Moja mała nadzieja...

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Smutna
Posty: 3
Rejestracja: 02 sie 2017, 13:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Moja mała nadzieja...

Post autor: Smutna »

Witam.
Forum czytam juz od dluzeszgo czasu. Dodaje mi ono odrobine nadziei na odrodzenie mojego małżeństwa.
Moj kryzys w malzenstwie trwa juz półtora roku. Od grudnia jestem po rozwodzie ,o ktory wniosl moj mąż z mojej winy. Bo to ja powaznie zawinilam w naszym malzenstwie choc jak wszyscy wiemy wina zawsze jest po obu stronach. Ale moj maz za wszytko obwinia mnie.
Moje pytanie brzmi czy sa tutaj osoby, ktorym sie udalo naprawic, odrodzic malzenstwo po rozwodzie? Ktorych wspolmalzonek nawrocil sie i zechcial odbudowac malzenstwo. Dodam, ze pare dni temu dowiedzialam sie, ze maz ma nowa partnerke i prawdopodobnie mieszkaja razem. Pol roku po rozwodzie, On uklada sobie zycie na nowo, ze zdjec widac, ze jest chyba szczesliwy.
Ja sie ciagle modle, nawrocilam sie bo nie bede ukrywac dobrym czlowiekiem nie bylam a wszystko ciagle mi sie wali. Brak mi juz sil... :(
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moja mała nadzieja...

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Smutna u nas na forum :-)
Podam Ci jedno świadectwo o jakie prosisz, świadectwo Mirakulum, tu: http://archiwum.kryzys.org/archiwum2009 ... sc&start=0 i tu: http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.php?t=7948 Natomiast więcej znajdziesz tu: http://archiwum.kryzys.org/viewforum.ph ... =0&start=0 :-) Nie wszystkie świadectwa sycharków znajdują się na forum, możesz zajrzeć na www.sychar.org, jest tam też trochę nagrań.

Jak widzisz więc - jest to możliwe, zwłaszcza kiedy wpuszczamy Pana Boga do swojego życia :-)

Skoro trochę już czytasz forum, to wiesz, że sugerujemy dyskrecję w dzieleniu się swoim życiem, nie podawanie zbyt wielu szczegółów, aby chronić prywatność swoją i bliskich.
Może będziesz mieć możliwość pójść na spotkanie jednego z Ognisk sycharowskich?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Smutna
Posty: 3
Rejestracja: 02 sie 2017, 13:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moja mała nadzieja...

Post autor: Smutna »

Z taka różnicą, ze mój mąż nie chce otworzyc swego serca dla Boga... Cotygodniowa msza w niedziele i nic pozatym.
Swiadectwo Mirakulum przeczytalam, piekne tylko tez z taka różnicą, ze miala Ona kontakt z mężem. Mój mąż nie odpisuje w ogole albo na odczep. A o tym by sam sie pierwszy odezwal nie ma mowy.
Zachowuje sie i traktuje mnie tak jak bym nigdy nie była jego żoną...przykre to.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moja mała nadzieja...

Post autor: lustro »

Smutna

Cotygodniowa msza w niedziele, to całkiem sporo. A nie "tylko".
Jeżeli twój mąż chodzi co niedziele do kościoła, to już Bóg ma do niego łatwiej 😉 przez uszy choćby.
Wiem co mówię...
Najprościej dla kogoś żyjącego w nieuporzadkowaniu jest zupełnie przestać "kontaktować" się z Bogiem. Tak łatwiej uśpić swoje sumienie.

Dołóż się do tego Bożego działania modlitwą w intencji męża.
Smutna
Posty: 3
Rejestracja: 02 sie 2017, 13:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moja mała nadzieja...

Post autor: Smutna »

No w sumie ma Pani racje. Słuchanie Słowa Bożego dużo daje. Sama kiedys nie wsluchiwalam sie tak uważnie w czytania, w cala Msze św jak od momentu mojego nawrócenia.
Mąż mieszka w Niemczech wątpie, że słucha z uwagą.
Modle sie za męża caly czas. Tydzień temu zaczęłam nowenne Pompejańska w intencji nawrócenia meza oraz jego partnerki.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moja mała nadzieja...

Post autor: lustro »

Smutna
Nie jestem pani ☺ jestem po prostu lustro.

Nawet nie wiesz ile trafia w głąb nawet słuchając bez słuchania, ze o zrozumieniu nie wspomnę 😉

Daj Bogu czas do działania
ODPOWIEDZ