Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Caliope » 12 lip 2022, 19:47

taktycznie pisze:
12 lip 2022, 18:03
Ponieważ dostaje 500 plus x3 , świadczenie na dziecko potrzebujące stałej opieki ponad 2 tyś. I poprostu może iść do pracy tylko tak jest wygodniej bo zabrali by świadczenie. Ale jak ma po pijaku pilnowac tego dziecka to lepiej żeby jej to zabrali.
Nie zabiorą, ale teraz twoja kolej by mieć jak najwięcej dowodów na nadużycia i agresję. Możesz starać się, żeby dzieci były teraz tylko z tobą, jeśli jedno potrzebuje dużo opieki. Żona sama musi zgłosić się na leczenie, bo przymusowe jest w skrajnych przypadkach, a szkoda.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Ruta » 13 lip 2022, 9:35

taktycznie pisze:
12 lip 2022, 16:19
Ogolnie, czy w tym wypadku jest jeszcze jakaś szansa na ratowanie rodziny związku, małżeństwa. Wróciłem z synem z podróży po szkołach, składał papiery, wszedłem do domu a żona już po piwie, zapytalem grzecznie
Znowu piłaś?
Naskoczyla na mnie, zaczęła wrzeszczec przy dzieciach, że nie bedzie że mna w jednym pomieszczeniu, wrzeszczala przy dziecku mówiąc, że ja wrzeszcze, naszczescie miałem dykt włączony, ja spokojnie ona wrzask, zapakowała się i na dowidzenia powiedziała, :
Baw się świetnie w moim domu z dziećmi, nie wytrzymam z tobą w jednym pomieszczeniu. I do dziecka trzymaj się ciepło, no i poszła. Zapakowała się i poprostu wyszła. Ja jej nie wyrzucałem, mówiłem spokojnie żeby została. Ona jest poprostu chora na alko i znajomych. Czy się ogarnie? Czy wróci? Wątpię. Mi zostaje zadbać o dzieci i siebie, z alkoholiczką rozmawiał nie będę, poczekam na nią trzeźwa i tym razem będę rozmawiał tylko i wyłącznie w obecności mediatora lub terapeuty.


A co do mojego pytania.. Wiem ,że to nie jest koncert życzeń i mimo iż zachowuje się w ten sposób to nadal bardzo mi na niej zależy, martwię się o nią.
Hmm. Dlaczego? Czym to jest spowodowane, że jedno ma do drugiego taki żal, ta agresja... nie wiem.
Dlaczego? Wszystko co piszesz wskazuje na problem uzależnienia twojej żony...i twojego współuzależnienia. Aczkolwiek mimo trudnych emocji masz sporo zdrowych reakcji.

Czy jest szansa na ratowanie rodziny, małżeństwa? Ja widzę to tak. Małżenstwa sakramentalnego ratować nie trzeba, ono trwa w najlepsze, z gwarancją samego Boga. Natomiast uzdrowienia potrzebują relacje w małżeństwie, w rodzinie. I poznałam wiele małżeństw i rodzin w których relacje zostały uzdrowione. Także gdy problemem były uzależnienia.

Z moich obserwacji (a obserwuję uważnie, bo sama także bardzo pragnę uzdrowienia mojego małżeństwa i rodziny) takie zdrowienie idzie dwutorowo: z jednej strony działa łaska, z drugiej są działania małżonków, często na początku tylko jednego małżonka, który się na tą łaskę otwiera.

Dokąd działałam według swoich pomysłów, dotąd raz po raz zderzałam się ze ścianą. Bolało i było coraz gorzej. Odkąd oddaję sprawy Bogu, uczę się ufności, odszukiwania Bożego planu, jest znacznie lepiej. Pracuję tylko nad sobą, bo na siebie mam wpływ. Ale przekłada się to na zdrowienie rodziny i także mojej relacji z mężem.

Dokąd myślałam, że to mąż powinien (pójść na terapię, podjąć abstynencję, zrozumieć, zmienić się) nic się nie zmieniało. Odkąd zmieniam to co mogę (siebie) zmienia się bardzo dużo. I na tą moją pracę Bóg przychodzi czasem z łaską i pewne rzeczy przyśpiesza :)

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 13 lip 2022, 17:07

Łaska... no jasne... przecież wiem.. o tym zapomniałem... a nie powinno tak być. Ja już szukam terapii dla współuzależnionych, dla siebie, muszę iść, porozmawiać, wyrwać się z tego kolowrotu.


Najgorsze w tym wszystkim, że dzisiaj syn podszedł... tata.. mama napisała czy wszystko ok.
Muszę jej odpisać? Przecież ma nogi, ma tutaj dom, sama może przyjść i zobaczyć czy wszystko ok.
Ja odpowiedziałem mu tak: synu... Ja nie zabraniam Ci pisać do mamy, jeśli chcesz to masz swój telefon i pisz, czy jest ok, czy nie jest ok, czy jest ci dobrze czy źle.. to co powiesz matce to twoja sprawa..
Syn odpowiedział: tata, ale mama sobie poszła, zostawiła nas, więc noe chce mi się z nią gadać ani pisać, jak chce niech wróci do domu.

Pierwszy raz syn stanął po mojej stronie, dosłownie pierwszy raz. Syn nie jest pelnoletni ale też nie ma 10 lat.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Caliope » 13 lip 2022, 20:20

taktycznie pisze:
13 lip 2022, 17:07
Łaska... no jasne... przecież wiem.. o tym zapomniałem... a nie powinno tak być. Ja już szukam terapii dla współuzależnionych, dla siebie, muszę iść, porozmawiać, wyrwać się z tego kolowrotu.


Najgorsze w tym wszystkim, że dzisiaj syn podszedł... tata.. mama napisała czy wszystko ok.
Muszę jej odpisać? Przecież ma nogi, ma tutaj dom, sama może przyjść i zobaczyć czy wszystko ok.
Ja odpowiedziałem mu tak: synu... Ja nie zabraniam Ci pisać do mamy, jeśli chcesz to masz swój telefon i pisz, czy jest ok, czy nie jest ok, czy jest ci dobrze czy źle.. to co powiesz matce to twoja sprawa..
Syn odpowiedział: tata, ale mama sobie poszła, zostawiła nas, więc noe chce mi się z nią gadać ani pisać, jak chce niech wróci do domu.

Pierwszy raz syn stanął po mojej stronie, dosłownie pierwszy raz. Syn nie jest pelnoletni ale też nie ma 10 lat.
Jestem dzieckiem pijącego ojca i uwierz, że dzieci nawet potrafią obwiniać się o picie rodzica, więc polecam zabrać też dzieci do psychologa jeśli widzą przemoc w domu. Tobie przyda się terapia w ośrodku uzależnionych dla osób wspoluzaleznionych ( jest darmowa). Żona musiałaby upaść na swoje dno, by iść się leczyć. Nie ponosi w tej chwili żadnych konsekwencji swojego picia, musiałoby coś się stać, np. brak pieniędzy, mieszkania, rodziny.

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: elena » 13 lip 2022, 23:09

Caliope pisze:
13 lip 2022, 20:20
taktycznie pisze:
13 lip 2022, 17:07
Łaska... no jasne... przecież wiem.. o tym zapomniałem... a nie powinno tak być. Ja już szukam terapii dla współuzależnionych, dla siebie, muszę iść, porozmawiać, wyrwać się z tego kolowrotu.


Najgorsze w tym wszystkim, że dzisiaj syn podszedł... tata.. mama napisała czy wszystko ok.
Muszę jej odpisać? Przecież ma nogi, ma tutaj dom, sama może przyjść i zobaczyć czy wszystko ok.
Ja odpowiedziałem mu tak: synu... Ja nie zabraniam Ci pisać do mamy, jeśli chcesz to masz swój telefon i pisz, czy jest ok, czy nie jest ok, czy jest ci dobrze czy źle.. to co powiesz matce to twoja sprawa..
Syn odpowiedział: tata, ale mama sobie poszła, zostawiła nas, więc noe chce mi się z nią gadać ani pisać, jak chce niech wróci do domu.

Pierwszy raz syn stanął po mojej stronie, dosłownie pierwszy raz. Syn nie jest pelnoletni ale też nie ma 10 lat.
Jestem dzieckiem pijącego ojca i uwierz, że dzieci nawet potrafią obwiniać się o picie rodzica, więc polecam zabrać też dzieci do psychologa jeśli widzą przemoc w domu. Tobie przyda się terapia w ośrodku uzależnionych dla osób wspoluzaleznionych ( jest darmowa). Żona musiałaby upaść na swoje dno, by iść się leczyć. Nie ponosi w tej chwili żadnych konsekwencji swojego picia, musiałoby coś się stać, np. brak pieniędzy, mieszkania, rodziny.
Podpisuję się pod tym, co napisała Caliope. Ja również jestem dda i potrafię sobie wyobrazić co czuje Twój syn. Dzieci potrzebują wsparcia psychologa, Ty również. Żona ma teraz komfort picia, ma za co pić, ma koleżankę, z która można fajnie spędzić czas przy drinku itp. Nie ponosi konsekwencji picia. Pisałeś, ze żona otrzymuje 500+ i inne świadczenie na dziecko- czy te pieniądze są na waszym wspólnym koncie? Warto zadbać o to, aby te środki były wykorzystywane mądrze, na potrzeby dzieci. Pogody ducha!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 13 lip 2022, 23:44

Właśnie te pieniądze ida na konto żony, jestem w trakcie załatwiania aby trafiły na moje konto, ponieważ żona je przpije i przecpa. To są pieniądze na dzieci, nie na używki, ja o tym wiem, żona słabo. Potrafi siedzieć po nocach na ali i zamawiać pierdoły. Nawet nie do domu tylko komuś. Też już zwracałem jej na to uwagę. Mówisz jak do ściany. Pieniądze się rozpływają, jak by się coś stało nie mamy złotówki . Ale żona tego nie rozumie. A ja
.. nie dotrę do niej inaczej jak przez ograniczenie praw oraz brak środków. Może wtedy otworzy oczy. W co już naprawdę wątpię. Normalna matka noe wychodzi z domu, nie zostawia swoich dzieci. Już pomijam siebie, choć zależy mi na żonie, jeszcze.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Ruta » 14 lip 2022, 10:16

taktycznie pisze:
13 lip 2022, 23:44
Właśnie te pieniądze ida na konto żony, jestem w trakcie załatwiania aby trafiły na moje konto, ponieważ żona je przpije i przecpa. To są pieniądze na dzieci, nie na używki, ja o tym wiem, żona słabo. Potrafi siedzieć po nocach na ali i zamawiać pierdoły. Nawet nie do domu tylko komuś. Też już zwracałem jej na to uwagę. Mówisz jak do ściany. Pieniądze się rozpływają, jak by się coś stało nie mamy złotówki . Ale żona tego nie rozumie. A ja
.. nie dotrę do niej inaczej jak przez ograniczenie praw oraz brak środków. Może wtedy otworzy oczy. W co już naprawdę wątpię. Normalna matka noe wychodzi z domu, nie zostawia swoich dzieci. Już pomijam siebie, choć zależy mi na żonie, jeszcze.
Uzależniony rodzic, małżonek tak właśnie postępuje. Uzależniony, a więc nie postępujący normalnie. Dobrze, że widzisz w tym brak normy. Ja na przykład przez wiele lat nie widziałam. Uważałam, że to coś ze mną jest nie tak, że mam jakiś dziwny instynkt, by męża "ograniczać", kiedy chce wyjść i pić i ćpać ze znajomymi, zostawiając rodzinę, mnie, dzieci, obowiązki. Że przeznacza na to nasze pieniądze, których wcale nie mieliśmy za wiele. I sądziłam że jest ze mną jeszcze bardziej nie tak, że wkurza mnie skacowany nie nadający się do niczego mąż, który przesypia cały czas wolny, który mógłby spędzić z nami. I wiele lat zamiast stawiać granice, walczyłam ze sobą i swoim zdrowym instynktem, zaprzeczając swoim odczuciom, także złości. Źródłem całej tej sytuacji i mojej bierności były moje fałszywe przekonania co do tego, co jest normą. Warto tej normy szukać i się do niej odnosić.

Wkurzenie się na sytuację, na postępowanie uzależnionej osoby pomaga podjąć współuzależnionemu małżonkowi racjonalne działania. Bez dopuszczenia złości często jest to niemożliwe. Świadomość tego, że zachowanie uzależnionego męża czy żony wynika z jego uzależnienia (choroby) pozwala z kolei nie odrzucić uzależnionej osoby, ale postawić tamę tym jej destrukcyjnym zachowaniom, które niszczą rodzinę, mnie, dzieci. To można określić oddzielaniem człowieka od jego nałogu. Mówimy stop temu co płynie z nałogu, nie odrzucając, nie upokarzając, nie poniżając człowieka. Dlatego jest to twarda MIŁOŚĆ. Twarda - to tak naprawdę zdrowa - stawiająca rozsądne wymagania, granice. Ale miłość. Nie ma nic złego w tym, że wciąż zależy ci na żonie.

Mi w tym, by miłość do mojego męża pozostała miłością pomogło zrozumienie mechanizmów jego choroby. Jednym z nich jest dziurawa pamięć i pamięciowy fotoshop, obróbka wspomnień. Czasem polega na kasowaniu złych, ale i dobrych sytuacji, wspomnień, i na przekręcaniu neutralnych na takie, w których uzależniony doznaje krzywdy. To z kolei powoduje, że uzależnieni małżonkowie wysuwają najróżniejsze oskarżenia, które trzeźwemu małżonkowi zawieszają głowę. Rzeczywistość wydaje się wtedy fikać fikołki. Nie warto w to wchodzić. Oglądam się, patrzę czy nie mam ogona, i więcej się nieistniejącym ogonem nie zajmuję. Nie ma znaczenia, czy uzależniony współmałżonek ten ogon widzi. To co widzi, a czego nie, to efekt jej lub jego choroby.

Rzecz w tym, by z tego, że ci na żonie zależy płynęły konstruktywne działania, które będą was chronić w sytuacji jej czynnego nałogu. Często z tego "zależy" płyną działania, które koncentrują się na tym, by żona czy mąż "przestali", "uświadomili sobie", "kochali", "nie odeszli". Wiem, bo sama przez wiele lat tak w swoim małżeństwie postępowałam. To podtrzymuje nałóg i wprowadza coraz więcej destrukcji. Wystarczyło, że gdy byłam przy granicy wytrzymałości, mąż na chwilę się ogarnął i obiecał, że już tak nie będzie - i chwilę potem tkwiliśmy od nowa w tym samym. Taka postawa, to był mój udział w podtrzymywaniu tej sytuacji i moja odpowiedzialność, której nie podejmowałam. A nie "manipulacje męża", który może i manipulował, ale ja na to latami pozwalałam.

Dobrze, że podjąłeś starania o to, by pieniądze z 500 plus wpływały na twoje konto. Zabezpieczanie finansów rodziny jest jednym z konstruktywnych działań. To świadczenie należy się temu rodzicowi, który faktycznie sprawuje opiekę. Natomiast w przypadku świadczenia opiekuńczego możesz napotkać trudności. Świadczenie to jest ściśle związane z osobą sprawującą opiekę, jeśli ta osoba staje się do tej opieki niezdolną, świadczenie przestaje być należne.

Terapię współuzależnienia znajdziesz w poradni uzależnień. Bezpłatną. Obejmuje zwykle terapię indywidualną i grupową. Warto, jak pisały wyżej dziewczyny, postarać się także o wsparcie dla dzieci. U mnie z początku była to terapia indywidualna dla dzieci potem terapia rodzinna, bez udziału męża. Korzystałam z terapii odpłatnej, potrzebna nam była pilna pomoc.
Natomiast bezpłatną pomoc dla dzieci można uzyskać na przykład w ramach sieci poradni EZRA (jest kilkanaście placówek w Polsce, może któraś działa w twojej okolicy), ale też w ramach poradni zdrowia psychicznego dla dzieci, czy centrów zdrowia psychicznego dla dzieci. Zwykle się czeka, ale wcale nie aż tak długo. No i im szybciej się dzieci zapisze, tym szybciej ta pomoc dla nich będzie.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 14 lip 2022, 13:48

Dziękuję Ci za tyle przydatnych informacji. Naprawdę postaram się, już to robię, stawiać konkretne granice, dzisiaj złożyłem wniosek o adwokata z urzędu, który miał by mi pomóc zlikwidować alimenty, chore jest to, że mieszkam w domu od 10 miesięcy i płace żonie alimenty, które ona przpija ze znajomymi. Postaram się jeszcze aby musiała oddać przynajmniej 5 krotność tego 500 plus. Dzieci póki co spokojnie mają co jeść, są czyste, wykapane, ubrania są uprane, w domu czysto, czysciej niż jak była żona. Wszystko poukładane, nie ma prania, które wyschło i leży na " kupie " bo może kiedyś się poskłada.
Dzisiaj ŻONA przyszła do domu około południa, pierwsze pytanie " mogę skorzystać z prysznica?"
Moja odpowiedź była prosta: oczywiscie, przecież to też twój dom, nie pytaj mnie o takie rzeczy.
Wzięła prysznic, usiadla, popłakała się, wypiła piwo bezalkoholowe, pokazała jeszcze, że 0% , a pod prysznicem normalne piwo, i butelkę schowała w koszu na pranie, zrobiłem zdjęcie, nic jej nie mówiłem.
Przed chwilą stanęła, powiedziała " idę oddać kilka rzeczy, i około 17 przyjdę do domu " wątpię bo spakowała ciuchy na kolejne kilka dni.

Na siłę nie będę stał w drzwiach ponieważ nie ma to sensu, nie będę też pokazywał jak to bardzo mi zależy, wystarczy, że jestem spokojny opanowany, nie unoszę głosu, odzywam się normalnie i tylko kiedy jest taka potrzeba. To kolejna granica, nie ma już męża, który biegnie i tuli bo żona tak chce tu i teraz, teraz jest facet twardy mąż, ojciec. Nie kryję, że jest mi przykro, ponieważ podszedł bym, przytulił, wiem, że żona tego potrzebuje, ale na tą chwilę tak jest, ma wybór, rodzina albo znajomi, przestałem też powtarzać te zdania bo nie ma to sensu i nie daje efektów, wręcz odwrotnie. Powiedziałem co i napisałem jasno, nie wyrzuciłem żony z domu i nigdy nie chciałem tego zrobić, a rozmawiał będę konstruktywnie tylko i wyłącznie w obecności mediatora lub terapeuty. Kolejna porządna granica. Nie dam się tym razem nabrać na uśmiech, i " jestem dla ciebie mężu " teraz to żona niestety musi sama na to zapracować. Iść na leczenie, podjąć się odrzucenia tych o to znajomych, z którymi baluje. Myślę, że na dzień dzisiejszy ma bardzo dużo do stracenia, ponieważ jak już się za tą całą sprawę zabiorę porządnie, to wyjdzie na to, że z dziećmi zostanę tu a ona niech się tuła, zarabia nie wiem gdzie i jak na jedzenie. Ja to przeszedłem, pół roku, sam, wszędzie zdążyć, praca, dzieci, zjeść, wyprac, wyspać się, i tak w kółko.
Może czas żeby drugie doświadczyło tego samego i bez obrazy, ale nawet jej w tej chwili tego życzę.
Czy dzisiaj wróci jak mówiła? Jak wyżej, wątpię.
Ale dzień jeszcze długi, wszystko się może zdarzyć. Mogę się mylić i mogę mieć też rację, to taki totalizator. Tylko tym razem nie obstawiam, bo nie ja tutaj decyduję, decyduje Ten na górze.
Myśli można mieć miliony na sekundę, ale to co się wydarzy może itak wyglądać całkiem inaczej.

Na dzisiaj, dzieci, ja. Reszta tak naprawdę nie ma znaczenia.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Ruta » 15 lip 2022, 20:22

Tak sobie pomyślałam - warto byś zwrócił się o pomoc do Świętego Józefa, który wspaniale przeprowadzał swoją rodzinę przez bardzo trudne przejścia i kryzysy, współpracując ściśle z Łaską Bożą, odnajdując Bożą Wolę. Jestem pewna, że cię wesprze i będzie uczył "know how", jeśli tylko poprosisz Dla mężczyzn Święty Józef ma jeszcze jedną zaletę, lubi krótkie konkretne modlitwy. I ma wspaniałe poczucie humoru, jest też bardzo czuły. Dobry wzór dla ojca rodziny w kryzysie.

Ja dostałam od Świętego Józefa ogromną pomoc. Zaprzyjaźnianie się można zacząć od odmawiania Litanii, poczytania rozważań o Świętym Józefie, przyglądania się Jego wizerunkom. Ma ogromne serce, jest dobrym oparciem dla małżeństw i rodzin.

Z modlitwą, mam takie poczucie, gdy cię czytam, że dasz radę przeprowadzić swoją rodzinę i małżeństwo przez burzliwe wody. Widzę męża i ojca, oparcie.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 15 lip 2022, 22:51

Dziękuję za słowa wsparcia, naprawdę jest mi to teraz potrzebne. Bardzo. Św Józef od dzisiaj zamieszka w mym sercu, liczę na tę przyjaźń.

Dzisiajszy dzień, jak zwykle. Wyjście, powrót, znowu Wyjście. Nie pytam, nie piszę, jest już późno, żony nie ma.

Taki los.

Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Flawless » 16 lip 2022, 8:20

Taktycznie,
Przeczytałam te kulka wpisów które zamieściłeś. Ciężko mi to czytać, sama jestem matką. Mam trochę mały staż, ale zbieram doświadczenia.
Nie wiem co Ci powiedzieć, po prostu dorzucam Cię do mojej „modlitewnej listy”.
Pogody ducha!!

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 16 lip 2022, 10:08

Flawless
Dziękuję, za modlitwę. Tak to już jest, że tutaj właśnie można dużo wyciągnąć wiedzy, wniosków, pomocy..
Każdy z nas ma swój krzyż. Każdego spotyka coś innego. Ale... tutaj zawsze ktoś podpowie, z doświadczenia i to jest najważniejsze, ponieważ często robimy sobie sami krzywdę myśląc, że próbujemy zrobić coś dobrze. Nie tędy droga.
Granice, modlitwa, naprawa siebie.

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: elena » 16 lip 2022, 23:08

Ruta pisze:
15 lip 2022, 20:22
Z modlitwą, mam takie poczucie, gdy cię czytam, że dasz radę przeprowadzić swoją rodzinę i małżeństwo przez burzliwe wody. Widzę męża i ojca, oparcie.
Ja tez uważam, ze z Twoich wpisów wyłania sie obraz prawdziwego męża i ojca, podziwiam Cię za Twoja postawę i mam nadzieje, ze Twoja rodzina pokona te trudności. Niech św. Józef czuwa nad Wami! Pogody ducha!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości