Tycjano, widzę, że mimo trudnego wydarzenia czyli odejścia męża, wiesz, że warto ten czas dobrze wykorzystać na swój rozwój aby stać się jeszcze lepszą. Choć pewnie nie raz będziesz miała chwile zwątpienia czy mąż wróci, czy może jak się zachłyśnie wolnością to nie będzie miał potrzeby wracać - ja tak miałam, że czasami się martwiłam że być może już nigdy nie będziemy razem - w myśl celów "pozwól odejść - jak wróci znaczy, że kocha, jak nie wróci znaczy, że nigdy nie kochał". Ale ja zostawiam to Bogu, bo ja wielu rzeczy próbowałam i nie raz pogarszała się między nami sytuacja. Modlitwa pomaga, koi w chwilach smutku i zwątpienia.Tycjana pisze: ↑12 sie 2021, 14:38 Mąż odszedł. Jednak. Uznał, że musi. Wcześniej zdążyłam przeczytać jeszcze "Miłość potrzebuje stanowczości" i napisać do niego list. Jeszcze się chwilę łudziłam, że oprzytomnieje, ale teraz już rozumiem, że był dużo dalej ode mnie nic myślałam. I że naprawdę musi zdecydować czy mnie nie kocha... Widziałam jak było mu ciężko.
O sobie nie mówię, żeby się nie posypać. Próbuję nie wariować, choć różne myśli przychodzą.. Potrzebuję dobrej książki na ten czas, takiej rozwijającej duchowo. Może mi ktoś coś polecić?
Obiecałam sobie, że przez cały ten czas muszę iść dalej, rozwijać się i być blisko Boga, żeby nie iść w żal i złość na niego. Że nie mogę tego zepsuć, być kimś do kogo nie chce się wracać...
Nikomu też nie mówiłam, mąż wie, że będę ukrywać ten fakt przed rodziną jak najdłużej.. Żeby nie stracił w ich oczach, z resztą po co ich martwić..
Wszelkie rady mile widziane
Tak na już to może warto posłuchać różnych konferencji - ks. Pawlukiewicza, o. Szustaka, ks. Dziewieckiego i innych. W necie jest całe mnóstwo wartościowych treści.
Spokoju i sił życzę.