych po prostu się przyzwyczajałam.
Nie wiem czy znajdziesz cząstkę siebie w tej historii.
Przytulam i dużo siły życzę.
Bławatek
Posty: 1669
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Bławatek »

rose pisze: 02 maja 2023, 23:13 Firekeeper, to chyba nie jest przypadek, że piszesz do mnie. Po Twoim poście leżę i płaczę. Ty sprzed roku - jakbyś pisała o mnie teraz. Kropka w kropkę. Nawet to:
Firekeeper pisze: 02 maja 2023, 22:36 Komunia naszej córki i my nawet nie podaliśmy sobie ręki podczas mszy
Komunia naszej córki jeszcze w tym tygodniu a my nie rozmawiamy.
Nie wiem co będzie dalej, ale będę próbować...
Rose nie wiem czy już jesteście po Komunii córki czy jeszcze przed. Mój mąż nie mieszkał z nami gdy nasz syn przygotowywał się do swojej Komunii - bolało mnie bardzo, że nie ma czasu na spotkania raz na 2 miesiące w kościele dla rodziców i gdy przed majem się bardziej zaangażował to miałam wielką nadzieję, że może coś przemyślał, zrozumiał, że chcę być ojcem i mężem. Niestety w dzień Komunii sam nie przyjął komunii i dla mnie to już była pewność, że kogoś ma, że nie chciał iść do spowiedzi. Rozwalona byłam cały dzień. W białym tygodniu się pozbierałam i wtedy stwierdziłam, że nie dam rady ciągle żyć nadzieją, muszę żyć dniem dzisiejszym i cieszyć się tym co mam a nie ciągle zamartwiać tym czego nie mam. Ten krok jak i wiele innych pomogły mi ruszyć do przodu. Dalej boli widok pełnych rodzin, szczęśliwych małżonków, ale nic nie poradzę, że tego nie mam.

Rose życzę Ci spokoju i Bożego prowadzenia.
rose
Posty: 137
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Piszę tutaj bo muszę gdzieś zwentylować emocje.
Mam bardzo ciężko czas, ten rok jest niesamowicie trudny. Ostatnimi czasy wpadlam w konflikt z teściami. Zaczęło się jakoś miesiąc temu, w chwili beznadziei napisałam wiadomość do teściowej o tym, że mąż tak pije i że źle mnie traktuje. Z jej strony brak jakiejkolwiek reakcji. Ostatnio gdy byłam u rodziców na weekend sama z dziecmi (mieszkaja ok10km od tesciow i ponad 200km od nas) nie pojechałam do tesciow. Była to swiadoma decyzja, myślę że nawet trochę taki niemy odwet. Oczywiście z ich strony nie było żadnego zaproszenia, a ja stwierdziłam że nie będę sama tam już jeździć nieproszona. I rozpętała się wojna. Teściowa przez telefon powiedziała do mojej córki że powinnam ja przywieźć do nich, zostawić na kilka godzin a potem po nią przyjechać. Bardzo zabolało mnie to, że córka jest wciągana w ten konflikt.
Mąż stanął po ich stronie, powiedział że zawsze byłam popaprana (użył innego słowa ale nie przejdzie to przez moderację) i że oni mają rację.
Wiem, że w tym wszystkim moje reakcje też nie są zdrowe😥

Nie mogę dzisiaj się zebrać, cała jestem roztrzęsiona. Układam w głowie jakieś scenariusze, które zabierają mi całą energię. Tak bardzo już nie chce tkwić w tym miejscu.
Bławatek
Posty: 1669
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Bławatek »

Rose słowa bolą, a jeśli padają od bliskich osób to tym bardziej. Warto małymi krokami uczyć się odcinać od raniących zdarzeń i osób, nie brać za prawdę wszystkich słów. Jest to trudne dlatego trzeba małymi krokami.

Wg twojego męża jesteś "popaprana" ?! A on co ideał?! Nie może być tak że jedna osoba jest zarazem "chłopcem do bicia", lekceważona (przez męża, teściów) a potem ma wpadać w odwiedziny jak gdyby nic się nie stało. Jechałaś do swoich rodziców i chciałaś wykorzystać czas z nimi. Twój mąż może zabrać dzieci i na weekend pojechać do swoich rodziców. Wątpię by wówczas podjechał choć na chwilę do twoich rodziców.

A tak na marginesie - córka chciała odwiedzić drugich dziadków? Czy nie pomyślała o tym, bo wystarczył jej kontakt z jednymi dziadkami.

A scenariuszów lepiej nie układać (ja z tym walczę) - ja wolę skupić się na dniu dzisiejszym, na tym na co mam wpływ. A przyszłość - będzie jutro lub kiedyś.

Pisz - to pomaga wyrzucić emocje i daje ulgę.

Życzę Ci spokoju.
rose
Posty: 137
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Blawatku dziękuję za Twoją aktywność u mnie w wątku. Wydaje mi się że już potrafię ostudzić swoje emocje ale wczorajsza sytuacja mnie złamała, dlatego żeby nie robić głupot to postanowiłam "wyrzucić" swoje żale tutaj.

Muszę sprostowac dwie rzeczy, pierwsza to córka rzeczywiście pytała się czy pojedziemy do dziadków (rodziców męża). Było to dla mnie dość kłopotliwe, ale odpowiedziałam jej, że nie pojedziemy. Na jej pytanie dlaczego, odpowiedziałam że nie mam chęci jechać do babci i że będzie dwa tygodnie później z tatą tu i wtedy odwiedza babcie. Wydawało mi się, że przyjęła to ze zrozumieniem. Natomiast, rozmowa z babcią wywołała w niej smutek, nie wiem czy nie poczuła się winna. I ta kwestia mnie bardzo zabolała, teściowie nie mają odwagi zwrócić uwagi mężowi, że coś robi źle a wciągają 8-letnie dziecko w konfilkt. Oczywiście do mnie nikt się nie odezwał w tej sprawie słowem. Nie wiem, być może przemawia przeze mnie żal do nich i dlatego tak to odbieram. Na chwilę obecną postanowiłam, że poruszę ten temat z nimi, ale czekam z tym na spotkanie na żywo. Na samą myśl o tym zżera mnie stres, ale mam już dość pozoranctwa.

Drugie sprostowanie dotyczy odwiedzin meza u moich rodziców. Mąż z dziecmi zawsze do nich jedzie na kilka godzin jak jest tam beze mnie. Różnica polega na tym, że moja mama zawsze pisze do niego wiadomość, z informacją kiedy jest w domu i że ich zaprasza. Ja w ciągu 10 lat dostałam takich wiadomości nie więcej niż kilka.

I jeszcze kwestia sposobu w jaki mąż się do mnie zwraca. Zaczęłam go sama diagnozować, a bo to narcyz, a bo gaslighting... Ale to do niczego nie prowadzi. Ma on olbrzymi problem z rozmowa i to nie chodzi o to, że jest mało wylewny... Najgorsze jest to, że funduje mi huśtawkę emocjonalna. Wiecie raz jestem jego księżniczka, kocha mnie i nie odpuści (ostatnimi czasy za tym nie idą żadne czyny) a drugiego dnia jestem psycholem, który powinien się leczyć w psychiatryku. Można zwariować...
Bławatek
Posty: 1669
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Bławatek »

Rose i znów czegoś się nauczyłaś. Na drugi raz mając doświadczenie może inaczej postąpisz - a i wtedy się okaże że niekoniecznie dobrze wybrałaś. Niestety życie na tym polega, że każdy nasz wybór niesie ze sobą konsekwencje przyjemne i mniej przyjemne.

Mój teść gdy dostałam 3 lata temu pozew i wkurzona im mówiłam że teraz zostanę samotnym rodzicem bo ich syn nie chciał mieć uregulowanych kontaktów a unikał wtedy spotkań z synem jak ognia (ja zabiegałam o to by mąż o synu nie zapomniał) to wtedy usłyszałam, że to nasze sprawy i ja bez winy nie jestem (nawet teraz przed oczami mam tą rozmowę) - wkurzona byłam, przepracowałam to w sobie, urazę wyrzuciłam z serca. I co się okazało - mąż o nich zapomniał bo miał przy boku nową miłą panią, więc to ja zawoziłam syna do dziadków w dniu ich urodzin i ich święta w styczniu. A teraz? Gdy teściowie się dowiedzieli, że ich syn ma dziecko z kowalską i zabiegał w sądzie o opiekę i kontakty to oni nagle otworzyli oczy, że ich wnukowi krzywda się dzieje i dopytują czy ich syn mi płaci, czy spotyka się z naszym synem. Jestem świadoma, że za chwilę może im się odmienić. Wpływu na nich nie mam. Dopóki syn będzie chciał z nimi się spotykać to ja mu będę ułatwiać. Też do nich jeżdżę, zresztą z całą rodziną męża dobre kontakty mam.

A przykre słowa męża od razu wyrzucaj z pamięci i serca żeby nie marnować sobie życia i radości z dnia codziennego.
Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Koszmar »

Rosie zapraszam Cię do mojego wątku " Jednak odszedł".
Mój mąż kilka razy wyprowadzał się z domu twierdząc , że kocha inna, wracał obiecując walkę, naprawienie małżeństwa, ostatnio przez swoje " niby nawrócenie".
Piszę niby, bo czym ono jest skoro znów podjął decyzję o powrocie do kowalskiej?
Mamy dorosłe dzieci , które już w nic mu nie wierzą i proszą mnie bym nigdy więcej go nie przyjmowała.
A ja kolejny raz oddaje męża nie kochance tylko Bogu.
Nie zatrzymuje , nie zabraniam odejść, nie liczę na nic.
Zrozumiałam , że sama nic nie zrobię na jego opętanie, nie jestem w stanie wpłynąć na jego związek z kobietą , która ostatnio czekała na niego 1,5 roku , gdy " nawrócony" wrócił do nas.
Oni oboje są chorzy.
Ja dałam tyle szans i czasu , że straciłam siłę na dalszą walkę.
I teraz czuję się z tym dobrze.
Jego wybór , jego decyzję, on wybrał życie w grzechu.
Nie biorę już odpowiedzialności że jego czyny, za nasze nieudane małżeństwo , z którego się wypisał.
I żyje.
W końcu żyje.
Tyle blizn wyleczyłam po ranach , które zadał, że ta kolejna już mnie nie oszpeci.
Wierzę , że i Tobie się uda zacząć żyć dla siebie.
rose
Posty: 137
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Piszę znowu, bo czuję się fatalnie. Muszę gdzieś wyrzucić to z siebie.
Mąż wyprowadził się na początku stycznia, po roku olbrzymiego kryzysu. W ciągu tego roku wiele razy myślałam jakby to było dobrze jakby się wyprowadził, jakbym znowu miałam spokój. A teraz brakuje mi czegos... Ale czego? Wiecznych kłótni, huśtawki nastrojów, wyzwisk, jego picia? Co ze mną nie tak że to wszystko tak boli? Dlaczego całą energię przelewam na jego osobę? Dlaczego nie potrafię zatroszczyć się o siebie?
Włączyła mi się jakaś obsesja na jego punkcie? Sledzilam go w internecie i doszłam do tego że jeśli jeszcze nie ma kogoś to aktywnie poszukuje...
Ciężko mi😢
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: LvnWthHpe20 »

rose, głowa do góry,

Widzisz, przysięga małżeńska „ślubuje ci miłość, wierność, uczciwość małżeńska oraz że cię nie opuszczę as do śmierci,” jest tak wyryta w twojej podświadomości że ciągniesz do niego. Jest to mega dobre, ale nie zapominaj że będąc krzywdzona nie jest w porządku tkwić w tym. On musi zrozumieć swoją winę, wadę, trzeba mądrze kochać. Zły podpowiada właśnie te sprzeczne myśli ze względu na to że nikt nie czuję się komfortowo po za granicami właśnie tego sakramentu, czyli w osobności.

W Bibli, fraza nie lękajcie się, jest użyte 365 razy, na każdy dzień naszego życia w roku. Tak jak w modlitwie „bądź wola twoja” modlimy się by Bóg nam dawał w jego woli. Czyli tak samo nie lękaj się, choć jest dyskomfort, głowa do góry, jak mąż zrozumie, bądź otwarta na jego powrót ale nie kosztem chorej relacji, nałogiem, który jest tak nasilony w jego życiu.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Bławatek
Posty: 1669
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Bławatek »

Rose przytulam Cię mocno. Bóg tuli Cię jeszcze mocniej.

Boli Cię brak. Bo każde odejście, wyprowadzka są bolesne a dodatkowo występuje strach - "a co jeśli odszedł i nie wróci". Gdy się świadomie ślubuje miłość i wierność oraz bycie razem aż do śmierci to marzy się że tak zawsze będzie, natomiast druga strona nie zawsze jest w stanie dotrzymać slubowanej przysięgi. Ma swoją wolność, która nieraz krzywdzi innych.

Rose choć to trudne to postaraj się zadbać o siebie, miło, radośnie spędzać czas z dziećmi. Jeśli potrzebujesz to pisz - poczytamy. Płacz też pomaga.

Niech Bóg pomoże Ci przetrwać ten ciężki czas.
rose
Posty: 137
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

LvnWthHpe20 pisze: 28 lut 2024, 19:12 Widzisz, przysięga małżeńska „ślubuje ci miłość, wierność, uczciwość małżeńska oraz że cię nie opuszczę as do śmierci,” jest tak wyryta w twojej podświadomości że ciągniesz do niego.
Nie wiem czy to kwestia przysięgi czy raczej mojego uzależnienia od niego. To jest coś dziwnego, ja już sama to dostrzegam, chociaż jeszcze nie potrafię sobie z tym poradzić. Bo on mi zafundował ciężkie przeżycia, a mimo wszystko coś nie pozwala mi go puścić wolno.
LvnWthHpe20 pisze: 28 lut 2024, 19:12 Czyli tak samo nie lękaj się, choć jest dyskomfort, głowa do góry, jak mąż zrozumie, bądź otwarta na jego powrót ale nie kosztem chorej relacji, nałogiem, który jest tak nasilony w jego życiu.
Mam wrażenie, że ta otwartość (a może i nadzieja) na jego powrót nie pozwala mi pójść do przodu. Myślałam już nawet o rozwodzie...ale to nie rozwiąże tego problemu. Bo problem jest we mnie ewidentnie.
Korzystam z pomocy psychologa i dostałam też leki od psychiatry a mimo to są dni kiedy nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Nie wiem co zrobić, żeby ruszyć z miejsca
rose
Posty: 137
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Na Ciebie Bławatku w moim wątku zawsze można liczyć❤️ dziękuję Ci za dobre słowo.
Bławatek pisze: 28 lut 2024, 21:36 Rose choć to trudne to postaraj się zadbać o siebie, miło, radośnie spędzać czas z dziećmi. Jeśli potrzebujesz to pisz - poczytamy. Płacz też pomaga.
Staram się nie zaniedbywać bycia mamą. Dzieci są zaopiekowane, tata też je zabiera czasami do siebie. Wydaje się że już się odnalazły w nowej sytuacji, starsze córki przechodzą to już drugi raz. Najmłodsza jest jeszcze maluchem. Ciężkie to podwójnie ze względu na nie, ale jakoś i tak uważam że ten drugi raz dużo łagodniej przechodzę. A gdy są gorsze dni.. to odpuszczam wszystko co odpuścić mogę. Robię niezbędne minimum, a dzieciom mówię że mam gorszy dzień i leniuchujemy razem.
Bławatek
Posty: 1669
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Bławatek »

rose pisze: 28 lut 2024, 22:09 Na Ciebie Bławatku w moim wątku zawsze można liczyć❤️ dziękuję Ci za dobre słowo.
Bławatek pisze: 28 lut 2024, 21:36 Rose choć to trudne to postaraj się zadbać o siebie, miło, radośnie spędzać czas z dziećmi. Jeśli potrzebujesz to pisz - poczytamy. Płacz też pomaga.
Staram się nie zaniedbywać bycia mamą. Dzieci są zaopiekowane, tata też je zabiera czasami do siebie. Wydaje się że już się odnalazły w nowej sytuacji, starsze córki przechodzą to już drugi raz. Najmłodsza jest jeszcze maluchem. Ciężkie to podwójnie ze względu na nie, ale jakoś i tak uważam że ten drugi raz dużo łagodniej przechodzę. A gdy są gorsze dni.. to odpuszczam wszystko co odpuścić mogę. Robię niezbędne minimum, a dzieciom mówię że mam gorszy dzień i leniuchujemy razem.


Rose, jak tylko mam czas i coś mogę komuś w temacie napisać to to czynię. Dużo wsparcia na forum dostałam, a i nawet teraz po 4 latach często też wracam z pytaniami w moim wątku, więc chętnie swoje słowa, uwagę daję innym. W podobnym czasie na forum się pojawiłysmy.

Ja nawet teraz mimo, że od dłuższego czasu wiem, że mąż kogoś ma, dalej jestem w jakiś sposób uzależniona od męża. Generalnie mąż obrażony, a może bojący się, że mu kolejne upomnienie dam (z dobrego serca, jako żona i chrzescijanin :) ), nie dzwoni ostatnio do mnie tylko do syna, ale wczoraj zadzwonił wytłumaczyć się że nie da rady z synem na zajęcia wieczorem pojechać. I choć jest mi w tej chwili obojętny to słuchając jego głosu, miło powiedzianych zdań znów się rozpłynęłam i przypomniały mi się miłe chwile z mężem. Chwile które przeminęły i już nie wrócą. Smutno się zrobiło. Ale zaraz pojawiło mi się w głowie - on potrafi być czarujący, na chwilę, a potem znów będziesz cierpieć. Taka zależność kojarzy mi się z motywem syren w bajkach, które swoim głosem czarują ofiary i wyprowadzają je na manowce a nawet śmierć. Nie ja nie chcę czarujących słówek, ja chcę konkretów i bycia z rodziną na dobre i złe, a jak mąż dalej tego nie potrafi to jego problem i strata.

Rose często bywa tak, że bardziej wrażliwsza strona zostaje (czasami nieswiadomie) omotana, zmanipulowana przez druga stronę. Z miłości, przyjaźni dajemy się czasami ranić, ale szybko zapominamy o zranieniach bo przecież kochamy, bo przecież druga strona nie jest taka zła, bo przecież było między nami też cudownie.

Mam nadzieję, że wszystkie uczucia poukładasz sobie zarówno w sercu jak i rozumie, bo tylko działając sercem i rozumem jednocześnie, można kochać prawdziwie.

Cudownie, że uczysz dziewczynki, że jak są słabsze dni to trzeba odpuścić, odpocząć, poleniuchować. Ja dopiero teraz się uczę tego, że nie muszę być stale "siłaczką", którą mimo wielu przeciwności zawsze się uśmiecha, zawsze działa, nigdy nie odpoczywa.

Rose sił i radości Ci życzę.
ODPOWIEDZ