
W świecie realnym zdarzają się: kryzys, choroba, śmierć, długotrwała rozłąka z przyczyn zewnętrznych, świadomie podjęta separacja.... Tylko człowiek niedojrzały chce tego powyższego za wszelką cenę uniknąć. Natomiast człowiek dojrzale patrzący na życie wie, że w życiu trud i cierpienie będą i potrzebuje mieć na to zgodę. Zgoda na trud i cierpienie oznacza zaufanie Bogu i zgodę na Jego prowadzenie, wtedy "brzemię staje się lekkie, a jarzmo słodkie".
Inaczej mówiąc, kiedy przepracujesz swój lęk przed samotnością, dojdziesz skąd to się bierze i do czego Ci służy, zgodzisz się na to, że każdy bywa samotny i nie oznacza to ani końca życia ani końca świata, będziesz mógł wtedy dojrzalej i w wolności kochać żonę. Dojrzale i w wolności, czyli nie będziesz na niej wisiał emocjonalnie, że ONA MUSI Ci dać uwolnienie od samotności. Wam obojgu będzie wtedy łatwiej, a i miłość jako dar od Boga będzie miała dla siebie dużo miejsca. Ty teraz tej Miłości swoim lękiem miejsca nie dajesz.... A to może być początkiem kolejnego kryzysu.