Jak się wybacza

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 05 gru 2021, 23:03

Ruto, dziękuję za wsparcie i modlitwę. To ważne dla mnie. Widzę tę pomoc i przyjmuję z dużą wdzięcznością. Staram się działać w podobny sposób, czasem w tych trudnych momentach chyba nie umiem na tyle wyciszyć się wewnętrznie, żeby mieć tę pewność.. Może to jeszcze nie ten etap w rozwoju...

Pavle, przyznam, że czekałam również na Twój komentarz, podskórnie czując, że będzie po męsku. I chyba po prostu potrzebowałam tego, żeby się już nie powstrzymywać, bo ten stan, o którym pisałeś jest we mnie, stłumiony tylko obawą, że wszystko zepsuję. Tak bardzo się boję, że stracę.. Na razie chyba jednak mogę tylko zyskać, bo Męża faktycznie nie ma. Nie ma go ze mną. Jest tylko obok.
Dziękuję. Nie muszę już nawet myśleć co zrobić. Wiem. Wciąż jestem jedyną osobą, która walczy. Stawianie granic też idzie mi coraz lepiej. Gdzieś to wszystko we mnie cały czas dojrzewa. Muszę o to bardziej zadbać. O siebie. Dziękuję za przypomnienie.

Abigail, nie wiem jak to napisać, ale czuję, że nie chcę stać obok i radzić sobie z tą obojętnością. W tym wszystkim dowiedziałam się o sobie jednej ważnej rzeczy (jakkolwiek górnolotnie to brzmi): jestem człowiekiem czynu i to, co mnie męczy to bierność właśnie. Nie umiem jej znieść.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 03 sty 2022, 8:27

Sytuacja wyklarowała się niekorzystnie.

Choć śpimy osobno, wszystko na pozór wygląda normalnie. Wspólne posiłki, święta. Mąż jest dość niestabilny emocjonalnie, miewa wybuchy złości z błahych powodów. Podczas jednej z rozmów przyznał, że po prostu mnie już nie kocha. Podczas innej wyraził szczery żal, że mnie krzywdzi i sprawił mi w życiu tyle bolu, ale nie zmieni zdania.

Uważa, że naszego małżeństwa nie da się już naprawić. Napomknął też, że znów się wyprowadzi, ale boi się, bo to będzie trudne i już na zawsze. Wykpił też moje podejście do Sakramentu małżeństwa.

Ewidentnie jest w kryzysie wiary, nie chce pojednać się z Bogiem, choć sam był kiedyś był bardzo wierzącym człowiekiem.

Przykre to. Udaje mi się trwać w tym dość stabilnie, bez większych huśtawek. Boję się tylko ponownej wyprowadzki. Trwam w modlitwie. Mam poczucie, że zły trzyma go mocno i tak łatwo nie puści..
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta » 14 sty 2022, 17:05

Tycjana pisze:
03 sty 2022, 8:27
Sytuacja wyklarowała się niekorzystnie.

Choć śpimy osobno, wszystko na pozór wygląda normalnie. Wspólne posiłki, święta. Mąż jest dość niestabilny emocjonalnie, miewa wybuchy złości z błahych powodów. Podczas jednej z rozmów przyznał, że po prostu mnie już nie kocha. Podczas innej wyraził szczery żal, że mnie krzywdzi i sprawił mi w życiu tyle bolu, ale nie zmieni zdania.

Uważa, że naszego małżeństwa nie da się już naprawić. Napomknął też, że znów się wyprowadzi, ale boi się, bo to będzie trudne i już na zawsze. Wykpił też moje podejście do Sakramentu małżeństwa.

Ewidentnie jest w kryzysie wiary, nie chce pojednać się z Bogiem, choć sam był kiedyś był bardzo wierzącym człowiekiem.

Przykre to. Udaje mi się trwać w tym dość stabilnie, bez większych huśtawek. Boję się tylko ponownej wyprowadzki. Trwam w modlitwie. Mam poczucie, że zły trzyma go mocno i tak łatwo nie puści..
Tycjano,
jak sobie radzisz?

Bardzo ujmuje mnie twoja postawa spokoju, ale też zdaję sobie sprawę jak wiele cię ona kosztuje. Ja przez długi czas tak nie potrafiłam. Czy ty masz jakieś wsparcie w swoim otoczeniu? Księdza, przyjaciółkę, terapeutkę? Samej bardzo trudno dźwigać taki ciężar, warto takie wsparcie mieć. W czasie, gdy nie miałam możliwości spotykania się z innymi osobiście, pomagało mi forum. Mamy też w Sycharze modlitwy on-line. To możliwość porozmawiania z ludźmi w podobnej sytuacji, no i wspólnej modlitwy. Czasem ta nasza własna przychodzi bardzo trudno.

Twój mąż w swojej postawie częściowo przypomina mi mojego męża, który zdaje się mieć świadomość wyrządzanej krzywdy. Co nie zmienia w niczym decyzji mojego męża. Tyle, że u nas ta postawa jest przerywana okresami ciągów, gdy mój mąż zachowuje się zupełnie inaczej i traci kontrolę. Niemniej jednak wiara mojego męża nadal w nim pracuje. I ja to czuję. Ale równie mocno pracuje w nim pokusa innego życia, ucieczki od siebie, od odpowiedzialności i pewnie wiele innych pokus.

Twoja postawa bardzo przypomina mi postawę Pani Joanny ze świadectwa uzdrowionego małżeństwa, przesyłam ci link.
https://www.youtube.com/watch?v=AV409eWPZxc&t=50s

Świadectw jest cztery i z każdego nauczyłam się czegoś nowego o tym, jak można podchodzić do kryzysu i jak robić w tym kryzysie przestrzeń do działania Boga.

Przytulam cię mocno,
Pamiętam w modlitwie

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 15 sty 2022, 23:27

Ruto, generalnie myślę, że jest nie najgorzej. Trzymam względną równowagę (z pewnymi wahaniami, a jakże). Oddałam stery. Udało mi się złapać jakąś rutynę niemyślenia, nieanalizowania i przede wszystkim nieprojektowania scenariuszy.

Dbam o to, żeby jak najmniej myśleć o tym wszystkim, bo po ludzku zawsze to źle wygląda i nie rokuje dobrze. Praktykowanie ufności totalnej. I wdzięczności za to, co jest teraz. A jest dobrze. Jesteśmy mili, uczynni. Boli, że bez uczuć, że obok. Ale myślę, że i tak (biorąc pod uwagę wszystko co się wydarzyło) mam szczęście, że jest jak jest. Boję się oczywiście, że w każdej chwili może się zmienić na gorsze, ale ze wszystkich sił staram się nie myśleć o tym. Żyję tu i teraz. Staram się być najlepszą wersją siebie. I to działa; na mnie, na nas, na rodzinę. Mamy dobry czas, w jakiejś uważności na siebie.

Nie mam też potrzeby wsparcia z zewnątrz. Mam poczucie, że wszystko co już zbudowałam szybko się posypie, kiedy spróbuję się otworzyć. To nie ten moment jeszcze. Widocznie muszę teraz sama. A raczej z Nim. Bo wszystko dostaję od Pana. Jestem pod opieką. Były momenty, że dosłownie zadziwiało mnie to poczucie, że ktoś stoi nade mną z parasolem. Leje, a ja nie moknę. Piękne momenty.

Tworzę sobie własną "listę Zerty". Własne zasady. Wiem, że muszę się pilnować. Chcę utrwalić zmiany. Jak wcześniej; modlę się, czytam, słucham. Wpatruję się też w męża uważnie. Cieszę się jego obecnością, nawet taką obok. To jest po coś. Dostrzegam swoje i nasze wspólne błędy. Te poprzednie i te aktualne. Widzę, że on też się zmienia. Ale nie myślę co dalej, nie chcę.

Pozdrawiam Cię serdecznie, z modlitwą.. I dziękuję bardzo za wsparcie.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 09 lut 2022, 7:42

Powrót do punktu wyjścia.
Oboje w tej sytuacji nie mogliśmy tak dłużej. Ja chyba bardziej, jak się okazało. Kilka wyjazdów bez męża pokazało mi, że moje powroty do domu, do niego są dla mnie po prostu przykre, bolesne. Wracam do cierpienia tak na prawdę. I sama je sobie kreuję, sama dokładam cegiełki. Sama zamykałam oczy na swój ból. W imię nadziei bez pokrycia.

I kiedy to powiedziałam, jak zwykle usłyszałam "mam się wyprowadzić?". Nie było kłótni, ataków, złości. To była rozmowa o uczuciach, których nie chcieliśmy ujawniać.

Stwierdził, że nie umie mnie już kochać. Ja żyłam w niepewnym przekonaniu, że coś odbudowujemy, a on, że nic się już nie da zrobić, tylko boi się wyprowadzić na zawsze.

Klasyk. Nic się nie zmieniło.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 11 lut 2022, 12:12

Piszę znowu, bo pomaga mi to uporządkować myśli i to, co się we mnie dzieje.

Przyznaję: jestem zbyt słaba. Znowu wątpię w sens bycia z mężem, pomimo braku jego miłości.
Dochodzę do wniosku, że w jakiś dziecinny sposób stawiam siebie i męża na wadze, każde z nas na osobnej szali. Albo ja albo on. Że ktoś musi być wyżej, że jeśli daję mu swoją miłość, a on nie daje nic, to szala przechyla się na jego korzyść.

Totalna bzdura. Dotarło do mnie to wreszcie. To znaczy niby wiedziałam, ale zawsze wracała gdzieś chęć wysunięcia siebie na pierwszy plan. Bo cierpię i to takie niesprawiedliwe. Bo to ja kocham, chociaż to on zdradził i odszedł.

Zamiast oddać to całkiem Bogu, zamiast zaufać, modlić się o jego nawrócenie, chcę wierzyć, że moje rzucanie się w te i wewte coś da. Że muszę COŚ zrobić. Zamiast po prostu być. Trwać. Że nasze małżeństwo to jedność, razem na jednej szali. Jeśli on o to nie walczy, to odpowiedzialność spada na mnie.

Czekam zbyt niecierpliwie. Widzę jak głęboko mąż się oddalił ode mnie i Boga. Przecież nie zmieni się w tydzień, miesiąc. W tym zniecierpliwieniu chciałabym wyznaczyć mu termin.

Cały czas szukałam wskazówek, które pomogą mi poradzić sobie z tą sytuacją. Po ostatniej rozmowie dużo napięcia ze mnie zeszło, ale finalnie miałam wyrażenie, że to ja chcę rozwalić to małżeństwo. Mąż nie jest gotowy na wyprowadzkę. A ja chcę go do tego popchnąć. W imię otrzeźwienia, które może nie nadejść? Albo przyjdzie po latach? Nie jestem na to gotowa. Nie chcę żyć bez niego, nawet jeśli jest ciężko tak jak jest. Dużo dobrego pojawiło się w naszej relacji w takim kształcie jaki teraz jest. Takiej uważności na siebie nie mieliśmy nigdy. Nie chcę z tego rezygnować na rzecz psychicznej przewagi, która może okazać się zupełnie pozorna.

Słuchając i czytając księdza Dziewieckiego miałam wrażenie, że powinnam przerwać, to moje cierpienie. Bo mąż jest moim krzywdzicielem.

Ale zewsząd przychodzi zupełnie coś innego. Przeświadczenie, że tylko miłością mogę naprawić to małżeństwo. Rozstanie skrzywdzi nas wszystkich, całą rodzinę. Nawet jeśli teraz jesteśmy razem tylko dla dzieci, widzę, że mogę liczyć na męża w każdej sytuacji. Mogę działać na niego swoją miłością, którą teraz mam szansę jeszcze mu okazywać, nawet jeśli tylko w drobnych rzeczach, w byciu obok.

Że Bóg wiedział co robi przysyłając go do domu po tych trzech miesiącach. Bo czas bez niego to był najgorszy czas w moim życiu. I chyba nie dawałam już rady, więc zlitowal się nade mną..

Tak, jest mi bardzo ciężko. Jezu, Ty się tym zajmij..
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Nino » 12 lut 2022, 18:41

Tycjano, w sens bycia razem z naszymi mężami będziemy chyba wątpić do końca. To wątpienie jest wpisane w związek jak w wiarę w Boga. Przecież zdarza się, że wątpimy nawet w sens naszego życia, czy rodzicielstwa.
Nie ma co przejmować się każdym zwątpieniem.
Przyjmować: nie przejmować ;)
Z moim mężem coraz bardziej jestem z dnia na dzień. Coraz mniej on, bardziej ja: dla siebie.
Bogu dziękuję, że nasza rodzina nie rozpadła się. Wewnętrznie WIEM, że tak dla nas wszystkich lepiej. Trwaj radośnie. Tego Ci życzę.

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 13 lut 2022, 14:14

Dziękuję Nino. Racja. Trzeba trwać, pomimo zwątpień.
Bóg z Tobą!
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 09 kwie 2022, 10:07

Chyba nadszedł czas, żeby coś napisać. Albo potrzeba, żeby to wylać z siebie..

Wiele się działo. Były momenty bardzo trudne, kiedy mąż nie radził sobie ze sobą w tej sytuacji, skończyło się na kilku wizytach u psychologa i próbie okiełznania siebie i swoich emocji. Wiem, że to nie wystarczy... Przekonać do terapii nie mogę.. Były symptomy szukania wsparcia w wierze.. Były też wyrzuty; od takich, że jestem zbyt idealna, do takich, że nic nie zrobiłam, żeby uratować nasze małżeństwo, bardzo bolesne przyznam. W końcu, po przerwanych wizytach u psychologa, poprosiłam o decyzję - do końca miesiąca. Decyzję o próbie naprawy, o przerwanie tego zawieszenia, życia na dwa pokoje. Aby coś zmienić trzeba zacząć COŚ robić.. Dość utrzymywania tego stanu. Co wieczór mąż zabiera kołdrę z sypialni. To jest takie wymowne i takie symboliczne jednocześnie...

To my. A ja..
Mam wrażenie, że codziennie przepływam przez ocean, żeby finalnie stanąć na jego brzegu i być, jak to Ruta gdzieś pisała ostatnio, jak latarnia morska. Jestem wykończona tym oceanem, ale wstaję i jestem. Jestem zawsze. Jestem, bo jak mnie nie będzie stracimy ten ląd z oczu. Jestem, bo przysięgałam, że będę i nigdy się tego nie wyrzekłam, nigdy nie zrezygnowałam. I nie chcę pytań, a co się stanie jak mnie tam nie będzie. Ja wiem, że jak mnie nie będzie, nie będzie do czego wracać. Że patrzy na to nasza córka, całkiem już duża. I widzi, że cały czas jestem, że nic się u mnie nie zmienia.

A jest mi na tym lądzie cudownie teraz. Jakby mi Jezus przemył oczy i uszy. Jakby mnie ktoś nakarmił, a nie wiedziałam, jak bardzo byłam głodna. Uczę się cały czas jak to jest, jak korzystać z tego daru poznania. Żal trochę, że mąż tak daleko, że nie mogę z nim tego dzielić.

Wracając do latarni. Wiem, że mężowi jest zbyt dobrze ze mną. Fakt, że jestem i będę zawsze nie oznacza jednak, że nie mogę wymagać. Widzę, że mąż jest poruszony tą sytuacją tylko wtedy, kiedy kładę mu ją przed oczami. Że sam z siebie zrobi wszystko, żeby jej nie widzieć (rzucanie się w pracę w tym celu jest tak wygodne). Podobno mężczyźni tak mają, nic nie zrobią, dopuki nie muszą.. Tu by się zgadzało.. Aż za bardzo...

I nie wiem co będzie. Nie mam scenariusza. Wiem, że muszę być w zgodzie ze sobą, uszanować swoją godność w tej sytuacji, będąc jednocześnie na stałych łącząch z Jezusem. Tak, w jakimś sensie jestem wdzięczna za kryzys. Może jeszcze nie tak, że polecam, ale wiem, że to jedyna droga do celu.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 26 kwie 2022, 23:16

No to podjął decyzję. Wyprowadza się. Wg męża jest już za późno...

Proszę, wesprzyjcie modlitwą..
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Nirwanna » 26 kwie 2022, 23:28

Pod Twoją obronę...
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta » 27 kwie 2022, 0:51

...Uciekamy się Święta Boża Rodzicielko...

Jagódka
Posty: 129
Rejestracja: 05 lut 2022, 15:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Jagódka » 27 kwie 2022, 4:25

...uciekamy się, święta Boża Rodzicielko...

Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Julit » 27 kwie 2022, 9:05

...naszymi prośbami, racz nie gardzić w potrzebach naszych...

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Al la » 27 kwie 2022, 9:17

...ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: r0ck i 13 gości