Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 08 lip 2022, 21:03

Dzień dobry. Jakiś kawałek czasu temu udało mi się wrócić do domu dodzieci i żony. Sama o to poprosiła. Ale po jakimś czasie zaczęło się to samo. Znowu znikanie nie wracanie do domu po dwa 3 dni. I ta sama sytyacja z tymi samymi ludźmi. Niedawno po takim wyjściu, żona wróciła po 22, na pytanie gdzie była, wpadła w szał, dostałem piescia w twarz, stracilem zab i uszkodziłem nos, ale nie podnioslem ręki, po chwili gdy zorientowała się co się stało wyszła. Przyszła nietrzeźwa, i chyba po czyms więcej sądząc po tym szale. Zostalem zndzieckiem i rano poszedłem na obdukcje. Zalozono niebieską kartę. Dzisiaj wróciła do domu po tym incydencie i powiedziała, że miałem czas a nic nie zrobiłem w kierunku aby było lepiej. Nie zgadzam się z tym bo jakis czas temu była podobna sytuacja, i po powrocie wyciągnięcia jej z nałogu ( używek) byłem tym hamulcem, jak się denerwowała to byłem i uspokajałem, przytulałem, mówiłem, że będzie dobrze. Dziękowała mi za to za każdym razem. Nagle jednego dnia znowu wróciła do znajomych. I zaczęło się to co było kiedyś. Przychodząc dzisiaj do domu, wzięła mi klucze, powiedziała, że mam wyjść. Ja spokojnie powiedziałem, że niestety, ale też tu mieszkam i zostaje. Więc odpuściła. Czy ktoś miał podobną sytuację? Co dalej powinienem zrobić słysząc znowu to co wtedy, czyli: koniec ja już nie chcę. Jak walczyć dalej? Nie mam zamairu się poddawać, jestem spokojny i opanowany mimo pobicia przez żonę. Będę walczył o związek i dobro dziecka. Z Bożą pomocą. Jestem roztrzęsiony, wystraszony tym wszystkim, przecież raz już to usłyszałem, tylko wtedy nie było rękoczynów. Nie wiem co dalej tak naprawdę zrobić. Proszę jeśli ktoś z forumowiczów mial podobną sytuację, chętnie posłucham rad.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Caliope » 09 lip 2022, 0:27

Witaj taktycznie, są maluchy, trzeba je chronić i pora zabezpieczyć siebie i dzieci. Niebieską kartę masz, żyjesz w przemocy. Możesz teraz zająć się porządnie sobą, przydałaby się terapia by poradzić sobie z żoną jeśli jest agresywna. Żonę musisz zostawić Bogu, ale nie dzieci. Żona jest najprawdopodobniej uzależniona od jednej lub kilku substancji i sama musi zgodzić się na leczenie. Fajnie jak byś się więcej nie wyprowadzał, to kiepskie rozwiązanie.

Nowiutka

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Nowiutka » 09 lip 2022, 7:35

taktycznie pisze:
08 lip 2022, 21:03
Dzisiaj wróciła do domu po tym incydencie i powiedziała, że miałem czas a nic nie zrobiłem w kierunku aby było lepiej.
Jakie to typowe. :lol: Ja też to slyszałam i nakręciłam się w samobiczowanie aż do stanów depresyjnych. Klasyczne przerzucanie odpowiedzialności.
Dużo siły.
A jakieś terapie były? Rodzinna, indywidualna, dla niej dla uzależnionych bo rozumiem że to nałogi są.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Ruta » 09 lip 2022, 8:49

Jestem żoną uzależnionego męża i osobą współuzależnioną. Jesteśmy z mężem w separacji. Gdy zaczęłam stawiać pierwsze granice wobec nałogu i wprowadzać zmiany, mąż uciekł w inną relację z osobą o silnych cechach współuzależnienia. Z początku rozpaczałam, nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Teraz wiem, że dało to szansę mi i dzieciom na odbudowę, wyjście z destrukcji. Wierzę, że z Bożą pomocą mąż także we właściwym dla siebie czasie wejdzie na drogę ku zdrowiu, ku Bogu.

Na podstawie tego co napisałeś nie mam wątpliwości, że twoja żona jest osobą uzależnioną. Problemem jest także agresja.

Twoje reakcje, lęki i postawy, które opisujesz są mi znane z własnych doświadczeń i są w dużej części reakcjami współuzależnionymi, a więc również destrukcyjnymi, nie dającymi szans na poprawę sytuacji waszej rodziny, twojej, żony, dzieci.

Zrobiłeś jednak znaczne postępy: odmówiłeś ponownej wyprowadzki na życzenie żony. Zrobiłeś obdukcję. Jest założona niebieska karta. Nie zareagowałeś agresją na agresję. To są zdrowe konstruktywne reakcje. Tak trzymaj.To dobry kierunek.

Warto w przypadku agresji, odurzenia, upicia żony wzywać policję od razu, zanim dojdzie do kolejnych pobić. Koniecznie należy tez stanowczo reagować na agresję i przemoc wobec dzieci, jeśli żonie zdarzają się takie incydenty. Żona jest osobą chorą, na dziś nie jest w stanie nad tym panować, ty możesz.

Warto też dowiedzieć się jaką pomoc mozesz uzyskać w ramach objęcia rodziny Niebieską Kartą. Zespoły działają na różnych zasadach i oferta pomocy jest bardzo zróżnicowana.

Nie wiem, czy juz zdałeś sobie sprawę z tego, że nie jesteś w stanie wyciągnąć żony z nałogu? Oraz, że chwilowe poprawy i abstynencja nie oznaczają jej wyjścia z nałogu, ani nawet zdrowienia. Mi osobiście zajęło to kilka lat, kilka lat namawiania męża do terapii, łagodzenia, znoszenia narastającej destrukcji, przemocy w różnych formach, agresji. Było w naszej rodzinie bardzo źle.

Natomiast jesteś w stanie podjąć własną terapię współuzależnienia. Takie terapie są bezpłatne, prowadzone w ramach poradni uzależnień. Sądząc po zmianach jakie wprowadziłeś, zapewne już z jakiejś formy pomocy i wsparcia korzystasz? Są też spotkania Al-Anon, także pomocne.

Macie dzieci. W waszej sytuacji twoim zadaniem jest chronić siebie i dzieci. Warto zmierzać do takich zmian, by nie zostawiać dzieci pod opieką niestabilnej, odurzonej mamy, a twojej żony. Z początku miałam z tym duże problemy, teraz jest lepiej.

Co do odbudowy waszej relacji małżeńskiej. Zdrową relację tworzą zdrowi ludzie. Twoja żona nie jest zdrowa. Ty powoli zdrowiejesz. Naprawa relacji wiedzie zwykle przez osobiste zdrowienie małżonków. Także naukę stawiania granic. Zdrowienie jednego małżonka czyni relację zdrowszą. Z czasem może też pociągnąć uzależnionego małżonka do podjęcia terapii własnej. Jako swojego rodzaju efekt uboczny stawianych granic, zmian jakie w życiu następują. Więc twoje zdrowienie tworzy też szansę dla żony.

Po podjęciu pracy nad sobą udało się w moim małżenstwie powoli zakończyć problem przemocy, wracam do zdrowszego funkcjonowania, lepiej chronię siebie i dzieci przed destrukcją męża.

Powodzenia, wspieram modlitwą.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 10 lip 2022, 9:29

Ja terapię miałem. Ukończyłem po 18 miesiącach.
Żona twierdzi, że nie ma nałogów.
Wracając do sytuacji, wczoraj późnymi godzinami wieczornymi zaczęła się zbierać do wyjścia. Więc zapytałem grzecznie, czy będzie na noc w domu, odpowiedziała, że nie, zapytałem Więc czy mogę wiedzieć gdzie będzie, tak u .......
., ok a o której będziesz rano?
Wcześnie, 9 może 10.
Chcę dzisiaj grzecznie zapytać czy jeszcze w ogóle coś do mnie czuje, bo to zachowanie jest dziwne, nikt ot tak sobie na tydzień praktycznie nie znika po nocach, żeby przyjść po.2 dniach wyspać się i znowu wyjść na cały dzień, znowu wpaść na chwilkę i znowu 2 dni nie ma.
Jestem sam z dzieckiem, mam jeszcze tydz urlopu. To jest jakaś gra moim zdaniem, nie pierwszy raz z resztą powiedziałem jej, że wiem iż była tam i tam i z tymi osobami, od razu dostaje szału i mówi mi ,że sobie wmawiam. Ok. 2 dni temu na chwilę wyszliśmy żeby powiedzmy pogadać, znowu to co było kiedyś : koniec dla mnie koniec, może być z mojej winy i mogę wyjść? Powiedziałem, że nie wyjdę, i nie mam tym razem zamiaru.
Nie wiem ogólnie co dalej, jutro zapewne będzie policja, założyć niebieską kartę, wtedy dopiero się wścieknie. No ,ale co mam pozwolić na takie traktowanie? Wychodzenie picie wracanie się wyspać a przed snem dopić? Nie tym razem.

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: tata999 » 10 lip 2022, 11:08

Obserwujesz siebie i sytuację. Zebrane informacje pozwolą Ci wyciągnąć wnioski i podjąć skuteczne działania. Mi bardzo przydało się gromadzenie energii, budowanie siły, cierpliwości, wytrwałości, żeby poradzić sobie. Wiele razy stawiałem granicę, budowałem dystans, przerzucałem uwagę na wybrane cele (nie łapać wielu srok za ogon, bo nie energii i czasu nie starczy na wszystko jednocześnie). Wiele nie zależy od nas i zgodnie z Modlitwą o Pogodę Ducha niech uda się odróżnić to, od tego, co od nas zależy.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 10 lip 2022, 14:45

Tak, masz rację, tutaj to wygląda z mojej strony jak właśnie lapanie wielu srok, ale tak jest przeważnie na początku jak się coś dzieje już tak bardzo. Potem przychodzi opanowanie, już raz to przerabiałem. Mam świadomość, że potrzeba będzie tym razem naprawdę dużo energii, zaczynam ją kumulować już teraz. Co do granic nie waham się ich stawiać tego też już się nauczyłem. Zobaczymy co się wydarzy w najbliższym czasie, napewno ktoś z niebieskiej karty zadowolony nie będzie, i liczę się z jeszcze większym dystansem.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Ruta » 11 lip 2022, 21:57

taktycznie pisze:
10 lip 2022, 9:29
Ja terapię miałem. Ukończyłem po 18 miesiącach.
Żona twierdzi, że nie ma nałogów.
Wracając do sytuacji, wczoraj późnymi godzinami wieczornymi zaczęła się zbierać do wyjścia. Więc zapytałem grzecznie, czy będzie na noc w domu, odpowiedziała, że nie, zapytałem Więc czy mogę wiedzieć gdzie będzie, tak u .......
., ok a o której będziesz rano?
Wcześnie, 9 może 10.
Chcę dzisiaj grzecznie zapytać czy jeszcze w ogóle coś do mnie czuje, bo to zachowanie jest dziwne, nikt ot tak sobie na tydzień praktycznie nie znika po nocach, żeby przyjść po.2 dniach wyspać się i znowu wyjść na cały dzień, znowu wpaść na chwilkę i znowu 2 dni nie ma.
Jestem sam z dzieckiem, mam jeszcze tydz urlopu. To jest jakaś gra moim zdaniem, nie pierwszy raz z resztą powiedziałem jej, że wiem iż była tam i tam i z tymi osobami, od razu dostaje szału i mówi mi ,że sobie wmawiam. Ok. 2 dni temu na chwilę wyszliśmy żeby powiedzmy pogadać, znowu to co było kiedyś : koniec dla mnie koniec, może być z mojej winy i mogę wyjść? Powiedziałem, że nie wyjdę, i nie mam tym razem zamiaru.
Nie wiem ogólnie co dalej, jutro zapewne będzie policja, założyć niebieską kartę, wtedy dopiero się wścieknie. No ,ale co mam pozwolić na takie traktowanie? Wychodzenie picie wracanie się wyspać a przed snem dopić? Nie tym razem.
Sporo z tego co piszesz wskazuje, ze masz już sporo rzeczy przepracowane. A trochę nie. Nie wiem na ile poznałeś w ramach terapii mechanizmy uzależnienia i współuzaleznienia?

Na wszelki wypadek napiszę: raczej nie ma osoby w czynnym nałogu, która postrzegałaby siebie jako uzależnioną. Raczej jako mającą prawo do zabawy i pokrzywdzoną przez wszystkich dookoła, niesłusznie oskarżaną i krytykowaną albo cos takiego. Dostrzeżenie problemu wymaga konfrontacji z rzeczywistością. Niebieska karta i policja, stanowcze reagowanie w każdym przypadku agresji na pewno mogą być pomocne.

Natomiast pytania: czy mnie kochasz, dlaczego tak robisz i podobne, są pytaniami, które ksiądz Marek Dziewiecki (specjalista uzależnień, polecam jak nie znasz jego wystąpienia na You Tubie), określa jako pytania "pijane". To dlatego, że dają duże pole osobie uzaleznionej do manipulacji i podawania dziesiątek powodów dlaczego nie kocha i czemu pije, a w zasadzie jednego (żony przez mężów, mężowie przez żony).

Poczytaj, posłuchaj trochę o twardej miłości. Nie mylić z wycofywaniem miłości, ani wyrzucaniem z domu.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 12 lip 2022, 8:34

Wczoraj sytuacja, cały dzień na alko, oczywiście nie ja. Potem wyjście sprowadzenie koleżanki, która przypomnę w zeszłym roku pilnując dzieci pod wpływem, pakowała cała kuchnię do worków kiedy to żona brała prysznic . Żona niczego się noe nauczyła, wróciła do znajomej i mało tego nazywa ja filarem, mnie nie może się pozbyć, brzydzi się mnie, jestem pasożytem, chciała po 1 w nocy przyjść z tym swoim filarem na noc, ponieważ jej " filar " miał zły dzień, wyprosiłem koleżankę, żona zrobiła mała awanturę i poszły obie.
Czy tu jest szansa jeszcze? Jaka kolwiek?

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 12 lip 2022, 11:55

Ruta, a co sądzisz o tym, jak mówi przy tej swojej znajomej, że nie może się mnie pozbyć, że żyje jak pasożyt? Ona to mówi na poważnie? Czy nie zdaje sobie sprawy z tego co mowi?

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Ruta » 12 lip 2022, 13:08

taktycznie pisze:
12 lip 2022, 11:55
Ruta, a co sądzisz o tym, jak mówi przy tej swojej znajomej, że nie może się mnie pozbyć, że żyje jak pasożyt? Ona to mówi na poważnie? Czy nie zdaje sobie sprawy z tego co mowi?
Nie mam pojęcia.
Jeśli nie jesteś na utrzymaniu żony, wykonujesz obowiązki domowe, rodzinne i funkcjonujesz w porządku, a na to wygląda :) no to nie jest to stwierdzenie faktu. A więc z dużym prawdopodobieństwem jest to rodzaj manipulacji. Kim? Może kazdym po trochu? Sobą, koleżanką. Skoro takie słowa otwarcie padają w twojej obecności, zapewne również tobą.
Czasem takie wypowiedzi to prowokacje. Małżonkowie dobrze się znają. A osoby uzależnione do tego dość dobrze manipulują, by osiągnąć sobie wiadome cele. Ta skłonność do manipulacji, sobą i innymi, nie do końca świadoma, także płynie z choroby jaką jest uzależnienie. To warunek "przeżycia" (czytaj: kontynuowania nałogu).
Mój mąż grał na mnie jak na pianinku, kiedy kłótnia, kiedy miło, kiedy troska, kiedy wściekłość. Ale tylko do czasu, gdy w tym współpracowałam. Gdy nauczyłam się brać odpowiedzialność za swoje emocje i reakcje, prowokacje już nie są wobec mnie skuteczne. Mistrzem jeszcze nie jestem, zdarzają mi się wpadki, ale mniej.

Odkąd sama odpowiadam za swoje emocje i reakcje nie potrzebuję też już tak wchodzić w głowę męża, po co mówi, robi, na co, i tak dalej. Spokojniej tak się żyje, polecam.

Co do stanu świadomości twojej żony, trudno powiedzieć. Jestem natomiast przekonana, że w oczach swojego męża w czasie, gdy zaczęłam stawiać opór jego nałogom, byłam najgorszym potworem. I mój mąż szczerze w to wierzył. Jak i w to, że jego życie beze mnie znacznie się uprości. W czym zresztą miał rację. Dla osoby uzależnionej podstawą jest swoboda kontynuowania uzależnienia, więc czują sporą ulgę, gdy z horyzontu znika mąż czy żona, gadający o jakiejś trzeźwości, obowiązkach, odpowiedzialności.
Inna sprawa, że mój mąż mówił w tym czasie wiele przykrych rzeczy, bo chciał, żebym wyrzuciła go z domu.

Usłyszałam kiedyś coś co mi pomaga na takie "informacje" i "prowokacje". Kiedy ktoś mówi, że masz ogon, obejrzyj się i sprawdź. Jeśli nie masz ogona, nie musisz już więcej o tym myśleć. Koniec sprawy.

Post wcześniej zapytałeś, czy jest jeszcze jakaś szansa. A na co? Poważnie pytam. Głównie dlatego, że ja zadając podobne pytania w pierwszym etapie kryzysu miałam na myśli ekspresowe uzdrowienie mojego męża z nałogu i co za tym idzie - naszej relacji.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 12 lip 2022, 16:19

Ogolnie, czy w tym wypadku jest jeszcze jakaś szansa na ratowanie rodziny związku, małżeństwa. Wróciłem z synem z podróży po szkołach, składał papiery, wszedłem do domu a żona już po piwie, zapytalem grzecznie
Znowu piłaś?
Naskoczyla na mnie, zaczęła wrzeszczec przy dzieciach, że nie bedzie że mna w jednym pomieszczeniu, wrzeszczala przy dziecku mówiąc, że ja wrzeszcze, naszczescie miałem dykt włączony, ja spokojnie ona wrzask, zapakowała się i na dowidzenia powiedziała, :
Baw się świetnie w moim domu z dziećmi, nie wytrzymam z tobą w jednym pomieszczeniu. I do dziecka trzymaj się ciepło, no i poszła. Zapakowała się i poprostu wyszła. Ja jej nie wyrzucałem, mówiłem spokojnie żeby została. Ona jest poprostu chora na alko i znajomych. Czy się ogarnie? Czy wróci? Wątpię. Mi zostaje zadbać o dzieci i siebie, z alkoholiczką rozmawiał nie będę, poczekam na nią trzeźwa i tym razem będę rozmawiał tylko i wyłącznie w obecności mediatora lub terapeuty.


A co do mojego pytania.. Wiem ,że to nie jest koncert życzeń i mimo iż zachowuje się w ten sposób to nadal bardzo mi na niej zależy, martwię się o nią.
Hmm. Dlaczego? Czym to jest spowodowane, że jedno ma do drugiego taki żal, ta agresja... nie wiem.

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 12 lip 2022, 16:20

Dodam, że to ja pracuję, żona nie, ten wątek wypadł mi z głowy.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: Caliope » 12 lip 2022, 17:05

taktycznie pisze:
12 lip 2022, 16:20
Dodam, że to ja pracuję, żona nie, ten wątek wypadł mi z głowy.
Dlaczego żona nie pracuje? możesz rozwinąć?

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Powrót do domu po kryzysie i znowu to samo

Post autor: taktycznie » 12 lip 2022, 18:03

Ponieważ dostaje 500 plus x3 , świadczenie na dziecko potrzebujące stałej opieki ponad 2 tyś. I poprostu może iść do pracy tylko tak jest wygodniej bo zabrali by świadczenie. Ale jak ma po pijaku pilnowac tego dziecka to lepiej żeby jej to zabrali.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości