Dziwaczna sytuacja

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Materna3
Posty: 24
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Dziwaczna sytuacja

Post autor: Materna3 » 05 kwie 2021, 17:38

Dzień dobry, jestem nowa, do tej pory obserwowalam, nie pisałam.
Jestem w dziwnej sytuacji, nie wiem czy jest tragiczna czy śmieszna a może jedno i drugie. 30 lat po ślubie,3 doroslych dzieci.
Od prawie kilkunastu lat moja rodzina jest uwiklana w przedziwną sytuację.Nie chcę pisać zbyt dużo szczegół ze względu na to że jednak internet nie jest w pełni anonimowy,ale sprobuję.Moja rodzina tzn ja i mąż pomogliśmy mojej koleżance w bardzo tragicznej dla niej sytuacji życiowej, ta pomoc to początkowo wspolne spędzanie czasu, potem wakacje, potem system raz dzieci u nas raz u niej itd.
Ponieważ dużo pracowałam to mąż siedział z dziećmi popoludniami_ raz tu raz tam, odbierał " stamtąd" itd.
Po kilku latach zaczęło mnie to męczyć, próby rozmowy na temat ograniczania kontaktów kończyły się fiaskiem i stwierdzeniem, że dzieci ładnie się bawią itd, potem zaczęły się wręcz nalegania ,żeby na każdej uroczystości rodzinnej była obecna z dziećmi, pojawił się u mnie opór, coraz mocniejszy, coś mi nie pasowało.Byly symptomy że ta znajomość rowija się poza moją osobą, ale nic z typowych sytuacji.
Np rano w szalonym tempie robiłam obiad, potem do wieczora w pracy, wracam, pusty dom, za jakiś czas wracają dzieci z mężem rozchachani , prosto od znajomej.Rozmowa w stylu- to ja sie męczeę a dzieci tam pod czułą opieką znajomej, mąż tylko odebrał( szybciutko zjadł tam obiadek).Razem kościół, razem basen.Buntowałam się, no co ty, przecież FAJNIEJ razem.
Po kilku latach rozmówiłam się ze znajomą, niby jak przyjaciółka z przyjaciółką, stwierdziłam że należy ograniczyć spotkania ,męczy mnie to i nie pasuje.Zostało to przyjęte do wiadomości.Rozmowy nt temat z męźem kończyły się stw że nie rozumie o co chodzi, jest ok.
Zaczęły sie drobne złośliwości( ze str znajomej), później wydarzenia po któych całkowicie zerwałam z nią kontakt.
Ale mąż nie.
I tak to trwa.
Zaznaczam ,że mąż jest dobrym ojcem, dba o dom, pracuje.Ja też pracuję bardzo dużo.
Było wiele rozmów z mężem.Od dobrych kilku lat powtarzam jedno ( jak taki śmieszny kogucik, ale nie zmieniam treści), żądanie całkowitego zerwania kontaktu z tą osobą.
Brakuje w tym opisu wielu szczegółów, które dobrze ilustrują sytuację, zdaję sobie z tego sprawę.Psycholog( kilka wizyt) powiedział ,że łączy ich bardzo silna więź, absulutnie wyłączona z seksu.
Postawę męża dobrze ilustruje jego odpowiedź- nie mówię ci ,że ich odwiedzam ,żeby nie było ci przykro.Cynizm?? Czy święte przekonanie?
Czuję się upokorzona, czuję się idiotycznie.
Miotam się pomiędzy chęcią wystawienia go za drzwi i zmianą zamków a tzw olania sprawy.
Cóż z tego że odwiedzi znajomych kilka razy w roku? Beze mnie biedaczyna jakoś tam wytrzymuje.Nigdy nie mówi( prawie) że były odwiedziny.
Inne wypowiedzi- Kościół( no chodzimy) nie będzie mi się wtrącał do małżeństwa, to są NASI przyjaciele,
Ludzie na tym forum mają naprawdę ciężkie problemy a ja tutaj z czymś takim.
Gdzie jest Pan Bóg w tym małżeństwie?
Od wielu lat nie zaproponował żadnego wyjazdu we dwoje.Jak były to z mojej inicjatywy.
Jak mówie, że życie małżeńskie leży to mąż mówi że przecież spędzamy czas razem -zakupy, wyjazdy z dziećmi, mówi to zupełnie serio z uśmiechem.
Seks? 1\2 razy do roku, teraz więcej, nie wiem dlaczego się na to zgadzam.Myślę ,że jest on jednym z najlepszych manipulatorów.Przykład?
Mówię, wg mnie jasny, czytelny komunikat, masz zakończyć kontakty z tą panią, odpowiedź- to są przyjaciele, dlaczego mam ich nie odwiedzać, moje odp- mówimy o konkretnej osobie, odp męża - ale ja odwiedzam rodzinę( pewnie wszyscy, czyli ona i dwoje dorosłych już dzieci są zazwyczaj w domu).
Mówię do i odbijam się od betonu.
Byliśmy raz na rekolekcjach sycharowskich.Ładne, mąż powiedział...Nic...przyjaciele są ważni..
Czy to coś złego że mąż odwiedza matke i jej dorosłe dzieci, posiedzi, wypije coś.
Chcę polegać na rozumie- mówi to co wyżej
Serce i całe wnętrze mówi ,że to co się dzieje jest chore, bardzo chore.
Do pandemii dużo robiłam ( dla siebie) poza rodziną, głównie śpiew liturgiczny i wyjazdy z córką na letnie obozy na których robimy ciekawe rzeczy, mam dużo nowych znajomych z różnych środowisk
Oczywiście to maksymalny skrót tej sytuacji. Miałam naprawdę wystarczająco dużo powodów aby całkowicie zerwać znajomość, nie mam wątpliwości.Nie umiem już rozmawiać, nie daje sie. To zaskorupiała ,chora dla mnie sytuacja w której też popełniałam błędy zanim wyrwałam się z kręgu myślenia typu, jak nie pomagać jak takie nieszczęście się rodzinie przytrafiło.
Wiem, że brak mi stanowczości, w pewnym sensie, ale co zrobić ,skoro czuję się maksymalnie źle w tej sytuacji, wystawić męża z walizką za drzwi bo odwiedza znajomą, czego sobie nie życzę??
Może mnie wyśmiejecie, może skrytykujecie, chociaż to forum chyba do tego nie służy.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Al la » 05 kwie 2021, 22:42

