Z grubsza się zgadzam, z jedną tylko uwagą. Istotną z perspektywy żony. Wielu mężczyzn, w tym szczególnie wielu mężów w moim odczuciu patrzy na kobiecą perspektywę nieco przez palce, nie do konca uznając ją za równoważny ogląd. Kobieca, czyli mniej poważna, emocjonalna, nieracjonalna i nielogiczna. Koniec konców nieprawdziwa, wymagająca co najwyżej pobłażliwego wysłuchania. To stanowi zagrożenie, by żony lub szerzej kobiety traktowac nie po partnersku, ale jako istoty (nieco/bardziej/zdecydowanie) niższe. Sam Pan Pulikowski w moim odczuciu czasem w taki ton wpada. Co mnie osobiście irytuje.Pavel pisze: ↑24 wrz 2022, 15:23
Jacek Pulikowski (na ile pamiętam) zwraca uwagę na szacunek i wielką uwagę w stosunku do subiektywnych odczuć kobiet, nawet gdy wydają się totalnie irracjonalne (z męskiej perspektywy). Bo to są ich odczucia, na nic się zda logiczne męskie tłumaczenie, uzasadnianie, ona tak czuje.
Koniec. Kropka.
Zwłaszcza wtedy, gdy te emocje buzują.
Inna rzecz na ile te emocje są racjonalne obiektywnie, co lub kto jest ich źródłem.
Jak do tego dojść?
Na początek zacząć funkcjonować samemu możliwie najbardziej jak należy - być najlepszym jak to możliwe mężem i ojcem. Synem w dalszej kolejności, bo jak wspomniano powyżej - hierarchia ma bardzo istotne znaczenie.
Bóg, ty sam, żona, dzieci, rodzice/teściowie, rodzina/przyjaciele/znajomi. Inna kolejność zawsze powoduje bałagan.
Polecam ci wiec yeti zbadanie, dogłębną analizę tego czy to jak funkcjonowałeś jako mąż, ojciec, syn mogło obiektywnie być przyczyną pretensji żony (sposób ich wyrażania to osobna historia). Pomóc ci w tej analizie (mnie pomogły) mogą np. konferencje wspomnianego Jacka Pulikowskiego. Znajdziesz je na forum na liście polecanych książek.
To co znajdziesz do naprawy - naprawiaj.
Te zaś pretensje, które są pretensjami o to, że jesteś mężczyzną i jak mezczyzna funkcjonujesz - tego zmieniać nie warto. Swoją drogą to właśnie to wg Jacka Pulikowskiego jest najczęstszą przyczyną pretensji żon w kierunku mężów (i odwrotnie) - że funkcjonują jak na przedstawiciela ich płci przystało (czyli inaczej niż współmałżonek).
Jednak z drugiej strony ten sam Pan Pilikowski wskazuje, że męskie logiczne i racjonalne postrzeganie może także doprowadzić do kardynalnych błędów. Zacytuję: "męzczyna może sobie stworzyć taki ciąg logiczny, którym racjonalnie uzasadni każde świństo". Logice zarzucić się nic nie da. Ale efekt od prawdy daleki.
Piszę o tym, by wskazać, że ani to, że coś jest logiczne, ani że nie jest, nie gwarantuje prawdziwosci obserwacji. I że ani męski ani żenski sposób postrzegania nie jest doskonaly. Warto miec więc dystans nie tylko do obserwacji żony, ale i do swoich. Zdaje mi się, już tak calkiem prywatnie, że dopiero połączenie obu perspektyw daje jako takie efekty w odnajdywaniu rzeczywistości.