Dziwaczna sytuacja

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: lustro »

Materna3 pisze: 02 maja 2021, 12:12
Czy w prawidłowo funkcjonującym małżeństwie mąż ma prawo powiedzieć do żony , że nigdy nie zerwie czysto towarzyskiego kontaktu z inną kobietą w sytuacji gdy żona uznaje od lat ten kontakt za zagrażający malzenstwu?

Każdy do wszystkiego ma prawo.
W małżeństwie (i nie tylko) jest się z wyboru. Wolnej woli.
Bycie w małżeństwie z powodu zakazów i nakazów, może istnieć, ale czy ma sens?

Twoj mąż ma prawo Ci odmowic.
A Ty masz prawo wyciągnąć z tego wnioski i przedsięwziąć jakieś kroki

Tak jak napisał mare
Najpierw zastanów się czygo tak na prawdę chcesz.
Wydaje mi się to kluczowe.
I mam wrażenie, że gdybyś faktycznie chciała wiedzieć, jak wygląda na prawdę ta relacja i chciała zmienić sytuację, to jedno i drugie już by się dawno stało.
Tobie też jest swojsko w tym wspólnym bagienku.
Takie ja mam odczucia
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: JolantaElżbieta »

lustro pisze: 03 maja 2021, 10:04
Materna3 pisze: 02 maja 2021, 12:12
Czy w prawidłowo funkcjonującym małżeństwie mąż ma prawo powiedzieć do żony , że nigdy nie zerwie czysto towarzyskiego kontaktu z inną kobietą w sytuacji gdy żona uznaje od lat ten kontakt za zagrażający malzenstwu?

Każdy do wszystkiego ma prawo.
W małżeństwie (i nie tylko) jest się z wyboru. Wolnej woli.
Bycie w małżeństwie z powodu zakazów i nakazów, może istnieć, ale czy ma sens?

Twoj mąż ma prawo Ci odmowic.
A Ty masz prawo wyciągnąć z tego wnioski i przedsięwziąć jakieś kroki

Tak jak napisał mare
Najpierw zastanów się czygo tak na prawdę chcesz.
Wydaje mi się to kluczowe.
I mam wrażenie, że gdybyś faktycznie chciała wiedzieć, jak wygląda na prawdę ta relacja i chciała zmienić sytuację, to jedno i drugie już by się dawno stało.
Tobie też jest swojsko w tym wspólnym bagienku.
Takie ja mam odczucia
No nie wiem czy tak bardzo ma się prawo do wszystkiego - teoretycznie pewnie tak, chociaż wchodząc w związek małżeński sami zrzekamy się niektórych praw - a potem usiłujemy je odzyskać właśnie podając jako regułę stwierdzenie - mam prawo i to mój wybór. Tylko nie żyjemy w próżni i dla siebie - są pewne obowiązki i one powinny w małżeństwie - moim zdaniem - stać ponad tym prawem. Tylko niewielu o tym mówi i przypomina. :-(
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: sajmon123 »

JolantaElżbieta pisze: 03 maja 2021, 11:02
lustro pisze: 03 maja 2021, 10:04
Materna3 pisze: 02 maja 2021, 12:12
Czy w prawidłowo funkcjonującym małżeństwie mąż ma prawo powiedzieć do żony , że nigdy nie zerwie czysto towarzyskiego kontaktu z inną kobietą w sytuacji gdy żona uznaje od lat ten kontakt za zagrażający malzenstwu?

Każdy do wszystkiego ma prawo.
W małżeństwie (i nie tylko) jest się z wyboru. Wolnej woli.
Bycie w małżeństwie z powodu zakazów i nakazów, może istnieć, ale czy ma sens?

