Monti pisze: ↑28 cze 2022, 17:45
Ruta pisze: ↑28 cze 2022, 13:05
Sposób w jaki odwróciłeś i zacytowałeś moje słowa spowodował, że wygląda to tak, jakbym to ja napisała, że jeśli żona autora chciała rozwodu, to teraz jej problem. Szczerze mówiąc z takim "cytatatem" nie czuję się najlepiej. Nie mam w sobie zgody na taką postawę wobec współmałżonka, niezależnie od jego postawy.
W moim małżeństwie mój mąż wystąpił o rozwód. Jednak wcale nie uważam, że to powód, bym miała teraz brać na nim odwet. Wręcz przeciwnie, postawa mojego męża jaka by nie była, nie zwalnia mnie z mojej przysięgi, ani z wyrażonej przeze mnie woli wspólnej troski o potomstwo i jego wychowanie.
Na ile mogę, na tyle wspieram mojego męża jako człowieka i jako ojca. Do tego zobowiązałam się składając przed Bogiem przysięgę. Nie było tam nic o tym, że jeśli mój mąż podejmie określone kroki prawne, przysięga małżeńska przestaje mnie obowiązywać.
Konsekwencje a odwet to coś innego.
Konsekwencje to skutki podjętych decyzji, które dojrzała osoba musi ponieść.
Konsekwencją rozwodu jest m. in. orzeczenie o miejscu zamieszkania dziecka i alimentach.
Niezależnie od rozwodu, tak czy inaczej obydwoje rodzice mają obowiązek utrzymywania dziecka.
Odwet to chęć odegrania się na współmałżonku, ale tutaj chyba nie o to chodziło.
Wystąpienie o alimenty (oczywiście w uzasadnionej wysokości) nie jest łamaniem przysięgi.
Tak jak nie ja twierdzę, że "chciała rozwodu, to teraz niech ma", tak i nie twierdzę, że wystąpienie do sądu o alimenty zawsze jest łamaniem przysięgi małżeńskiej.
Natomiast postawę "chciała rozwodu, to niech ma" (a ściślej "niech nie ma") w odniesieniu do alimentów osobiście, odczytuję jako odwetową.
Stwierdzam także, że przysięga małżeńska ma określoną treść, obowiązującą dożywotnio, także wobec małżonka, który wystąpił o rozwód, również wtedy, gdy rozwód cywilny na swoje żądanie uzyskał.
Także na gruncie prawa wysokość alimentów nie ma nic wspólnego z tym, kto o rozwód wystąpił. Więc uwzględnianie tego akurat faktu w kontekście ustalania wysokości zobowiązania alimentacyjnego nie za bardzo ma sens.
Zapewne sens ma za to przebaczenie.
Pozostając jeszcze chwilę przy przepisach...
Nie zawsze sprawiedliwie i w zgodzie z przepisami oznacza pół na pół. Ocena poprzedzająca rozłożenie obowiązku alimentacyjnego jest dokonywana nie tylko w kontekście wysokości zarobków, ale także w kontekście możliwości zarobkowych oraz z uwzględnieniem zakresu alimentacji świadczonej w formie osobistej pieczy i opieki nad dzieckiem.
Może to oznaczać, że rodzic sprawujący podstawową pieczę i opiekę będzie opłacać tylko 30 procent kwoty potrzebnej na utrzymanie, natomiast drugi rodzic aż 70 procent tej kwoty. I nie ma to nic wspólnego z niesprawiedliwością. Ani z tym kto o rozwód wystąpił. Tyle prawo.
Myślę, że dla osoby wierzącej standard jest wyższy. Właśnie z uwagi na treść przysięgi małżeńskiej. Nie tylko warto zadbać o sprawiedliwe rozłożenie alimentów, ale też o taki wkład w utrzymanie, wychowanie, opiekę nad wspólnym potomkiem, by współmałżonek nie był w żadnym zakresie ani samotnym rodzicem, ani drugoplanowym rodzicem. Warto też wspierać rozwój współmałżonka i jego rodzicielstwo.
Myślę też, że postępując zgodnie z wiarą i chcąc wypełniać przysięgę nieustannie dążymy do porozumienia z małżonkiem.
Z tego powodu sądzę, że jeśli to tylko możliwe, alimenty warto ustalać na drodze rozmowy, a gdy potrzeba, przy wsparciu mediatora. Prawo umożliwia taką formę - poprzez ugodę alimentacyjną.
Zwrócenie się do sądu warto więc traktować jako środek ostateczny. Zarówno z przyczyn pragmatycznych, jak i w kontekście wiary. Wiara zawsze jest pragmatyczna.
Leo, w kontekście twojej sytuacji podtrzymuję: warto porozumieć się z żoną co do wysokości alimentów. A ewentualną urazę, zadrę, czy nieprzebaczenie, o ile takowe masz, bo tego nie wiem, związane z postępowaniem twojej żony w przeszłości, warto przepracować. Dla siebie. Wiara zalecając radykalne przebaczanie jest skrajnie pragmatyczna. Przebaczamy dla zdrowotności. Własnej. Oraz po to, by latami nie ciągać się po sądach o alimenty. To także średniej jakości przygoda. Są fajniejsze.