Witaj, Materna3, na naszym forum.
Nikt Cię nie wyśmieje, ani skrytykuje.

Piszesz, że byłaś na rekolekcjach sycharowskich, więc zapewne znasz naszą stronę http://sychar.org/pomoc/
A odwiedziłaś może ognisko w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania? http://sychar.org/ogniska/

Warto mieć blisko osoby, z którymi można się podzielić swoimi problemami.

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę, abyś otrzymała wsparcie od naszych forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: sasanka » 05 kwie 2021, 23:35

Ja też nie uważam , że to śmieszne, wręcz przeciwnie ja to widzę jako poważny problem dla Waszej rodziny.
Twój mąż przedkłada swoją przyjemność (kontakty z tą osoba i wielką zażyłość) nad dobrem swoich najbliższych.
Taka nadmierna intymność z obcą osobą ,spędzanie z nią wiele czasu nic dobrego nie wróży na przyszłość.
Tak to widzę z tego co napisałaś.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Załamana » 06 kwie 2021, 8:37

Witaj na forum Materna. Ja Twojego problemu wcale nie odczytałam jako smieszny wrecz przeciwnie. Relacja twojego męża z ta kobieta mocno miesza w waszej rodzinie. Nawet jeśli Pani psycholog ma rację choc nie wiem skąd może wiedzieć że nie łaczy ich relacja fizyczna... to są ze sobą związani emocjonalnie...Myślę podobnie jak sasanka uważam że nic dobrego z tego nie będzie...
Ostatnio zmieniony 06 kwie 2021, 8:50 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono nick autorki wątku

