Czy muszę pójść na terapię?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Bławatek » 08 lut 2022, 11:47

U nas było podobnie jak u Pawla. Tj. mój mąż robił to co zawsze chciał, praktycznie przez całe małżeństwo, a ja jako 'posłuszna' żona pozwalałam mu znikać do garażu czy rodziców, ale tych jego zniknięć było coraz więcej, owszem czasami w sobotę brał syna na parę godzin do swoich rodziców, ale ja wtedy zostawałam z całą robotą domową sama, a niestety mam tak, że jak mam więcej wolnego czasu i wolną chatę to biorę się za gruntowne porządki i nieraz było tak, że jak moi panowie wracali to ja jeszcze sprzątałam lub kończyłam, a mąż od razu z podejrzeniami, że ja nic nie robiłam przez te parę godzin tylko przed chwilą zaczęłam sprzątać (bo oczywiście porządku w zamkniętych szafach nie widać 😉) więc w pewnym momencie odpuściłam i sprzątałam to co widać, bo po co się trudzić jak i tak się 'burę' dostaje. I mój mąż tak się przyzwyczaił do tej swojej wolności, że już nawet przestał pytać czy jego jakieś wyjście nie koliduje z moimi planami - a przecież mając dziecko małe w domu któreś z rodziców z nim zostać musi. Przegięciem męża było, gdy na jego prośbę "naprawialiśmy nasze małżeństwo i się zmienialiśmy" gdzie on miał więcej czasu spędzać z nami w domu, a wtedy zaczął chodzić 3 razy w tygodniu na siłownię, 1 raz jechał do rodziców, piąty dzień albo miał dla nas albo też coś wymyślał, oczywiście sobota na jego hobby i wizytę u rodziców i w sumie zostawała dla nas tylko niedziela, gdzie i tak z nami mało czasu spędzał, bo przecież po całym zabieganym tygodniu był zmęczony i odpoczywał. Nie znałam wtedy Dobsoba, ale zrobiłam mniej więcej to co on proponuje w takich sytuacjach tzn. spokojnie powiedziałam mężowi, że rozumiem jego potrzebę pójścia na siłownię, do garażu, rodziców, ale ja też pracując zawodowo i potem dbając o dom i naukę z synem mam prawo odpocząć, więc jeśli on ma tyle zajęć to ja bym chciała 2 popołudnia mieć dla siebie (jak znam siebie to wtedy bym załatwiała sprawunki dla naszej rodziny 😉), niestety mój mąż uznał, że robię zamach na jego wolność i wolał odejść. Jak się przyznał po 2 latach odszedł do kowalskiej bo ona była miła i się nie czepiała - wtedy 😁, bo później zaczęła się czepiać i mój mąż ją też zostawił (w jego wersji uciekł id niej, bo ona złą kobietą jest 😉).

Niestety każde nasze działanie ma swoje konsekwencje. Jeśli drugiej osobie na wiele pozwalamy to ona z tego korzysta garściami nieraz nie myśląc o potrzebach męża/żony czyli nas. Jeśli osobę ograniczamy to czuje się ona jakby żyła w klatce, zaczyna się dusić i czasami jak tylko poczuje że może być wolna to zaczyna z tego korzystać.

Jak znaleźć złoty środek, najlepszy kompromis dla obu stron? - ciężka to sztuka, bo niestety każda osoba jest inna, ma inne cechy, osobowość, potrzeby a także doświadczenie i inaczej została ukształtowana przez rodzinę i życie niż my.

Niepoprawny nie ma co działać pochopnie, zastanów się spokojnie jakim Ty jesteś człowiekiem, jakie są Twoje potrzeby i oczekiwania, i co równie ważne w tych samych kategoriach pomyśl o żonie. Zastanów się też jakim byłeś mężem, ojcem, a ona - żoną i matką, przez te wszystkie lata małżeństwa.

Ja ciągle robię takie analizy - pomagają mi one zrozumieć mnie, moje działanie, a także to dlaczego tak a nie inaczej postępuje mój mąż.

