Lepiej? Mam wątpliwości. Oczywiście to też kwestia indywidualnego przypadku.
Łatwiej? Coś w tym jest. Czasem bardzo duże coś
Moderator: Moderatorzy
Lepiej? Mam wątpliwości. Oczywiście to też kwestia indywidualnego przypadku.
Moderacja proponuje oczywiście kontakt na privaNiepoprawny83 pisze: ↑11 lis 2021, 9:28 I jeszcze pytanie, mam nadzieję, że nie łamię zasad forum, ale ciekawi mnie czy nie ma na forum kogoś z okolic Chrzanowa z kim można by się było zabrać na najbliższe sycharowe spotkanie 13 XI w Łagiewnikach. Na chwilę obecną nie mam możliwości dojazdu tam na własną rękę. Prośba wydaje mi się nieco śmiała, ale wiem, ze moderacja postąpi z nią jak trzeba.
Ja swego czasu skorzystałam z psychologa przy diecezjalnej poradni rodzinnej. On skierował mnie na terapię bezpłatną na NFZ. Nawet zbyt długo nie musiałam czekać.Niepoprawny83 pisze: ↑11 lis 2021, 9:28 Caliope, Ruta i Pozostali macie pewnie rację. Spróbuję się rozejrzeć za czymś dla mnie, na razie wstępny rekonesans w temacie terapii uświadomił mi, że nie bardzo mnie na to stać. Sesja 150-200 zł, razy 4 w miesiącu to dla mnie zaporowa cena.
Książkę zamówię jutro. Do spowiedzi idę, bo pozwoliłem sobie na kłótnię przy dziecku, a to jak się domyślam grzech. Co prawda niby chciałem porozmawiać, ale nawet takich rozmów nie powinienem toczyć przy dziecku.
Po przeczytaniu powyższego postu doszedłem do wniosku, że wdałem się w kłótnie, bo zranione zostało moje ego. Zacząłem sobie wyobrażać, że synowie będą mnie wspominać jako mięczaka, któremu żona bezkarnie ciosała kołki na głowie. Nie widziałem możliwości, że może po prostu zapomną o tym zdarzeniu, a może dorosną i zrozumieją, że mama po prostu tak reagowała. Zresztą nieważne, moja duma ucierpiała, więc musiałem podrążyć sprawę a pogrążyć swój spokój, który zachowałem do końca obiadu.Ruta pisze: ↑11 lis 2021, 16:56 Na ostatnich rekolekcjach zapadło mi w pamięć, by nie walczyć z samym grzechem, ale z jego przyczyną. Czyli samo postanowienie poprawy: nie będę się kłócił z żoną przy dzieciach, nie będę, nie będę, nie będę... szybko doprowadzi do tego, że... będę.
Tu warto sięgnąć do korzeni tych swoich trudnych zachowań, obserwować siebie. Co we mnie sprawia, że wdaję się w kłótnię? Kiedy jest próg, za którym już nie umiem się zatrzymać? Lektura Rosenberga trochę ci w tych korzeniach pomoże się zorientować.
Pozostawanie biernym przy byciu obrażanym czasem jest słuszną koncepcją, a czasem nie. Na pewno nie jest słuszną koncepcją odpłacanie tym samym, czy awanturowanie się. Słuszna natomiast jest praca nad granicami, by takie sytuacje przestały się zdarzać. Milczenie i nie reagowanie czasem jest pomocne w zatrzymaniu takich zachowań. Jeśli jest konsekwentne. To też sposób postawienia sobie granicy: nie podejmuję rozmowy z osobą, która jest pobudzona i szuka kłótni.
Rosenberg proponuje cały szereg reakcji na trudne i przemocowe słowa i zachowania innych. Warto je poznać i praktykować. Z czasem przychodzi to coraz łatwiej.
Niepoprawny83, z dzieciństwa pamietam, jak babcia złościła się na dziadka a on zachowywał spokój, jadł dalej obiad w ciszy, aż babcia się wygadała. I wcale nie postrzegałam dziadka jak mięczaka, wręcz przeciwnie, podziwiałam go za ten spokój i opanowanie.Niepoprawny83 pisze: ↑11 lis 2021, 21:46
Po przeczytaniu powyższego postu doszedłem do wniosku, że wdałem się w kłótnie, bo zranione zostało moje ego. Zacząłem sobie wyobrażać, że synowie będą mnie wspominać jako mięczaka, któremu żona bezkarnie ciosała kołki na głowie. Nie widziałem możliwości, że może po prostu zapomną o tym zdarzeniu, a może dorosną i zrozumieją, że mama po prostu tak reagowała. Zresztą nieważne, moja duma ucierpiała, więc musiałem podrążyć sprawę a pogrążyć swój spokój, który zachowałem do końca obiadu.
Uff, w dwa dni 4 spowiedzi, dwie w konfesjonale, dwie na forum, trzeba odpocząć...
Zobaczymy czy lektura przyniesie oczekiwane rezultaty.
Możesz mieć rację, myślę, że to właściwa droga.elena pisze: ↑13 lis 2021, 12:33Niepoprawny83, z dzieciństwa pamietam, jak babcia złościła się na dziadka a on zachowywał spokój, jadł dalej obiad w ciszy, aż babcia się wygadała. I wcale nie postrzegałam dziadka jak mięczaka, wręcz przeciwnie, podziwiałam go za ten spokój i opanowanie.Niepoprawny83 pisze: ↑11 lis 2021, 21:46
Po przeczytaniu powyższego postu doszedłem do wniosku, że wdałem się w kłótnie, bo zranione zostało moje ego. Zacząłem sobie wyobrażać, że synowie będą mnie wspominać jako mięczaka, któremu żona bezkarnie ciosała kołki na głowie. Nie widziałem możliwości, że może po prostu zapomną o tym zdarzeniu, a może dorosną i zrozumieją, że mama po prostu tak reagowała. Zresztą nieważne, moja duma ucierpiała, więc musiałem podrążyć sprawę a pogrążyć swój spokój, który zachowałem do końca obiadu.
Uff, w dwa dni 4 spowiedzi, dwie w konfesjonale, dwie na forum, trzeba odpocząć...
Zobaczymy czy lektura przyniesie oczekiwane rezultaty.