Po rozwodzie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: LvnWthHpe20 »

Poczekaj poczekaj,

Jego gra to tylko tymczasowa, każdy chce się pięknie pokazywać. Uśmiechnięty radosny itp. Pamiętaj, w każdym związku są minusy. I jak on się cieszy i śmieje przed tobą, to tylko przez to ze chce wzbudzić w tobie pewne zachowania, zazdrość, pożądanie, gniew. To robi tylko szatan podświadomie, osoba szczera i stojąca za przysięga nie robi tak. Dąży do pojednania, pojednania sakramentu.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 »

To prawda…. Na jesieni zaczynam terapię. Bardzo Ci dziękuję
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Nino »

Mika, ja jestem w krokach. To też dobry proces, aby przyjrzeć się sobie. I nie chodzi o krytycyzm wobec siebie, ale o....zobaczenie sytuacji w miarę jak najwnikliwiej i.....tym samym ujrzenie tez swojego wkladu w rozpad relacji.
No chyba ze mialas do czynienia np. z narcyzem przez duze N, to wtedy.....tez warto zobaczyc, dlaczego bylas z nim tak dlugo w relacji i co zrobic, aby sie uwolnic lub....no wlasnie, czy mozna pojednac sie z narcyzem?
Zycze rozwagi, spokoju i cierpliwosci na drodze do siebie.
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 »

Dziękuję za wpisy. Nino masz rację, muszę przyglądać się sobie, na pewno po mojej stronie jest błąd wyboru niewłaściwego mężczyzny na męża. Niewłaściwego dla mnie bo nie podzielającego moich wartości. Mój mąż wciąż wygląda na zadowolonego w relacji z kowalslą, ona też radosna, jej dziecko zadowolone, akceptujące bo podniósł mu się poziom życia znacznie, odkąd mama jest z moim mężem. Tego czego nie było dla mnie i naszej rodziny (rozrywki, fajne wakacje, wspólny czas), z nawiązką mąż oddaje kowalskiej i jej dziecku. Mnie tłamsił, dołował, często sugerował ze nie jestem bystra. Kowalska nie sprawia wrażenia mądrzejszej ode mnie a jest gloryfikowana, ochranianie, wspierana i nagradzana. Mamy dzieci i wciąż żywe kontakty rodzinne, wiec siła rzeczy dowiaduję się pośrednio jak tam wyglada. I ciagle Bogu zadaję pytanie, czego mnie ma nauczyc ta sytuacja. Zazdroszczę niektórym z Was chyba troszeczkę trudnych małżonków, wchodzących w patologiczne relacje, czy mających patologiczne skłonności. Paradoksalnie można sobie to wytłumaczyć. A ja czuję sie po prostu beznadziejna, nie potrafiąca wydobyć z mojego mężczyzny grama ciepłych uczuć. Walczę z tą myśla, ale nie umiem znaleźć spokoju. Serce mi wciąż pęka, bo nie rozumiem. Czy Bóg chciał mojego małżeństwa, czy chciał aby mąż spotkał milosc i pokazał mi jak wyglada zaangażowanie i szacunek wobec kowalskiej? Ja nawet nie byłam w stanie walczyć o formalne małżeństwo, bo od lat czułam od męża niemilosc, może nawet odrazę. Nie rozumiem tego wszystkiego. Co to za lekcja? Co mam zrobić z tym doświadczeniem teraz? Jak go użyć?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Caliope »