My z mężem mamy wielki problem z komunikacją, głównie dlatego, że mój mąż jest zamkniętym człowiekiem, nie miał paczki znajomych, z którymi mógłby swobodnie rozmawiać, a u niego w domu od wielu lat rozmawia się w kółko o tym samym i na tematy, które są bezpieczne tj. pogoda, wyjazdy, jedzenie, samochody, a brakuje rozmów o życiu, problemach, troskach dnia codziennego. Mam nadzieję, że mój mąż nauczy się jak rozmawiać również na trudne tematy bez uciekania czy obrażania się.

Czasami czas i spokój są potrzebne by zmieniać coś na lepsze. Gwałtowne zmiany to zazwyczaj rewolucje.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Pavel » 08 lut 2022, 14:27

Ja tylko doprecyzuję, dla jasności ;) moja żona robiła co chciała tylko w trakcie kryzysu.
Przed nim i po nim to raczej obowiązkowa kobieta :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Bławatek » 08 lut 2022, 20:35

Pavel pisze:
08 lut 2022, 14:27
Ja tylko doprecyzuję, dla jasności ;) moja żona robiła co chciała tylko w trakcie kryzysu.
Przed nim i po nim to raczej obowiązkowa kobieta :)
Pavel, przepraszam :oops: bo nie doprecyzowałam w swojej wypowiedzi - o ile na męża mogłam wpływać przed kryzysem tak w kryzysie robił co chciał. Porównałam działanie mojego męża do twojej żony właśnie głównie w sytuacji kryzysu - gdy nie ma się wpływu na drugą osobę.

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Niepoprawny83 » 08 lut 2022, 23:29

Bławatek pisze:
08 lut 2022, 11:47

Jak znaleźć złoty środek, najlepszy kompromis dla obu stron? - ciężka to sztuka, bo niestety każda osoba jest inna, ma inne cechy, osobowość, potrzeby a także doświadczenie i inaczej została ukształtowana przez rodzinę i życie niż my.

Niepoprawny nie ma co działać pochopnie, zastanów się spokojnie jakim Ty jesteś człowiekiem, jakie są Twoje potrzeby i oczekiwania, i co równie ważne w tych samych kategoriach pomyśl o żonie. Zastanów się też jakim byłeś mężem, ojcem, a ona - żoną i matką, przez te wszystkie lata małżeństwa.

Ja ciągle robię takie analizy - pomagają mi one zrozumieć mnie, moje działanie, a także to dlaczego tak a nie inaczej postępuje mój mąż.
Ostatnio faktycznie zastanawiam się jakim jestem człowiekiem i na ile moje słowa i deklaracje odpowiadają mojej naturze a na ile są tylko przejawami dobrych chęci, którymi brukuje się wiadomo co. Z czasem poznam odpowiedź.

Co do zastanawiania się nad tym jaki byłem to często to robię, świadomość zła jakie popełniłem pomaga mi zaakceptować aktualne postępowanie żony .
Zaufaliśmy miłości.

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Niepoprawny83 » 08 kwie 2022, 9:07

Witam po przerwie w pisaniu. Jak to często bywa wyrzuty sumienia mnie tu sprowadzają. Mam problem z przekazaniem wiary synom (wczesny wiek szkolny). Nie potrafię zachęcić ich do modlitwy i Mszy św. inaczej jak tylko poleceniem czyli przymusem, Nie czują potrzeby modlitwy, choć w Boga wierzą. Modlę się z nimi, czytałem Pismo Św. dla dzieci, rozmawiam o wierze, mimo to nazywają praktyki religijne nudą i głupotą...

Oczywiście zdaję sobie sprawy, ze to moja wina i zaniedbanie, zapewne jakieś spore braki w relacjach z dziećmi jednak nie wiem co dalej robić. Sprawę utrudnia żonka, która nie praktykuje i popiera uniki religijne dzieci a one czując poparcie matki utwierdzają się w swym uporze.

Chciałem wziąć dziś wolne i zabrać dzieci na rekolekcje dla dzieci, one w płacz że przecież nie niedziela. W sukurs przyszła im żonka twierdząc, ze nie mogę zmuszać dzieci do swoich przekonań i prowadzić ich do pedofilów. Przy okazji nie omieszkała nazwać mnie idiotą... Zagroziła, że jeśli zabiorę je dziś do kościoła otwarcie zacznie przeciwstawiać się nawet niedzielnym mszom. Wobec tego odpuściłem sobie. Niestety przy okazji zrobiliśmy kłótnie (umiarkowaną) przy dzieciach z wypominkami, o niewypełnianiu jej zobowiązań przyjętych przy chrzcie i moim zaniedbywaniu obowiązków przez lata. Żonka ma rację, latami miałem swoje zobowiązania w nosie, więc mam teraz co chciałem, żałuję, że sobie tych wypominków nie odpuściłem. Żonka faktycznie nie realizuje zobowiązania wychowania dzieci w wierze, jednak jak wiemy nawet słuszne gorzkie żale nie zmienią jej zafiksowania, więc tym bardziej mogłem sobie odpuścić.

Gdyby ktoś miał jakiekolwiek wskazówki, co robić w tej sytuacji, jak przekazać wiarę dzieciom, to byłbym wdzięczny za pomoc. Czy powinienem odpuścić i czekać na cud?
Zaufaliśmy miłości.

Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Julit » 08 kwie 2022, 10:22

Ja mierzę się obecnie z podobnym dylematem.
Wielokrotnie na forum, w innych sytuacjach, słyszałam, że nie wykład, ale przykład ma większą siłę oddziaływania. Dostrzegam w tym rację.
Z kolei, po zadaniu podobnego pytania, usłyszałam, że nie należy zmuszać. Takie zmuszanie może przynieść odwrotny skutek. Został podany konkretny przykład - gdy nastolatek (14 lat) przez dwa lata okłamywał rodziców. Mówiąc, że idzie na mszę, wychodził do 'chińczyka'. Oznajmił wtedy rodzicom, że jest ateistą. Rodzina wierząca, praktykująca. Pomogła szczera, spokojna rozmowa. Podzielenie się własnym doświadczeniem wiary i oddanie decyzji. Przekonała mnie argumentacja, że ostatecznie ta sfera powinna być wyrazem wolnej woli. Dziś ten nastolatek jest zdeklarowanym chrześcijaninem. Przyciągnął do Boga nawet swoją niewierzącą dziewczynę.
Z tej historii jeszcze jeden szczegół - na pytanie ojca co zdecydowało, że jednak nie porzucił ostatecznie wiary odpowiedział, że codzienny rytuał w domu. Znak krzyża, który ojciec kreślił mu na czole, błogosławiąc na początek dnia.
Nie zapominając o dawaniu przykładu, trudno mi jednak tak zupełnie oddać decyzję/kontrolę w tej mierze. Mój syna ma 13 lat.

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Niepoprawny83 » 08 kwie 2022, 11:30

Julit pisze:
08 kwie 2022, 10:22
Ja mierzę się obecnie z podobnym dylematem.
Wielokrotnie na forum, w innych sytuacjach, słyszałam, że nie wykład, ale przykład ma większą siłę oddziaływania. Dostrzegam w tym rację.
Z kolei, po zadaniu podobnego pytania, usłyszałam, że nie należy zmuszać. Takie zmuszanie może przynieść odwrotny skutek. Został podany konkretny przykład - gdy nastolatek (14 lat) przez dwa lata okłamywał rodziców. Mówiąc, że idzie na mszę, wychodził do 'chińczyka'. Oznajmił wtedy rodzicom, że jest ateistą. Rodzina wierząca, praktykująca. Pomogła szczera, spokojna rozmowa. Podzielenie się własnym doświadczeniem wiary i oddanie decyzji. Przekonała mnie argumentacja, że ostatecznie ta sfera powinna być wyrazem wolnej woli. Dziś ten nastolatek jest zdeklarowanym chrześcijaninem. Przyciągnął do Boga nawet swoją niewierzącą dziewczynę.
Z tej historii jeszcze jeden szczegół - na pytanie ojca co zdecydowało, że jednak nie porzucił ostatecznie wiary odpowiedział, że codzienny rytuał w domu. Znak krzyża, który ojciec kreślił mu na czole, błogosławiąc na początek dnia.
Nie zapominając o dawaniu przykładu, trudno mi jednak tak zupełnie oddać decyzję/kontrolę w tej mierze. Mój syna ma 13 lat.
Też jestem zdania, że nie należy przymuszać. Sam byłem w liceum przymuszany i też skończyło się to fatalnie. Tylko, że moi synowie są jeszcze młodsi i niepokoi mnie to, że nie chcą mnie naśladować nawet w tak młodym wieku. Przecież wydaje mi się, że dziecięctwo to powinien być okres szczerej dziecięcej niewymuszonej wiary, a ja nie potrafiłem im tego zaszczepić. Poza tym nauczanie dzieci wiary jest jednym z obowiązków katolika...

Krzyżyka co prawda nie kreślę, ale zawsze witam ich i żegnam katolickim pozdrowieniem jak wychodzę z domu. Zaczęliśmy praktykować modlitwę myślną, zamiast niezrozumiałych dla nich formułek którymi początkowo się niestety modliliśmy. Może faktycznie kiedyś przykład modlącego się ojca będzie dla nich wskazówką jak szukać wyjścia ze współczesnej niewoli egipskiej.
Zaufaliśmy miłości.

Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Julit » 08 kwie 2022, 15:03

Krzyżyka co prawda nie kreślę, ale zawsze witam ich i żegnam katolickim pozdrowieniem jak wychodzę z domu. Zaczęliśmy praktykować modlitwę myślną, zamiast niezrozumiałych dla nich formułek którymi początkowo się niestety modliliśmy. Może faktycznie kiedyś przykład modlącego się ojca będzie dla nich wskazówką jak szukać wyjścia ze współczesnej niewoli egipskiej.
Myślę, że takie pozdrowienie też jest dobrą rzeczą. Tu chyba chodzi o sam gest, wykonywany w naturalny sposób. Stały element dnia.
Modlitwę myślną sama wypróbuję, a nuż podziała.
Mój syn był zaangażowany, był ministrantem. Na początku zaczęło się od zabawy, fajnej grupy rówieśników z klasy, która zdecydowała się służyć. Zaangażowanego księdza wikarego. Nie było problemów z obecnością na Mszy Św. Nie tylko w niedzielę. Zabawa, zabawą, ale byłam spokojniejsza, że wraz z dorastaniem taki stan rzeczy utrzyma się.
Od początku kryzysu, już w ujawnionej wersji, jest bunt. Nie chce, nie czuje potrzeby. Smutno się tego słucha.
Ostatnio zdałam sobie sprawę, że takiemu dziecku życie w zgodzie z wiarą, w bliskości z Bogiem może kojarzyć się jako wielki ciężar. Na pewno nic co jest miłe i przyjemne. Widzi mnie w czasie modlitwy smutną, czasem płaczącą. Nie to co tata...
Mamy już za sobą kilka rozmów, też na temat tych łez.
Pomyślałam, że skoro masz młodsze dzieci, to może msza niedzielna dla dzieci byłaby jakimś rozwiązaniem? Na takiej mszy na pewno nie jest nudno. U nas w kościele dzieci proszone są pod ołtarz, jest też większa tolerancja dla 'kręciołów", które nie mogą wysiedzieć w jednym miejscu.
Wspomnę o Was w modlitwie.
Ostatnio zmieniony 08 kwie 2022, 16:09 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Niepoprawny83 » 09 kwie 2022, 19:04

Dziękuję Julit za rady i modlitwę, odwzajemnię się nią również.
Myślałem o Mszy dla dzieci, ale z różnych względów nie jestem do tego przekonany, choćby dlatego, że nie ma takiej w naszej parafii, a zależy mi aby współuczestniczyć właśnie w naszej małej wspólnocie, aby w nią wrastać.
Co do Twojego syna to faktycznie wymagająca wiele roztropności sytuacja, ale przynajmniej udało Ci się zasiać w nim ziarno wiary, które choć może obecnie przygaszone znów rozkwitnie gdy Twój syn na własnych doświadczeniach przekona się, że świat nie daje tego pokoju jaki daje Chrystus. Będzie wiedział gdzie wrócić. W tym wieku faktycznie przymuszanie staje się problematyczne, zresztą pewnie w każdym wieku.
Pozdrawiam.
Zaufaliśmy miłości.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Bławatek » 09 kwie 2022, 23:23

Niepoprawny83 dzieci niestety trzeba zachęcać pozytywami - może jednak warto poszukać kościoła gdzie są księża nastawieni na pracę i współdziałanie podczas mszy świętej z dziećmi. Żeby dzieci pokochały liturgię, a nie traktowały mszy jak przykrego obowiązku. Pamiętam z mojego dzieciństwa takich świetnych wikarych - na mszach szkolnych w tygodniu było mnóstwo dzieci, tak samo w niedzielę, albo na roratach. A teraz jak chodzimy z synem w pierwsze piątki na mszę dziecięcą to z dzieci po pierwszej komunii jest ich garstka (może 12 dzieci z 160, czyli nawet nie 10%), ale to też wina rodziców, bo sami nie chodzą więc przykładu dzieciom nie dają.

Mój syn od urodzenia był "antykościelny", co mnie która od wczesnego dzieciństwa lubiła chodzić do kościoła, była w dzieciach Maryi i oazie bardzo bolało i niepokoiło. Nawet gdy namawiano nas na wczesną komunię to ja mówiłam, że nasz syn nie jest gotowy i dojrzały. Ba, nawet podczas przygotowań w kl. 3 się buntował po co ma chodzić do kościoła tak często, więc żeby go zachęcać to "podróżowaliśmy" po różnych parafiach. U nas w parafii roraty są wcześnie rano więc szukałam parafii gdzie były popołudniu i jeździliśmy (zbieranie obrazków i zdobywanie nagród za odpowiedzi oczywiście bardzo motywowały).

Nie ma co się zrażać, trzeba próbować różnych sposobów.

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Niepoprawny83 » 10 kwie 2022, 21:18

Bławatek pisze:
09 kwie 2022, 23:23
Niepoprawny83 dzieci niestety trzeba zachęcać pozytywami - może jednak warto poszukać kościoła gdzie są księża nastawieni na pracę i współdziałanie podczas mszy świętej z dziećmi. Żeby dzieci pokochały liturgię, a nie traktowały mszy jak przykrego obowiązku. Pamiętam z mojego dzieciństwa takich świetnych wikarych - na mszach szkolnych w tygodniu było mnóstwo dzieci, tak samo w niedzielę, albo na roratach. A teraz jak chodzimy z synem w pierwsze piątki na mszę dziecięcą to z dzieci po pierwszej komunii jest ich garstka (może 12 dzieci z 160, czyli nawet nie 10%), ale to też wina rodziców, bo sami nie chodzą więc przykładu dzieciom nie dają.

Mój syn od urodzenia był "antykościelny", co mnie która od wczesnego dzieciństwa lubiła chodzić do kościoła, była w dzieciach Maryi i oazie bardzo bolało i niepokoiło. Nawet gdy namawiano nas na wczesną komunię to ja mówiłam, że nasz syn nie jest gotowy i dojrzały. Ba, nawet podczas przygotowań w kl. 3 się buntował po co ma chodzić do kościoła tak często, więc żeby go zachęcać to "podróżowaliśmy" po różnych parafiach. U nas w parafii roraty są wcześnie rano więc szukałam parafii gdzie były popołudniu i jeździliśmy (zbieranie obrazków i zdobywanie nagród za odpowiedzi oczywiście bardzo motywowały).

Nie ma co się zrażać, trzeba próbować różnych sposobów.
Do mszy dla dzieci nie jestem też przekonany z tego powodu, że nie wiem, czy to dzieci mają dorastać do liturgii czy liturgia dla nich się zmieniać. Obawiam się, ze jeśli dziecko przywyknie do "atrakcji" to i za nastolatka będzie szukało na mszy jakieś ciekawej otoczki nie interesując się sednem. Wydaje mi się, że może, (zaznaczam może) właśnie z tego powodu cześć dzieci nie wchodzi na wyższy poziom wiary. Sam nie byłem nigdy na takiej mszy, ale ktoś z wielką radością opowiadał mi już lata temu że u nich to ksiądz jeździ na wrotkach po kościele. No wiadomo, że nie wszędzie tak to wygląda, ale to jednak nie moje klimaty.

A możesz mi powiedzieć czy Twoje sposoby trwale podziałały na syna i jest już "prokościelny"?
Zaufaliśmy miłości.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Ruta » 10 kwie 2022, 22:38

Niepoprawny, ale to nie chodzi o to, żeby ksiądz organizował atrakcje. W mojej nowej parafii Kościół jest pełny dzieci. Mamy księdza, który głosi wspaniałe kazania dla dzieci, potrafi im wyjaśnić co dzieje się podczas Mszy Świętej, objaśnić czytania, znaczenie Sakramentów Świętych, zasady wiary, przykazania, Bożą Miłość, opowiadać o Świętych. Porusza z dziećmi także trudne tematy, także wyśmiewania wiary przez kolegów, czy własnej walki wewnętrznej. Ma też niesamowite pomysły, jak do dzieci docierać. Potrafi także angażować dzieci do życia wiarą, do rozwoju w wierze. Jest niesamowity. Dzieci chcą chodzić do Kościoła, lubią lekcje religii, ale przede wszystkim buduje się w nich i rośnie wiara, nie tylko praktyka religijna.
Jest tez wspólne świętowanie, gdy jest na to czas i wtedy są i atrakcje. Ale są tez Drogi Krzyżowe, są męczennicy, jest i Krzyż.

To jest wyjątkowy charyzmat, prowadzić dzieci w wierze. I czasem warto pojechać z dziecmi na Mszę gdzieś dalej, do księdza z takim charyzmatem.

Ale Msze Święte to niewielka część budowania wiary w dzieciach. Reszta to to, co dzieje się w domu. Czy rodzice się modlą? Czy jest wspólna modlitwa? Czy życie rodziny jest związane tylko z rokiem szkolnym, czy także z rokiem liturgicznym? Czy w domu czyta się Pismo Święte? Czy rodzina pełni jakąś posługę: wspiera ubogich, wspiera działania w parafii? Czy są rozmowy o wierze, wartościach, Przykazaniach, Świętych, o Bogu? Czy modlimy się przed posiłkami? Czy rodzic kocha Kościół? Co dzieci słyszą o księżach, wiernych, o Kościele? I tak dalej. Gdy rodzina żyje wiarą, dzieci lubią zazwyczaj nawet "zwykłe" Msze Święte.

Jest dużo różnych dróg dla rodzin i wiele form wiary, posługi całej rodziny. Warto wybrać takie, które odpowiadają konkretnym dzieciom. Większość dzieci lubi modlitwy-rozmowy, w których mogą opowiedziec Bogu, co im się zdarzyło, za co dziękują, o co proszą. Lubią tez związane z tym rodzinne rytuały, na przykład zapalenie świecy, stałą modlitwę otwierającą. Wspólna modlitwa pomaga tez w pogłębieniu więzi. Jedna z moich najlepszych decyzji rodzicielskich, to podjęcie stałej modlitwy rodzinnej.

Nie zabezpieczy to dzieci przed kryzysem wiary, przed trudnościami, czasem także przed odejściem od Kościoła. Po co więc to wszystko robić? Ja zwyczajnie lubię dzielić się wiarą z dziećmi. Nasze życie i życie rodziny jest pełniejsze, gdy opiera się na wierze.

A gdy przyjdą młodzieńcze kryzysy wiary, a pewnie przyjdą - zobaczymy.

Niesakramentalny3
Posty: 234
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Niesakramentalny3 » 13 kwie 2022, 1:32

Ruta pisze:
10 kwie 2022, 22:38
(...) ... do księdza z takim charyzmatem. (...)
Ruta - pamiętam Cię sprzed 2-3 lat.
Widzę, że i wciąż lubisz mnogość słów z zdań. OK - luz taka jesteś. W porządku.

Ale wyjaśnij mi - co rozumiesz pod słowem: "charyzmat"?
Czym różni się "charyzmat" od "charyzmy"?

Najlepiej na przykładzie zdań:

1) "... do księdza z takim charyzmatem"
2) "... do księdza z taką charyzmą"

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Ruta » 13 kwie 2022, 9:59

Niesakramentalny3 pisze:
13 kwie 2022, 1:32
Ruta pisze:
10 kwie 2022, 22:38
(...) ... do księdza z takim charyzmatem. (...)
Ruta - pamiętam Cię sprzed 2-3 lat.
Widzę, że i wciąż lubisz mnogość słów z zdań. OK - luz taka jesteś. W porządku.

Ale wyjaśnij mi - co rozumiesz pod słowem: "charyzmat"?
Czym różni się "charyzmat" od "charyzmy"?

Najlepiej na przykładzie zdań:

1) "... do księdza z takim charyzmatem"
2) "... do księdza z taką charyzmą"
Witaj, do męża gadam już mniej :) Przygotowuję sobie punkty, a jak mam potrzebę się wygadać, to mu piszę...przeczyta... albo nie...

Charyzmat - uzdolnienia, dary Ducha Świętego, służące pełnieniu określonej funkcji, posługi w Kościele.

Charyzma - ma ten sam źródłosłów grecki, nie chce mi się robić długiego wykładu, ale generalnie pierwotnie w języku polskim słowo to było synonimiczne do słowa charyzmat, obecnie choć wyrwane z języka teologii ma swoje własne już świeckie znaczenie, z grubsza oznaczające zespół cech charakteru, lub jak chcą inni wyuczonych lub naturalnych zdolności, dających umiejętność sprawowania przywództwa.

Zważywszy na obecne znaczenie podanych słów zdecydowanie do nauczania wiary mojego syna wolę księdza z odpowiednim charyzmatem niż z charyzmą. Choć charyzmatyków z darem przywództwa także w Kościele potrzebujemy... ale niekoniecznie do nauczania dzieci ;)

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy muszę pójść na terapię?

Post autor: Bławatek » 13 kwie 2022, 10:20

Niepoprawny83 nie wiem czy to wypływa z coraz większej dojrzałości syna czy raczej z tego, że on wie, że ja nie znoszę sprzeciwu (bo mój syn od urodzenia jest upartym 'chlopakiem na opak' i gdybym odpuszczała to nawet by nie sprzątał i nie uczył się) i już się tak nie buntuje - a bywało, że jak mieliśmy w tygodniu jakąś mszę np. za zmarłego dziadka to już w sobotę syn zapowiadał, że on już w tym tygodniu na mszy był więc w niedzielę nie idzie. Teraz potrafi iść na mszę i w niedzielę i w tygodniu bez marudzenia, aczkolwiek ministrantem zostać nie chce. Staram się też aby kolegował się bardziej z tymi kolegami, którzy chodzą do kościoła, a mniej z tymi co omijają szerokim łukiem - bo po ich I-szej Komunii do kościoła chodzi może 2/5 klasy - smutne, no ale jak nie ma przykładu rodziców to ja się nie dziwię. Mój mąż nie jest zbyt religijny więc pewnie w jakimś momencie usłyszę - 'a tata do kościoła tyle nie chodzi'. A z drugiej strony "czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie wiedział".

Warto od czasu do czasu jednak na mszę dla dzieci się wybrać. U nas w Wielką Sobotę nawet o jednej godzinie jest święcenie pokarmów i adoracja Bożego grobu specjalnie dla dzieci.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości