viona pisze: ↑22 sty 2022, 19:10
jacek-sychar pisze: ↑22 sty 2022, 11:35
viona pisze: ↑22 sty 2022, 2:22
Jednak wydawało mi się że przychodząc tutaj otrzymam wsparcie, które nie polega na pewno na przypominaniu mi tego co się skończyło ponad 3 lata temu. Nie sądzę żeby wytykanie mi moich dawnych grzechów miało coś zmienić i do czegoś mnie zmobilizować. Nawet Jezus podczas sakramentu pokuty mi je odpuścił i wybaczył. Jemu ufam, On mnie podnosi każdego dnia. Wystarczy mi to. Nie muszę chyba ciągle powtarzać, że jestem wierna sakramentowi małżeństwa.
Viona
Jesteś w specyficznym miejscu. Większość (tak z 99%
) została zdradzona. Dlatego jest uczulona na choćby sugestię, że można być "po drugiej stronie barykady". Dlatego niektórzy próbują może Tobie wbić szpilę (pewnie nie mają możliwości wbicia jej swojemu małżonkowi). Można więc powiedzieć, że stałaś się takim zastępczym celem.
Nie zrażaj się proszę tym. Po odrzuceniu tych szpilek może uda Ci się dotrzeć do tego, co pozwoli Ci stwierdzić, że jednak warto tutaj być.
Była na naszym forum dziewczyna, która wprost przyznała się, że odeszła od męża. Ostro spierała się z innymi. Ostatecznie wróciła do męża. Niestety też była przez wielu ostro atakowana. Była więc dopełnieniem bioróżnorodności, która pokazywała drugą stronę Lustra.
Ostatnio atakowana chyba wzięła sobie krótki urlop od forum, ale miejmy nadzieję, że niedługo znowu wróci.
Viona, gdyby wszyscy sobie tylko przytakiwali, nie byłoby to nudne? Czasami potrzebny jest ktoś, kto będzie pełnił funkcję "adwokata diabła", żeby burzyć poczucie spokoju. A czemu burzyć pokój? Żeby zobaczyć, że w naszym sposobie rozumowania, myślenia czy postępowania mogą być jakieś rysy czy niespójności.
Ale nie przejmuj się, nie Ty jedna jesteś tutaj atakowana. Mi też się czasami obrywa.
Zauważyłam tę przewagę zdradzonych i poczułam. I dlatego przez chwilę rzeczywiście zastanawiałam się czy moje bycie tutaj ma sens. Tak ładnie obiecywano mi na początku
, że nikt mnie tutaj nie będzie negatywnie traktował z powodu mojej przeszłości. Ale jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas ma swoje słabości i trudy. Każdy ma też swój charakterek. Ja się przyznaję, że gdybym była mniej obronnie nastawiona czasem to też byłabym w innym miejscu życiowo, w pewnych aspektach niekoniecznie lepszym.
W każdym razie dziękuję za Twoją wypowiedź,. Pewna doza świeżego spojrzenia i szczypta humoru z jakimi do mnie wyszedłeś, jest dla mnie wspaniałym darem i takim malutkim cukierkiem od Pana Boga, w porównaniu z troszkę większą ilością goryczki tutaj.
Wobec tego może jeszcze trochę to zostanę
Niech Bóg ma Ciebie w opiece. Pozdrawiam.
Przewaga wynika z tego, że zdradzający zazwyczaj nie mają zamiaru naprawiać, zwłaszcza w początkowej fazie kryzysu.
O ile jak wspomniałem powyżej, faktycznie czasem można dostać rykoszetem za nieswoje przewiny, o tyle w twoim przypadku, w mojej subiektywnej ocenie ty jeszcze nie dostajesz
I oby tak pozostało.
Oczywiście rozumiem, że mogłaś się poczuć zaatakowana np. postami nałoga, ale ich istotą w moim odbiorze nie był atak na ciebie, a wskazanie czegoś istotnego.
Twoja zaś odpowiedź natchnęła mnie do napisania tego co poniżej.
Masz rację, po zdradzie, tym bardziej po nawróceniu, przeprosinach, spowiedzi itd. nie ma co tkwić w przeszłości.
Natomiast to, że Bóg wybacza nam grzechy, nie powoduje znikania ich konsekwencji.
Te pozostają. W tobie również.
Bóg wybaczył ci zdradę. Jeśli sama sobie wybaczyłaś - super.
Ale konsekwencje jej chcesz czy nie będą z tobą i w twoim małzeństwie do końca życia.
Nie oznacza to, że się nie da tego przeskoczyć, nie da się odbudować małżeństwa albo stworzyć nieporównywalnie lepszego po zdradzie.
Bo się da.
Po prostu jest to coś co zdecydowanie warto porządnie przeanalizować i przepracować.
Na męża bezpośredniego wpływu nie masz, masz natomiast na siebie.
I siebie warto zmieniać.
Po to by inaczej, lepiej żyć.
By zobaczyć jak funkcjonować będzie mąż gdy ty będziesz funkcjonować jak funkcjonować warto.
Przy okazji, czytałaś „Kochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz” Evy-Marii Zurhorst?
No i coś o różnicach w funkcjonowaniu mężczyzn i kobiet, kwestie komunikacji, naprawiania małżeństwa?
Czy w ogóle jesteś tym zainteresowana? A jeśli tak, to co jesteś w stanie z siebie dać?
Ja rozumiem, że nie jest łatwo dawać gdy się nie dostaje, aby była jasność.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk