Refleksja

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

fiołek
Posty: 23
Rejestracja: 22 sty 2021, 10:14
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: fiołek » 26 maja 2022, 12:12

dodam, że liczę na tę opinię, gdyż moj mąż ma wiele wspólnego i podobne cechy, do opisanych przez Ciebie, też uważa się za "anioła", jest wrażliwy, uduchowiony, lubi się chlubić swoim światopoglądem otodoksyjno-konserwatywnym, co jednak niejak się ma do np.do życiowego luzu, ryzykanctwa, żartobliwych i luźnych stosunków z licznym otoczeniem. Tak jakby tych poważnych zasad nie stosował do siebie, a jedynie do domowników (przykład-przed kilku laty z jego inicjatywy zrezygnowaliśmy, w zasadzie to lepiej powiedzieć odłączył tv, uznając że wszystkie kanały i seriale lansują zdrady, rozwody i zdziczenie moralne ludzkości.), natomiast sam osobiście np. bardzo lubi modne ubrania markowe, nowe, drogie samochody, nowoczesne wnętrza, nie ceni np. takich cech jak skromność, pokora.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: nałóg » 26 maja 2022, 13:25

fiołek pisze:
26 maja 2022, 8:08
Trzymać rękę na pulsie i reagować
GRANICE!!!!!! STOP
To nie rada, to sugestia.
Lepiej zapobiegać jak leczyć

fiołek
Posty: 23
Rejestracja: 22 sty 2021, 10:14
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: fiołek » 26 maja 2022, 15:30

w sumie to wydaje się, że brak na razie racjonalnych argumentów do reagowania, bo cóż jest np. winny mój małżonek, nawet jeśli ktos go sobie mówiąc, kolokwialnie, upatrzył i testuje, na razie widzę, że on jest czujny-najwidoczniej juz miał takie sytuacje, tylko mi nie chciał psuć humoru i mi nie wspominał o nich, gdyż jest osobą czarującą i o silnym wpływie na otoczenie i na pewno wielu kobietom może się podobać. Na razie zachowuje się szanowny małżonek w tej sprawie nienagannie, ja z kolei nie mam za bardzo racjonalnych podstaw do interwencji, gdyż niby co tu szukać złego w tym, że ktoś tylko dzwoni do kogoś, czy pisze przez fb, w trochę niestosownej porze, choć tutaj można doszukiwać się naruszenia pewnych granic prywartności...Natomiast gdyby doszło do kolejnego alertu, a jestem przekonana, że on wkrótce, może nawet w ten weekend nadejdzie, i to mnie na pewno mocno zdenerwuje, delikatnie mówiąc, to zażądam zerwania tych kontaktów, zbyt ingerujących w nasze prywatne sprawy i godziny. W tej chwili, osobiście, nie wydaje mi się, aby były ku temu podstawy (mąż nie oddzwaniał/najprawdopodobniej), nie znam jakichkolwiek szczegółów i myślę, że to byłoby na wyrost, ale też wiem, że ta babeczka nie popuści łatwo, bo ewidentnie chodziło jej o zainicjowanie kontaktu, przejście ze stopy służbowej na dodatkowo pryw., może sprawdzała męża sytuację rodzinną/nie ma on zdjęć, ani opisów w mediach społecznościowych ze wzgl. na charakter naszej pracy, chronimy swoją prywatność. A swoją drogą, chętnie przeczytam, jak byście w takiej sprawie reagowali, bo kompletnie pojęcia nie mam.

Wojtek
Posty: 22
Rejestracja: 24 paź 2019, 9:47
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: Wojtek » 26 maja 2022, 15:55

Fiołek
Mając dzisiejsze doświadczenie chciałbym, żeby w sytuacji o której piszesz moja Żona zareagowała. Żeby znalazła dobry moment oraz sposób i mi powiedziała, że co prawda do mnie ma zaufanie, ale nie ma zaufania do tej kobiety. Szczególnie że ona specjalnie się nie kryje. Uważam że w takiej sytuacji nie ma co czekać na dalszy rozwój wypadków, tym bardziej, że po drugiej stronie jest tak bezwzględna osoba. Być może Twój Mąż z grzeczności, malej asertywności a przede wszystkim nie zdając sobie sprawy z zagrożenia daje się wciągać w jakoś chorą grę tej kobiety. A ta relacja jaka by nie była, już jest kosztem Waszego małżeństwa, a im dłużej będzie trwała tym więcej będzie to Was, a szczególnie Ciebie kosztowało. Na tym etapie jeszcze można wygrać bez strat.

Wojtek
Posty: 22
Rejestracja: 24 paź 2019, 9:47
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: Wojtek » 03 lis 2022, 15:33

Do wyżej przedstawionych moich przemyśleń, dodam kilka nowych.

Byłem przykładnym mężem, który w życiu kierował się wartościami opartymi na wierze w Boga, dbającego o to żeby nie ranić i nie krzywdzić innych, a szczególnie najbliższych. Żyłem w przekonaniu, że z czymś takim jak zdrada, nigdy nie będę miał do czynienia. Moja historia, i nie tylko moja, sprawiły iż dzisiaj uważam, że w niebezpieczeństwie jest każde małżeństwo, każde jest zagrożone i narażone na zdradę. Każde, gdzie relację małżonków są letnie, gdzie małżonkowie oddalili się od siebie, gdzie małżonkowie nie mają możliwości spędzania wolnego czasu razem, bo każdy z nich realizuje swoje pasje, osobno w swoich środowiskach. Niech nas nie usypia fakt, że w przeszłości współmałżonek nie miał najmniejszych problemów z wiernością. Teraźniejszość wykorzysta to na swoją korzyść, nie wzbudzając podejrzeń zagrożenia, jakie czyha na nasze małżeństwa. Po tym jak na jaw wyszło moje postępowanie, dowiedziałem się o innych małżeństwach, które miały podobne problemy, a których również nikt z otoczenia o to nie podejrzewał. Nie chodzi mi o rozmywanie mojej winy, informacją, że problem zdrady dotyczy wielu małżeństw. Jestem przekonany, że mimo wyżej opisanych zagrożeń istnieje wiele małżeństw do końca wiernych złożonej przysiędze. Wiem również, że są i takie jak moje, gdzie mimo upadków trwają dalej razem, ze świadomością obciążenia oraz wiarą w uzdrowienie ich małżeństwa. Bo niestety zdrada jest pewną przewlekłą chorobą małżeństwa, z której nie da się już do końca wyleczyć. Już nic nie jest takie samo, jak było przed. Będzie nam towarzyszyła do końca życia. Ale to od nas zależy, czy zdrada okaże się chorobą śmiertelną, czy też „tylko” chorobą przewlekłą z którą, stosując określone zasady da się żyć. Ale nic nie jest dane raz na zawsze, ani wierność, ani dobre relacje z Żoną. Stąd stale zaglądam na forum, i czytam historię innych Użytkowników. Po to żeby nie zapomnieć jak wielkie zagrożenia na nas czyhają. Ciągle potrzebuję takiej zwiększonej świadomości zagrożeń. Szczególnie że znowu jest przykładnym mężem, i znowu nabrałem przekonania, że do zdrady nie jestem zdolny.

Z Panem Bogiem
Mąż

WNM2010
Posty: 413
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: WNM2010 » 03 lis 2022, 18:48

Dziękuję bardzo, za Twoje świadectwo Wojtku. Tego właśnie dziś potrzebowałam. Nowej nadzieji pomimo beznadzieji.
Pozwalasz wejść w świat wewnętrzny swojego serca. Pomaga to spojrzeć na kwestię zdrady z drugiej strony. Nie widzieć tylko i wyłącznie swojej krzywdy ale również poranionego, pogubionego człowieka, który jednak staje do walki. Walki o rodzinę, a przede wszystkim o wieczność.

,, dopóki walczysz, jestes zwycięzcą,,
Nad wszystkim czuwa jeszcze dobry Bóg.
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "

Wojtek
Posty: 22
Rejestracja: 24 paź 2019, 9:47
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: Wojtek » 04 lis 2022, 10:27

WNM2010 dziękuje za Twoje słowa.

Mimo iż upłynęło już kilka lat, codziennie zmagam się z tymi konsekwencjami. Dźwigam ten ciężar indywidulanie, jak każdy poraniony – tyle że przez siebie, na własne życzenie. Dla mnie forum, to taki szpital, gdzie obok skrzywdzonych przez małżonków, przebywają również ci co krzywdzili swoje żony, czy mężów. I każdy przeżywa to indywidualnie, radzi sobie z tym po swojemu. Spotykamy tu innych, niektórych z podobnymi problemami, a czasem w trudniejszej sytuacji niż nasza. I nasze problemy przy ich nabierają zupełnie innego znaczenia. Nie dlatego że inni mają gorzej, ale dlatego, iż mimo że mają ciężej, to się nie poddają, że cały czas mają nadzieję, a nawet znajdują w sobie siły i chęć do działania, wspierania, pomagania innym użytkownikom forum.
W mojej życiowej sytuacji lektura wpisów na forum jest nie do przecenienia. Odświeża pamięć i przywołuje to, co dla mnie wygodniej by było nie pamiętać, lub wręcz nie wiedzieć.

Z Panem Bogiem
Mąż

WNM2010
Posty: 413
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: WNM2010 » 04 lis 2022, 17:15

Wczoraj padłam z bezsilności. I modliłam się przez łzy do Pana Boga,, Jezu proszę, daj mi siły, wiarę, gdy wszyscy wokół mówią, że nie ma sensu to czekanie, że jestem młoda i należy mi się szczęście, że mąż się nie zmieni. Choć inni pogrzebali go żywcem, tak jak mam wrażenie pogrzebał mnie mój mąż to ja chce wierzyć, że Bóg ma plan i uratuje moje małżeństwo. Wtedy właśnie pojawił się Twój post... To dodało siły i nowej nadzieji.

,, nie ma przypadków, są tylko znaki,,
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: elena » 05 lis 2022, 16:11

WNM2010 pisze:
04 lis 2022, 17:15
Wczoraj padłam z bezsilności. I modliłam się przez łzy do Pana Boga,, Jezu proszę, daj mi siły, wiarę, gdy wszyscy wokół mówią, że nie ma sensu to czekanie, że jestem młoda i należy mi się szczęście, że mąż się nie zmieni. Choć inni pogrzebali go żywcem, tak jak mam wrażenie pogrzebał mnie mój mąż to ja chce wierzyć, że Bóg ma plan i uratuje moje małżeństwo. Wtedy właśnie pojawił się Twój post... To dodało siły i nowej nadzieji.

,, nie ma przypadków, są tylko znaki,,
Na kanale youtube Sycharu znajdują się świadectwa małżeństw, które przechodziły kryzys i teraz są znowu razem- Małżeństwo- projekt na całe życie. Te historie są naprawdę niesamowite. Pogody ducha!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

Wojtek
Posty: 22
Rejestracja: 24 paź 2019, 9:47
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: Wojtek » 23 lis 2022, 10:16

Pozwolę sobie, dopisać kilka zdań w temacie mojej historii.
Po tym jak moje zdrady wyszły na jaw, miałem myśli żeby się wyprowadzić, nabrać dystansu, dać przestrzeń sobie oraz Żonie i na spokojnie na nowo poukładać. I jakiś czas to wahanie trwało. Ale na szczęście byłem już na etapie, w którym coraz więcej do mnie docierało i zaczynałem myśleć racjonalnie. Mieszkanie osobno otwierało pole możliwości kontynuowania kontaktów z Kowalską, czy też zupełnie nowych możliwości. Ja co prawda byłem pewien, że do niczego takiego nie dojdzie, ale zdawałem sobie sprawę że zaufanie Żony do mnie jest zerowe i ma w tym temacie zupełnie inne zdanie. Mimo, iż Żona nalegała żebym się wyprowadził z domu robiłem wszystko żeby w nim zostać. Oczywiście jak się zasłużyło żeby być wyrzuconym z domu nie było to łatwo. Z perspektywy czasu, wiem że ta w/w moja pewność siebie, po wyprowadzce mogła by się okazać pychą. a racjonalne myślenie, nie było jeszcze do końca racjonalne. Ale taka ocena sytuacji przychodzi dopiero po pewnym czasie. Takie zostanie w domu było egoistyczne z mojej strony, bo Żonę narażałem na codziennych widok zdradzacza, który swoją obecnością stale jej przypominał jak bardzo rozczarował i zawiódł. Jak bym przez kilka miesięcy mieszkał osobno, w dużej mierze ominęłyby mnie widoki cierpiącej z mojego powodu Żony, Ogromnego cierpienia, któremu nie tylko nie byłem w stanie pomóc, ale wręcz to ja byłem jego sprawco. Bardzo kosztowna dla mojej Żony, a dla mnie bardzo ważna lekcja, która w dużym stopniu przyczyniła się do tego gdzie jesteśmy teraz.
Mimo, przeszłości jesteśmy małżeństwem. I to że jesteśmy nadal razem nie wynika z wygodnictwa, lenistwa, czekania aż dzieci będą dorosłe. Nie mamy kredytu który trzyma nas razem. Powodem nie jest presja ze strony rodziny czy środowiska. Nie istnieje również zależność finansowa jednego małżonka od drugiego. Jesteśmy razem bo tego chcemy, bo się kochamy, bo jesteśmy sakramentalnym małżeństwem, bo jest to zgodne z naszą wiarą. Mocno doświadczeni, przez co bardziej świadomi. Miewamy swoje problemy ale dbamy i pielęgnujemy to nasze posklejane małżeństwo. Pomaga nam w tym wiara w Boga, która w krytycznym momencie nas uratowała, a teraz ogranicza ryzyka, które zagrażają małżeństwom.
Zawsze powinna być nadzieja, szczególnie jak ma się wiarę w Boga. On przychodzi ze wsparciem, pomocą, szczególnie w tych „po ludzku” beznadziejnych sytuacjach. Tylko On potrafi rozwiązać właśnie takie niemożliwe sprawy. Ja na rozwiązanie mojej sprawy czekałem kilka miesięcy. To był bardzo trudny czas. Ale gdyby naprawa nastąpiła „z dnia na dzień”, nic bym nie zrozumiał z tej lekcji i nadal potencjalnie krzywdził. Za sprawą Boga to co było niemożliwe, stało się rzeczywistością.

Z Panem Bogiem
Wojtek

WNM2010
Posty: 413
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: WNM2010 » 23 lis 2022, 12:55

Chwała Panu
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "

Nepsis
Posty: 94
Rejestracja: 27 paź 2022, 5:24
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: Nepsis » 23 lis 2022, 23:22

@Wojtku Chwała Panu i również bardzo Ci dziękuję za wsparcie jakie mi okazałeś w chwili kiedy leżę połamany, Twoja historia i trzeźwy osąd, to co piszesz o sobie jest mi bardzo bliskie i pomogło mi zachować spokój - jeszcze Grudzień przede mną, teraz jestem pewniejszy siebie, ale też delikatniejszy - nigdy tego nie zapomnę, czego doświadczyłem na tym forum. Przyjrzałem się komentarzom, pod moim wątkiem, zrozumiałem swoje położenie po przeczytaniu wątku Ukasza i zobaczyłem jakim nadętym bufonem byłem dotychczas, jak wyniosłym ponad innych.

Dodam, że jeszcze w wakacje jechałem przez Polskę i widziałem billboardy Sycharu, patrzyłem na nie... i ogólnie pomyślałem, jakie to smutne, są ludzie którzy mają takie problemy i dzieci przez to przechodzą. Dziś leżę tu jak paralityk na tym forum i czuję, że to co tu znalazłem... byłem też na spotkaniu Sycharu, na łamaniu słowa i wspólnej eucharystii. Brak mi słów - dziękuję Bogu za to miejsce. Za Was. Za to co robicie.

Czuję, że przede mną i moją rodziną, sporo do przejścia.
Będzie ciężko... ale zaczynam rozumieć, swoje położenie i rolę jaką mam do odegrania w tym wszystkim.
To czego dziś doświadczyłem jeśli chodzi o poziom bólu... nie wiem co to było, ale nigdy więcej.
"Zło nie jest tak złe jak Dobrym JEST Dobro!" C.S. Lewis

Wojtek
Posty: 22
Rejestracja: 24 paź 2019, 9:47
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Refleksja

Post autor: Wojtek » 13 lis 2023, 18:31

Na forum trafiłem, poprzez wykłady księdza Dziewieckiego – które znalazłem w Internecie, a które okazały się być udostępnione właśnie za pośrednictwem Sycharu. Niestety nie przeczytałem polecanych książek, nie wysłuchałem innych dostępnych wykładów. Czytałem dostępne na forum wpisy innych, a po jakimś czasie podzieliłem się swoją historią. Nadal często tu zaglądam i korzystam z tego co piszą inni. Może i z tego co ja napisałem jako dalszy ciąg moich refleksji ktoś skorzysta. Nie mam wiedzy książkowej, a tylko i wyłączne własne doświadczenie, które mam nadzieję nie są jakąś herezją.

Zapewne jak każdy to co czytam na forum odbieram przez pryzmat własnych doświadczeń, a ukształtowana własnymi przeżyciami wrażliwość, powoduje że ten sam tekst może być różnie odbierany, w zależności od sytuacji w której obecnie się znajdujemy. U mnie mimo upływu lat, oraz że to ja byłem, po tej złej stronie, nie ma dnia, żebym o tym nie myślał. Nie są to wspomnienia przyjemnych chwil spędzonych z kowalską, tylko koszmarny obraz czegoś czego się nie chce pamiętać. Nie wiem czy to dobrze czy źle, czy tak powinno być, czy też to jakieś rodzaj zaburzenia, które sam sobie zafundowałem. Nie korzystałem z pomocy psychologa, a dopuszczając się tego wszystkiego czego ja się dopuszczałem, trzeba mieć w głowie spory bałagan i problem ze sobą, i najprawdopodobniej pomoc specjalisty była wskazana. Co prawda raz byłem u psychologa, ale mimo iż nie była to przypadkowa osoba, wizyta nie spełniła moich oczekiwań i nie było kontynuacji. Może dlatego, iż te moje oczekiwania, były różne od tego czego faktycznie potrzebowałem, a doświadczony psycholog to wiedział, stąd jego sposób na pomoc różnił się od moich oczekiwań. Mówiąc wprost wiedziałem lepiej. Ja chciałem poznać odpowiedź na pytanie: jak można zmienić się tak bardzo? Starałem się sam to zrozumieć, ale ani zrozumienia ani odpowiedzi nie znalazłem do dzisiaj. Doszedłem za to do wniosku, że poznanie odpowiedzi niczego w mojej sytuacji nie poprawi, ani nie da się też tego zrozumieć, i to mimo dobrego dostępu do źródeł.

Zmiana nastąpiła również, pomiędzy tym jak świat postrzegałem, zanim na swojej drodze spotkałem kowalską, a tym jak to jest obecnie. Wcześniej uważałem, że albo się ma zasady, wyznaje określone wartości, albo też ma się problem z zachowaniem wierności. Byłem przekonany, że przynależność do pierwszej lub drugiej z wymienionych grup jest na stałe. Że ludzie się nie zmieniają, nie aż tak. Dzisiaj wiem, że będąc w pierwszej grupie, nawet przez większość życia, po drodze pomyślnie przechodząc różne okazje i próby wierności, można trafić do tych niewiernych. Dzisiaj nie mówię „nigdy” oraz że mnie to nie dotyczy bo ja jestem inny, lepszy. I może ten brak pewności, który kiedyś mnie uśpił, większa świadomość konkretnego zagrożenia, dzisiaj pozwalają mi zachować większą ostrożność. Trochę tak jak ze skokiem, do wody w nieznanym miejscu. Nie każdy taki skok, kończy się urazem kręgosłupa, ale wystarczy pamiętać, że może się tak skończyć, i zrezygnować. Nie każda przyjaźń mężczyzny z kobietą, kończy się tak jak moja z kowalską. Ale wystarczy, że może się tak skończyć, żeby zrezygnować. Dotyczy to szczególnie takich jak ja, którzy uważają się za świetnych doświadczonych pływaków... Dzisiaj ja się właśnie tak czuje, jak pewny siebie ktoś, kto po nieudanym skoku do wody skończył na wózku inwalidzkim. Jednego dnia jestem szczęśliwy że żyje, a innym razem zastanawia się dlaczego byłem tak głupi, jak mogłem to zrobić oraz że oddałbym wszystko żeby tylko móc cofnąć czas…

Stale towarzyszy mi poczucie winy. I tutaj muszę się do czegoś przyznać. W pewnym okresie (a raczej stanie umysłu) swoją winą próbowałem obdarować Żonę. Wspaniałomyślnie z mojej strony obwiniałem niewielkim procentem. Tak jak by to miało znaczenie i coś zmieniało że moja była tylko w 99%. Na szczęście zanim podzieliłem się swoim odkryciem z Żoną szybko przyszło opamiętanie i świadomość że nie 99 a 100% to moja wina. W przypadku kryzysu naszego małżeństwa byliśmy winni oboje ale za zdradę odpowiadam samodzielnie.

Ubytek, który zauważamy dopiero jak to stracimy – to czyste sumienie w bardzo ważnej i delikatnej materii. Bo zdrady nie można wymazać, zapomnieć, nie mówić już o naprawie czy zadośćuczynieniu. Stąd towarzyszy mi również poczucie bezpowrotnej straty czegoś bardzo ważnego, pewnej niewinności. Przez co z kolei w pewien sposób czuje się gorszy, od tych wszystkich co potrafili dochować wierności, Bogu, współmałżonkowi oraz wyznawanych zasadom wartościom.

Wszyscy wiedzą co jest dobre a co złe i nie trzeba tego doświadczyć. Ale jak bardzo to zło potrafi być dotkliwe, jakie są jego skutki, jaka cena którą przychodzi płacić, wiedzą ci co tego doświadczyli. Piszę to z perspektywy tego co zranił, i nawet nie potrafię wyobrazić sobie co przeżywała i nadal przeżywa mimo upływu lat moja Żona. A są jeszcze dzieci, i wpływ na ich późniejsze decyzję, zaufanie, na ich przyszłe rodziny. Wszystkich skutków mojej przyjaźni z kowalską nie sposób przewidzieć.

Na szczęście w zdecydowanej przewadze jest ta jaśniejsza strona życia. Pomimo dużego obciążenia. Bardzo dużo zniszczyłem i straciłem. Ale mogłem przegrać jeszcze więcej i stracić wszystko, i dlatego ciszę się z tego co mam. Powrót na powierzchnie zajęło mi dużo czasu, co uświadamia jak nisko upadłem. Być może byłem na samym dnie, a ratunek przyszedł w ostatniej chwili. Co gorsze, nawet nie miałem świadomości gdzie jestem i że potrzebuje pomocy. Na szczęście Ktoś czuwał nade mną, i pomógł mimo beznadziejnego położenia. Nie wiem dlaczego Bóg pozwolił, żebym upadł tak nisko, żeby moja Rodzina, a szczególnie Żona tak bardzo cierpiała. Ale dziękuje Bogu, że ocalił moje Małżeństwo, Rodzinę. Dziękuje Bogu że ocalił mnie. I dziękuje mojej Żonie, której będę wdzięczny do końca życia.

„Każde małżeństwo jest do uratowania” – ja bym dopisał – że ratowanie niektórych wymaga więcej czasu.

Z Panem Bogiem
Wojtek

WNM2010
Posty: 413
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: WNM2010 » 13 lis 2023, 21:36

Witaj Wojtku,
Dobrze się Ciebie czyta, dobrze że jesteś. Dużo pokory, stanięcie w prawdzie wypływa w moim odbiorze tego tekstu co napisałeś. To przestroga dla innych ale też wskazówka, że wyrzuty sumienia dają o sobie znać. Diabeł daje ułudę szczęścia, a później wstawia rachunek. Pycha jest podstępna a słowa,, bacz, abyś nie upadł'' zmuszają do codziennych wyborów zgodnie z sumieniem, wiarą. To teoria, a w praktyce jest już o wiele trudniej. Szatan kusi do dobrego ale nie to złoto co się świeci. Dziękuję za Twoje świadectwo bo i mnie uczy pokory, pokory, pokory.
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "

Mimi
Posty: 94
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Refleksja

Post autor: Mimi » 14 lis 2023, 13:33

Wojtek pisze:
03 lis 2022, 15:33
Byłem przykładnym mężem, który w życiu kierował się wartościami opartymi na wierze w Boga, dbającego o to żeby nie ranić i nie krzywdzić innych, a szczególnie najbliższych. Żyłem w przekonaniu, że z czymś takim jak zdrada, nigdy nie będę miał do czynienia.
Czy Ty Wojtku nie jesteś moim mężem? :lol:
On mógłby to samo napisać.
Pycha i przekonanie o własnej świętości doprowadziło nas do zguby.
Ja też z politowaniem patrzyłam na małżeństwa w kryzysie. Wydawało mi się, że nas to nie dopadnie. No bo- mąż taki prawy, ja taka cudowna, nasze relacje takie bliskie, ciepłe, no i gromadka dzieci jako cement. Bzdura!
Mas,rację, każdego może TO spotkać.
Pycha kroczy przed upadkiem ...

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości