Zdradziłam.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

fiołek
Posty: 23
Rejestracja: 22 sty 2021, 10:14
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: fiołek »

Bóg mnie widzi, Bóg mnie słyszy, czas ucieka, wieczność czeka. Jak to codziennie trzeba mieć na uwadze, żeby choć na moment nie odlecieć, za który to moment płaci się pózniej latami... A moze napisz do niego list, w ktorym go jeszcze bardziej przeprosisz i wylejesz swoją do niego milosc, moze to choć trochę pomoże, w rozmowie w emocjach trudno zgodnie z planem wyrazić to, co się chce, a tu masz taką mozliwosc, gdyby przeczytał to, co tutaj piszesz, ze tak go kochasz i zalujesz tego nierozwaznego kroku, ze jest to dla Ciebie traumą, ze zalowałas tego od pierwszej chwili, etc. to może łatwiej by to przeszedł Twój mąż, gdyż pewnie dobijają go codziennie wizualizacje swojej zony z obcym mężczyzną i nie moze tego zaakceptować, czasem, kiedy czytam na forum takie historie wydaje mi się, że druga strona lepiej by zrobiła, gdyby wycofała się ze zdrady bez ujawniania tego współmałżonkowi, gdyż to wtyznanie potrafi zniszczyć mu życie juz na stałe, a przynajmniej powaznie zatruc na wiele lat. Tutaj opisujesz zdradę jako nic przyjemego, a wręcz początek równiez Twouch cierpien duchowych i psychicznych, moze gdyby mąż poznał to od tej strony, łatwiej byłoby mu przełknąć tę żabę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Nirwanna »

Na naszym forum staramy się nie udzielać sobie rad, a raczej dzielić doświadczeniem.
Czy masz, fiołku, takie doświadczenie?:
fiołek pisze: 07 maja 2022, 7:12 A moze napisz do niego list, w ktorym go jeszcze bardziej przeprosisz i wylejesz swoją do niego milosc, moze to choć trochę pomoże,
i możesz jego konsekwencje opisać?

Bo z moich z kolei doświadczeń wynika, że warto nie przekazywać drugiej osobie nieprawdy o sobie, swoich intencjach, itp., w celu, aby tylko załagodzić relacje. Najczęściej jest to bardzo krótkofalowe.
Mam na myśli np. to:
fiołek pisze: 07 maja 2022, 7:12 ze zalowałas tego od pierwszej chwili
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
fiołek
Posty: 23
Rejestracja: 22 sty 2021, 10:14
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: fiołek »

Nie mam takowych doświadczeń i obym nigdy nie miała, dlatego też nie wyobrażam sobie nawet cierpienia obu stron tego dramatu, i owszem, zgadzam się, że żadne rady nie będą dobre w tej sytuacji, a tym bardziej od osób, które czegoś podobnego nie doświadczyły. Listowne rozwiązywanie konflików było polecane w jednej z lektur, która pomogła mi przetrwać inny kryzys, o ile dobrze pamiętam była to pozycja "Kobiety są z Wenus...." i było to zalecane jako uniwersalna metoda dochodzenia do porozumienia w rozmaitych konfliktach małżeńskich. W moim przypadku to bardzo dobrze zadziałało, więc polecam, zaznaczam jednakże, iż były to sprawy innej natury.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2022, 15:22 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Przetłumaczono na polski tytuł książki
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Nirwanna »

Dlatego sensownym jest pokazać, że dobrym pomysłem może być napisanie listu, ale już podrzucanie, co miałoby być w tym liście - bardzo nie zawsze jest dobrym pomysłem.
Zwyczajnie każdy z nas jest inny, i tak naprawdę ktokolwiek - również Odsunięta - kiedy zabierze się za pisanie takiego listu, potrzebuje zrobić wgląd w siebie, co jest w niej żywe i prawdziwe, i co z tego chce przekazać mężowi, i jakimi słowami, biorąc pod uwagę stopień wrażliwości męża, jego percepcję, zranienia, itp.
To wszystko jest bardzo indywidualne. Tak naprawdę najlepszym konsultantem jest Duch Święty.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Odsunięta
Posty: 19
Rejestracja: 27 kwie 2022, 10:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Odsunięta »

Mój mąż wie, że wyrzuty sumienia były od razu, ale na początku raczej z zawiedzenia siebie a nie męża czy naszego małżeństwa. Te przyszły dopiero z czasem i powrotem do Boga.

Ja właśnie miałam ten mętlik czy powiedzieć, czy nie. Ale summa summarum nie umiałam nie powiedzieć.

Wydaje mi się, że list w tym momencie nie będzie dobrym pomysłem. Chociaż myślałam nad nim.

Teraz mam odczucie, że u męża pojawiła się obojętność wobec mnie.. Co niestety jest przeciwieństwem miłości.
Czuję jakbym utknęła w punkcie bezsilności.
Chciałabym z kimś pogadać, wyżalić się a jednocześnie czuję, że to nie na miejscu, bo to moja wina i sobie na to zasłużyłam. Że nie pociesza się osoby, która zepsuła.

Staram się pokazywać mężowi, że mi zależy. Wiem też, że on trochę mnie testuje ile czasu mogę za nim latać (kiedyś mu powiedziałam, że nie jestem typem człowieka, który za kimś lata i mi to wypomniał jak powiedziałam, że będę się starać za nas oboje. Powiedział, że zaraz mi się to znudzi). Jest ciężko. Boję się na cokolwiek zwrócić uwagę. Czuję się jak intruz. I zastanawiam się czy to kiedykolwiek się zmieni..
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Nirwanna »

Odsunięta, może warto podchodzić z innym myśleniem do Waszej odbudowy relacji, Tzn. nie "latać za mężem", tym bardziej po to, aby nie stał się obojętny wobec Ciebie, bo to szybko przejdzie Ci w manipulacje. Lepiej zadziała bycie w trybie "zadośćuczyniam" - za to co zrobiłam złego, i nie oczekuję natychmiastowych efektów.
Zadośćuczynianie rzadziej przeradza się w manipulacje, co więcej - siły do tego dostajesz od Boga. Gdy działasz zgodnie z Jego pomysłem (a zadośćuczynianie, pokuta za uczynione zło - jest Jego pomysłem), wtedy nie grozi Ci wypalenie lub znudzenie się tym.
Przestrzegam też przed "staraniem się za dwoje". Po pierwsze nie dasz rady, bo przepracować swoje emocje Twój mąż potrzebuje sam, nie masz tam wpływu. Po drugie "staranie się za dwoje" powoduje że niedawna ofiara za chwilę może stać się katem, to zaproszenie do krzywdzenia. Bardzo krótko, będąc w postawie nadmiernego poczucia winy, byłam w tym "staraniu się za dwoje" - i działo się tylko gorzej. Nie polecam.
Polecam - odnaleźć własną odpowiedzialność i zająć się tylko nią.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Odsunięta
Posty: 19
Rejestracja: 27 kwie 2022, 10:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Odsunięta »

Ja z tego co napisałaś Nirvanna, zdaję sobie sprawę. Tylko mój mąż.. jest bardzo trudnym człowiekiem w obejściu. Ma wiele kompleksów, jest osobą zamkniętą w sobie. Manipulacja to porządek dzienny.
Staram się teraz działać tak jak on by chciał. Dopiero jak i jeśli wyjdziemy z tego bagna, będzie można pracować nad innymi kwestiami.
Na ten moment zaprzestanie latania, w jego oczach będzie równało się, że ja już niczego nie żałuję.
Staram się znaleźć jakiś złoty środek między przestrzenią a lataniem. Nie wiem na ile mi się to udaje.

On już od dawna potrzebował pomocy. I nie chciał z niej skorzystać, stąd brała się moja frustracja i złe relacje w naszej całej rodzinie. To teraz tylko pogorszyło.
Odsunięta
Posty: 19
Rejestracja: 27 kwie 2022, 10:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Odsunięta »

Jest źle.

Zaczęło się od zwykłej sprzeczki. Aż przy małych dzieciach zaczął mnie obrażać. Że mama to się niczego nie wstydzi. Że "dając d[...] niczym się nie przejmowałam". Że "ru***jąc się z innym miałam wszystkich gdzieś". Dokładnie takie słowa padły. A gdy powiedziałam, że nie ma prawa przy dzieciach mówić takich słów to powiedział, że on tylko mówi prawdę, że go sprowokowałam, że mam z tym problem tylko dlatego, że się wstydzę, że będą gadać tak w przedszkolu. I że trzeba było wcześniej się wstydzić. Nic nie dotarło, że chodzi o słownictwo, o to że są mali, że nie możemy ich w to wciągać. Odparł, że miałam ich w d[...] jak go zdradzałam to teraz on ma w d[...].

Nie wiem jak mam reagować. Na każdy mój argument śmieje się szyderczo i mówi, że trzeba było wcześniej o tym myśleć.
Sprzeczka zaczęła się od spraw codziennych niezwiązanych z tym wszystkim.

Wiem, że ma do mnie żal. Że może mnie nienawidzić. Ale ja nie mogę dopuścić do tego, żeby dzieci słuchały takich rzeczy. Nie mogę kompletnie z nim nie rozmawiać jak tyle spraw trzeba ustalić nie raz.

Co mam robić? Jak mu pomóc?
Ostatnio zmieniony 12 maja 2022, 7:14 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Nirwanna »

Odsunięta, wykropkowałam wulgaryzmy. Zwykle je wycinamy, tutaj zostały tylko wykropkowane, aby zachować istotę Twojego postu.

Pytasz, jak mu pomóc.

.... i teraz zobacz, piszesz, że "Nic nie dotarło, że chodzi o słownictwo, o to że są mali, że nie możemy ich w to wciągać." Najpierw intencja ochrony dzieci, a kończysz i tak pomocą mężowi.

Jeśli chcesz chronić dzieci, to warto (przynajmniej czasowo) odpuścić myślenie "jak pomóc mężowi". Paradoksalnie najlepiej możesz mu pomóc, gdy zaczniesz stawiać granice chroniąc dzieci.
Bo oczywiście można zrozumieć zranienia Twojego męża, i starać się go z nimi przyjąć z miłością, bo najwyraźniej cierpi okrutnie, jednak jeśli zraniony rani własną raną, to tu już koniecznie trzeba postawić granice. Inaczej wychowacie kolejne pokolenie, zranione na starcie, w bardzo trudnymi konsekwencjami na przyszłość. A zraniony utopi się w swoim bólu, i z ofiary stanie się katem... Swoim i całej rodziny. Nie o to chodzi. Granice!
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdradziłam.

Post autor: tata999 »

Odsunięta pisze: 11 maja 2022, 23:51 Jak mu pomóc?
Prawdą, patrząc przez pryzmat swojego doświadczenia. Mi też nie mieściło się w głowie, że kobieta przyrzekająca miłość, wierność, szepcząca czułe słówka, publikująca romantyczne zdjęcia, bojąca się, czy będę dobrym mężem, chodząca często do kościoła, matka paru-letnich dzieci mogłaby dopuścić się zdrady. Szok był miarą tego, jak byłem naiwny i jak bardzo prawda była mi potrzebna. Nie chciałbym wyjść z iluzji jeszcze później. Myślę, że jedyna droga, to ta w prawdzie, że wzrasta się tylko w oparciu o nią. Bez prawdy nie da się pójść do przodu. Przedstawiłaś prawdę o zdradzie i na tym macie szansę budować w mojej opinii.

Czy opisałabyś sytuację, w której pierwszy raz rozmawialiście o zdradzie, jeśli nie proszę o zbyt wiele? Chodzi mi o zachowania i Twoje wrażenia. Myślę, że to też może mieć znaczenie w jaki sposób i w jakich okolicznościach to nastąpiło i polecam się temu przyjrzeć.
Odsunięta
Posty: 19
Rejestracja: 27 kwie 2022, 10:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Odsunięta »

Nirwanna, powoli zaczyna do mnie to docierać. W sensie to, że zranienie męża nie może usprawiedliwiać teraz wszystkiego po kolei. Zwłaszcza jego zachowania wobec dzieci. Bo już kiedyś popełniłam błąd pozwalając, żeby źle je traktował.

Tylko nie wiem jak to wypośrodkować. Kwestia tego, że mąż cierpi jest niepodważalna, ale on już dawno nauczył się funkcjonować w roli ofiary i bardzo dobrze się w tym czuje i nie lubi z tego łatwo rezygnować. Nie zrozumcie mnie źle. Ja nie uważam, że on w 5sek powinien się ze wszystkim uporać i żyć jakby nigdy nic. Ale on sam sobie teraz dokłada. Ma już wytworzony mechanizm, który działa na jego niekorzyść. I to już dawno zaobserwowałam. W różnych sytuacjach.


Tata999, udało Ci się wybaczyć żonie?
Według męża prawdę powiedziałam za późno, bo kilka miesięcy po tym co się stało. Czyli uważa, że tyle czasu go okłamywałam z premedytacją i na pewno nie miałam wyrzutów sumienia.

Przygotowywałam się do tej rozmowy już jakiś czas, ale niestety wyszło spontanicznie. Mąż od zawsze był chorobliwie zazdrosny i zaczął mnie posądzać o złe intencje w pewnym kontakcie z mężczyzną. Gdzie NAPRAWDĘ nic poza rozmową i to o innej kobiecie nas nie łączyło. Jednak padły przykre słowa o tym jaka jestem. Plus posądzenie o zdradę lub przynajmniej jej chęć z mojej strony.
I jakoś w tamtym momencie przyznałam się ale nie do tego o co mnie posądzał a do tego, co zrobiłam wcześniej.
Na początku jedynie padło gdzie to było. Z kim zaraz się domyślił sam. (Nie znał go, ale o nim słyszał bo raz mi pomógł). I właściwie zamknął się w łazience. Popełniłam wtedy błąd bo za nim poszłam chcąc porozmawiać. W końcu wyszedł z domu. Zaczął mnie obrażać w wiadomościach tekstowych. Życzyć jak najgorzej. Wrócił późno.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdradziłam.

Post autor: tata999 »

Odsunięta pisze: 13 maja 2022, 7:59 Tata999, udało Ci się wybaczyć żonie?
Tak. Zajęło to pewnie z rok lub dwa.
Odsunięta pisze: 13 maja 2022, 7:59 Według męża prawdę powiedziałam za późno, bo kilka miesięcy po tym co się stało.
A jak Ty uważasz?
Odsunięta pisze: 13 maja 2022, 7:59 Przygotowywałam się do tej rozmowy już jakiś czas, ale niestety wyszło spontanicznie. Mąż od zawsze był chorobliwie zazdrosny i zaczął mnie posądzać o złe intencje w pewnym kontakcie z mężczyzną. Gdzie NAPRAWDĘ nic poza rozmową i to o innej kobiecie nas nie łączyło. Jednak padły przykre słowa o tym jaka jestem. Plus posądzenie o zdradę lub przynajmniej jej chęć z mojej strony.
I jakoś w tamtym momencie przyznałam się ale nie do tego o co mnie posądzał a do tego, co zrobiłam wcześniej.
Na początku jedynie padło gdzie to było.
Czy dobrze rozumiem, że przyznałaś się do zdrady w następstwie wypowiedzenia przez niego przykrych słów o Tobie? Czy okoliczności były wtedy spokojne, przyjazne?

Czy myślałaś może o terapii małżeńskiej dla siebie lub Was oboje?
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdradziłam.

Post autor: ozeasz »

Odsunięta pisze: 13 maja 2022, 7:59 Tylko nie wiem jak to wypośrodkować. Kwestia tego, że mąż cierpi jest niepodważalna, ale on już dawno nauczył się funkcjonować w roli ofiary i bardzo dobrze się w tym czuje i nie lubi z tego łatwo rezygnować. Nie zrozumcie mnie źle. Ja nie uważam, że on w 5sek powinien się ze wszystkim uporać i żyć jakby nigdy nic. Ale on sam sobie teraz dokłada. Ma już wytworzony mechanizm, który działa na jego niekorzyść. I to już dawno zaobserwowałam. W różnych sytuacjach.
Nie wiem czy takie analizowanie męża jest miarodajne i w czymś pomoże, to już jest przejście w jego pole odpowiedzialności, w jakiś sposób to może być nadkontrola z Twojej strony, pytanie czy jesteś jego terapeutką czy żoną?

Jak wypośrodkować? Znając swoje granice, być ich świadomym, nie używać ich do innych celów niż ochrona siebie.

Zarazem pracować nad własna empatią, odpowiedzieć sobie co tak naprawdę się stało w relacji przez to co zrobiłaś, nie łajać się czy "biczować" a wziąć odpowiedzialność za swój wkład w destrukcje relacji między wami.

Zadośćuczynienie jest warunkiem zmiany swojej postawy, ustalić jak to ma wyglądać jeśli tego potrzebuje mąż, a tak jest jak widać, zarazem postawić jasną granicę co już w nie, nie wchodzi, na pewno nie inwektywy tak myślę. Z drugiej strony mieć empatię i świadomość że to co się stało może bardzo boleć i wziąć te reakcje w takim kluczu, jeśli to będzie szczere i prawdziwe w którymś momencie napięcie będzie raczej spadać.

Ja chciałbym, żeby moja żona przyszła z taką wiadomością z Twoją postawą, u nas to tak nie wyglądało, informowanie mnie o zdradzie to był element zemsty i chęć zranienia mnie(to słowa żony), wraz z opowiadaniem jak i co się działo.

Na dzień dzisiejszy mimo że w mojej ocenie moje uczucia wobec żony są zwykle "ciepłe i żywe" to umiem już w znakomitej większości zostawić Jej życie i wybory Jej samej i nie paprać się w tym co kiedyś przynosiło mi zatroskanie, niepokój i lęk, dobrze mi z tym, ucinam wszelkie próby scenariuszy którymi mój umysł niegdyś się karmił, nadal jestem w procesie leczenia (niestety jeszcze obecnego choć szczątkowego jak czasem zauważam) uzależnienia od żony.

Uczę się kochać żonę miłością której doświadczam od Boga, choć wolę się nie posługiwać tym określeniami w stosunku do mojej postawy wobec żony czy innych, bo nieraz to co uważa się za miłość niekoniecznie nią jest, bardziej opis zachowań, słów czy faktów jest czymś adekwatnym.

Sam jestem (ograniczenie) świadomy, jak wiele razy moje słowo kocham z perspektywy czasu i moich zachowań było czymś śmiesznym czy wręcz karykaturalnym, można się lepiej poczuć po wyartykułowaniu ale z prawdą to może mieć niewiele wspólnego.

Na koniec: żyć swoim życiem na ile się potrafi pięknie i dobrze, tego nikt nie odbierze, to wartość ponad czasowa i pozwalać innym na udział w swoim szczęściu w granicach które pozwalają być Ci z sobą w zgodzie, bo nawet małżeństwo sakramentalne na dzień dzisiejszy w moim pojęciu, czego musiałem się nauczyć ja, który od prawie 30 lat staram się mieć żywą relację z Jezusem, nie jest zlaniem się dwóch osób (wg słów "[..]już nie dwoje lecz jedno ciało[..]" Mt 19, 6-9) a syntonią, komunią dwóch całkowicie autonomicznych, dojrzałych, w pełni odpowiedzialnych osób, dopiero wtedy może się pojawić się zjawisko synergii albo i wspólnego szczęścia.

Pokoju i pogody ducha Wam obu życzę.

P.S. Jest na forum różaniec za małżeństwa w kryzysie, jeśli chcesz możesz dołączyć, takie wspólne wstawiennictwo może być czymś budującym i wspierającym.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Odsunięta
Posty: 19
Rejestracja: 27 kwie 2022, 10:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdradziłam.

Post autor: Odsunięta »

tata999 pisze: 13 maja 2022, 16:17 Tata999, udało Ci się wybaczyć żonie?
Tak. Zajęło to pewnie z rok lub dwa.

A co Ci pomogło w przebaczeniu?
Odsunięta pisze: 13 maja 2022, 7:59 Według męża prawdę powiedziałam za późno, bo kilka miesięcy po tym co się stało.
A jak Ty uważasz?

Nie mam na to odpowiedzi. Czasami myślę, że trzeba było kierować się tym, żeby nie mówić. Z drugiej strony ja po prostu tak nie potrafiłam. A wcześniej nie mogłam powiedzieć bo to był proces odkąd najpierw były wyrzuty sumienia ale ze względu na mnie przez wyrzuty sumienia względem męża, powrót do Boga.
tata999 pisze: 13 maja 2022, 16:17 Czy dobrze rozumiem, że przyznałaś się do zdrady w następstwie wypowiedzenia przez niego przykrych słów o Tobie? Czy okoliczności były wtedy spokojne, przyjazne?
Bardziej chodziło o to, że jego oskarżenia wiedziałam, że pasują, ale nie do tej sytuacji. Wszystko się przelało i zrozumiałam, że muszę powiedzieć.
Przyjazne na pewno nie. Nie do końca było spokojnie. Ale też nie było awantury.
tata999 pisze: 13 maja 2022, 16:17 Czy myślałaś może o terapii małżeńskiej dla siebie lub Was oboje?
O tak. Nie raz. Jeszcze przed zdradą proponowałam mężowi terapię małżeńską. Ale zawsze jakoś temat olewał.
A ja byłam trochę ponad rok temu u psychiatry. Zdiagnozował u mnie depresję. Dostałam leki. Ale potem jakoś nie kontynuowałam leczenia.
Wiem, że potrzebuję terapii, ale nie umiem wykonać tego pierwszego kroku. Ciągle coś mnie blokuje.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdradziłam.

Post autor: tata999 »

Odsunięta pisze: 13 maja 2022, 18:44 A co Ci pomogło w przebaczeniu?
Izolacja od niej i praca nad sobą i wspaniali ludzie wokół mnie (m.in. z Sycharu).
ODPOWIEDZ