Mika5 pisze: 07 wrz 2022, 8:20 Bławatku, mam podobnie. Dla kowalskiej góry przenosi. Dla mnie nie chciał. Być może nie miał dojrzałości wtedy, źle zaczęliśmy… ja znam go z gorszych czasów, problemów, załamań- z Kowalską zaczynają z czystą jartą, czują się mężczyznami… mój mąż zarzucił mi, ze był niewspietany przeze mnie i to dlatego… to nie prawda, zawsze byłam przy nim i uczciwie wspierałam. Bywalt kłótnie ale gdzie ich nie ma w trudnościach? Natomiast to ze wspierałam i znam jego słabości bywa problemem dla mężczyzny. Chce o tym zapomnieć i czuć się wspaniale z odobą, która nie widziała go zrolowanego, agresywnego, popijajacego… u mojego męża amok minął, prowadzi z kowalska spokojne, ułożone życie, niesamowicie się stara. Oczy mi z orbit wychodzą, gdy dowiaduję się jakie pierdoly wziął sobie na głowę a na mnie, z małymi dziećmi zwalał mnóstwo trudnych spraw administracyjnych, wszystkie transporty dzieciaków. Wymuszał to fochami, krytyką, ranieniem w czule punkty- aż zatraciłam siebie, zmarnualam, straciłam radość w oczach. Przyznał, ze przestał kochać lub nigdy nie kochał i to dlatego… nie wiem, czy w to wierzyć. Teraz kowalską, z która nie ma dzieci traktuje jak gwiazdkę, oszczędza jej pracy, zmartwień. Dla jej dziecka są wspaniale wakacje, coś o czym my marzyliśmy ale zawsze było odrzucane, gdyż poprzewracało mam się w głowach ( mi i dzieciom). Tam już amok na pewno minął a życie jak z obrazka…Wciąż się tu pytam na forum, czego ma mnie nauczyc ta lekcja?
Ile to już trwa Mika? nigdzie nie napisałaś. Może być i trochę dłużej, ale starczą klopoty finansowe, choroba by to strzeliło. Tu nie ma żadnej lekcji, po prostu żyj i nie analizuj. Oddaj Bogu w 100% jak ja, bo nic innego nie możesz już zrobić jak zawierzyć to wszystko Bogu.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Sefie »

Mika5 pisze: 07 wrz 2022, 8:20 Wciąż się tu pytam na forum, czego ma mnie nauczyc ta lekcja?
... że poza mężem też jest życie a inny człowiek to niepewna lokata w zawieżeniu się.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Mika5 »

Caliope pisze: 07 wrz 2022, 11:03 Ile to już trwa Mika? nigdzie nie napisałaś. Może być i trochę dłużej, ale starczą klopoty finansowe, choroba by to strzeliło. Tu nie ma żadnej lekcji, po prostu żyj i nie analizuj. Oddaj Bogu w 100% jak ja, bo nic innego nie możesz już zrobić jak zawierzyć to wszystko Bogu.
4, 5 roku temu zaczął się romans, od 3 oficjalnie są razem…. Ze mną miał już pierwszy kryzys- tam nie ma dziecka małego, on teraz wspaniale zarabia, co buduje jego ego wiec nie spodziewam się tam kryzysu
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Caliope »

Mika5 pisze: 07 wrz 2022, 22:31
Caliope pisze: 07 wrz 2022, 11:03 Ile to już trwa Mika? nigdzie nie napisałaś. Może być i trochę dłużej, ale starczą klopoty finansowe, choroba by to strzeliło. Tu nie ma żadnej lekcji, po prostu żyj i nie analizuj. Oddaj Bogu w 100% jak ja, bo nic innego nie możesz już zrobić jak zawierzyć to wszystko Bogu.
4, 5 roku temu zaczął się romans, od 3 oficjalnie są razem…. Ze mną miał już pierwszy kryzys- tam nie ma dziecka małego, on teraz wspaniale zarabia, co buduje jego ego wiec nie spodziewam się tam kryzysu
Kryzysy są niezależnie czy są czy nie ma dzieci. Gdyby tak było nie miałabym go ja, przez kłopoty finansowe. U mnie nie było zdrady, dzieckiem i domem zajmowałam się ją. Są nawet bardzo błache problemy prowadzące do kryzysu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Ruta »

Mika, chodzi mi twój wątek dzisiaj po głowie i twoje powracające pytanie, co to za lekcja...i jak to jest, że są mężowie, którzy przy kowalskich zamieniają się w rycerzy, zaangażowanych ojców czy ojczymów, nagle nie skąpią pieniędzy...

Pierwsza najprostsza rzecz jaka mi przychodzi do głowy, to że istnieje gatunek kobiet, które potrafią wyciągać z mężczyzn nie tylko pieniądze, ale i zaangażowanie. Nie budują partnerstwa, tylko pompują męskie ego. Są kobiety, które są w tym naprawdę dobre. One siebie budują na posiadaniu mężczyzny, który zapewnia im i ich dzieciom status majątkowy, opiekę, komfort. I nie bardzo lubią inne kobiety. Jak sobie tak obserwuję, to mężczyźni w takich relacjach są zadowoleni, ale szczęsliwi nie są. Im mniej szczęscia, tym większa pompa na zewnątrz. Ja to nazwałam teatrzyk obwoźny.
Ten teatrzyk często ma jednego widza - żonę. Patrz, jak mi się teraz układa z kochanką. Jednak zawsze można zejść z widowni, zaciągnąć kurtynę, czy bardziej współcześnie, skasować konta na portalach społecznościowych i zmienić temat rozmów ze znajomymi, a jak trzeba to i znajomych. Bez widzów i zawodowym aktorom grać się chce jakby mniej...

Ale dziś mam jeszcze jedną refleksję... jestem w podróży i mam prezentację 3D pań samodzielnych. Pan mówi do żony: daj walizkę, zniosę ci. Żona: nie trzeba. Kolejna para wysiada z pociągu, pani mało się nie wywróci, by sięgnąć przycisku otwierania, przy którym stoi jej mąż. Byle zdążyć i nacisnąć przed nim. Drobne gesty. Dla nas bez znaczenia, dla kruchego męskiego ego czasem druzgocące. Oprócz pań, które ego męskie pompują jest też gatunek który ego zabija. I częściej to niestety gatunek: żona.
Pewnie to "poradzę sobie" też nie jest znikąd, za każdym jest długa historia. Pewnie mąż bywa traktowany jak niezbyt rozgarnięty pięciolatek, bo tak się zwykł zachowywać. Ale czasem warto pożegnac urazy, zamiast je pielęgnować. Zwykle jednak panowie wiedzą gdzie są przyciski. Nawet gdy na takich nie wyglądają...

No i co to za lekcja? Pewnie taka, by zająć się sobą. Lista Zerty glosi, by nie wierzyć w to co się słyszy, i co się widzi też. To jest tez o tych teatrzykach. W teatrzyki wierzyć też nie ma sensu.

Z drugiej strony nie warto czekać aż się mężowi zawali relacja z kowalską. Zawali się albo i nie. Jak kowalska ma rozum a cudzy mąż przyzwoity i ma przyzwoite zarobki, to sobie pani zlotej kury czy raczej koguta nie ubije... Będzie o męża cudzej pani dbała...
Lepiej siebie odbudować tak, by żadna kowalska nie miała szans. I nie chodzi o rywalizację z inną kobietą. Ale o to, by odnaleźć siebie i zacząć żyć w zgodzie ze sobą. Jesteś piękna i jesteś córką Króla.

Ponieważ jesteś też żoną, masz prawo do szacunku, mężowskiej odpowiedzialności, także finansowej. Tu jak raz przyda się nauka stawiania granic, poprawa jakości komunikacji, no i trochę wiedzy o tym jak działa męzczyzna też. Na szczęscie Bóg nas kobiety lubi i męzczyzn stworzył dość prostych ;) Czym mu się panowie narazili, to nie wiem, że my dla odmiany takie skomplikowane...
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 »

Rutonarrzo dziękuję Ci za wpis, dużo mnie podbudowało…. Co do postawy wobec męża, to wręcz musiałam prosić o pomoc. Mąż nie czuł np potrzeby pomocy mi w dźwiganiu zakupów z auta do mnieszkania, ponieważ jak mawiał- gdy on (90 kg chłop) robi zakupy to ja nie schodzę mu pomoc. Z czasem straci mną zainteresowania i mocno mam poczucie, ze nigdy mnie nie kochał. W domu z mami był osowiały lub wyalienowany, na wyjazdach wakacyjnych tez. Zajmował się sobą, zapraszany fo aktywności akceptował z rzadka, ale częściej był opryskliwy. W ostatnich latach cała jego postawa mowila jesteś durna, niekompetentna w wielu sprawach , pełna wad, nieatrakcyjna dla mnie - nie chcę cie, nie chcę tu być, drażni mnie twój głos, sposób chodzenia, twoja rodzina…. Było mi ciężko, żadnych prób rozmowy, wydał wyrok. Kowalska oczarowało go całkowicie, zaczął być nawet nieprzyjemny dla dzieci, mnie traktował jak powietrze. Teraz, gdy jego związek się ustabilizował, jest jego pewny -tryska humorem i chęcią spędzania czasu z dziećmi. Kowalska zdaniem rodziny męża jest przemiła, ciepła, wrażliwa- mówili mi to bym ja przekonała nasze dzieci do spotkań z nią i jej dziećmi. Mąż wciąż traktuje mnie protekcjonalnie, widuję go gdy przyjeżdża po/ do dzieci -czasem słucha, gdy coś o dzieciach, gdy inne moje sprawy ( np grafik w pracy to się odwraca, wykręca z rozmowy w pol mojego zdania. Woli, by mu coś napusac w sms a nie załatwiać na żywo.
Ruta pisze: 09 wrz 2022, 14:01
Ale dziś mam jeszcze jedną refleksję... jestem w podróży i mam prezentację 3D pań samodzielnych. Pan mówi do żony: daj walizkę, zniosę ci. Żona: nie trzeba. Kolejna para wysiada z pociągu, pani mało się nie wywróci, by sięgnąć przycisku otwierania, przy którym stoi jej mąż. Byle zdążyć i nacisnąć przed nim. Drobne gesty. Dla nas bez znaczenia, dla kruchego męskiego ego czasem druzgocące. Oprócz pań, które ego męskie pompują jest też gatunek który ego zabija. I częściej to niestety gatunek: żona.
Pewnie to "poradzę sobie" też nie jest znikąd, za każdym jest długa historia. Pewnie mąż bywa traktowany jak niezbyt rozgarnięty pięciolatek, bo tak się zwykł zachowywać. Ale czasem warto pożegnac urazy, zamiast je pielęgnować. Zwykle jednak panowie wiedzą gdzie są przyciski. Nawet gdy na takich nie wyglądają...

No i co to za lekcja? Pewnie taka, by zająć się sobą. Lista Zerty glosi, by nie wierzyć w to co się słyszy, i co się widzi też. To jest tez o tych teatrzykach. W teatrzyki wierzyć też nie ma sensu.

Z drugiej strony nie warto czekać aż się mężowi zawali relacja z kowalską. Zawali się albo i nie. Jak kowalska ma rozum a cudzy mąż przyzwoity i ma przyzwoite zarobki, to sobie pani zlotej kury czy raczej koguta nie ubije... Będzie o męża cudzej pani dbała...
Lepiej siebie odbudować tak, by żadna kowalska nie miała szans. I nie chodzi o rywalizację z inną kobietą. Ale o to, by odnaleźć siebie i zacząć żyć w zgodzie ze sobą. Jesteś piękna i jesteś córką Króla.

Ponieważ jesteś też żoną, masz prawo do szacunku, mężowskiej odpowiedzialności, także finansowej. Tu jak raz przyda się nauka stawiania granic, poprawa jakości komunikacji, no i trochę wiedzy o tym jak działa męzczyzna też. Na szczęscie Bóg nas kobiety lubi i męzczyzn stworzył dość prostych ;) Czym mu się panowie narazili, to nie wiem, że my dla odmiany takie skomplikowane...
Nie bardzo wiem jak zabrać się za stawianie granic. To mój mąż sztywno wyznaczył mi granice, ze nie będzie się komunikował z wyjątkiem spraw dotyczących dzieci i to tylko najistotniejszych. Odciął mnie od komunikacji, dzieci nie są małe- to nastolatki, komunikuje się z nimi Praktycznie nie mam już znajomych, którzy przekazywaliby mi informacje. Jedyne co wiem to przez dzieci i ich dziadków czyli rodzine męża. Mąż radośnie pomaga rodzicom, zaprasza ich do nowego domku, gości. Są zachwyceni. U mas to on nie chciał zapraszać swoich rodziciw zbyt często. Był zblazowany, nie niechętny. Rodzice męża mnie lubią ale widza w nim zmianę, która ich zachwyciła. Trochę mi przemycają sugestię, ze ludzie powinni się „dobrać” i wtedy jest pięknie. W efekcie ciężko mi zadbać o moje poczucie wlanej wartości. Trochę się czuję jak nieogarnięta zła siostra Kopciuszka. Rodzina męża jest zachwycona tą na początku średnio wiceptowaną zamianą na kowalską- bo mój mąż „odżył”, jest pomocny i robi wszystko inaczej. Na mnie patrzą z litością, poklepują pi ramionka ze będzie dobrze i ze zapomnieć o dziwactwach typu życie w pojedynkę. I tak sobie myślę, czy mąż uczciwie był tak nieszczęśliwy ze aż podły dla mnie. Przecież to nie jest zły człowiek. Jednak z nienawiścią a pitem obojętnością gasił mnie jak świeczkę. Uczciwie nigdy nie widziałam go z nami tak radosnego- nawet przy urodzinach dzieci, awansie… czy to rzeczywiście diabelskie? Bo złe owoce otoczenie dostrzega w … naszym małżeństwie. Otoczenie wi, ze siw starałam ale mąż był nieszczęśliwy i to niczyja wina…
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Mika5 »

Sefie pisze: 07 wrz 2022, 16:32
Mika5 pisze: 07 wrz 2022, 8:20 Wciąż się tu pytam na forum, czego ma mnie nauczyc ta lekcja?
... że poza mężem też jest życie a inny człowiek to niepewna lokata w zawieżeniu się.
To prawda, dzieki
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Sarah »

Mika, czytając to co piszesz o mężu sakramentalnym jakoś nie chce mi się wierzyć, że potrafi stworzyć długoterminowo dobry i stabilny związek. DDD, wycofany i zamknięty w sobie, pamiętliwy... Oj. Pani też daleka od ideału, skoro weszła w romans z żonatym i rozbiła rodzinę. No nie sądzę, żebyś miała czego zazdrościć. Tak jak pisze Ruta, kojarzy mi się to z "teatrzykiem obwoźnym" ;)
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 »

Sarah pisze: 10 wrz 2022, 18:38 Mika, czytając to co piszesz o mężu sakramentalnym jakoś nie chce mi się wierzyć, że potrafi stworzyć długoterminowo dobry i stabilny związek. DDD, wycofany i zamknięty w sobie, pamiętliwy... Oj. Pani też daleka od ideału, skoro weszła w romans z żonatym i rozbiła rodzinę. No nie sądzę, żebyś miała czego zazdrościć. Tak jak pisze Ruta, kojarzy mi się to z "teatrzykiem obwoźnym" ;)
Otóż to! Myślałam, na początku, ze tam początkowa radość i fajerwerki. Potem mina mi zrzedla… Kowalska wyobraźcie sobie wierząca i praktykująca - znajomi znają z kościoła. Nadal intensywnie praktykuje. Ale mam niewyobrazalny dysonans…. Normalnie nic mi w tej układance nie pasuje. Wyplakalam swoje, przylgnęłam do Boga ale niechcący przyglądam się tym sprawom blusko mnie i po prostu mi bardzo smutno. Jestem pogodzona z losem, mam pracę, dzieci zadbane. Jestem radosną mamą. Miałam sesje z psychologiem, no fajnie: wiem co z czego wynika, znam mechanizmy, które mną rządziły… no ale mimo pracy nad sobą ten smutek zagkluje w serce, gdy przychodzą te sygnały. Nawet jego odwiedziny u dzieciaków są wciąż bolesne. Staram się na codzień nie myśleć o mężu, zaprzątają mnie inne sprawy, modlę się za niego, za nas. Staram siw mu błogosławić. A zaraz widzę jak on się rozgościł w nowym związku, jak żyje, jak jestem dla niego cieniem przeszłości. Kiedyś to się ma mnie irytował, od dawna jest obojętny na Wet na neutralną rozmowę. I dama już nie wiem czy moje małżeństwo byli coś warte. Oczywisvie wiem, ze w oczach Boga tak, ale tak po ludzku mam poczucie, że gdyby mi się coś stało, mój sakramentalny mąż miałby to całkowicie gdzieś. Np wiedząc, ze mam poważne badania nigdy o nie pyta. Tak było w małżeństwie. Nigdy ze mną do lekarza, raz zawiózł mnie na zabieg, po wybudzeniu z narkozy jako jedyna z pacjentek wracałam taksówką. Teraz on jeździ do weterynarza ze zwierzęcym pupilem Kowalskiej. Tu jest mało przestrzeni, bym poczuła się córką Krola, chociaż bardzo się staram… Bardxo bym chciała
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Bławatek »

Miko, mój mąż też był w małżeństwie wycofany i skoncentrowany na sobie. Wiele robiłam by go zaktywować, ale on wolał się oddalać, a przecież to on dążył do szybszego ślubu i dziecka zaraz po ślubie. Może się bał, że za wczasu go poznam i nie wyjdę za niego. Mój mąż 1,5 roku mieszkał z kowalską - dla swojego syna nie miał czasu - bolało to nas bardzo. A on szedł w zaparte, że jest sam. Poczęło się im dziecko, ale mąż ich też zostawił. Teraz mieszka sam. Rok temu się przyznał. I miał nadzieję, że może kiedyś będziemy razem. Ale do tego daleka droga. Bo on nie jest gotów, a ja wiem coraz bardziej jakiego chcę męża i małżeństwa, więc też nie jestem gotowa go przyjąć. Może on kiedyś dojrzeje do tego by być lepszym.

A może ruszysz do przodu i zamiast zazdrościć mężowi szczęścia będziesz tak działać by być szczęśliwą? Nawet teraz gdy jesteś sama, a on tam z kowalską... Mi dawano rady bym zajęła się sobą, swoim rozwojem, swoim wnętrzem ale też i zewnętrznym wyglądem. Kupiłam sobie nowe sukienki, buty na obcasie (bo w końcu nie musiałam na męża wydawać) i poczułam się lepiej. Nie musisz się czuć jak kopciuszek lub jej siostra, bo jesteś wartościową osobą i na pewno piękną wewnętrznie i zewnętrznie, tylko, że zamiast myśleć o sobie i swoim dobru, zazdrościsz kowalskiej, a przecież nie wiesz czy tak cudnie rzeczywiście u nich jest, może to tylko gra by pokazać że jest mu lepiej. To może Ty mu pokaż, że się nie poddajesz i żyjesz, niech widzi jaki skarb stracił 🙂
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 »

Bławatek pisze: 10 wrz 2022, 22:40
A może ruszysz do przodu i zamiast zazdrościć mężowi szczęścia będziesz tak działać by być szczęśliwą? Nawet teraz gdy jesteś sama, a on tam z kowalską... Mi dawano rady bym zajęła się sobą, swoim rozwojem, swoim wnętrzem ale też i zewnętrznym wyglądem. Kupiłam sobie nowe sukienki, buty na obcasie (bo w końcu nie musiałam na męża wydawać) i poczułam się lepiej. Nie musisz się czuć jak kopciuszek lub jej siostra, bo jesteś wartościową osobą i na pewno piękną wewnętrznie i zewnętrznie, tylko, że zamiast myśleć o sobie i swoim dobru, zazdrościsz kowalskiej, a przecież nie wiesz czy tak cudnie rzeczywiście u nich jest, może to tylko gra by pokazać że jest mu lepiej. To może Ty mu pokaż, że się nie poddajesz i żyjesz, niech widzi jaki skarb stracił 🙂
Bławatku, to prawda- ja bardzo dbam o siebie, uprawiam sport. Nie czuję się nieatrakcyjna. To raczej kwestia poczucia, że mój mąż się pomylił co do mbie, że wybrał niewłaściwą dla siebie kobietę i potem mnie za to karał w małżeństwie. Natomiast odnajduję radość w tym, że otoczenie uważa mnie za fajną kobietę. I w nowych szpilkach też jest ta radość 😁 oczywiście największa w modlitwie, staram się oddawać Bogu i męża, i Kowalską nawet
ODPOWIEDZ