Jak zaczasc od nowa zyc?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: Pavel »

Ruta pisze: 31 sie 2021, 15:56 Widzę sytuację trochę inaczej niż Pavel. Zastanawiam się czasem nad powrotem męża. Szczerze mówiąc wciąż mam wysokie wymagania.
Gdyby mąż chciał wrócić, to jako abstynent, niepalący, zdecydowany nie oglądać pornografii, za to zdecydowany na wypełnianie przysięgi małżeńskiej. Nie jestem przytułkiem, terapeutką, pocieszycielką po nieudanych związkach ani nagrodą pocieszenia. A kryzysów i znoszenia humorów męża już mi w życiu wystarczy.
Wymagania mieć warto, nie przeczę.
Ja wyraźnie zaznaczyłem, że nie chcę ani tkwić w takim małzeństwie, ani życiu ani relacji jak przedtem. Użyłem przy okazji niezbyt eleganckiego sformułowania - że chcę mieć u boku żonę, nie manekina.

Wymagałem jednak przede wszystkim od siebie, zdając sobie sprawę, że takie zmiany w myśleniu i działaniu to długi proces. Naznaczony upadkami w dodatku.
Tak by dać własny przykład, jak to robili pierwsi chrześcijanie. Powodowali, że ludzie dochodzili do wniosku, że też tak chcą.

W dodatku warto Wg mnie by wymagania były zarówno racjonalne, realne i możliwe do spełnienia.
Aby służyły odbudowie małżeństwa, a nie karmieniu swoich wyobrażeń i oczekiwań.

Warto więc zachować odrobinę pokory, a najlepiej jak najwięcej jej.

W głowie mam ile mi lat zajęło aby choćby oczy otworzyć. 33 lata letargu. Ba! Obudziłem się dopiero wtedy gdy mnie żona, strasznie nieelegancko że się tak wyrażę, kopnęła w cztery litery. Gdy odnalazłem dno swojego dna, bo uprzednie kąpiele w bagnie uważałem za coś fajnego i normalnego.
W związku z tym doszedłem do wniosku, że to nie do mnie należy wyznaczanie żonie terminów i szczegółowych warunków, poza wymienionymi na wstępie, bo te były oczywiste -
Bez tego ani rusz.
Droga pracy mojej żony nad sobą - to jej droga.
Ja koncentruje się niezmiennie na swojej.
Dzielę się doświadczeniem, ale nienachalnie. Resztę zostawiam jej - w pełnej wolności.

Tak przy okazji, mimo tego, że wątek nie jest twój, ale celowo jednocześnie, dopytam Ruto.
A gdyby mąż postanowił jednak, że palenia nie rzuci (zależy jeszcze o paleniu czego myślimy) a postanowił spełnić resztę wymagań?
Wtedy naprawa małżeństwa, pojednanie, z takiego powodu byłyby niemożliwe?
Zakładam bowiem, że jednak chyba szybciej napisałaś niż pomyślałaś (skądś to znam ;) )
Pytam zwłaszcza w obliczu analogicznego problemu z paleniem u ciebie. Bo jeśli niedawno rzucając stawiałabyś takie wymagania, to warto je ponownie, nawet w obszarze gdybologii, przemyśleć. Bo trąciłoby to, wg mnie, ulubioną Przez Szarego Ułomnością człowieka - pychą.
Oczywiście masz prawo widzieć i myśleć inaczej niż ja Ruto :)
Piszę to tylko pod kątem ewentualnych dodatkowych refleksji, w wolności oczywiście :)
Nie mam monopolu ani na prawdę, ani na sposoby wracania, przyjmowania współmałżonka. Są różne drogi.

Wracając, gdybym postawił żonie wygórowane wymagania na starcie, gdy wróciła by „od biedy” spróbować, nie byłoby pewnie nas teraz. Innych nas, innego, lepszego małżeństwa.
A dzieci nie miałyby pełnej rodziny.
Ten bałagan nie powstał poprzez tylko udział żony.
Mój udział był potężny.
Ba!Ja sobie taką żonę wybrałem samodzielnie, w wyniku własnego pogubienia.
Przy okazji, warto wczytywać się wg mnie w przypowieść o synu marnotrawnym.
W tym kontekście zwłaszcza w obszarze intencji pierwotnych powrotu syna (Egoistyczne), oraz wymagań jakie postawił mu ojciec po powrocie (eee...brak?)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: Nirwanna »

slodkaidiotka pisze: 30 sie 2021, 21:51 Poprosilam juz o zmiane nicku.
Czy przeczytałaś maila w tej sprawie od administracji? Jeśli nie - sprawdź swojego maila, w tym folder SPAM.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: ozeasz »

slodkaidiotka pisze: 31 sie 2021, 12:19
Pavel pisze: 31 sie 2021, 8:40
slodkaidiotka pisze: 31 sie 2021, 8:10
A co, gdyby to co powiedział pierwotnie byłoby faktyczną intencją?
Gdyby to zderzenie z trudnościami które niosła relacja z kowalską spowodowała, że postanowił jednak wrócić na „swoje drzewo"?
Wiem, ze zycie to nie bajka i wiele na drodze napotyka nas trudnosci. Wiele moge zniesc, wiele przeszlam w zyciu.. Wiem, ze swieta nie jestem, nie docenialam meza tak jak powinnam.. Sama popchnelam Go w rece kowalskiej, ale ja kumpla nie kochalam nigdy, nie mysle o Nim, dla mnie On nie istnieje, nie przegladam Jego profiluna portalu spolecznosciowym..

Tak jak wyzej pisalam, moge wiele zniesc, ale nie chce, zeby moj maz byl ze mna tylko dlatego, ze tak wygodniej jest.. po co ma sie meczyc ze mna? Wolalabym, zeby wtedy odszedł. Ja nie umialabym byc z kims kogo nie kocham.. Ja kocham Go bardzo mocno.. Chcialabym moc wierzyc, ze On kocha tylko mnie, bo przeciez nie da sie kochac 2 osob naraz..
Czy dobrze rozumiem że próbujesz stopniować kto bardziej zawinił?

Zachęcam raczej do próby rozwiązania problemu nie szukania winnych.

Czy jesteś pewna że między Wami jest miłość, bo mam wrażenie kiedy czytam, że każde z was próbowało ugrać coś dla siebie nie szanując wzajemnych potrzeb, wartości, uczuć?

Wydaje się że to nie tylko problem w komunikacji i dialogu a nawet jeśli, to mający źródło w (nie)dojrzałości do związku, tak to widzę, doświadczenia z własnego życia, oczywiście to subiektywne odczucie które może nie mieć pokrycia w rzeczywistości u Was.

Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: ozeasz »

Ruta pisze: 31 sie 2021, 15:56 Widzę sytuację trochę inaczej niż Pavel. Zastanawiam się czasem nad powrotem męża. Szczerze mówiąc wciąż mam wysokie wymagania.
Gdyby mąż chciał wrócić, to jako abstynent, niepalący, zdecydowany nie oglądać pornografii, za to zdecydowany na wypełnianie przysięgi małżeńskiej. Nie jestem przytułkiem, terapeutką, pocieszycielką po nieudanych związkach ani nagrodą pocieszenia. A kryzysów i znoszenia humorów męża już mi w życiu wystarczy.
Ruto kiedy przeczytałem powyższą treść przyszły mi na myśl słowa świadków jehowy z przeszłości kiedy chcieli "zaprosić" znajomą do swojej wspólnoty, postawili żądania o podobnej treści ("na szczęście" znajoma nie potrafiła zerwać z paleniem na tamten czas), wtedy do mnie doszło jak obce dla mnie jest takie myślenie będąc wtedy człowiekiem zaangażowanym mocno w budowanie relacji z Jezusem. To oczywiście moje odczucia i interpretacja wydarzeń na bazie własnych przeżyć, jednak Miłość której doświadczyłem (i doświadczam) w tej relacji jest do dzisiaj motywacją do przemiany własnego życia.
Przyznam że nijak nie mogę Twoich wymagań dopasować do Bożej logiki miłości oraz tej małżeńskiej, czy nie jest ona tożsama z empatią, wzajemną troską, szacunkiem, wsparciem i oparciem, umiejętnością przebaczenia, chyba że źle pojmuję słowo "kochać"?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: Ruta »

Pisząc palenie miałam na myśli narkotyki, nie tytoń. Mój mąż jest osobą uzależnioną od pornografii, alkoholu i narkotyków. Dokąd jest w czynnym nałogu, dotąd jest destrukcyjny. Bardzo destrukcyjny. Dla siebie. Dla mnie. Dla rodziny.
Więc owszem oczekuję od męża abstynencji. Nawet znacznie więcej oczekuję, bo oczekuję nie tyle samej abstynencji, co trzeźwości. W przypadku osób uzależnionych nie ma jednego piwa, jednego kieliszka, jednego skręta czy jednego filmu. Nie chodzi więc o to, że chcę mężowi "wszystkiego" zabronić. Mąż ma pełną swobodę picia i wszystkiego innego. Po prostu ja nie chcę żyć z mężem w czynnym nałogu. I nie zamierzam. A mąż sam o sobie decyduje i może żyć jak chce.
W tej chorobie zdarzają się nawroty. I każdy taki nawrót oznaczałby nasze czasowe rozstanie. Jak długie? Tak długie, aż mąż wróciłby do stanu trzeźwości. Nie mam ochoty spędzić już ani jednego dnia życia z odurzonym mężem.

Dokladnie tego samego, pełnej abstynencji i trzeźwości wymagam od siebie. Tak wiem. Nie jestem uzależniona, więc jest mi łatwiej wejść w abstynencję od tych rzeczy. Jednak nie jest tak, że taka decyzja nie niesie dla mnie żadnych kosztów. Niesie. Spore. Ale są też zyski.
Jestem za to współuzależniona i trzeźwieję. Bolesny proces, dużo pracy, terapii i łez. Ale da się. Ja daję radę, mnóstwo uzależnionych i wspoluzaleznionych daję radę.

Podjęłam też decyzję o abstynencji od nikotyny od ktorej uzależniona jestem. Mialam piekny okres, gdy nie odczuwalam głodu nikotynowego. Ale przyszedł czas gdy sama sobie na ten głód zapracowałam. Upadłam. Walczę dalej. O pełną trzeźwość.

Moja decyzja może wydawać się surowa. Ale albo będę żyć z trzeźwym mężem, albo sama.
Życie z mężem nietrzeźwym jest poza moim zainteresowaniem.

Nie widzę tez powodu do zycia z mężem, który mnie źle traktuje lub zdradza.

Podobnie nie widzę powodu do życia z mężem, ktory mialby przy mnie leczyć swoje rany po jakiejś innej relacji. Jest mężczyzną, niech się upora ze swoimi problemami sam. Mój mąż jest męskim mężczyzną i jestem pewna, że akurat ten aspekt widzi tak samo. Nie wyobrażam go sobie płaczącego zonie w rekaw, ze teskni za kochanką.

A potem niech wraca, jeśli bedzie mieć na to ochotę. A że to może oznaczać, że mąż nigdy nie wróci? Może. Jeszcze raz, ja jestem zdecydowana na życie trzeźwe. Z mężem. Lub bez męża.
W przypadku osób z problemem uzależnienia i współuzależnienia to jedyny rozsądny wybór. Każdy kompromis w tym obszarze to ekspresowa droga do katastrofy.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: Pavel »

Ruta pisze: 31 sie 2021, 18:53 Pisząc palenie miałam na myśli narkotyki, nie tytoń. Mój mąż jest osobą uzależnioną od pornografii, alkoholu i narkotyków. Dokąd jest w czynnym nałogu, dotąd jest destrukcyjny. Bardzo destrukcyjny. Dla siebie. Dla mnie. Dla rodziny.
Więc owszem oczekuję od męża abstynencji. Nawet znacznie więcej oczekuję, bo oczekuję nie tyle samej abstynencji, co trzeźwości. W przypadku osób uzależnionych nie ma jednego piwa, jednego kieliszka, jednego skręta czy jednego filmu. Nie chodzi więc o to, że chcę mężowi "wszystkiego" zabronić. Mąż ma pełną swobodę picia i wszystkiego innego. Po prostu ja nie chcę żyć z mężem w czynnym nałogu. I nie zamierzam. A mąż sam o sobie decyduje i może żyć jak chce.
W tej chorobie zdarzają się nawroty. I każdy taki nawrót oznaczałby nasze czasowe rozstanie. Jak długie? Tak długie, aż mąż wróciłby do stanu trzeźwości. Nie mam ochoty spędzić już ani jednego dnia życia z odurzonym mężem.

Dokladnie tego samego, pełnej abstynencji i trzeźwości wymagam od siebie. Tak wiem. Nie jestem uzależniona, więc jest mi łatwiej wejść w abstynencję od tych rzeczy. Jednak nie jest tak, że taka decyzja nie niesie dla mnie żadnych kosztów. Niesie. Spore. Ale są też zyski.
Jestem za to współuzależniona i trzeźwieję. Bolesny proces, dużo pracy, terapii i łez. Ale da się. Ja daję radę, mnóstwo uzależnionych i wspoluzaleznionych daję radę.

Podjęłam też decyzję o abstynencji od nikotyny od ktorej uzależniona jestem. Mialam piekny okres, gdy nie odczuwalam głodu nikotynowego. Ale przyszedł czas gdy sama sobie na ten głód zapracowałam. Upadłam. Walczę dalej. O pełną trzeźwość.

Moja decyzja może wydawać się surowa. Ale albo będę żyć z trzeźwym mężem, albo sama.
Życie z mężem nietrzeźwym jest poza moim zainteresowaniem.

Nie widzę tez powodu do zycia z mężem, który mnie źle traktuje lub zdradza.

Podobnie nie widzę powodu do życia z mężem, ktory mialby przy mnie leczyć swoje rany po jakiejś innej relacji. Jest mężczyzną, niech się upora ze swoimi problemami sam. Mój mąż jest męskim mężczyzną i jestem pewna, że akurat ten aspekt widzi tak samo. Nie wyobrażam go sobie płaczącego zonie w rekaw, ze teskni za kochanką.

A potem niech wraca, jeśli bedzie mieć na to ochotę. A że to może oznaczać, że mąż nigdy nie wróci? Może. Jeszcze raz, ja jestem zdecydowana na życie trzeźwe. Z mężem. Lub bez męża.
W przypadku osób z problemem uzależnienia i współuzależnienia to jedyny rozsądny wybór. Każdy kompromis w tym obszarze to ekspresowa droga do katastrofy.
A z tym to się akurat zgadzam.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: Caliope »

Ruta pisze: 31 sie 2021, 15:56 Widzę sytuację trochę inaczej niż Pavel. Zastanawiam się czasem nad powrotem męża. Szczerze mówiąc wciąż mam wysokie wymagania.
Gdyby mąż chciał wrócić, to jako abstynent, niepalący, zdecydowany nie oglądać pornografii, za to zdecydowany na wypełnianie przysięgi małżeńskiej. Nie jestem przytułkiem, terapeutką, pocieszycielką po nieudanych związkach ani nagrodą pocieszenia. A kryzysów i znoszenia humorów męża już mi w życiu wystarczy.
Dla mnie jako osoby trzeźwiejącej ma to jeszcze inne znaczenie. Żona lub mąż nie muszą wymagać i wymuszać że druga strona ma być trzeźwa i czysta. Ta osoba w pełnej świadomości sama ma wziąć odpowiedzialność i wrócić po leczeniach, w abstynencji by druga osoba nie musiała się o nic martwić i stawiać warunków . Gdyby mąż mi powiedział wróć jak przestaniesz pić, a pokornie wiem, że nie mogę na 100% sobie ufać, że nie popłynę, to w tym wypadku bym nie chciała wracać.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 01 wrz 2021, 12:39 Dla mnie jako osoby trzeźwiejącej ma to jeszcze inne znaczenie. Żona lub mąż nie muszą wymagać i wymuszać że druga strona ma być trzeźwa i czysta. Ta osoba w pełnej świadomości sama ma wziąć odpowiedzialność i wrócić po leczeniach, w abstynencji by druga osoba nie musiała się o nic martwić i stawiać warunków . Gdyby mąż mi powiedział wróć jak przestaniesz pić, a pokornie wiem, że nie mogę na 100% sobie ufać, że nie popłynę, to w tym wypadku bym nie chciała wracać.
To dość złożone. Rozdzielam kwestię wspólnego życia i leczenia. Gdyby mój mąż zapragnął podjąć trzeźwe życie, leczenie, terapię, może liczyć na moje wsparcie. Niezależnie od tego, czy równocześnie chciałby wrócić do rodziny czy też nie. Jest dla mnie ważny nie tylko w roli ojca i męża, ale także jako człowiek. Bardzo dla mnie ważny człowiek. Więc jest dla mnie oczywiste, że zawsze wesprę męża w dążeniu do tego co jest dla niego dobre. Tak samo jak wiem, że wesprę męża niezależnie od wszystkiego, gdyby znalazł się w trudnej sytuacji.

Natomiast czas powrotu do rodziny w trakcie leczenia to sprawa bardzo złożona. Nie każda osoba w terapii jest na to gotowa, czasem lepiej poczekać. Poprzednim razem, gdy mąż był w terapii zbyt szybko podjęliśmy wspólne życie. Ale czasem taki powrót choć nie jest optymalny, ale jest podyktowany prozą życia, kwestiami organizacyjno-finansowymi. Poprzednio jako współuzależniona nie byłam dobrym wsparciem dla męża. Teraz pewnie poradziłabym sobie z tym lepiej.

Co do kwestii nawrotów, w chorobie jaką jest uzależnienie nawroty się zdarzają. I nikt nie jest w stanie obiecać: nie będę mieć nawrotu. Przy uzależnieniach krzyżowych nawroty są częste. I podejmując życie z uzależnioną osobą trzeba mieć tego świadomość.
Dla mnie jest to ważne, by mieć plan na wypadek nawrotu. Kocham męża, ale siebie też kocham. Wiem, że w razie nawrotu mogę zrobić tylko jedno, izolować się od męża, aż wróci do trzeźwości.
Myślę, że potrzebowałbym dla swojego bezpieczeństwa uzgodnienia jak taka izolacja miałaby wtedy przebiegać. Po to, byśmy oboje czuli się bezpiecznie.
slodkaidiotka
Posty: 6
Rejestracja: 13 sie 2021, 21:18
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: slodkaidiotka »

ozeasz pisze: Czy dobrze rozumiem że próbujesz stopniować kto bardziej zawinił?

Zachęcam raczej do próby rozwiązania problemu nie szukania winnych.

Czy jesteś pewna że między Wami jest miłość, bo mam wrażenie kiedy czytam, że każde z was próbowało ugrać coś dla siebie nie szanując wzajemnych potrzeb, wartości, uczuć?
Nie stopniuje kto bardziej zawinil, bo oboje nie bylismy wzgledem siebie w pozadku.. Poprostu zastanawiam sie jak bardzo Jego relacja z Kowalska byla silna i czy faktycznie zanikla, tak jak mowi..

Kazde z nas sie pogubilo, rozmawialismy ze soba ale nie slyszelismy co mowi kazde z nas..

Miedzy nami jest milosc, jestem tego pewna
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak zaczasc od nowa zyc?

Post autor: ozeasz »

slodkaidiotka pisze: 01 wrz 2021, 19:32
ozeasz pisze: Czy dobrze rozumiem że próbujesz stopniować kto bardziej zawinił?

Zachęcam raczej do próby rozwiązania problemu nie szukania winnych.

Czy jesteś pewna że między Wami jest miłość, bo mam wrażenie kiedy czytam, że każde z was próbowało ugrać coś dla siebie nie szanując wzajemnych potrzeb, wartości, uczuć?
Nie stopniuje kto bardziej zawinil, bo oboje nie bylismy wzgledem siebie w pozadku.. Poprostu zastanawiam sie jak bardzo Jego relacja z Kowalska byla silna i czy faktycznie zanikla, tak jak mowi..

Kazde z nas sie pogubilo, rozmawialismy ze soba ale nie slyszelismy co mowi kazde z nas..

Miedzy nami jest milosc, jestem tego pewna
A możesz podzielić się jak rozumiesz tę miłość, co nazwiesz miłością między Wami, czy dla Ciebie miłość jest tożsama z emocjami, uczuciami czy definiują ją jakieś zachowania, postawy?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