Witaj, ZakochanyWżonie
Powiem Ci, że aż wróciłam do początku wątku, i od nowa przeczytałam wszystko, bo w połowie drugiej strony Twojego wątku zaczęło mi się sporo rozjeżdżać, w tym co piszesz. Ale to rozjechanie się też jest ok, bo może uda się ponazywać pewne rzeczy co do szczegółu, o których poprzednicy pisali bardziej ogólnie.
Przede wszystkim szacun, że szukasz naprawy sytuacji, gdy Wasz kryzys jest jeszcze na tak niezaognionym etapie. Tu masz potężnego plusa. Kolejne plusy za większość wypowiedzi o żonie, widać że ją kochasz. W pozostałych wypowiedziach delikatnie zgrzyta, ale i to może służyć do zauważenia przyczyn zgrzytów między Wami. Zauważasz przysięgę małżeńską i starasz się nią żyć - to kolejny plus.
No
Teraz będzie trudniej
Trochę powklejam cytatów, w których pojechałeś, i to tak wręcz po całości.
Ogromna większość to reakcja na wypowiedzi użytkowników, którzy nazywają trudne rzeczy. Nie chcą Ci dokopać, w żaden sposób, ale pokazują swój punkt widzenia, swój odbiór, pisząc w sposób dobitny i wprost. I - oj - nie chwalą Cię.
A Ty reagujesz... Hm. Mnóstwo generalizacji, stereotypów i przerzucania odpowiedzialności, i jeszcze neurotyzmu. Plus parę fałszywych przekonań. Jeśli podobnie komunikujesz się z żoną, to nieuchronnie macie te sprzeczki, ciche dni lub godziny, i jest w tym spora Twoja odpowiedzialność. Celowo nie skupiam się na odpowiedzialności żony, bo jej tu nie ma, jesteś Ty.
A zatem:
ZakochanyWzonie pisze: ↑06 lut 2022, 10:58
Ale nie czuje aby na nasz związek stał nad przepaścią.
Nikt z przedmówców nic takiego nie twierdził. Przejaskrawiasz.
ZakochanyWzonie pisze: ↑06 lut 2022, 12:37
I ten jednodniowy naprawdę jest dla mnie przyjemny. Ale dla żony to problem. A jak ja zapytam czy ja Ci śmierdzę odpowie , że nie.... Więc ja nie widzę problemu, ale żona tak....
No cóż z takimi dziwactwami już się pogodziłem. Ten typ tak ma
Słowo "dziwactwo" nacechowane jest poczuciem wyższości. Ja jestem normalny, a ona ma dziwactwa. Więc ja jestem lepszy/mądrzejszy/normalniejszy/wstaw dowolne. Nie mówię, że tak myślisz, ale taki może być odbiór Twojej żony (nawet nieuświadomiony).
Przedmówcy zwracali uwagę na sposób komunikacji. Dobór słów jest tym elementem, który ma znaczenie w komunikacji.
ZakochanyWzonie pisze: ↑06 lut 2022, 10:58
A nie pomyślałaś ,że to Ty frustrujesz męża? Jestesmy ludźmi, targają nami emocje. I.... trzeba pójść na pewne kompromisy. Ja chcę się tego nauczyć, ale swojej natury nie zmienię. Takiego mnie stworzył Bóg. Jestem nie doskonały... Potrzebuje jak powietrza żony i bliskości z nią. Inaczej czuję się nieszczęśliwy, więcej brak bliskości z żoną buduje u mnie złość i napięcia nad którym nie potrafię do końca zapanować.
Oceniasz mnie, a tak naprawdę mnie nie znasz.
Tu będzie sporo
Klasycznym "argumentem" i idealnym wstępem do kłótni jest: "ty jesteś nie lepsza". Taki wybieg, żeby nie wziąć pełni odpowiedzialności za coś trudnego, jakąś trudną informację zwrotną. Podkreślone "oceniasz mnie". Nie zostałeś oceniony. Został oceniony Twój sposób wypowiedzi, Twój sposób przyjmowania pewnych treści, Twój sposób komunikowania się. Ty a Twoje wypowiedzi to rozdzielne, różne rzeczy , warto swoich wypowiedzi nie utożsamiać z sobą samym, z istotą swojego "ja", wtedy nie bierzesz wszystkiego wprost do siebie, wychodzisz z neurotyczności, oraz bierzesz odpowiedzialność za swoje czyny, w tym za wypowiedziane słowa.
Abstrahuję od faktu, że poprawniej komunikacyjnie by brzmiało tak: "irytuję się (ja, lustro), gdy mój mąż... (robi to i to)". Lub "nie pomyślałaś, że frustrujesz się (ty,lustro), gdy ... (mąż to i to). To zaprasza do wzięcia odpowiedzialności za swoje emocje na siebie.
Dalej. Jesteśmy ludźmi - tak. Truizm to jest. Targają nami emocje - nie. Nie wszystkimi targają emocje. Są osoby o niskim poziomie emocjonalności, idei targania nigdy nie doświadczyli. Są tacy, co przepracowali swoją emocjonalność, i emocje już nimi generalnie nie targają. Mimo, że jestem cholerykiem, już ładnych kilka lat, jak mną żadna emocja nie targała.
To przykład na to, że warto nie generalizować, tylko mówić o sobie, w formie "ja". Taki zresztą mamy zwyczaj, dobrą praktykę na spotkaniach wspólnoty.
Trzeba pójść na pewne kompromisy - tak. Chcesz się tego nauczyć, ale swojej natury nie zmienisz - no sorki, ale klasycznie umykasz. Czyli - Ty swojej natury nie zmienisz, to inni mają swoją naturę zmienić? Taki to kompromis?
To kolejny klasyczny wstęp do sprzeczki. Rzucić ładnym hasłem, ale to kto inny ma realizować to hasło
Tymczasem w ogóle tu nie chodzi tu o zmianę natury. O tym później.
"Takiego mnie stworzył Bóg. Jestem nie doskonały..." - jak każdy z nas. Jednocześnie każdy z nas dostał zaproszenie od Boga do pracy nad sobą, do rozwoju i do dążenia do doskonałości (Mt 5,48). Ty też. Więc nie uciekaj. Nie warto.
"brak bliskości z żoną buduje u mnie złość i napięcia nad którym nie potrafię do końca zapanować." - to zdanie najbardziej prawdziwie nazwałeś. Plus za szczerość. Nie potrafisz teraz. Jest to do nauczenia się, pisał o tym Pavel.
Pytanie czy chcesz, i czy zaprosisz do współpracy Pana Boga, w kluczu akapitu wyżej. Zaprosić warto, bo samemu można się naharować ze znikomym rezultatem, kończy się to frustracją i poczuciem porażki, a i zły potrafi nieźle po drodze namieszać.
ZakochanyWzonie pisze: ↑06 lut 2022, 10:58
Kobiece libido działa inaczej niż mężczyzn. Kobieta czym mnej się kochają tym mają mniejsze potrzeby.
Tak, kobiece libido ma inne zależności niż męskie. Jednak fakt rzadszego współżycia na poziom kobiecego libido jest tylko jednym z bardzo wielu innych czynników. Warto to wziąć pod uwagę i nauczyć się tych czynników, funkcjonujących w Twojej żonie. Będzie łatwiej wam obojgu.
ZakochanyWzonie pisze: ↑06 lut 2022, 9:33
Kocham żonę, ale nikt na ziemi nie jest święty. Nie potrafię on nie chce kochać żony miłością platoniczną.
Jednak trochę świętych chodziło po świecie, też całkiem niedawno (np. tu:
https://pl.aleteia.org/2021/05/27/10-mi ... wietoscia/ ), brakiem realizmu byłoby zakładać, że teraz nie chodzą. Co jakiś czas w nekrologach czy artykułach pojawia się zdanie "zmarł/a w opinii świętości". Zwracam uwagę, że wśród tych świętych są osoby, które kochały miłością nie-platoniczną, czyli np. żona:
https://pl.aleteia.org/2017/06/26/ona-u ... oslawiona/ czy narzeczona:
https://stacja7.pl/ze-swiata/zwykla-swi ... -kosciola/ ;
https://echokatolickie.pl/index.php?str ... 364&idd=11
Czyli znów pojechałeś w generalizację, oraz w fałszywe przekonanie jakoby świętość i miłość okazywana w sposób seksualny - wykluczały się. Tak nie jest. Tak dla przypomnienia - żyjemy w czasach po Janie Pawle II, i jego teologia ciała na trwałe weszła do nauczania KK. Warto ją zaimplementować w miejsce fałszywych przekonań na temat seksualności.
ZakochanyWzonie pisze: ↑06 lut 2022, 9:33
Emocje to coś nad czym do końca nie panujemy. I tak jak pisałem wcześniej, są chwile kiedy euforia, szczęście jakie czuję z bycia z żoną zamienia się we frustrację, złość. Nie chce tego, staram się z tym walczyć.... Staram się nie krzywdzić żony. Ale te emocje są silniejsze i przychodzą ciche godziny, bo nie raczej nie dni.
Ja generalnie panuję
Znam sporo osób, które też panują
Warto mówić w formie "ja". To jest zwyczajnie prawdziwsze, szczersze i sprzyjające komunikacji, a nie sprzeczkom czy innym przepychankom.
I teraz dwa zdania o emocjach. Po pierwsze warto zamienić to, że z nimi walczysz - na to, że z nimi pracujesz. Emocje i emocjonalność to część ludzkiej natury, jaką ją Pan Bóg stworzył, a więc tak jak ciało jest Bożym darem, tak i emocje są Bożym darem, i jednocześnie informacją. Tak, jak w toku rośnięcia i wychowania zaczynam panować nad np. zwieraczami, ale i odczytuję od nich informację i na czas udaję się do toalety, tak i stopniowo uczę się panować nad emocjami, jednocześnie odczytując informacje, które niosą i konstruktywnie na nie reagować. Walka ze zwieraczami i nieprzyjmowanie informacji od nich skończy się katastrofą, z emocjami sprawa ma się podobnie, tylko katastrofa jest bardziej rozciągnięta w czasie. Temperament (przykładowo choleryka) ma o tyle do rzeczy, że wyznacza level trudności. Jednak trudniej oznacza tylko "trudniej", a nie "nie do zrobienia".
Emocjonalność podlega pracy nad sobą. Komunikacja podlega pracy nad sobą. Bóg chce Tobie i mi w tym towarzyszyć. Warto dać się Mu zaskoczyć efektem, więc warto zaprosić Go do współpracy na tym polu.
Długo wyszło. Ale może skorzystasz z tych przykładów i zaczniesz pracę nad sobą. Bardzo warto.
Możesz też wejść w sprzeczkę. Cóż, będzie więcej materiału do pokazywania Ci obszarów pracy nad sobą
Na pewno moją intencją nie było ocenianie Ciebie, Twojej rodziny czy Twoich postaw. Więc niezależnie od Twojego odbioru - moją intencją jest pomoc.
Tak jak czytałam Twój wątek - to na pierwszej jego stronie masz pełen pakiet pierwszej pomocy do skorzystania na cito.
Z drugiej strony do wydrukowania post viony:
viona pisze: ↑06 lut 2022, 11:21
ZakochanyWzonie witaj!
Gratuluję Ci tej miłości i więzi, którą macie z żoną. To wielki skarb. Ja wtrącę tylko tyle, że dla kobiety w intymnych relacjach nierzadko znaczenie mają szczegóły, takie jak np. że czuje się nieświeżo bo jeszcze nie umyła zębów, albo wolałaby być rano po prysznicu. Czasem ma jakieś inne cele w głowie, które ja przynaglają, np. związane z dziećmi. O to wszystko można żonę zapytać, kiedy uważasz że odrzuciła w danym momencie Twoje starania o zbliżenie. Chociaż możesz nie uzyskać odpowiedzi od razu, bo pewnych rzeczy nie jesteśmy świadomi od razu.
Mężczyźni mam wrażenie często mają w głowie taki schemat myślenia :jeśli nie chciała się kochać, to coś jest nie tak, cóż źle zrobiłem. No właśnie nie zawsze, a częściej to ona się z czymś , często z punktu widzenia mężczyzny nieistotnym boryka, być może tylko nie umiejąc tego zakomunikować.,
Także Zakochany więcej cierpliwości Ci życzę
. I powodzenia.
Z Bogiem!
a może i do wykucia na pamięć
Powodzenia!