Twoj mąż ma prawo Ci odmowic.
A Ty masz prawo wyciągnąć z tego wnioski i przedsięwziąć jakieś kroki

Tak jak napisał mare
Najpierw zastanów się czygo tak na prawdę chcesz.
Wydaje mi się to kluczowe.
I mam wrażenie, że gdybyś faktycznie chciała wiedzieć, jak wygląda na prawdę ta relacja i chciała zmienić sytuację, to jedno i drugie już by się dawno stało.
Tobie też jest swojsko w tym wspólnym bagienku.
Takie ja mam odczucia
No nie wiem czy tak bardzo ma się prawo do wszystkiego - teoretycznie pewnie tak, chociaż wchodząc w związek małżeński sami zrzekamy się niektórych praw - a potem usiłujemy je odzyskać właśnie podając jako regułę stwierdzenie - mam prawo i to mój wybór. Tylko nie żyjemy w próżni i dla siebie - są pewne obowiązki i one powinny w małżeństwie - moim zdaniem - stać ponad tym prawem. Tylko niewielu o tym mówi i przypomina. :-(
Zgadzam się z tym. W małżeństwie można robić wszystko na co ma się ochotę w wolności, dopóki nie rani się drugiej osoby. Całkowita wolność, była przed zawarciem związku małżeńskiego. Ślubowaliśmy przecież wierność i uczciwość. Nawet prawo cywilne o tym mówi: świadomi swoich PRAW I OBOWIĄZKÓW.

Jeśli ktoś ma zły wpływ na męża /żonę, to z miłości powinniśmy o tym powiedzieć a małżonek z miłości powinien nas wysłuchać i jeśli jest to prawdą, uszanować zdanie i prośby małżonka.
Materna3
Posty: 24
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Materna3 »

lustro pisze:
I mam wrażenie, że gdybyś faktycznie chciała wiedzieć, jak wygląda na prawdę ta relacja i chciała zmienić sytuację, to jedno i drugie już by się dawno stało.
Tobie też jest swojsko w tym wspólnym bagienku.
Takie ja mam odczucia
Lustro,
Jakby mi bylo swojsko, to nie byłoby mnie na tym forum.
Ale nawet dobrze , ze tak nieco brutalnie napisalaś, mobilizuje mnie to do dzialania.
To nie jest tak , ze nic z tym nie robilam, byla rozmowa z moderatorem z Sycharu, wskazanie do terapii malzenskiej czego maż odmowil.
Wtedy powinnnam ja pójsć sama , czego nie zrobilam, to jeden z licznych blędów.
Wiele piszecie o rodzinach pierwotnych.
Do mojej( wg mnie ok) terapeuta dopiero sie dokopie.
Mąż pochodzi z rodziny gdzie rodzice kochali sie( zycie razem, pomoc w chorobie) ale nie lubili( wieczne kłótnie, osobne spędzanie czasu, zero intymnosci malzeńskiej, osobne sypialnie- opowiadała tesciowa).
To byl specyficzny związek.
Jak mąż miał kilka lat pojawiła sie nieuleczalna choroba u rodzeństwa i trwała b.dlugo( nie zjednoczyła malzonków, przeciwnie- znowu opowiadala mi ze lzami tesciowa).
Więc coś coś do przepracowania by sie u niego znalazlo.
Jestesmy malzenstwem niepartnerskim, mąż daje sobie prawo do nieinformowania np kiedy wróci, ma specyficzną pracę, fakt ale ma totalnego swira na pkt swojej prywatności, jak ktos dzwoni i zapytam kto to coś powie na odczepnego, nie zawsze, ma humory jak baba w ciązy.
Uważam , ze sporo zrobilam aby sie od niego i emocjonalnie i zyciowo uniezaleznić( wlasne konto , kasa, testament na mnie),
Moze ktos myśli, ze siedze z załozonymi raczkami a on hulaj dusza , nie wraca na noc , pachnie obcymi perfumami a telefon pelen smsow.
Tak nie jest.
Chyba zrobie jak napisala Renta, dka mnie to troche szokujace( no jestem Mare troche nieporadna he he) ale zrobie to.
Ale przede wszystkim chce sie skupic na sobie, z pomocą terapeuty stanąc obok, nawet się cofnać kilka kroków i popatrzeć na siebie.
A czego chcę?
Przede wszystkim prawdy, jaka to relacja( od męza sie nie dowiem, tzn on mówi ze to kumpela(?))
Co mogę stracić?
No, na spacery o zachodzie slońca i okrzyk , jedziemy na weekend kochanie nie liczę ( już)
Mare w wątku Smutku( chyba) napisał , ze mogą być dobre zwiazki bazujące na odpowiedzialniści i lojalności( nie wiem czy dobrze zrozumialam, ale to takie bez milości? ).
Przypomnialo mu sie ze mąż kiedyś dokladnie tak samo powiedział.
Możliwy scenariusz wg mnie jest taki- zakochal sie wiele lat temu, biedna samotna, poczucie obowiązky ze nalezy pomagać.
Seks , może..
Wyrzuty sumienia więc przerwy w kontaktach( i byly).
Potem powoli powroty na herbatki( bez seksu, pomoc dzieciom) , wyrzuty sumienia niewielkie bo- nie zaniedbuję domu( zona marudzi jak zwykle), robię chrześcijanskie uczynki( ponagam)
Rok temu deklaracja- nie spotykamy się, ale sie spotykamy, więc tlumaczenie , ze wizyta z ŻYCZENIAMI to nie jest spotykanie sie, on odwiedza...
Chyba nazywa sie to robienie z kogoś wariata.
Ostatnio zmieniony 04 maja 2021, 10:34 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Materna3
Posty: 24
Rejestracja: 20 mar 2019, 7:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Materna3 »

sajmon123 pisze: 03 maja 2021, 12:49
JolantaElżbieta pisze: 03 maja 2021, 11:02
lustro pisze: 03 maja 2021, 10:04

Każdy do wszystkiego ma prawo.
W małżeństwie (i nie tylko) jest się z wyboru. Wolnej woli.
Bycie w małżeństwie z powodu zakazów i nakazów, może istnieć, ale czy ma sens?

Twoj mąż ma prawo Ci odmowic.
A Ty masz prawo wyciągnąć z tego wnioski i przedsięwziąć jakieś kroki

Tak jak napisał mare
Najpierw zastanów się czygo tak na prawdę chcesz.
Wydaje mi się to kluczowe.
I mam wrażenie, że gdybyś faktycznie chciała wiedzieć, jak wygląda na prawdę ta relacja i chciała zmienić sytuację, to jedno i drugie już by się dawno stało.
Tobie też jest swojsko w tym wspólnym bagienku.
Takie ja mam odczucia
No nie wiem czy tak bardzo ma się prawo do wszystkiego - teoretycznie pewnie tak, chociaż wchodząc w związek małżeński sami zrzekamy się niektórych praw - a potem usiłujemy je odzyskać właśnie podając jako regułę stwierdzenie - mam prawo i to mój wybór. Tylko nie żyjemy w próżni i dla siebie - są pewne obowiązki i one powinny w małżeństwie - moim zdaniem - stać ponad tym prawem. Tylko niewielu o tym mówi i przypomina. :-(
Zgadzam się z tym. W małżeństwie można robić wszystko na co ma się ochotę w wolności, dopóki nie rani się drugiej osoby. Całkowita wolność, była przed zawarciem związku małżeńskiego. Ślubowaliśmy przecież wierność i uczciwość. Nawet prawo cywilne o tym mówi: świadomi swoich PRAW I OBOWIĄZKÓW.

Jeśli ktoś ma zły wpływ na męża /żonę, to z miłości powinniśmy o tym powiedzieć a małżonek z miłości powinien nas wysłuchać i jeśli jest to prawdą, uszanować zdanie i prośby małżonka.
Dzięki Sajmon.
To ( teoretycznie) niezauważanie tego , ze to co robi mnie rani to jest dla mnie najgorsze.
Nie zlicze rozmów na ten temat, gdzie dawałam jasny komunikat ze to co robi mnie rani jako kobietę.
Zawsze ta sama odpowiedź- nie przejmuj się tak...
No miłości to ja w tym nie widzę.
Jak pisalam w poprzednim poście, liczę się z opisanym tam scenariuszem, czyli zycie w jednym domu, ale obok, bez emicjonalnej bliskości, poprawnie na zewnatrz.
Jeszcze jest mozliwa odnoga z tego , czyli np moja lub jego wyprowadzka , bez zadnych kroków prawnych.
Kluczowa jest prawda, a jak czytam te historie to wcale nie jest tak latwo nakryć męża , który jeżdzi caly dzien do roznych miejsc, telefon trzyma w zębach, tudzież lapotop.
Nie wuem jakie są te dziesiątki sposobów za wyjątkiem Sherlocka Holmsa i podrzucenia czegoś w aucie.
Moze ktoś podpowie kto orzez to przeszedł.
Sajmon, czytalam Twój wątek, bardzo Ci kibicuję,życzę wielu sił.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: lustro »

sajmon123 pisze: 03 maja 2021, 12:49
JolantaElżbieta pisze: 03 maja 2021, 11:02
lustro pisze: 03 maja 2021, 10:04

Każdy do wszystkiego ma prawo.
W małżeństwie (i nie tylko) jest się z wyboru. Wolnej woli.
Bycie w małżeństwie z powodu zakazów i nakazów, może istnieć, ale czy ma sens?

Twoj mąż ma prawo Ci odmowic.
A Ty masz prawo wyciągnąć z tego wnioski i przedsięwziąć jakieś kroki

Tak jak napisał mare
Najpierw zastanów się czygo tak na prawdę chcesz.
Wydaje mi się to kluczowe.
I mam wrażenie, że gdybyś faktycznie chciała wiedzieć, jak wygląda na prawdę ta relacja i chciała zmienić sytuację, to jedno i drugie już by się dawno stało.
Tobie też jest swojsko w tym wspólnym bagienku.
Takie ja mam odczucia
No nie wiem czy tak bardzo ma się prawo do wszystkiego - teoretycznie pewnie tak, chociaż wchodząc w związek małżeński sami zrzekamy się niektórych praw - a potem usiłujemy je odzyskać właśnie podając jako regułę stwierdzenie - mam prawo i to mój wybór. Tylko nie żyjemy w próżni i dla siebie - są pewne obowiązki i one powinny w małżeństwie - moim zdaniem - stać ponad tym prawem. Tylko niewielu o tym mówi i przypomina. :-(
Zgadzam się z tym. W małżeństwie można robić wszystko na co ma się ochotę w wolności, dopóki nie rani się drugiej osoby. Całkowita wolność, była przed zawarciem związku małżeńskiego. Ślubowaliśmy przecież wierność i uczciwość. Nawet prawo cywilne o tym mówi: świadomi swoich PRAW I OBOWIĄZKÓW.

Jeśli ktoś ma zły wpływ na męża /żonę, to z miłości powinniśmy o tym powiedzieć a małżonek z miłości powinien nas wysłuchać i jeśli jest to prawdą, uszanować zdanie i prośby małżonka.
Zgadzam się z tym
I nie zgadzam

Czy małżeństwo jest klatką z zakazów, nakazów, obowiązków, powinnosci...?
Czy ktoś z was odzyskał współmałżonka i małżeństwo dlatego, że mu to nakazano czy zakazano?
Czy Wy wybieracie trwanie w wiernosci małżeństwu, bo ktoś wam to siłą narzucił?

Nie

Tak się nie da.

Bóg, pomimo, że dał nam przykazania, też nie narzuca nam nic siłą.
Ani obowiazku do bycia wiernym przykazaniom, ani do miłości do Niego... Daje nam wolność i wybór.

Każdy z nas może wszystko.
To za soba pociąga konsekwencje. Ale wybór jest wolny. Wybór decyzji i kobsekwencji.
A miłość nie wynika z powinnosci, ale z wolnej decyzji.
sajmon123 pisze: 03 maja 2021, 12:49 Jeśli ktoś ma zły wpływ na męża /żonę, to z miłości powinniśmy o tym powiedzieć
Tak, do tego miejsca się zgadzam
sajmon123 pisze: 03 maja 2021, 12:49 a małżonek z miłości powinien nas wysłuchać i jeśli jest to prawdą, uszanować zdanie i prośby małżonka.
A to już nasze oczekiwania oparte na naszych wyobrażeniach.
I im współmałżonek może się przeciwstawić wlasnymi oczekiwaniami i wyobrażeniami
JolantaElżbieta pisze: 03 maja 2021, 11:02 podając jako regułę stwierdzenie - mam prawo i to mój wybór.
Ja wiem, że wielu z was uważa, że było by szczęśliwe gdyby współmałżonek pozostał w małżeństwie właśnie z przymusu obowiazku, powinniości, zakazów i nakazów... To iluzja.
Tak mogło by być, gdyby podporządkowanie się temu, nawet w brew samemu sobie, było z własnego niezależnego wyboru.
Inaczej takie małżeństwo zmieni się w piekło na ziemi... Dla obojga.

Pozostawienie wolności innym jest ogromnie trudnym wyzwaniem. Tak ja to czuję.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: sajmon123 »

Można szukać, udowadniać itd. Tylko po co? Czy o to chodzi by na siłę znaleźć, mieć dowody? Dowody są potrzebne do sądu. W małżeństwie potrzebna jest prawda i nawet na tej najtrudniejszej prawdzie trzeba coś budować w innym formacie. Może Twoje sygnały, rozmowy były zbyt mało dosadne. Nie warto być na siłę miłym i uprzejmym. Trzeba wyłożyć wszystko na lade. Powiedzieć wprost co mnie boli, co mogę uszanować a na co się kategorycznie nie zgadzam. Każdy wybór męża, powinien mieć swoje konsekwencje. Nie tylko te złe, bo przecież gdy zrezygnuje ze znakomicie to można nagradzać np większą uwagą, troską, docenianiem. To nie Wasze małżeństwo ma kryzys, ale każde z Was ma osobno. Znajdź swój problem i staraj się go rozwiązać. Jednym z tych problemów może być Twój brak stanowczości. Z mężem porozmawiaj i zostaw go. Niech sam dojdzie do jakiejś decyzji.

Fajnie, że poczytałaś mój wątek, dziękuję za kibicowanie, ale ja już nie wierzę w odzyskanie żony. To na teraz nie jest moim problemem. Ja działam w swoim kryzysie. Sam świata nie zwojuje. Muszę zatroszczyć się tylko o siebie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: Nirwanna »

Materna3 pisze: 03 maja 2021, 16:08 To nie jest tak , ze nic z tym nie robilam, byla rozmowa z moderatorem z Sycharu, wskazanie do terapii malzenskiej czego maż odmowil.
Wtedy powinnnam ja pójsć sama , czego nie zrobilam, to jeden z licznych blędów.
Wiele piszecie o rodzinach pierwotnych.
Materno, zakładam, że była to rozmowa z moderatorem - osobą wspierającą lidera w Ognisku? Bo nie był to żaden z moderatorów forum (nazwa ta sama, role we wspólnocie trochę inne). I tak - jeśli na tamten moment mąż nie chciał iść na terapię, warto było od razu siebie na taką zaprowadzić.
Mam nadzieję, że kontakt z Ogniskiem masz cały czas, że nie była to jednostkowa sytuacja, taka rozmowa. Bo dopiero regularne bycie w Ognisku utwierdza w przekonaniu, że "mam wpływ tylko na siebie", nieregularny kontakt ze wspólnotą najczęściej powoduje, że wiedzę tę rozum przyjmuje, ale cała reszta człowieka wciąż działa kompulsywnie pod kątem koniecznej zmiany drugiego człowieka.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: JolantaElżbieta »

lustro pisze: 03 maja 2021, 18:02
Ja wiem, że wielu z was uważa, że było by szczęśliwe gdyby współmałżonek pozostał w małżeństwie właśnie z przymusu obowiazku, powinniości, zakazów i nakazów... To iluzja.
Tak mogło by być, gdyby podporządkowanie się temu, nawet w brew samemu sobie, było z własnego niezależnego wyboru.
Inaczej takie małżeństwo zmieni się w piekło na ziemi... Dla obojga.

Pozostawienie wolności innym jest ogromnie trudnym wyzwaniem. Tak ja to czuję.
Ja nie mówię o zatrzymywaniu kogoś siłą - odniosłam się do prawa do wolności - samego stwierdzenia - i do podejmowania decyzji. Można kogoś porzucić w tzw. wolności pomimo obowiązków, których się podjęło - to oczywiste. Ale to nie znaczy, że jest się usprawiedliwionym i rozgrzeszonym stwierdzeniem - mam do tego prawo, a ty to przyjmij do wiadomości i zaakceptuj, a co więcej uznaj to moje prawo do takiego wyboru - przedtem wybrałem co innego, teraz wybieram co innego - i jak powiedział mój mąż - jestem w innej relacji i chcę spróbować - nie wiem czy mi wyjdzie - a ty najlepiej też sobie kogoś znajdź.

No więc przyjęłam do wiadomości. Co nie znaczy, że nie uważam jego czynu za świństwo.

Oczywiście, że przyjmuje się do wiadomości takie rzeczy, bo inaczej trudno byłoby dalej żyć. Tak jak z tym, że coś nam np. ukradziono, skrzywdzono nas - trzeba żyć dalej. Co nie znaczy, że sprawcę zła rozgrzeszy się, uspokajając mu sumienie stwierdzeniem - tak ok, twoja decyzja miałeś do tego prawo - jesteśmy ok.

A czy życie nie polega też między innymi na rezygnacji z własnych pragnień w niektórych okolicznościach? Jak rodzice, którzy mają prawo do snu i odpoczynku, ale gdy dziecko jest chore, rezygnują z tego prawa - rezygnując z własnego egoizmu w imię odpowiedzialności.

Tak samo uważam, że nie wolno szafować prawem do porzucania podjętych obowiązków - co więcej znam przypadki, gdy wraz z dotrzymaniem obowiązku zmienia się swoje własne podejście do życia i ten obowiązek już nie jest przykry. Zmieniamy wszak siebie i na tym polega praca w kryzysie w małżeństwie - na zmianie własnego podejścia. Są ludzi odpowiedzialni i są ludzie nieodpowiedzialni, wszak mają "prawo do szukania szczęścia".

Ja zostałam w małżeństwie w imię obowiązku i złożonej przysięgi, chociaż chciałam z niego zrezygnować, wiele lat temu - bo doszłam do wniosku, że z tym człowiekiem nie da się żyć. Ale na szczęście się ocknęłam, pracowałam ciężko nad sobą, żeby wróciła miłość do męża - modliłam się o nią - nie było mi łatwo - musiałam schować w kieszeń wiele własnych pragnień - ale byłam mimo wszystko osobą szczęśliwą, odpowiedzialną za własne czyny, słowa i działania, mimo ze doznałam od męża wiele zła przez te lata. A dzisiaj pomimo tego, że mnie zostawił po 36 latach znajomości i 34 latach małżeństwa, ja nie żałuję, że zostałam i wypełniałam swoje obowiązki, Czyste sumienie to też wartość :-)
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: JolantaElżbieta »

Ja dzień przed rozwodem podstępem ściągnęłam mojego męża na rozmowę i zaproponowałam mu, żebyśmy się nie rozwodzili, tylko zamienili to na separację, skoro nie możemy mieszkać razem, żebyśmy chodzili na randki, spotykali się, rozmawiali i odnowili okres narzeczeński poznając się na nowo. Odmówił, bo jak stwierdził, nie tak się umawialiśmy i żebym mu nie cudowała w sądzie, bo jest w innej relacji i chce spróbować - jeszcze nie wie czy mu wyjdzie, ale nigdy nie był, więc zobaczy. Wstałam od stołu i powiedziałam, ze to w takim razie wszystko co miałam mu do powiedzenia. A na drugi dzień 15 minut rozprawy i się rozeszliśmy. A ja uważam, że w sądzie powinno się poruszać sprawę odpowiedzialności za rodzinę i drugiego człowieka. Nikt tego nie robi przyznając prawo do wolnego wyboru - dobra dla siebie, a druga osoba niech sobie radzi :-(
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: sasanka »

Lustro tyle piszesz o wolności , tyle tylko , że nie widać tutaj refleksji , że ta tzw. wolność może być fałszywie i egoistycznie pojmowana , z korzyścią robienia innym krzywdy i to najbliższym.
Kiedyś też myślałam , że jak da się człowiekowi "wolną rękę " to on to doceni i wykorzysta dla dobra swojego i najbliższych.
Ale tak się nie stało, temu człowiekowi (tak to ogólnie nazwę ) kompletnie "odbiło" jak znalazł "towarzystwo" (wspólnota ) i stawał się złym człowiekiem , wspierany przez równie złych ludzi.
Mnie się udało wydostać go z tego bagienka (potem sam stwierdził , że to było jedno wielkie bagno ) tylko dlatego , że postawiłam wszystko na "jedną kartę" i byłam stanowcza.A potem udało mi się zrobić jeszcze wiele dobrych rzeczy. Może kiedyś o tym napiszę.
Materna do niczego cię nie namawiam, ale wiem też ile kosztuje człowieka taka niepewna sytuacja.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: lustro »

Materna

Jest tu na forum lista Zerty. Bardzo przydatne narzędzie w kryzysie.

Jeden z punktów mówi - nie szpieguj, nie śledź... Jeżeli faktycznie masz taką potrzebę, zlec to specjalistom

I ja to b pooieram
Po pierwsze - oni wiedzą co robia i znaja różne sposoby
Są profesjonalni i niezaangażowani. Dostajesz po prostu suchy fakt. A nie kaskadę domyslow

Czy wiesz, że Google ma aplikacje ba tel, ktora dokładnie śledzi trasy, połączenia utp a za bodaj 70zl rocznie, jest nasłuch na wszystkie rozmowy Nie tylko telefoniczne, ale i w obecności telefonu.
Do tego wystarczy 2 min z tel tego kogoś, żeby mu to zainstalować. A aplikacja jest zupełnie niewidoiczna?

Wiesz o tym?

Pewnie nie. I nie musisz.
Od tego są fachowcy.
Tak jak Ci, którzy wywoza szamba i grzybia zwloki
Chcesz sie tym zajmować? Bo mozna... Tylko czy warto?
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: sajmon123 »

JolantaElżbieta pisze: 04 maja 2021, 15:21 Ja dzień przed rozwodem podstępem ściągnęłam mojego męża na rozmowę i zaproponowałam mu, żebyśmy się nie rozwodzili, tylko zamienili to na separację, skoro nie możemy mieszkać razem, żebyśmy chodzili na randki, spotykali się, rozmawiali i odnowili okres narzeczeński poznając się na nowo. Odmówił, bo jak stwierdził, nie tak się umawialiśmy i żebym mu nie cudowała w sądzie, bo jest w innej relacji i chce spróbować - jeszcze nie wie czy mu wyjdzie, ale nigdy nie był, więc zobaczy. Wstałam od stołu i powiedziałam, ze to w takim razie wszystko co miałam mu do powiedzenia. A na drugi dzień 15 minut rozprawy i się rozeszliśmy. A ja uważam, że w sądzie powinno się poruszać sprawę odpowiedzialności za rodzinę i drugiego człowieka. Nikt tego nie robi przyznając prawo do wolnego wyboru - dobra dla siebie, a druga osoba niech sobie radzi :-(
Ja zamierzam między innymi się tak bronić. Nie tylko miłością, sakramentem, ale też w formułce cywilnej (taki jest sąd) jest świadomi swoich praw i obowiązków. Obowiązkiem jest wychować dzieci na dobrych ludzi, bez obciążeń z dzieciństwa. Prawem dzieci jest mieć ojca i matkę w bezpiecznym domu. Nie ma nic o miłości. Nie można od tak się znudzić. Jest za to jeszcze, że uczynię wszystko, by Nasze małżeństwo było zgodne i trwałe. Co to znaczy wszystko?
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: JolantaElżbieta »

sajmon123 pisze: 04 maja 2021, 20:27
Ja zamierzam między innymi się tak bronić. Nie tylko miłością, sakramentem, ale też w formułce cywilnej (taki jest sąd) jest świadomi swoich praw i obowiązków. Obowiązkiem jest wychować dzieci na dobrych ludzi, bez obciążeń z dzieciństwa. Prawem dzieci jest mieć ojca i matkę w bezpiecznym domu. Nie ma nic o miłości. Nie można od tak się znudzić. Jest za to jeszcze, że uczynię wszystko, by Nasze małżeństwo było zgodne i trwałe. Co to znaczy wszystko?
Ani w kościele, ani w urzędzie zresztą nikt nas nie pyta czy kocha się drugą osobę - warto przypominać o czym mówi i zobowiązanie przed zawarcie ślubu w kościele i przy podpisywaniu umowy cywilnej.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Dziwaczna sytuacja

Post autor: JolantaElżbieta »

Dlaczego w takim razie wystarczy oświadczenie - nie kocham żony, nie kocham męża, żeby sędziowie uwzględniali to jako dobry powód do rozwiązania małżeństwa, skoro nie pytali przy jego zawiązywaniu czy pan/pani kocha panią/pana? Ja sama żałuję, że nie powoływałam się na te zobowiązania, ale niestety byłam sama wśród ludzi, którzy tłumaczyli mi, że skoro mnie nie kocha, to muszę zwrócić mu wolność. I zapomniałam, że oprócz praw każda ze stron ma jeszcze obowiązki. I rozpacz i rezygnacja w jakich się znalazłam po ostatnich wydarzeniach sprawiły, że kierowałam się tymi emocjami, gdy wyraziłam zgodę na rozwód :-(
Nie znałam jeszcze wtedy Sycharu :-(
ODPOWIEDZ