Po rozwodzie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Niepozorny » 07 cze 2022, 22:44

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 19:38
Niepozorny- dziś jestem świadoma siebie dużo bardziej- w trakcie procesów terapeutycznych, pogodzona z rodzicami, pracuję z innymi. Dzieci w procesach terapeutycznych. Żyjemy bardzo spokojnie i chyba dobrze. Ojciec ma teraz z dziećmi dużo wiekszy kontakt. Bardzo się zmienił mieszkając z koealską i jej dziećmi. Tam wszedł w innną rolę - mize mu głupio jakim był biernym ojcem przed koealską? Sama nie wiem… nasze dzieci mocno poranione ogarniam emocjonalnie i stworzyłam im fajny. ciepły dom. Robimy fajne rzeczy- zawsze byłam taką mamą, tylko kiedyś zasmuconą i uwieszoną na mężu ale zawsze aktywną. Fajne jest to, zr dzieci chętnie chodzą teraz do kościoła - mąż nie chodził i trochę robił kreciej roboty… zastanawiam się w jakiej jestem sytuacji- mąż nie bardzo lubi mój typ urody, bo wszystkue kowalskie hmmm o specyficznej figurze… i teraz mam świadomość, ze tu nie ma nawet o co się oprzeć - ze będę piękna, zadbana i on to doceni. To nie ta bajka. Z moim poczuciem własnej wartości jako tako- mocno mną to wstrząsnęło. Zaniedbałam się w trakcie małżeństwa, przytłoczona obowiązkami i nieumiejącą stawiać granic. Od dłuższego czasu wyglądam ok, radze sobie ze wszystkim, odzyskałam uśmiech inpohode ducha…. Tylko on nie wróci i co z tym fantem zrobić? Niektórzy tu na forum pamiętają lepsze czasy z małżonkami i jest się czego uczepić… a ja chyba nie mam takich…. Żyliśmy w sumie obok siebie i nie mogę liczyć, ze mu się odpali dawna wież, piękne chwile.. jest to dla mnie bardzo trudne
Super, że zajęłaś się sobą i dziećmi. Czytając jednak twoje posty nadal widzę w nich pełno twojego męża. Wydaje mi się, że chciałabyś, żeby do ciebie wrócił i był taki, jaki jest teraz dla kowalskiej. Mam wrażenie, że odczuwasz w sobie wielką pustkę, potrzebę bycia kochanym i docenionym. Chciałabyś, żeby ktoś ją wypełnił. Widzisz, że raczej mąż tego nie zrobi (nic na to nie wskazuje), więc pytasz jak sobie z tym poradzić. To pragnienie bycia kochanym powoduje, że myślisz, że też sobie kogoś znajdziesz i przy okazji pokażesz mężowi i kowalskiej, że "umiesz sobie ułożyć życie".
Moim zdaniem szukanie kogoś, to najkrótsza droga do poranienia się jeszcze bardziej. Lepiej jest szukać wsparcia w Bogu, pracować nad sobą i dawać dzieciom przykład prawdziwej wiary.
Z braku rodzi się lepsze!

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po rozwodzie

Post autor: Niepozorny » 07 cze 2022, 23:08

Niepozorny pisze:
07 cze 2022, 22:44
Mika5 pisze:
07 cze 2022, 19:38
Niepozorny- dziś jestem świadoma siebie dużo bardziej- w trakcie procesów terapeutycznych, pogodzona z rodzicami, pracuję z innymi. Dzieci w procesach terapeutycznych. Żyjemy bardzo spokojnie i chyba dobrze. Ojciec ma teraz z dziećmi dużo wiekszy kontakt. Bardzo się zmienił mieszkając z koealską i jej dziećmi. Tam wszedł w innną rolę - mize mu głupio jakim był biernym ojcem przed koealską? Sama nie wiem… nasze dzieci mocno poranione ogarniam emocjonalnie i stworzyłam im fajny. ciepły dom. Robimy fajne rzeczy- zawsze byłam taką mamą, tylko kiedyś zasmuconą i uwieszoną na mężu ale zawsze aktywną. Fajne jest to, zr dzieci chętnie chodzą teraz do kościoła - mąż nie chodził i trochę robił kreciej roboty… zastanawiam się w jakiej jestem sytuacji- mąż nie bardzo lubi mój typ urody, bo wszystkue kowalskie hmmm o specyficznej figurze… i teraz mam świadomość, ze tu nie ma nawet o co się oprzeć - ze będę piękna, zadbana i on to doceni. To nie ta bajka. Z moim poczuciem własnej wartości jako tako- mocno mną to wstrząsnęło. Zaniedbałam się w trakcie małżeństwa, przytłoczona obowiązkami i nieumiejącą stawiać granic. Od dłuższego czasu wyglądam ok, radze sobie ze wszystkim, odzyskałam uśmiech inpohode ducha…. Tylko on nie wróci i co z tym fantem zrobić? Niektórzy tu na forum pamiętają lepsze czasy z małżonkami i jest się czego uczepić… a ja chyba nie mam takich…. Żyliśmy w sumie obok siebie i nie mogę liczyć, ze mu się odpali dawna wież, piękne chwile.. jest to dla mnie bardzo trudne
(...)Lepiej jest szukać wsparcia w Bogu, pracować nad sobą i dawać dzieciom przykład prawdziwej wiary.
https://www.youtube.com/watch?v=xury-OH-Vao
Polecam całą książkę a nie tylko ten fragment.
Z braku rodzi się lepsze!

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Ruta » 08 cze 2022, 1:33

Czekam na powrót męża, ale nie na powrót tego, co było. Skoro i tak nie chcę się z nikim wiązać, bo koszty duchowe i wszelkie inne koszty są pewne i zdecydowanie wyższe niż wszelkie potencjalne korzyści, no to mogę sobie czekać. Nie chcę się oddalić od Boga. Ale też już teraz Mu ufam, że skoro daje takie a nie inne zalecenia dla opuszczonych małżonków, to z troski, nie z sadyzmu.

Natomiast na dziś po prostu sobie żyję, staram się przepracować swoje własne trudności, problemy. Mam co robić. Ale też szukam radości, tego by moje życie tu i teraz było dobre. Tu też mam co robić. Mam wciąż sporo bałaganu do ogarnięcia. Piszesz, że wiele już ogarnęłaś - super. To świadczy o twojej dużej sile, zasobach.

Piszesz, że mąż z kowalską uważają o tobie, że nie umiesz sobie ułożyć życia. Myślę dokładnie odwrotnie, to twój mąż i kowalska nie bardzo potrafią ułożyć sobie życie.
Natomiast jak to jest, że wiesz, co uważa mąż z kowalską? Czy w jakiś sposób te informacje do ciebie docierają? Jeśli tak, to może warto postawić tu sobie granicę. Warto, po to, by się nie ranić. Na swoje potrzeby uznałam, że wolę by kowalska była wyłącznym problemem mojego męża i ani trochę moim. I tego się trzymam, konsekwentnie odsyłałam każdego, kto próbował mnie "informować", a i siebie dyscyplinowałam, by nie myśleć, nie projektować. Projekcje to dość wyrafinowany sposób zadręczania się: jak im dobrze, jak wspaniale, coś tam, coś tam. W przepastnych archiwach forum wyczytałam kiedyś: a skąd wiesz, że on ją teraz czule przytula, a może właśnie tłucze jej głową o ścianę. Nie chodzi o to, by projektować sobie dla odmiany tego rodzaju scenariusze. Ale by z całą pokorą albo i przekorą przyjąć: nie wiem, jak teraz wygląda życie męża i nie muszę wiedzieć. Jest dorosły, to zapewne sobie radzi.
Czasem trzeba dać sobie bana na media społecznościowe, bo choć oglądanie profili kowalskich to kolejna z ciekawych socjologicznie i przy tym najnowszych, żeby nie powiedzieć trendy, form samozadręczania się z użyciem zaawansowanej technologii, to może jednak jako praktyka we własnym życiu niekoniecznie polecana.

Zdaje mi się też, że trochę masz taką wizję, że teraz mąż będzie rozwijał się w nowym związku, a ty będziesz usychać w samotności. Ja myślałam przez pierwszy rok po odejściu męża, że resztę życia spędzę w worze pokutnym, powoli zapadając na suchoty. Czy coś równie romantycznego. No niedoczekanie. Co ty? Po co?

Masz daleko do jakiegoś ogniska sycharowego? We wspólnocie są spotkania, wczasy, wyjazdy i różne inne aktywności. Można poznać wartościowych ludzi, nawiązać dobre pozytywne relacje, a przy tym formować się małżeńsko, pielęgnować relację z Bogiem. Jak masz daleko, możesz wstąpić sobie do jakiejś innej okolicznej wspólnoty, która oferuje formację, różne aktywności. To dobre środowiska dla osób, które chcą pozostać w wierności. Osobiście jednak reklamuję Sychar ;)

A na mężów i kowalskie (oraz żony i kowalskich) ukułam sobie taki termin: teatrzyk obwoźny. Bo tym się często takie g(o)łąbki zajmują: obwożeniem się ze swoim szczęściem. Jakoś nie przypominam sobie, bym w tych okresach w życiu, gdy czułam się szczęśliwa, potrzebowała akcji afirmacyjno-promocyjnych i urządzania prezentacji w 3d.

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Nino » 08 cze 2022, 6:54

Mika, mam podobne odczucia, co Niepozorny.
Myślę, że trzeba Ci podjąć decyzję. Albo wte, albo wefte. Albo pozostajesz wierną, sakramentalną żoną, albo układasz sobie życie w nowym związku. Tylko godzisz się i przyjmujesz zarówno konsekwencje pierwszego jak i drugiego wyboru.
I nie wróżysz z fusów jakie będą, bo tego nie wiesz.
W chwilach największego oddalenia się męża ode mnie, podjęłam decyzję całkowitego i bezkompromisowego powierzenia się Matce Bożej, co było po ludzku "wbrew mnie". Bo musiałam w związku z tą decyzją porzucić pomysł, by sobie kogoś znaleźć i w ogóle flirtować! No po prostu chore! A jednak trzymałam się tej decyzji i za nią poszedł cały szereg innych wyborów.
Nie twierdzę, że ten wybór jest lepszy od innego. Wbrew temu forum, mam mieszane uczucia co do obsesyjnego trwania w wierności przysiędze małżeńskiej i tym samym skazywania siebie na jakiś egzystencjalny niebyt. Na zgorzknienie, poczucie niespełnienia i zmarnowanego życia, bo i tak może się skończyć.
Ktoś tu przytoczył cytat z Pisma, ze św. Pawła, że najdoskonalszym wypełnieniem Prawa jest Miłość.
Gdy nie wiem, co jest dobre, a co złe, zadaję sobie pytanie, jak bym postąpiła, idąc za Miłością.
Czy wejście w związek niesakramentalny byłoby pójściem za Miłością?
Czy rozkminianie nowego życia męża jest podszyte Miłością?
Skazujesz siebie na dziwną sytuację. Z jednej strony wiedziesz uporządkowane, dobre życie, z drugiej bardzo cierpisz w środku z powodu męża. Czyli jeszcze coś mocno do przepracowania i.....najpierw decyzja.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Caliope » 10 cze 2022, 12:04

Mika5 pisze:
07 cze 2022, 11:43
Niepozorny pisze:
07 cze 2022, 11:41
Witaj Mika5!
Mika5 pisze:
07 cze 2022, 10:41
Nasze przyczyny to brak miłości ze strony męża. Wybrał mnie bo ma tamten czas byłam najlepszą z kandydatek i nie myślał, ze spotka go coś lepszego.
Wydaje mi się, że poszłaś po najniższej linii oporu. Rozumiem, że swojego męża nie znałaś przed ślubem. Po prostu ktoś zadecydował za ciebie, że go poślubisz, a Ty się zgodziłaś.
Ja byłam zakochana. On … wszedł w rolę zakochanego, pasowałam mu pod wieloma względami na tamten czas. Uważał, ze tak wyglada zaangażowanie.
Witaj Mika5, mąż ci to powiedział? że kiedyś mu pasowałaś, ale nie kochał? Czy tylko tak sądzisz?
Pomyśl o terapii dla siebie, jeśli jesteś DDD pomoże ci uporać się z twoimi dysfunkcjami, łatwiej sie żyje dzięki temu.

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: JolantaElżbieta » 10 cze 2022, 22:43

Mika5 pisze:
06 cze 2022, 23:09
Dziękuję… to racja. Czuję się. Jedna bardzo niekochana i upokorzona tym niekochaniem. Jak sobie radzicie z wiernością małżonkowi, który po prostu Was nie kochał i nie akceptował? Ma ktoś taki przypadek?
Ja jestem dokładnie w takiej sytuacji. Zdałam sobie sprawę, że tak jest i przyjęłam to do wiadomości dopiero po kilku latach od rozwodu i od razu żyje mi się lepiej. Już nie wierzę w powrót mojego męża i na niego nie czekam. Staram się robić dobre rzeczy dla siebie. Uczę się żyć w pojedynkę - nie mam problemów z dochowaniem wierności, bo nie umiałabym byc z nikim innym. Jestem monogamiczna :-) Ale jest spoko. Mnie mąż opuścił po 34 latach wspólnego życia i 36 latach znajomości. Mam cechy DDA i DDD - zajęłam się rozkminianiem siebie i naprawianiem tego co się popsuło - przez moje dzieciństwo, brak poczucia bezpieczeństwa i przez męża, który mnie nie tylko, że nie kochał, ale jak mi powiedział :nienawidzę cię i nie mogę na ciebie patrzeć". I też dużo mi zawdzięcza - ale ja nie chcę od niego żadnych oznak wdzięczności, bo robiłam to dbając o niego jak powinna dbać żona - a że bez wzajemności? No cóż miałam pecha :-( A z nową lafkowalską układa mu się, bo się stara, jak nigdy nie starał się dla naszej rodziny. I tak naprawdę mnie to już przestało obchodzić. Bo ja sumienie mam czyste, kochałam, dbałam - jestem odpowiedzialna za swoje słowa i swoje czyny, a on niech martwi się o siebie, bo ja już oduczyłam się nieść cudze ułomności. Ale dużo pracuję nad sobą:-)

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Nirwanna » 10 cze 2022, 22:49

JolantaElżbieta pisze:
10 cze 2022, 22:43
Ale dużo pracuję nad sobą:-)
Super :-) proponuję w ramach tego, abyś odpuściła przedrostek "laf". Dmucha od tego złośliwością. A ta z kolei sugeruje spore pokłady nieprzebaczenia.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: JolantaElżbieta » 10 cze 2022, 23:03

Nirwanna pisze:
10 cze 2022, 22:49
JolantaElżbieta pisze:
10 cze 2022, 22:43
Ale dużo pracuję nad sobą:-)
Super :-) proponuję w ramach tego, abyś odpuściła przedrostek "laf". Dmucha od tego złośliwością. A ta z kolei sugeruje spore pokłady nieprzebaczenia.
Stare przyzwyczajenie Nirwano - to nie jest nieprzebaczenie, bo ja nie mam jej co przebaczać - ma poglądy jakie ma - czyli "tak bywa" - a to określenie wyraża tylko moją opinię na temat osób, które zadają się z żonatymi mężczyznami. Jestem z małego miasta - u nas nazywało się rzeczy po imieniu. Ale ok - jeśli to ma być problemem - będę się postarał mamuś - jak mawiał mój syn, gdy był mały :-)

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Nirwanna » 10 cze 2022, 23:04

Ok, przyjmuję inną intencję użycia, i dziękuję :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 11 cze 2022, 12:33

Niepozorny, Nino, dziękuję za Wasze spojrzenie. Faktycznie trzeba się po prostu określić bez analizy korzyści i strat. Czy umiałabym być z kims innym- sądzę, że tak. Kocham męża ale to była bardzo trudna miłość od początku- nigdy nie poczułam się akceptowana, kochana bezwarunkowo. Nawet w narzeczeństwie mąż sugerował, że na miłość, oddanie muszę sobie „zasłużyć”, „postarać się”, wyeliminować wady… Słabo mi to szło, jak się domyślacie. Mąż chciał spokoju i uległości, ja bywałam „grzeczna” kilka tygodni a potem reagowałam wybuchowo na kolejne zranienie…. No ale z jakiegoś powodu szukam inspuracji na tym forum. Niewygodnie mi z myślą o moim cudzołóstwie. Najłatwiej by było, gdyby skruszony małżonek wrócił za jakiś czas. A może właśnie najtrudniej? Może tego powrotu bym nie uniosła? Myślałam, ze jestem już wolna od myśli o życiu męża. Niestety mój słaby punkt to zazdrość o to, jak się tam stara- bo nawet nie o niego ta zazdrość, wiecie? Nigdy nie chciał być moim przyjacielem, towarzyszem. Był raczej oceniającym sędzią, milczącym i chyba nieszczęśliwym w środku. Z Kowalską się zaprzyjaźnił w pracy- znała jego słabsze strony, nie musiał grać, mieli wspólne tematy. No nic, pozostaje przyjąć, że nie wróci i pozbyć się tego uczucia, że nie zasługiwałam na jego bliskość, że nie byłam warta uczuć…

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 11 cze 2022, 12:40

Caliope pisze:
10 cze 2022, 12:04
Witaj Mika5, mąż ci to powiedział? że kiedyś mu pasowałaś, ale nie kochał? Czy tylko tak sądzisz?
Pomyśl o terapii dla siebie, jeśli jesteś DDD pomoże ci uporać się z twoimi dysfunkcjami, łatwiej sie żyje dzięki temu.
Mąż mało mówił, w kryzysie odizolował się i przestał odzywać całkowicie. Zapytałam tylko czy mnie kocha- odpowiedział, że nic do mnie nie czuje, że jestem mu całkowicie obojętna. Na pytanie czy był ze mną szczęśliwy odpowiedział ze tak mu się wydawało wyłącznie tylko na samym początku a potem uznał, ze tak drętwo po prostu się czuje człowiek w dorosłym życiu. Potem zaczął podążać za swoimi potrzebami, w złości, że ich nie umiem zaspokoić. Kilka miesięcy po ślubie wyczuwałam już obcość, która narastała….

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 11 cze 2022, 12:45

JolantaElżbieta pisze:
10 cze 2022, 22:43
Mika5 pisze:
06 cze 2022, 23:09
Dziękuję… to racja. Czuję się. Jedna bardzo niekochana i upokorzona tym niekochaniem. Jak sobie radzicie z wiernością małżonkowi, który po prostu Was nie kochał i nie akceptował? Ma ktoś taki przypadek?
A z nową lafkowalską układa mu się, bo się stara, jak nigdy nie starał się dla naszej rodziny. I tak naprawdę mnie to już przestało obchodzić. Bo ja sumienie mam czyste, kochałam, dbałam - jestem odpowiedzialna za swoje słowa i swoje czyny, a on niech martwi się o siebie, bo ja już oduczyłam się nieść cudze ułomności. Ale dużo pracuję nad sobą:-)
Dziękuję Ci za ten wpis. Chciałabym też się zdystansować, aby mnie prawdziwie nie obchodziła ta jawna niesprawiedliwość.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Caliope » 11 cze 2022, 21:46

Mika5 pisze:
11 cze 2022, 12:40
Caliope pisze:
10 cze 2022, 12:04
Witaj Mika5, mąż ci to powiedział? że kiedyś mu pasowałaś, ale nie kochał? Czy tylko tak sądzisz?
Pomyśl o terapii dla siebie, jeśli jesteś DDD pomoże ci uporać się z twoimi dysfunkcjami, łatwiej sie żyje dzięki temu.
Mąż mało mówił, w kryzysie odizolował się i przestał odzywać całkowicie. Zapytałam tylko czy mnie kocha- odpowiedział, że nic do mnie nie czuje, że jestem mu całkowicie obojętna. Na pytanie czy był ze mną szczęśliwy odpowiedział ze tak mu się wydawało wyłącznie tylko na samym początku a potem uznał, ze tak drętwo po prostu się czuje człowiek w dorosłym życiu. Potem zaczął podążać za swoimi potrzebami, w złości, że ich nie umiem zaspokoić. Kilka miesięcy po ślubie wyczuwałam już obcość, która narastała….
Przykre to, jakbyś była jedną z opcji, a niedojrzałość męża dodatkowo jeszcze ci dała w kość. Na miłość nie można zasłużyć, albo jest ,albo jej nie ma. Staranie nic nie daje, a tylko robienie wszystkiego według swoich przekonań i bycie sobą . Uzmysłowienie sobie tego to dla mnie było opadnięcie klapek z oczu, bolesny upadek.

Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Mika5 » 13 cze 2022, 14:26

Przykre… mój upadek tez był bolesny.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po rozwodzie

Post autor: Caliope » 13 cze 2022, 19:46

Mika5 pisze:
13 cze 2022, 14:26
Przykre… mój upadek tez był bolesny.
Ale zawierzając siebie Bogu, podniesiesz się z tego upadku i pójdziesz dalej. Każda kolejna porażka wzmacnia ,pozwala na rozwój i daje coraz więcej siły. Ile ja razy upadałam, naprawdę sporo, polecam terapię dla ciebie, poukładasz siebie.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości