Po rozwodzie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 06 cze 2022, 10:38

Dziękuję za przyjęcie. Śledzę forum od dłuższego czasu. Trzy lata temu zdążył się nam kryzys, kilka miesięcy temu rozwód. Mąż po latach trudnego emocjonalnie małżeństwa (kryzysy, zdrady, brak akceptacji wobec mnie i - jak twierdzi miłości do mnie) związał się z koleżanką z pracy, bardzo walczył o ten związek. Nie miałam siły na to wszystko- na początku prosiłam, walczyłam, popełniłam wszystkie błedy, potem nieświadomie wdtozylam listę Zerty. Wszystko na nic- tyle, ze wzmocniłem siebie.Zgodziłam się na rozwód widząc pogardę męża.Tamten związek jest „wzorowy”, teściowie zachwyceni. że mąż jest wreszcie szczęśliwy ( chociaż mnie lubili) Kowalska praktykująca ( chodzi z córką na różaniec). Mąż inny dla tamtej - zmiana o 180 stopni. Dla mnie były ochłapy ( dosłownie), chłód i niechęć z byle powodu chociaż byłam przy nim w najtrudniejszym czasie. Teraz tłumaczy, ze „kocha” i dlatego mu się chce, jest radosny. Ich związek ( na początku ukrywany, robił ze mnie wariatkę) trwa kilka lat i wciąż mają „iskrę w oczach”. Mąż nakłania teraz nasze prawie dorosłe dzieci, aby tam współtworzyły szczęśliwą rodzinę, bo tata jest w końcu szczęśliwy. Jak mam sobie z tym poradzić, bo czuję się w impasie . Jestem ateakcyjną kobietą, odcinam adoratorów a mąż z kochanką uważają mnie za „nieumiejącą sobie ułożyć życia” kobietę, co tylko dowodzi, ze zasłużyłam na rozwód… Czuję Boże prowadzenie ale doprawdy wyboistą drogą….z problemami sobie radzę, ale nachodzi mnie chęć, aby związać się z kimś, kto mi da prawdziwą czułość. Akurat to byłoby możliwe, tylko ceną jest moje sakramentalne małżeństwo, dla którego nigdy chyba nie było ratunku po ludzku

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Al la » 06 cze 2022, 22:42

Witaj, Mika5 na naszym forum.
Czuję Boże prowadzenie ale doprawdy wyboistą drogą….z problemami sobie radzę, ale nachodzi mnie chęć, aby związać się z kimś, kto mi da prawdziwą czułość. Akurat to byłoby możliwe, tylko ceną jest moje sakramentalne małżeństwo, dla którego nigdy chyba nie było ratunku po ludzku
Ty masz wybór, Ty podejmujesz decyzje.
A skoro napisałaś na forum dla sakramentalnych małżonków, to coś jest na rzeczy.
Poszukiwanie szczęścia, gdzie, a może w kim?

Zapraszam na naszą stronę http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz konferencje z naszych rekolekcji http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/, oraz polecane przez nas lektury viewtopic.php?f=13&t=579#p16689
Warto zainwestować w wiedzę, we własny rozwój, także duchowy.
Masz tu swoje miejsce, możesz dzielić się swoją historią, forumowicze wesprą Cię swoimi świadectwami.

Pozdrawiam i Pogody Ducha!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 06 cze 2022, 23:09

Dziękuję… to racja. Czuję się. Jedna bardzo niekochana i upokorzona tym niekochaniem. Jak sobie radzicie z wiernością małżonkowi, który po prostu Was nie kochał i nie akceptował? Ma ktoś taki przypadek?

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Sefie » 07 cze 2022, 8:06

Mika5 pisze:
06 cze 2022, 10:38
Mąż po latach trudnego emocjonalnie małżeństwa (kryzysy, zdrady, brak akceptacji wobec mnie i - jak twierdzi miłości do mnie) związał się z koleżanką z pracy, bardzo walczył o ten związek.
(...)
Dla mnie były ochłapy ( dosłownie), chłód i niechęć z byle powodu chociaż byłam przy nim w najtrudniejszym czasie
Witaj Mika,
śledzisz forum od jakiegoś czasu. Warto poznać przyczyny kryzysu swojego małżeństwa. Postarać się zgłębić gdzie leżą problemy, gdzie są zaniedbania i co doprowadziło do takiego stanu rzeczy.
Czemu warto to zrobić? Dla samego siebie, warto poznać siebie i posprzątać swój bałagan w życiu. Po to aby Tobie lepiej się żyło.
Mika5 pisze:
06 cze 2022, 10:38
Kowalska praktykująca ( chodzi z córką na różaniec).
Uczestniczenie w coniedzielnej mszy i różaniec jeszcze nie przesadzają o życiu w wierze. Zawsze twierdziłem, że wiary nie mierzy się ilością koronek tylko postawą w życiu a jak widzisz po kowalskiej, rozbijając rodzinę takiej postawy nie pokazuje.
Dla przykładu mogę powiedzieć Ci, że moja żona również jest praktykująca, uczy nawet dzieci modlitw ale jak sama stwierdziła rozwód wymodliła w kościele. Więc można i tak ;)
Mika5 pisze:
06 cze 2022, 10:38
Teraz tłumaczy, ze „kocha” i dlatego mu się chce, jest radosny. Ich związek ( na początku ukrywany, robił ze mnie wariatkę) trwa kilka lat i wciąż mają „iskrę w oczach”.
Dobrze napisałaś "teraz" bo nie wiadomo jak będzie jutro. Nowe związki mają to do siebie, że magia trwa w nich średnio 2 lata, w przypadku ukrywanych średnio 3 lata. Później jest zwykła proza życia. Więc nie wiadomo co będzie w przyszłości. Ponowne związku mają też większą tendencje do rozpadania się z uwagi, że partnerzy mają już doświadczenie w ich zrywaniu, sytuacja też się komplikuje kiedy są dzieci z poprzednich związków, więc niewiadomo co będzie z tego, jeśli to Cię pocieszy. Iskra, o której piszesz też ma swój okres palenia się.
Mika5 pisze:
06 cze 2022, 10:38
Jak mam sobie z tym poradzić, bo czuję się w impasie . Jestem ateakcyjną kobietą, odcinam adoratorów a mąż z kochanką uważają mnie za „nieumiejącą sobie ułożyć życia” kobietę, co tylko dowodzi, ze zasłużyłam na rozwód…
Zdrowienie w swoim kryzysie zacząłem od akceptacji tego co jest, że żona odeszła i prawdopodobnie nie wróci. Przestałem wypatrywać powrotu, próbować zasłużyć na jej uwagę, przestałem się poniżać, mając nadzieję że w ten sposób zasłużę na jej powrót. Wygasiłem jakiekolwiek oczekiwania z jej strony, ograniczyłem kontakt do minimum tak aby móc się odciąć z tego emocjonalnego impasu. Później przyszły lektury polecane na tym forum, które bez problemu znajdziesz. Kolejną rzeczą była akceptacja siebie, pokochanie siebie jako osobny niedoskonałej, z wadami z problemami i szukanie sposobu na ich rozwiązanie. Brak bliskości, który Ci teraz doskwiera nadrabiam przywiązaniem do Boga, tam zrobiłem depozyt swoich uczuć i wiem, że jest to jedyna słuszna Osoba, która nigdy mnie nie zostawi ani nie skrzywdzi. Szkoda, że po tylu latach człowiek to odkrył ;)

Co mi to dało? Pewność siebie, spokojne życie, ufność, niezależność, nie oglądanie się na małżonkę, wiarę w siebie i spokojne patrzenie na to co dzisiaj.
Mika5 pisze:
06 cze 2022, 10:38
Z problemami sobie radzę, ale nachodzi mnie chęć, aby związać się z kimś, kto mi da prawdziwą czułość. Akurat to byłoby możliwe, tylko ceną jest moje sakramentalne małżeństwo, dla którego nigdy chyba nie było ratunku po ludzku
Brak bliskości i myśl o innym człowieku jest czymś normalnym bo człowiek chce wrócić do takiego życia lub chociaż podobnego, jakie prowadził do tej pory bo takie życie po prostu zna. Do tego dochodzi lęk przed samotnością, często niesłuszny bo nieznany.
Czy związek z kimś to dobre rozwiązanie? W moim odczuciu to znieczulacz, który ma zaleczyć ból po stracie i zagoić rany. Po jakimś czasie jednak dla praktykującego katolika przychodzą wyrzuty moralne i ból staje się większy bo nagle okazuje się, że nie jest się lepszym od małżonka, który odszedł. Nie zalecam Ci tej drogi bo to jednak jest dalsze uwieszenie się na innej osobie, dalsze pokładanie nadziei w innym człowieku, który może Cię zawieść i dorzucić kolejne rany. Taka osoba może również zostać skrzywdzona przez chwilowy egoizm, który kieruje zdradzoną osobą. Dlatego zalecam ostrożność bo będąc opuszczoną łatwo jest się pogubić.

Szybkiego zdrowienia :)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 07 cze 2022, 10:41

Sefie pisze:
07 cze 2022, 8:06
Warto poznać przyczyny kryzysu swojego małżeństwa. Postarać się zgłębić gdzie leżą problemy, gdzie są zaniedbania i co doprowadziło do takiego stanu rzeczy.
Czemu warto to zrobić? Dla samego siebie, warto poznać siebie i posprzątać swój bałagan w życiu. Po to aby Tobie lepiej się żyło.
Bardzo dziękuję za wartościowy wpis. Nasze przyczyny to brak miłości ze strony męża. Wybrał mnie bo ma tamten czas byłam najlepszą z kandydatek i nie myślał, ze spotka go coś lepszego. A potem zaczął szukać. Jego stała oschłość, odrzucenie po pierwszej ciąży, izolowanie się powodowało we mnie próby obudzenia czegoś, pracy, rozmów - a potem już tylko frustrację i depresję. Nie poniżał mnie otwarcie, tylko w zawoalowanej formie- do wtedy wybuchalam. Boli, ze dla kogoś innego się stara a matkę dzieci kopał emocjonalnie. Jak mam na kogoś takiego czekać ?
Ostatnio zmieniony 07 cze 2022, 11:30 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Niepozorny » 07 cze 2022, 11:41

Witaj Mika5!
Mika5 pisze:
07 cze 2022, 10:41
Nasze przyczyny to brak miłości ze strony męża. Wybrał mnie bo ma tamten czas byłam najlepszą z kandydatek i nie myślał, ze spotka go coś lepszego.
Wydaje mi się, że poszłaś po najniższej linii oporu. Rozumiem, że swojego męża nie znałaś przed ślubem. Po prostu ktoś zadecydował za ciebie, że go poślubisz, a Ty się zgodziłaś.
Z braku rodzi się lepsze!

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Sefie » 07 cze 2022, 11:43

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 10:41
Wybrał mnie bo ma tamten czas byłam najlepszą z kandydatek ...
A czemu Ty go wybrałaś?
Macie prawie dorosłe dzieci, więc łączyło Was coś więcej niż hipoteka.
Mika5 pisze:
07 cze 2022, 10:41
Jak mam na kogoś takiego czekać ?
Nie czekaj, żyj swoim życiem.
viewtopic.php?f=10&t=233
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 07 cze 2022, 11:43

Niepozorny pisze:
07 cze 2022, 11:41
Witaj Mika5!
Mika5 pisze:
07 cze 2022, 10:41
Nasze przyczyny to brak miłości ze strony męża. Wybrał mnie bo ma tamten czas byłam najlepszą z kandydatek i nie myślał, ze spotka go coś lepszego.
Wydaje mi się, że poszłaś po najniższej linii oporu. Rozumiem, że swojego męża nie znałaś przed ślubem. Po prostu ktoś zadecydował za ciebie, że go poślubisz, a Ty się zgodziłaś.
Ja byłam zakochana. On … wszedł w rolę zakochanego, pasowałam mu pod wieloma względami na tamten czas. Uważał, ze tak wyglada zaangażowanie.

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Sefie » 07 cze 2022, 12:23

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 11:43
Ja byłam zakochana. On … wszedł w rolę zakochanego, pasowałam mu pod wieloma względami na tamten czas. Uważał, ze tak wyglada zaangażowanie.
Lekcje z obróbki małżonka każdy z nas podejmuje na samym początku kryzysu ale to dopiero początek. Samo przerobienie win męża nie przyczyni się do wejścia w szerszą perspektywę.

I ja nie jestem tu wyjątkiem bo winy żony obrabiałem w każdy możliwy sposób i odmieniałem przez wszystkie przypadki, totalnie nie widząc swoich zaniedbań.

Moją największą winą, która doprowadziła do sprawy rozwodowej a która jeszcze trwa była pycha.
Uważałem się za tak dobrego męża i ojca, przystojnego, wykształconego, zorganizowanego i dobrze zarabiającego, że od takiego się nie odchodzi. Jak widać można :) a i do ideału, który widziałem przed lustrem dużo mi brakowało.

Do tego doszły wzajemne poranienia, brak współpracy, przerzucanie się odpowiedzialnością. Brak wiedzy na temat funkcjonowania drugiej płci, brak wiedzy na temat wpływu domów rodzinnych na funkcjonowanie.
Napisałbym jeszcze więcej ale już mnie palce bolą od pisania na tel ;)

Moja żona miała swoje przewiny i problemy, jeszcze za czasów sprzed ślubu. Ale zamiast się z nimi zmierzyć i zadbać o małżeństwo wolałem ich nie widzieć i mieć święty spokój. Przypomina mi się zabawa moich małych dzieci, które zanim coś zmajstrują proszą abym odwrócił się i nie patrzył ;)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 07 cze 2022, 12:45

Jestem DDD. Nie wiedziałam jak wyglada zdrowa relacja.

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Niepozorny » 07 cze 2022, 12:56

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 11:43
Ja byłam zakochana. On … wszedł w rolę zakochanego, pasowałam mu pod wieloma względami na tamten czas. Uważał, ze tak wyglada zaangażowanie.
Jakieś 20 lat temu zakochałaś się w tym człowieku. Warto się zastanowić, co sprawiło, że jego wybrałaś. Ja rozumiem, że podczas zakochania ciężko zauważyć wady tej drugiej osoby. Uważasz, że twój mąż tylko udawał zakochanie i z góry zakładał, że i tak zwiąże się z kimś innym?
Ja czułem się kochany przez moją żonę przez kilka lat naszego małżeństwa. Później tego nie czułem. Obecnie uważam, że tak było, bo w naszych życiach zaszły zmiany (m.in. zawodowe), które sprawiły, że żona nie okazywała mi miłości w moim języku miłości. Myślę, że moja żona mogłaby napisać, że ona również nie czuła się kochana przeze mnie z tych samych powodów. Może u was też tak było?
Z braku rodzi się lepsze!

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 07 cze 2022, 13:45

Niepozorny, myślę, że wybrałam męża DDD sama będąc DDD. On nie zakładał - podobałam mu się wtedy, tez miał fatalne wzorce z domu. Uparlm się na niego, takiego zdystansowanego, lekko wywyzszajacego się. Po taz pierwszy zostawił mnie w narzeczeństwie- bylam najszczęśliwsza, gdy wrócił. Imponował mi, bywał miękki i mogłam się nim wtedy „opiekować”. Nigdy w zasadzie nie odczułam realnej troski o siebie. Za to ja pewnie przeginałam w trosce o niego.

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Niepozorny » 07 cze 2022, 19:13

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 13:45
Niepozorny, myślę, że wybrałam męża DDD sama będąc DDD. On nie zakładał - podobałam mu się wtedy, tez miał fatalne wzorce z domu. Uparlm się na niego, takiego zdystansowanego, lekko wywyzszajacego się. Po taz pierwszy zostawił mnie w narzeczeństwie- bylam najszczęśliwsza, gdy wrócił. Imponował mi, bywał miękki i mogłam się nim wtedy „opiekować”. Nigdy w zasadzie nie odczułam realnej troski o siebie. Za to ja pewnie przeginałam w trosce o niego.
W takim razie pokusiłbym się o stwierdzenie, że do waszych kryzysów doprowadziło to, że oboje jesteście DDD. To co określiłaś brakiem miłości ze strony męża, to jest jedynie skutek.
Jego stała oschłość, odrzucenie po pierwszej ciąży, izolowanie się powodowało we mnie próby obudzenia czegoś, pracy, rozmów - a potem już tylko frustrację i depresję. Nie poniżał mnie otwarcie, tylko w zawoalowanej formie- do wtedy wybuchalam. Boli, ze dla kogoś innego się stara a matkę dzieci kopał emocjonalnie. Jak mam na kogoś takiego czekać ?
Skoro mąż jest DDD, to skąd miał wiedzieć, jak stworzyć dobre małżeństwo? Czy masz na kogoś takiego czekać? To zależy czym jest dla ciebie czekanie.
Czy ty zrobiłaś cokolwiek z tym, że jesteś DDD (mam namyśli np. terapię)? Co zrobiłaś/robisz, żeby twoje dzieci mogły stworzyć trwałe małżeństwa w przyszłości?
Z braku rodzi się lepsze!

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 07 cze 2022, 19:38

Niepozorny- dziś jestem świadoma siebie dużo bardziej- w trakcie procesów terapeutycznych, pogodzona z rodzicami, pracuję z innymi. Dzieci w procesach terapeutycznych. Żyjemy bardzo spokojnie i chyba dobrze. Ojciec ma teraz z dziećmi dużo wiekszy kontakt. Bardzo się zmienił mieszkając z koealską i jej dziećmi. Tam wszedł w innną rolę - mize mu głupio jakim był biernym ojcem przed koealską? Sama nie wiem… nasze dzieci mocno poranione ogarniam emocjonalnie i stworzyłam im fajny. ciepły dom. Robimy fajne rzeczy- zawsze byłam taką mamą, tylko kiedyś zasmuconą i uwieszoną na mężu ale zawsze aktywną. Fajne jest to, zr dzieci chętnie chodzą teraz do kościoła - mąż nie chodził i trochę robił kreciej roboty… zastanawiam się w jakiej jestem sytuacji- mąż nie bardzo lubi mój typ urody, bo wszystkue kowalskie hmmm o specyficznej figurze… i teraz mam świadomość, ze tu nie ma nawet o co się oprzeć - ze będę piękna, zadbana i on to doceni. To nie ta bajka. Z moim poczuciem własnej wartości jako tako- mocno mną to wstrząsnęło. Zaniedbałam się w trakcie małżeństwa, przytłoczona obowiązkami i nieumiejącą stawiać granic. Od dłuższego czasu wyglądam ok, radze sobie ze wszystkim, odzyskałam uśmiech inpohode ducha…. Tylko on nie wróci i co z tym fantem zrobić? Niektórzy tu na forum pamiętają lepsze czasy z małżonkami i jest się czego uczepić… a ja chyba nie mam takich…. Żyliśmy w sumie obok siebie i nie mogę liczyć, ze mu się odpali dawna wież, piękne chwile.. jest to dla mnie bardzo trudne

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Sefie » 07 cze 2022, 21:56

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 19:38
Tylko on nie wróci i co z tym fantem zrobić?
A do czego ma wracać? Wasze małżeństwo cywilne dobiegło końca, układa sobie życie i nic z tym nie zrobisz.
Chciałabyś powrotu kogoś kto jest zakochany w innej? Będzie z Tobą ciałem ale nieobecny duchem? Chcesz powrotu z litości? Co na tym zbudujesz? Chcesz żeby wrócił bo Ty tak chcesz? Wybacz, że zadaję takie trudne pytania ale dobrze jeśli sama sobie na nie odpowiesz, nawet niekoniecznie tutaj.

Niestety to tak nie zadziała. To są pobożne życzenia większości z osób tutaj. Bo większość problemów małżeńskich jak widzę na forum dotyczy niedojrzałości w momencie zawierania małżeństwa. Każdy z nas ma wolną wolę, każdy z nas może spaprać sobie życie na własne życzenie. Niestety większość osób zauważa to dopiero jak mleko już się wyleje i dotyczy to zarówno zdradzanych jak i zdradzających.

Jako DDD możesz mieć problem z przyjęciem samotności i odrzuceniem. Zakładam, że również masz problem z zaufaniem Bogu bo i możesz nosić jego krzywy obraz jako kogoś kto osądza i każe i wytyka potknięcia.

Dobrze, że masz świadomość obrazu swojego dzieciństwa, świetnie że podjęłaś kroki do zdrowienia. Świetnie, że jesteś pojednana z rodzicami.

Obawiam się jednak, że na chwilę obecną z wymiennym fantem dużo nie zrobisz. Warto nauczyć się żyć w pojedynkę, zaufać Bogu. Być może przyda Ci się rozmowa z duchownym na temat Jego w Twoim życiu.
Masz dzieci na co dzień, masz gdzie lokować uwagę i uczucia. Postaraj się odnaleźć w nowych realiach, niekoniecznie żyjąc tym co było ale tym co jest i co masz na wyciągnięcie ręki.

Może też warto będzie w tym wszystkim zauważyć siebie a nie tylko męża. Widok szczęśliwego małżonka który zdradza może boleć ale nie koniecznie musi decydować o Twoim dalszym życiu, które warto oprzeć na innym fundamencie niż drugi człowiek.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 7 gości