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Caliope » 06 kwie 2021, 10:22

Witaj. Sytuacja podobna do mojej z kolegą męża. To z nim spędza czas, nie ze mną, zdradza emocjonalnie. U Ciebie też chyba jest taka zdrada, bo fizycznej może nie być. Ciężka sprawa jeśli to już trwa tyle lat, zakotwiczyło się. Może psycholog jakoś zaprowadzi jak postąpić, lektury z forum, trzeba coś zmienić polecam "Miłość potrzebuje stanowczości "

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: vertigo » 06 kwie 2021, 10:31

Witaj Materna na forum :D Twoją/Waszą sytuację można rozpatrywać z różnych perspektyw. Jedną z nich, to klasyka pt. "Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą i mężczyzną?" i do tego poza małżeństwem. Co na ten temat mówią doświadczeni duszpasterze? Na pewno znajdziesz wiele różnych wypowiedzi w necie czy książkach. Ja zaproponuję dwie ufając, że będą drobną pomocą w rozeznaniu i ewentualnie co dalej:

1. ks. Marka Dziewieckiego https://www.youtube.com/watch?v=2w-JVrw4xZg

2. benedyktyna o. Anselma Gruna z książki "Życzę Ci przyjaciela"

"Często zdarza się, że zamężna kobieta zakochuje się w żonatym mężczyźnie, ale oboje nie chcą narażać na szwank swoich małżeństw. Wówczas pozostaje im tylko przemienienie tego zakochania w przyjaźń. Nie jest to jednak proste. Serce nie zawsze chce słuchać tego, co mu nakazuje rozum. Ludzie pragną posiadać drugą osobę na wyłączność. Często marzą o wspólnym życiu z przyjacielem i przyjaciółką, którzy poruszają w nich zupełnie inne struny niż współmałżonek.

Kobiety czasem opowiadają mi, że podczas jakichś sesji czy warsztatów, poznały mężczyzn, z którymi świetnie im się rozmawia na tematy duchowe i którzy mają na nie ożywczy wpływ. Nie wyznają tego jednak mężom, gdyż obawiają się ich zazdrości i zakazu przyjaźni. Takie związki oznaczają naturalnie stąpanie po cienkim lodzie. Jak przekonująco udowodnił terapeuta par małżeńskich Hans Jellouschek, "trójkąty małżeńskie" są na dłuższą metę niemożliwe do utrzymania. Jeżeli jednak granice przyjaźni zostaną jasno określone i uczciwie omówione z mężem lub żoną, taka relacja może mieć pozytywny wpływ na małżeństwo - pod warunkiem wszakże, że nie będzie postrzegana jaka ucieczka od partnera.

Jak wiadomo, mąż nie potrafi zaspokoić wszystkich potrzeb żony, a żona nie spełni wszystkich pragnień męża. Możliwe zatem, iż spotkam mężczyznę lub kobietę, którzy dadzą mi coś, czego nie daje mi mój współmałżonek. Muszę jednak być świadomy tego, że w taką przyjaźń będą wkradać się również moje potrzeby seksualne. Muszę też postanowić, że w nowej relacji powstrzymam się od nawiązywania więzi seksualnej - w przeciwnym razie nie będzie ona powiem przyjaźnią, lecz romansem, który zagrozi mojemu małżeństwu. Aby przyjaźń między osobami pozostającymi w związkach małżeńskich miała zdrowe podstawy, potrzebne są duża ostrożność i wzajemna otwartość"
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.

Materna3
Posty: 24
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Materna3 » 06 kwie 2021, 11:31

Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi.
Tak, to wieloletnia, zakotwiczona relacja.
Czy przyjaźń? Przyjażn nie może nikogo krzywdzić.
Granice muszą być określone, uzgodnione z mężem/ żoną.
W mojej sytuacji są klamstwa, niedotrzymywanie deklaracji( ponad rok temu deklaracja ze nie spotykaja się), wielokronie lamana( nawet teraz w pandemii, chociaż umowilismy sie że nikogio nie odwiedzamy).
Argument- bylem zlożyć życzenia, trzymalem dystans.
Żałosne.
Jak już dojdzie do " ujawnienia" wizyty, na pytanie , dlaczego o tym nie wiem jest taka odp- nie chcialem ,żeby Ci było przykro.
Cynizm? Glupota( wątpie)..
Dziękuję za podpowiedzi lektur.Jego dzialań i myslenia nie zmienię.
Mogę tylko swoje.
Tutaj mam problem, co oprocz powtarzania , ze nie życzę sobie kontaktow z tą osobą.
Sychar- bylam, ks Dziewieckiego sporo czytalam, nawet pisalam, coż , potwierdził, że rodzina na 1 miejscu.
Mąż zawsze twierdzi ,że odwiedza rodzinę, ona i 2 doroslych facetow.
Zapytalam kiedyś czy smsy wymienia z rodziną czy z konkretną osobą, no z osobą, ale w sprawie" rodziny".
Smsy usuwa " żeby mi nie było przykro".

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Pavel » 07 kwie 2021, 7:53

Witaj Materna3,
Z jednej strony masz świadomość tego co się dzieje, przynajmniej w dużym stopniu.
Z drugiej nieco problem wypierasz, bądź nie masz pewności czy masz słuszność (obawa, czy twój problem jest rzeczywiście poważny).

Jest poważny. Bez dwóch zdań.
Szerszy i bardziej szczegółowy opis nie jest tu potrzebny.
To czy twój mąż z nią sypia czy nie (tego nie wiesz, tak jak twój psycholog) to kwestia drugorzędna.
Bo to co wiesz nosi wszelkie cechy zdrady. To jest zdrada, przynajmniej emocjonalna.

A co z tym zrobisz...warto z pewnością działać mądrze, a granice które wyznaczysz, abyś była w stanie ich pilnować i na „a” reagować „b”.

Również polecam wspomnianą powyżej książkę „Miłość potrzebuje stanowczości”, a także „Granice w relacjach małżeńskich”.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Materna3
Posty: 24
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Materna3 » 14 kwie 2021, 14:32

Dzień dobry,dziękuję za odpowiedzi.
Przeczytałam ksiazkę Anselma Grüna Ustalać granice- szanować granice.
Pomogło.
Pozdrawiam, z Panem Bogiem

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: mare1966 » 14 kwie 2021, 23:46

Na podstawie Twojego opisu .
Problem jest , tu raczej nie ma wątpliwości .
Trudno też winą obarczać chorobliwą zazdrość .
Zazdrość zapewne ma miejsce ( nawet nieuświadomiona do końca czy wypierana )
ale w sumie jest zasadna , bo wydaje się że mąż żyje w emocjonalnej bigamii .
Ta relacja jest "kryta" szlachetnymi pobudkami - zapewne na początku tak było .
Z czasem to stało się wytłumaczeniem , ale coraz trudniej to wychodzi .
( dzieci wyrosły itd. , od tragedii minęło wiele lat )

Przyjaźń jest możliwa , ale wydaje się , że tutaj mamy zaburzony ten układ.
Nie lubię tego określenia , ale coś na kształt "zdrady emocjonalnej" .
Myślę , że i wiek odgrywa tu swoją rolę .
Trudno by utrzymać taki układ przy młodym małżeństwie .
A tak wydaje się , że już nie za wiele strony mają do stracenia , ale i wygrania .
Więc trwa ten pat .

Materna3
Posty: 24
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Materna3 » 16 kwie 2021, 1:40

Dzięki Mare1966.
Sama nie wiem kiedy ten czas, dużo czasu minęło..ponad 8 lat od kiedy zażądałam/ stanowczo prosiłam o zerwanie kontaktu z tą panią.
Odpowiedź zawsze ta sama- nie ma POWODU, to przyjaciele( uwaga na liczbę mnogą), przecież bywa tam rzadko( ile, nigdy nie umie, czytaj nie chce powiedzieć).
Od 8 lat nieznośny niepokój w sercu, ze przecież to nie jest tak jak powinno, przeplatany myslami w rodzaju niech łazi tam w cholere, jak sie dowiedziałam to standartowa formulka ze nie życze sobie, ze ma zerwać, on ze nie..czułam sie jak kogucik podskakujący do dużego psa.
I co..nic.. praca..dom..dzieci..robota
Rok temu byłam przygotowana( okazalo sie , jak teraz patrze , ze nie) do oststecznej rozmowy, kaze zerwać kontakt, jak nie , niech sie wynosi. Powiedzialam to.
Pokazalam maila od księdza Dziewieckiego( jasno i krotko - żona najwazniejsza, inni wynocha)
No i usłyszałam - ONI postanowili , ze nie bedą sie spotykać( mąż podkreslał ze "doradza" w sprawach dzieci, pije herbate( tak!), nie może zostawić" przyjacioł" bo znają się 30 lat.
Ok, przyjęlam.
Przyszła pandemia.
Przez rok nie rozmawialismy prawie na te tematy.
Potem okazalo sie był kilka razy( nie pamieta ile, nie pamięta czy wchodził.
Na Wielkanoc przyniosł pasztecik w prezencie od " przyjaciół"
Zagotowało sie we mnie.
Zlamanie własnego słowa, łazenie w pandemii do domu..wcześniej klamstwo w oczy że , w innej sytuacji- tak, był KRÓTKO, za pol godz do syna o tej samej sytuacji , nie nie był, tylko DZWONIŁ.
Przecierałam oczy i uszy.
Pytam dlaczego klamie bo powiedział mi ze był.
Odpowiedź- nie , nie mówilem tak..
Manipulacja, klamanie bez ograniczeń, zaprzeczanie WSZYSTKIEMU.
Jest ciężko, ale jak nie powiem a potem b itd to sama do siebie strace szacunek.
3 dni temu powiedział uprzejmym tonem- uważam że nie masz PRAWA żądać ode mnie zerwania kontaktu bo ta rodzina to przyjaciele itd...
Niby nigdy nie jest za póżno aby coś zmienić, wiem że zmarnowałam tyle lat .Jak to nazwać? Toleracja nie, chyba udawanie że aż tak nie boli, nie tez nie..nie wiem
Teraz wiem , że nie postawiłam jasno granicy, nie określiłam konsekwencji za jej przekroczenie.
A on regularnie i bez oporów najeżdzał moją osobistą i małżeńską naszą granicę.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Pavel » 16 kwie 2021, 8:51

Jeżeli nie potrafi wybrać - żona czy „przyjaciele”, to hierarchia ważności jest jak ubrania wyciągnięte z pralki - totalny chaos.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: lustro » 16 kwie 2021, 10:48

Materna3 pisze:
16 kwie 2021, 1:40
Dzięki Mare1966.
Sama nie wiem kiedy ten czas, dużo czasu minęło..ponad 8 lat od kiedy zażądałam/ stanowczo prosiłam o zerwanie kontaktu z tą panią.
Odpowiedź zawsze ta sama- nie ma POWODU, to przyjaciele( uwaga na liczbę mnogą), przecież bywa tam rzadko( ile, nigdy nie umie, czytaj nie chce powiedzieć).
Od 8 lat nieznośny niepokój w sercu, ze przecież to nie jest tak jak powinno, przeplatany myslami w rodzaju niech łazi tam w cholere, jak sie dowiedziałam to standartowa formulka ze nie życze sobie, ze ma zerwać, on ze nie..czułam sie jak kogucik podskakujący do dużego psa.
I co..nic.. praca..dom..dzieci..robota
Rok temu byłam przygotowana( okazalo sie , jak teraz patrze , ze nie) do oststecznej rozmowy, kaze zerwać kontakt, jak nie , niech sie wynosi. Powiedzialam to.
Pokazalam maila od księdza Dziewieckiego( jasno i krotko - żona najwazniejsza, inni wynocha)
No i usłyszałam - ONI postanowili , ze nie bedą sie spotykać( mąż podkreslał ze "doradza" w sprawach dzieci, pije herbate( tak!), nie może zostawić" przyjacioł" bo znają się 30 lat.
Ok, przyjęlam.
Przyszła pandemia.
Przez rok nie rozmawialismy prawie na te tematy.
Potem okazalo sie był kilka razy( nie pamieta ile, nie pamięta czy wchodził.
Na Wielkanoc przyniosł pasztecik w prezencie od " przyjaciół"
Zagotowało sie we mnie.
Zlamanie własnego słowa, łazenie w pandemii do domu..wcześniej klamstwo w oczy że , w innej sytuacji- tak, był KRÓTKO, za pol godz do syna o tej samej sytuacji , nie nie był, tylko DZWONIŁ.
Przecierałam oczy i uszy.
Pytam dlaczego klamie bo powiedział mi ze był.
Odpowiedź- nie , nie mówilem tak..
Manipulacja, klamanie bez ograniczeń, zaprzeczanie WSZYSTKIEMU.
Jest ciężko, ale jak nie powiem a potem b itd to sama do siebie strace szacunek.
3 dni temu powiedział uprzejmym tonem- uważam że nie masz PRAWA żądać ode mnie zerwania kontaktu bo ta rodzina to przyjaciele itd...
Niby nigdy nie jest za póżno aby coś zmienić, wiem że zmarnowałam tyle lat .Jak to nazwać? Toleracja nie, chyba udawanie że aż tak nie boli, nie tez nie..nie wiem
Teraz wiem , że nie postawiłam jasno granicy, nie określiłam konsekwencji za jej przekroczenie.
A on regularnie i bez oporów najeżdzał moją osobistą i małżeńską naszą granicę.b]
Materna

W pewnym sensie jesteś konsekwentna w swojej niekonsekwencji.
Pogrubiłam to, co zwróciło moją uwagę.
Od 8 lat nie potrafisz nic z tym zrobić, tylko podskakujesz i straszysz. Twój mąż jak widać, nie boi się Ciebie. I myślę, że naprawdę nie widzi w tym co robi nic nagannego.
Sytuacja jest naprawdę trudna, bo ten stan już trwa wiele długich lat. I powstał przy Twojej całkowitej aprobacie, a potem tylko Ty czułaś dyskomfort. Wiec będzie trudno zmienić tu cokolwiek.

Mam pytanie - czy maż zaniedbuje Ciebie i rodzinę? Chyba nie, skoro nie czujesz, że był u tych przyjaciół. Ale wole zapytać.
Materna3 pisze:
16 kwie 2021, 1:40
Teraz wiem , że nie postawiłam jasno granicy, nie określiłam konsekwencji za jej przekroczenie.
A on regularnie i bez oporów najeżdżał moją osobistą i małżeńską naszą granicę.b]
Po drugie - nie postawiłaś wyraźnych granic więc...no cóż...mąż ich nawet nie łamie. Bo ich po prostu nie ma i nie było. Sama to przyznajesz.
Poza tym, granice stawiamy sobie, we własnej ochronie lub obronie, nie innym. Potrafisz postawić taką granicę?
Granicę typu - ran mnie i zabija, że utrzymujesz bliskie kontakty z tamtą kobietę, proszę abyś przestał. Jeżeli nadal będziesz to ciągnął, to ja będę zmuszona wyprowadzi się.

Czy liczysz się z tym, że wystawienie np. męża za drzwi może mieć dla Ciebie b przykre i niespodziewane konsekwencje?
Czy jesteś gotowa na samotne życie z codziennym rozważaniem, czy to nie twoja wina? I z piętnem, że dla własnego "chciejstwa" rozbiłaś rodzinę i wyrzuciłaś tatusia z domu? Albo sama sobie poszłaś - widocznie chciałaś i twoje ego postawiłaś ponad rodziną?

Wiesz, że tak na prawdę w oczach otoczenia, może być tak, że to Ty masz problem?

Nie piszę tego po to, żeby [powiedzieć, że coś sobie wymyślasz a tak na prawdę jest ok.
Nie jest ok.
Tak nie powinno być w małżeństwie. Ale jest.
Czy ktoś z doradzających osób ( psycholog, ksiądz...) wskazał Ci konkretny sposób postępowania? konkretne kroki?
Bo powiem Ci, że to nic trudnego powiedzieć - tak być nie powinno, rodzina i zona na pierwszym miejscu...ja tez tak potrafię.
Ale powiedzieć, co konkretnie powinno się zrobić? Trudna sprawa.
Czy myślałaś na temat wspólnej terapii z mężem ?
Bo Ty powiedziałaś mu już wiele razy co czujesz ( ciekawe czy to do niego dotarło), ale czy usłyszałaś od niego, co on czuje i dlaczego tak się zachowuje?
Na takich spotkaniach terapeutycznych łatwiej jest się wzajemnie usłyszeć.
Jest was w tym dwoje, to jest pomiędzy Wami. Może warto zacząć od usłyszenia siebie?

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: mare1966 » 16 kwie 2021, 12:44

Wydaje mi się,
że ( TU UWAGA ) problem relacji mąż - "przyjaciele"
jest pochodną , problemem wtórnym.
Zasadniczym problemem jest WASZA RELACJA ( ty - mąż ) .

Nawet , jeżeli mąż zerwie tamtą relację całkowicie,
to niekoniecznie to poprawi wasz związek .
Raczej może dojść do przesilenia i mąż będzie musiał się jakoś określić w nowej sytuacji .

Samo "upodobanie" męża do kogokolwiek jest w sumie naturalne, tak często bywa
i nie jest to niczym dziwnym.
Nie jesteśmy "połówkami" ani "przeznaczonymi" itp. bzdury.
Tym niemniej rozum powinien brać górę nad uczuciami.
Tak - dość mało popularny dzisiaj pogląd .

Reasumując - może zastanów się (zupełnie pomijając przyjaciół )
nad waszymi relacjami , tak chronologicznie i dość szczegółowo .
Jak to tu wygląda .
W jakim jest stanie ta "kamienica" .
I czego oczekujesz tak konkretnie i REALNIE .
Może się też okazać , że twoje oczekiwania także wykraczają poza osobę męża
( masz np. świadomość , że tą relację trudno będzie wskrzesić ) .
Dość prawdopodobne ( nie macie po 20-30 lat ) , że dochodzą także inne czynniki
- cóż , lata nam lecą - syndrom pustego gniazda, zmiany zawodowe , ostatnio dochodzi tzw. pandemia .
ZATEM - upatrywanie problemu wyłącznie w przyjaciołach
może okazać się nietrafne , bo problemów jest więcej .

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: mare1966 » 16 kwie 2021, 12:51

Zastanów się co ty sama
możesz zrobić DLA SIEBIE .
Jak poprawić własne życie abym JA była szczęśliwsza .
( w końcu TY to 50% waszego małżeństwa )
Przy okazji tylko - "nieszczęśliwa" osoba na dłuższą metę nie przyciąga innych .
Wątpię aby "przyjaciele" nadal byli w stanie załamania .

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości