Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

ZakochanyWzonie
Posty: 19
Rejestracja: 30 sty 2022, 19:00
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: ZakochanyWzonie » 01 lut 2022, 3:50

Jestem mężem od blisko 15 lat. Znam się z moją żoną od 17. Czytając świadectwa niektórych tu obecnych.... Można powiedzieć, że nasze problemy są blache. Ale nie dla nas... Nie dla mnie. Od samego początku nasz związek był burzliwy. Zanim doszło do sakramentalnego tak było sporo kłótni. Rozstawaliśmy się, ze sobą dwa razy. Ale moja przyszła żona potrafiła i ciągle potrafi sprawić, że wszelkie źle
emocje jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki znikają.

Jesteśmy raczej zgranym małzenstwem. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej żony. Nie wyobrażałem sobie, życia bez niej w momencie ślubu. Dlatego po znalezieniu pierwszej poważnej pracy zareczylem się i poprosiłem żonę o rękę.

Po ślubie ten rolecoster się nie zatrzymał. Ciągle wybuchały sprzeczki z reguły o jakieś bzdury. Po takich kłótniach kilka razy padły słowa z mojej strony, ale i żony które bardzo bolały. Dlatego z 10 lat temu, po kolejnej kłótni umówiliśmy się, że zanim powiemy coś co będziemy żałować, czekamy z tym do kolejnego dnia. I od tego czasu nie ranimy się słowami. Co nie zmienia faktu, że sprzeczki są bardzo częste nie ma praktycznie tygodnia aby nie było jakiegoś starcia

Przykład to ostatnia sobota. Aby zrozumieć kontekst muszę napisać, że mamy czwórkę dzieci. Najmłodsza córka ma 4 lata i niestety nie możemy jej wygonić, aby spala w pokoju wraz ze starszą siostrą. Bywają takie jedna dwie noce w miesiacu, że zasypia bez nas, ale i tak w nocy przychodzi do naszego łóżka.

Obudziliśmy się ok 7,30. Nasza córeczka poszła do pokoju braci bawić się. Więc chciałem wykorzystać moment spokoju i przytulić żonę. Przytuliłem , żonę i chciałem pocałować. Co spotkało się, z odtrąceniem. Żona powiedziała, że później. Ja na to kiedy... Jak przyjdą do nas dzieci? Żona zaczęła na mnie warczeć, że jej nie rozumiem. Ja, że jakby mnie kochała to dotyk, pocałunek było by czymś na co czeka a nie kłócimy się o takie oczywiste rzeczy.

Po porannej sprzeczce, nie odzywaliśmy się do siebie. Po ok 16. Żona zaczęła robić do mnie podchody. Jako, że nie reagowałem przyszła ubrana w ładna sukienkę. Usiadła mi na kolanach i przeprosiła. Umówiliśmy się, na wieczór, jak dzieci pójdą spać spędzimy miłe chwile

Takich kłótni, których być nie powinno jest zdecydowanie zbyt dużo. Po których są ciche godziny. Niesamowicie kocham żonę, Kiedy się przytulamy czuję, że mógłbym dla tej wyjątkowej kobiety zrobić wszystko. Czuję wręcz euforię. I przez głupie sytuacje ta euforia zamienia się w złość. Późnej, któreś z nas przeprasza. Godzimy się, i aby przypieczętować zgodę, zdusić złe emocje zapominamy sobie wszystko w łóżku.

W perspektywie tych 17 lat razem... Ostatnio rozmawiałem z żoną oglądając stare zdjęcia, że mam z nią zwiazane praktycznie same fantastyczne wspomnienia. Muszę naprawdę się naszukać tych złych, które utkwiły tak mocno.

Co nie zmienia faktu, że zbyt dużo czasu marnujemy na nie odżywaniu się do siebie. Nasze życie od 17 lat to kolejka górska od namiętności i euforii po złość i frustrację.

Rozmawiałem z żoną na ten temat. Co możemy zrobić, aby było lepiej. Doszliśmy do wniosku, że się chyba nie da. Oboje bardzo się kochamy, ale jednocześnie nie do końca panujemy nad emocjami.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: Al la » 01 lut 2022, 19:58

Witaj, ZakochanyWzonie, na naszym forum.

Żadne problemy w małżeństwie nie są błahe, a skoro tutaj zajrzałeś, to rzeczywiście coś Cię zaczęło niepokoić.
I bardzo dobrze, że szukasz pomocy dla swojego małżeństwa.

Proponuję, abyś zajrzał na stronę pomocową naszej wspólnoty http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz konferencje z rekolekcji sycharowskich. Polecam konferencje ks. Marka Dziewieckiego o pokonywaniu trudności w małżeństwie https://www.youtube.com/watch?v=Zqz4LLs ... XQqsf-vt2c, szczególnie drugą część o podstawowych formach kryzysu https://www.youtube.com/watch?v=TJ6UfmL ... 2c&index=2

Życzę Tobie i Twojej żonie, abyście nie ustawali w szukaniu dobra w sobie i we współmałżonku, bo to jest nieprawda, że się nie da nic zrobić, tak jak tu piszesz:
Rozmawiałem z żoną na ten temat. Co możemy zrobić, aby było lepiej. Doszliśmy do wniosku, że się chyba nie da. Oboje bardzo się kochamy, ale jednocześnie nie do końca panujemy nad emocjami.
Na pewno jest coś do poprawienia we wzajemnych relacjach i komunikacji.

I jeszcze pytanie, jesteście małżeństwem sakramentalnym?
A jak z modlitwą w rodzinie? I z Twoją relacją do Boga?
Zapraszasz Go do trudnych spraw rodzinnych?

Pozdrawiam i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie od forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

ZakochanyWzonie
Posty: 19
Rejestracja: 30 sty 2022, 19:00
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: ZakochanyWzonie » 01 lut 2022, 20:30

Tak jesteśmy małżeństwem sakramentalnym. Nigdy nie byliśmy zaangażowani w życie Kosciola. Po prostu rutynowo chodziliśmy na mszę co niedzielę... I oczywistym było dla nas, że udzielimy sobie sakrament małżeństwa w Kościele w obecności Ksiedza. Chociaż.... żona jak była nastolatką ( miała 15-16 lat), chciała zostać zakonnicą. Teraz się z tego śmieje, bo z perspektywy czasu nie odnalazła by się w takiej roli. Jej powołaniem jest bycie matką i żoną. Odnośnie modlitwy .. Bywa z tym różnie. Nie modlimy się codziennie. Nie mówię, że nie robimy tego wcale. Ale był okres, że codziennie wieczorem modliliśmy się cała rodziną. Ale to było z trzy, cztery lata temu. I ... Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego to się zmieniło. Modlitwy stały się mniej regularne.

A kłótnie .... Nie jest to walka na noże. Dziś rano mieliśmy kolejną sprzeczkę. Na szczęście szybko się pogodziliśmy zanim wyszliśmy do pracy. Bo mielibyśmy kolejny dzień z głowy....

A dlaczego tu jestem.... chciałem zainspirować się historiami innych par. Może znajdę jakieś sposób, aby nasze życie było spokojniejsze. Ciągle pełne miłości, namiętności. Ale, żeby było mniej tych zmarnowanych cichych dni.

Nie obawiam się rozpadu małżeństwa. Bo tak jak pisałem wcześniej. Z perspektywy czasu, tych złych momentów się nie pamięta. Wspominamy tylko, te dobre. Czas narzeczeństwa. Jak chodziliśmy wszędzie razem, trzymając się za ręce. Jak spędzaliśmy cały dzień z butelką wody i słonymi paluszkami, a co najlepsze nie byliśmy glodni. Mieliśmy siebie to wystarczalo. Szalone pierwsze lata małżeństwa, jak staraliśmy się o dziecko.... Podróże... Mogę tak wymieniać w nieskończoność.

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: Sefie » 01 lut 2022, 20:45

Nie pamiętam skąd ale słyszałem o parze, która też miała problemy ze sprzeczkami. Ale postanowili, że codziennie wieczorem razem będą się modlić. Jeśli jedno z nich nie przyjdzie na wieczorną modlitwę to znaczy, że winna była ta osoba, która nie przyszła. Podobno działa ;)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: Avys » 01 lut 2022, 21:22

ZakochanyWŻonie,
Po pierwsze dziękuję Ci bardzo za świadectwo kochającego się małżeństwa. Na tym forum taka sytuacja jak Twoja to rzadkość i jestem pewna, że Twój wpis doda tutaj nadziei wielu osobom.

Ta rada o modlitwie wydaje się być ekstra.

Druga rada która tutaj na forum jest częsta, ja ją powtarzam za Pavlem: „Nie da się kłócić w pojedynkę!!!” :-)
Ty się nie będziesz kłócił to i Twoja Żona chociażby nie wiem jak próbowała nie da rady sama.

I rada ode mnie: „Dziękujcie razem i z osobna Bogu za Wasze małżeństwo!!!” Nawet jak było kilka kłótni to dziękujcie. Ja myślę, że takie dziękowanie Bogu po jakimś czasie zmieni Wasze serca bardziej według Jego Serca.

Życzę Wam jako małżeństwu przylgnięcia do Boga czyli do Miłości bo to rada zawsze aktualna ale też najważniejsza.
Bardzo się cieszę Waszym szczęściem!!!!

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: lustro » 02 lut 2022, 11:20

ZakochanyWZonie

Pewnie może być wiele powodow takiego sposobu bycia waszej pary.
Mnie przychodzi na myśl, że się nie rozumiecie. Każde z was posługuje się swoim językiem miłości niezrozumiałym dla drugiej strony.
Macie też inne potrzeby - choćby twoja potrzeba intymnych chwil przy każdej sposobności i reakcje żony, która Cie przegania, bo najprawdopodobniej ma inne potrzeby.
Warto by poszukać na to odpowiedzi. Są książki i konferencje i różne materiały o tych roznicach.
Można się mocno zdziwić.

Jest też jedna myśl, która 0rzychodzi mi do głowy - a może podświadomie lubicie taką grę?
Trwa ona tyle lat. Może daje wam te strzały adrenaliny, ktore dodają smaku i energii waszej relacji? Też tak bywa.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: nałóg » 02 lut 2022, 15:34

Zakochany...... Twój opis Waszych relacji małżeńskich jakby potwierdzał moje spostrzeżenia, że bliska relacja a taką jest małżeństwo to permanentny kryzys tylko o różnym natężeniu.
A te "kryzysy" czy może bardziej "konfrontacje" są efektem czy skutkiem właśnie tej bliskości jaka łączy współmałżonków. W małżeństwie współmałżonkowie otwierają się na siebie i w efekcie narażają się na zranienia....nawet mimowolne, nie zamierzone.
ZakochanyWzonie pisze:
01 lut 2022, 3:50
Jesteśmy raczej zgranym małzenstwem. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej żony.
ZakochanyWzonie pisze:
01 lut 2022, 3:50
Dlatego z 10 lat temu, po kolejnej kłótni umówiliśmy się, że zanim powiemy coś co będziemy żałować, czekamy z tym do kolejnego dnia. I od tego czasu nie ranimy się słowami. Co nie zmienia faktu, że sprzeczki są bardzo częste nie ma praktycznie tygodnia aby nie było jakiegoś starcia
mając jakieś tam oczekiwania i potrzeby wobec współmałżonki.
ZakochanyWzonie pisze:
01 lut 2022, 3:50
Obudziliśmy się ok 7,30. Nasza córeczka poszła do pokoju braci bawić się. Więc chciałem wykorzystać moment spokoju i przytulić żonę. Przytuliłem , żonę i chciałem pocałować. Co spotkało się, z odtrąceniem.

jest takie powiedzenie : wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy (nie koniecznie tego samego dnia).
ZakochanyWzonie pisze:
01 lut 2022, 3:50
Takich kłótni, których być nie powinno jest zdecydowanie zbyt dużo. Po których są ciche godziny. Niesamowicie kocham żonę, Kiedy się przytulamy czuję, że mógłbym dla tej wyjątkowej kobiety zrobić wszystko. Czuję wręcz euforię. I przez głupie sytuacje ta euforia zamienia się w złość. Późnej, któreś z nas przeprasza. Godzimy się, i aby przypieczętować zgodę, zdusić złe emocje zapominamy sobie wszystko w łóżku.
Może warto poznać swoje temperamenty i jak pisała Lustro języki miłości?

A może zastanowisz się jakie są powody "zwarć"? jakie oczekiwania wzajemne są impulsem do 'focha"?
ZakochanyWzonie pisze:
01 lut 2022, 3:50
Czytając świadectwa niektórych tu obecnych.... Można powiedzieć, że nasze problemy są blache.
Zakochany..... a wiesz że ja bym nie określił tych 'problemów" jako błahe? bo one Ciebie/Was dotykają i dobrze , że je dostrzegasz już na tym poziomie.
Jako ojcu 4 dzieci (gratuluję) i mężowi jednej żony sugeruje lekturę poradnika z zakresu komunikacji i dialogu: "Jak mówić by nas dzieci słuchały, jak słuchać by do nas mówiły" (są w bibliotekach a warto kupić za kilkanaście złotych).autorek Faber i Menzlis.
Tytuł może być lekko zwodniczy....lecz jest to bardzo fajny poradnik z zakresu porozumiewania się bez przemocy z dziećmi . Bardzo pomocny też do podszkolenia się w dialogu i komunikacji w małżeństwie.
Kolejną fajną pozycja z zakresu zrozumienia różnic w emocjonalności i potrzebach jest "Kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa"

Fajnie , że tu wpadłeś........ miło czytać że chce się Wam chcieć poprawiać relacje. PD

ZakochanyWzonie
Posty: 19
Rejestracja: 30 sty 2022, 19:00
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: ZakochanyWzonie » 02 lut 2022, 17:09

lustro pisze:
02 lut 2022, 11:20
Macie też inne potrzeby - choćby twoja potrzeba intymnych chwil przy każdej sposobności i reakcje żony, która Cie przegania, bo najprawdopodobniej ma inne potrzeby.
Warto by poszukać na to odpowiedzi. Są książki i konferencje i różne materiały o tych roznicach.
Można się mocno zdziwić.

Jest też jedna myśl, która 0rzychodzi mi do głowy - a może podświadomie lubicie taką grę?
Trwa ona tyle lat. Może daje wam te strzały adrenaliny, ktore dodają smaku i energii waszej relacji? Też tak bywa.
Odnośnie potrzeby bliskości, na początku znajomości wiadomo jak to wygląda. Ciągle chodziliśmy w objęciach. Z czasem niestety to się zmienia. Nawet kwestia dzieci. Nie mamy czasu i możliwości na jakieś spontaniczne wyjścia z domu. Jak nam się uda zorganizować opiekę nad dziećmi to jest to wielkie święto. Dosłownie kilka razy w roku. Po prostu nie mamy chętnych do pomocy ..

Czasami zrobimy sobie randkę domowa z kieliszkiem wina. Ale to jedyne na co możemy sobie pozwolić.

Tej spontaniczności nie ma też w życiu intymnym. Pewnie każdy rodzic ma ten problem. Chociaż to nie jest do końca problem, po prostu umawiamy się, że nie śpimy, tylko czekamy, aż zasną dzieci.

Więc sex nie jest spontaniczny, tylko planowany. Jedyna spontaniczność na jaką nas stać, jak jeszcze nie śpimy i maluchy zasną.... Wtedy spontanicznie możemy zająć się sobą. Ale co do ilości takich momentów.... Nie ma tragedii. To zależy od miesiąca. Bywać taki, że jest to 5-6 zbliżeń. Ale to naprawdę niezbyt często. Częściej jest to okolo 10-15 . Wiadomo dobrego nigdy zbyt wiele i nie będę ukrywał, że wolałbym częściej kochać się z żoną... Ale to raczej normalne a biorąc pod uwagę staż małżeński to nie ma tragedii

Inna sprawa, że to ja najczęściej wychodzę z inicjatywą. I faktycznie mam znacznie większe potrzebę, aby się przytulić, pocałować czy nawet powąchać szyję żony.

A czy lubimy się sprzeczać. To nic przyjemnego, taka huśtawka emocjonalna. Lubić to mogę, ale tylko się godzić. Bo nie ma co ukrywać, że intymne chwilę z żoną kruszą wszelkie mury.

Jak to mówią, sex nie może być jedynym fundamentem związku. Ale sex pomaga te pozostałe fundamenty cementować. I w pewnym wieku, nie wiem czy może istnieć małżeństwo bez intymności.

ZakochanyWzonie
Posty: 19
Rejestracja: 30 sty 2022, 19:00
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: ZakochanyWzonie » 02 lut 2022, 17:43

nałóg pisze:
02 lut 2022, 15:34
Jest takie powiedzenie : wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy (nie koniecznie tego samego dnia)
Staram się jak mogę. Bardzo często zaczynam dzień od miłych słów, że ładnie wyglądasz w tej sukience itd. Nie jest też tak, że żona zajmuje się wszystkim w domu. Mając czwórkę dzieci nie da się zrzucić wszystkich obowiązków na jedną osobę. Przykładowo w sobotę, żona robiła obiad ja w tym czasie zakupy i pojechałem z synem na naukę programowania. W niedzielę z kolei ja robiłem obiad. Itd.

nałóg pisze:
02 lut 2022, 15:34
Może warto poznać swoje temperamenty i jak pisała Lustro języki miłości?
Temperament zdecydowanie to ja mam większy. Uwielbiam bliskość z żoną i chyba zawsze będzie mi mało.
nałóg pisze:
02 lut 2022, 15:34
A może zastanowisz się jakie są powody "zwarć"? jakie oczekiwania wzajemne są impulsem do 'focha"?
W dużej mierze to właśnie ten mój temperament. Ale to jest silniejsze ode mnie. Żona działa na mnie jak magnes. Inaczej nie bylibyśmy małżeństwem i nie mieli czwórki dzieciaków.

Jestem świadomy, że częstym powodem tych starć jest ten ogromny pociąg jaki czuję do małżonki. Tylko... pocieszam się, że tragedia by była gdyby żona była mi obojętna.
nałóg pisze:
02 lut 2022, 15:34
Fajnie , że tu wpadłeś........ miło czytać że chce się Wam chcieć poprawiać relacje. PD
A czy można inaczej ? W końcu biorąc ślub, zakładając rodzinę, decydując się na dzieci bierzemy na siebie ogromny obowiązek. To jest cudowne, mieć osobę gdzie jestem pewny. Że mnie będzie wspierać, po tylu latach razem, mogę powiedzieć, że moja żona to najlepsza przyjaciółka. Mamy wspólne życie i gramy w jednej drużynie.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: Pavel » 02 lut 2022, 19:18

Witaj na forum.
Dużo jest do napisania, a niespecjalnie dużo czasu ostatnio mam.
Postaram się więc na ile potrafię streszczać.

Po pierwsze, fajnie, że szybko reagujesz i szukasz rozwiązań. Szacunek za to.

Po drugie, jestem w podobnej sytuacji - również czwórka dzieci, podobny z tego co widzę temperament, wiodący język miłości (koniecznie przeczytaj tę wspomnianą wcześniej książkę „Pięć języków miłości” Gary Chapman), sytuacje z dziećmi, potrzeby, moja żona podobnie reaguje.
To co nas odróżnia na chwilę obecną w tych kwestiach, to wiedza którą dzięki pobytowi na forum, książek, konferencji, terapii i warsztatów nabyłem, umiejętności wcielania tej wiedzy w życie, pracy nad sobą.
Aby była jasność - możesz to bez problemu nadrobić :)
Kwestia czasu i chęci tylko.

Ja w przeciwieństwie do ciebie aby po tę wiedzę sięgnąć, pójść po rozum do głowy, potrzebowałem najpierw niestety niemal doprowadzić do rozpadu małżeństwa.
Ty jak wspomniałem na wstępie okazałeś się być dużo bardziej przytomny.
Oby tak dalej!

Co mi to dało?
Ano to, że zrozumiałem, że takie zachowania żony które opisujesz są typowe.
Jedne do przepracowania i osiągnięcia kompromisu, inne nie do ruszenia.
Niektóre z twoich - to samo. Część do wywalenia, inne do naprawy, jeszcze inne do zostawienia.
W tym co napisałeś jest kilka mitów: np. ten o spontanicznym seksie czy wyobrażeń na temat inicjatywy w tym obszarze.

Mógłbym ci po kolei cytować i odpowiadać, ale najlepiej jeśli sam zagłębisz się w lektury i konferencje. Potrzeba ci bowiem przynajmniej aktualizować bazę danych.

Podam co więc to, co pomogło mi.
Poza wspomnianą wyżej książką, na początek polecam następujące pozycje stąd:

viewtopic.php?f=10&t=383

Małżeństwo:
„Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus” Greya;
Jerzy Grzybowski, „Małżeńskie temperamenty”;
Akrobatyka małżeńska ojca Szustaka;
Konferencje Jacka Pulikowskiego (dużo, za darmo, dotykają wielu obszarów);
„Przez śmiech do lepszego małżeństwa” Gungora (znajdziesz na YouTube).

Mężczyzna:
John Eldredge, „Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy”;

Kobieta:
np. „Ewa czuje inaczej” Pulikowskiego

Komunikacja międzyludzka:
Henry Cloud, John Townsend, „Granice w relacjach małżeńskich”;

Dzieci:
Adele Faber, Elanie Mazlish, „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” (tę książkę warto potraktować jako naukę komunikacji nie tylko w kontekście dzieci).

No i później sukcesywnie zgłębiać kolejne lektury i konferencje. Bo warto!

Pewne kwestie które opisałeś na poziomie uczuć/emocji dalej mnie dotykają i dotyczą.
Potrafię jednak podejść do nich rozumowo, wiem skąd się biorą, zwracam większą uwagę na potrzeby żony i bardziej się z nią liczę.
Staram się bym ja panował nad moim popędem, a nie on nade mną. Chociaż czasem łatwo powiedzieć a cholernie trudno wykonać ;)

Wiem z czym się mierzysz, rozumiem z czym mierzy się twoja żona, wiem jak mało czasu zostaje nam przy czwórce absorbujących urwisów. Czasem nie ma go wcale.

Da się to lepiej poukładać, poprzez pracę nad sobą między innymi. Wtedy nawet jeśli nic się „na zewnątrz” nie zmieni, zmieni się twe podejście do pewnych kwestii.
Niektóre sprawy natomiast „muszą” poczekać aż dzieci nieco odrosną. Chociaż chciałoby się je czasem związać i zakneblować :lol:

W razie pytań - służę pomocą.
Jeszcze raz - szacun, że jesteś tu, bardzo się cieszę :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: nałóg » 02 lut 2022, 22:13

„Temperament zdecydowanie to ja mam większy”
Zakochany, ja nie pisałem o libido i potrzebach seksualnych a o temperamentach jako cechach charakteru i osobowości np.choleryk, flegmatyk, sangwinik czy melancholik.
A co do czasu dla siebie rodziców wielodzietnych…… znam to bo jestem ojcem 5 ( dla jasności: z tą samą ich matką).
PD

ZakochanyWzonie
Posty: 19
Rejestracja: 30 sty 2022, 19:00
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: ZakochanyWzonie » 03 lut 2022, 13:42

Nie da się tak zaklasyfikować ludzi. Mam trochę z melancholika (jestem uczuciowy, często mówię żonie i dzieciom że je kocham. To jest dla mnie bardzo ważne). Mam też coś sangwinika, jestem bezpośredni. Potrafię powiedzieć prosto w twarz co myślę o drugiej osobie. Jestem towarzyski, kiedy jestem w grupie jestem tym, który rozpoczyna i potrafi podtrzymać dialog. Mam podobno poczucie humoru i sprawiam wrażenie pewnego siebie. To spodobało się mojej żonie.

A żona... Kiedy ja poznałem była szara myszką. Pełna kompleksów i toksycznych znajomych, którzy jej podcinali skrzydła.Tak sama mi powiedziała. ( To pewnie dlatego myślała aby zostać zakonnicą. ) Jak się poznaliśmy, nastąpiła przemiana. Z resztą każdy się zmienia, jak kogoś pozna na kim Ci zależy. Stara się ładniej ubierać aby się podobać drugiej osobie. Stara się pokazać z tej lepszej strony Moja jak się okazało przyszła żona zaczęła nosić sukienki, spódnice, buty na obcasie. Wiadomo jak to jest... Na szczęście jej to nie przeszło i ciągle stara się ubierać kobieco. Nie będę ukrywał, że cieszy oko widok, żony w ładnej sukience 😄

Tak naprawdę trudno określić temperament żony. Bo jej sposób bycia zachowanie zmieniło się w ciągu tych lat. Na pewno jest mniej otwarta ode mnie. Trudniej nawiązuje dialog z nowo poznanymi osobami. Też jest mniej skora do mówienia o swoich uczuciach. Co nie oznacza, że nie robi tego. Po prostu jest mniej wylewna ode mnie. Jest spontaniczna potrafi mnie zaskoczyć.

Ogólnie w domu się uzupełniamy. Ja pewnymi sprawami się nie zajmuję, zostawiam to żonie. Nawet nie wiem jak do tego się zabrać. I są rzeczy, którymi ja się tylko zajmuję (żona by się zapłakała jakby musiała ogarnąć rachunki i ubezpieczenia dla samochodu, mieszkania i jeszcze dzieci....) Ja z kolei .. podziwiam żonę jak ogarnia lekarzy A to ortodonta córki, okulista, ortopptysta syna masakra... . Ale w wieloletnich małżeństwach to podobno normalne. Powstaje pamięć zbiorowa. Części rzeczy nie pamiętam i nie potrafię ich wykonać, bo jest druga połowa która się tym zajmuje. A ufam tej drugiej osobie, tak bardzo, że nie zaprzątam sobie tymi rzeczami głowy. Tak jest po prostu wygodniej i jeszcze bardziej łączy ludzi. Bo bez siebie są nieporadni życiowo 😁

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: nałóg » 04 lut 2022, 9:44

zakochany....... tak jak czytam i rozumiem co piszesz to z czym macie jakiś problem, to sposoby komunikowania się i dialogu.
Pavel pisze:
02 lut 2022, 19:18
Adele Faber, Elanie Mazlish, „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” (tę książkę warto potraktować jako naukę komunikacji nie tylko w kontekście dzieci).
to pozycja polecana przeze mnie i o której pisze też Pavel warta pozyskania i podjęcia wysiłku wdrożenia polecanych tam zasad do komunikacji i dialogu.
Z racji tego że ten poradnik został opracowany jako coś bardziej strawnego niż lektura opracowania naukowego Haima Ginota więc łatwiej jest wprowadzić te zasady w życie.
Zawarte tam podstawy komunikowania bez przemocy z dziećmi można w prosty sposób przełożyć na relacje z dorosłymi.
Naprawde fajna pozycja.
PD

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: lustro » 04 lut 2022, 10:29

Mam takie dwie sugestie, połączone ze sobą.

Z tego co piszesz Zakochany, to nie bardzo znasz siebie i nie za bardzo zone.
Są luktury ale i też testy na temperament i osobowosc. Warto poczytać, poszukać, sprawdzic.
Można być mocno zaskoczonym odkryciami na władny temat. A odkrycia w kwestii żony na 100 % będą dla Ciebie zaskakujące.

Trudno jest się porozumieć nie znając i nie rozumiejąc druga stronę.
Będę się upierać przy językach miłosvi, bo coś mam wrażenie, że tu też każde z was jesf ciut inne.
Choćby przykład "łóżkowy" - Ty dążysz do kontaktu fizycznego i wydaje się, że żonie to też odpowiada. Ale kiedy posunales się dalej zostałeś ofuczany.
I wcale mnie to nie dziwi - mnie kobietę, mamę także czwórki dzieci (na szczęście juyz dorosłych).
I tak dobrze, że nie usłyszałeś, że Tobie tylko o jedno chodzi.
Bo oczami kobiety tak to wygląda - nie chodzi o przytulenie, bliskość, ciepło, bezpieczeństwo, spokój, więź...nawrt jak na początku robi to takie wrażenie, to to tylko wstęp do zachcianek faceta.
A wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy - nie dosłownie tak, ale seks dla kobiety jest wynikiem budowania pozytywnych odczuć całkiem pozornie oderwanych od seksu. Kiedy jestem dobrze nastrojona sama mam ochotę na inicjowanie. Kiedy jestem zmęczona i zagoniona przeganiam męża, bo jemu tylko o jedno chodzi.
I mam wrażenie, że nawet jeżeli Ty o tym wiesz, to nie dociera to do Ciebie, nue rozumiesz...i nie stosujesz tego w życiu.

A to, że mówisz, że nie lubisz się sprzeczać - a popatrz co napisałeś... Ze lujusz sie potem godzić.
Może podświadomie dążycie do tego godzenia się z wszystkim, co to że sobą niesie.
O tym też warto pomyśleć, zastanowić się, o co tak na prawdę chodzi. Taka dogłębna analiza też może was zaskoczyć.


Jesteście w dobrym miejscu związku - widzicie problemy i chcecie to poprawić.
To ogromnie dużo
Niemal wszyscy tu obecni ockneli się za późno.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze życie to rolecoster emocji od euforii po złość i drustrację...

Post autor: nałóg » 04 lut 2022, 12:00

lustro pisze:
04 lut 2022, 10:29
Są lektury ale i też testy na temperament i osobowosc. Warto poczytać, poszukać, sprawdzic.
utożsamiam się z Lustro .Naprawdę warto poznać siebie aby zdefiniować swoje potrzeby
lustro pisze:
04 lut 2022, 10:29
Trudno jest się porozumieć nie znając i nie rozumiejąc druga stronę.
Będę się upierać przy językach miłości
to też bardzo istotny w komunikacji i dialogu, w rozeznawaniu potrzeb własnych i współmałżonki element.
lustro pisze:
04 lut 2022, 10:29
Jesteście w dobrym miejscu związku - widzicie problemy i chcecie to poprawić.
To ogromnie dużo
Niemal wszyscy tu obecni ockneli się za późno.
To ja Ci dopisze jeszcze taka prawdę życiową do tego co napisała Lustro:

Mądrzy ludzie uczą się na własnych błędach
Geniusze uczą się na cudzych błędach
Głupcy/mniej roztropni za swoje bóle, cierpienia niepowodzenia obwiniają innych (rodziców, współmałżonków, dzieci , politykę a nawet Boga) i tkwią w swoim uporze mimo tych przykrych bodźców


Tragedią w życiu człowieka jest to, jak bardzo i ile musi pocierpieć by przyjąć za własne i nauczyć się prostych prawd wg których wystarczy tylko żyć, by tak bardzo nie cierpieć. By godnie żyć.
Paradoksalnie………… ta tragedia jest ,albo może być BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM.
PD

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości