Zagubienie po rozwodzie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Witajcie!

Moja historia jest dość zawiła i pełna charakterystycznych punktów. Wyczyszczę ją z nich, żeby ją zanonimizować, a jednocześnie uchwycić sedno problemu, który pozostaje aktualny.

Małżeństwem byliśmy zaledwie cztery lata. Wcześniej długo żyliśmy w konkubinacie, który zakończył się dramatycznie zdradą i wyprowadzką partnera. Nie zagłębiając się w szczegóły, wróciliśmy do siebie i po trzech latach od tego dramatycznego rozstania wzięliśmy ślub nawróceni.

Niestety stare problemy wróciły, a wraz z nimi - sposób rozwiązywania ich przez męża. Po niespełna trzech latach od ślubu postanowił się wyprowadzić i zażądać rozwodu, a wpierw - podziału majątku. Nie chciał nic słyszeć o terapii, rozmowach itd. Twierdził, że tylko go to męczy, a sakrament nie ma znaczenia.

Ja byłam rozgoryczona. Pamiętałam swoje cierpienie sprzed kilku lat i coś we mnie wtedy pękło. Uważam, że mąż manipulował mną, chciał upokorzyć, poniżyć i po raz kolejny doprowadzić do tego, bym go błagała o powrót. Postanowiłam tym razem tego nie robić. W tym czasie w moim życiu pojawił się inny mężczyzna. Powiedziałam jeszcze o tym mężowi tuż przed jego wyprowadzką. Powiedziałam mu, że obawiam się, że się zakocham. Chyba liczyłam na to, że go to otrzeźwi, że poczuje motywację, żeby o nas zawalczyć. Stało się inaczej. Był na mnie wściekły i i tak się wyprowadził.

Ja zaangażowałam się w tamtą relację. Przekreśliłam swoje małżeństwo. Co więcej uważałam, że po tym wszystkim co spotkało mnie ze strony tego człowieka - mojego męża mam do tego pełna prawo. On tymczasem milczał. Nie podjął żadnych zapowiadanych kroków. Po kilku miesiącach to ja odezwałam się do niego i zaczęłam go ponaglać. Powiedziałam, że nie chcę już do niego wracać. Po roku rozwiedliśmy się.

Na kilka dni przed rozwodem zaczęły targać mną wyrzuty sumienia i wahania dotyczące rozwodu. W efekcie zakończyłam relację z tym drugim mężczyzną. Rozwód i tak się odbył. Mąż mimo wcześniejszych deklaracji nie zgodził się partycypować w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Od tych zdarzeń minęło półtora roku. Nie mogę ułożyć sobie życia. Bardzo się pogubiłam. Zastanawiam się, w którą stronę pójść. Sakrament, który wiąże mnie z tym człowiekiem, nie jest mi obojętny. Zadaję sobie m. in. takie pytania:
- Jak rozumieć to, że ... mąż zmienił zdanie w sprawie procesu kanonicznego?
- Może spróbować odzyskać męża i dochować wierności przysiędze? (Zaznaczam, że nie żywię do tego człowieka żadnych ciepłych uczuć, a moje myśli związane są wyłącznie ze słowem danym Bogu. Obawiam się, że w związku z tym mąż nie chciałby takiego powrotu, a gdyby on się powiódł, bylibyśmy nieszczęśliwi).
- Jak w tej sytuacji wybadać grunt i zainicjować kontakt, którego nie mamy, żeby zachować twarz?

Mnie w tej chwili przychodzi do głowy i serca tylko jedno rozwiązanie. Chętnie poznam opinie innych doświadczonych osób.
Ostatnio zmieniony 18 gru 2022, 23:12 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Usunięto zwrot <były>, powołując się na punkt 6 regulaminu, z działu II Treść postów
Al la
Posty: 2720
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Al la »

Witaj, Enona, na naszym forum.

Cieszę się, że napisałaś ten post na forum wspólnoty Sychar, bowiem Twoja postawa potwierdza, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Tak to rozumiem, że Twoje serce zostało poruszone, mimo poprzednich doświadczeń z mężem i z mężczyzną z którym byłaś, a sumienie nie daje Tobie pokoju ducha.

No tak, możesz iść w którą chcesz stronę, masz wolną wolę, jednak skoro coś się obudziło w Twoim sumieniu, to warto głębiej się temu przyjrzeć.
Określić ważne w życiu priorytety, co dla Ciebie istotne, wartości, którymi żyjesz. Może coś warto zmienić?
I też warto przyjrzeć się sobie, jako kobiecie, żonie, córce- co u Ciebie jest do poznania, może do przepracowania?

Myślę, że tak na początek, mogłabyś posłuchać konferencji ks. Marka Dziewieckiego o tym, czym jest przysięga małżeńska https://www.youtube.com/playlist?list=P ... F00q52-utD oraz "Czym miłość nie jest" https://www.youtube.com/watch?v=aoxr7EI ... 04B2B2B765
Dowiesz się, że miłość to nie uczucie, a postawa, odpowiedzialność, wzajemne współdziałanie.

To na początek, a wielu innych rzeczy dowiesz się zapewne ze świadectw naszych forumowiczów.

Wykropkowałam z Twojej wypowiedzi <były> , zgodnie z naszym regulaminem: II Treść postów, 6.Zabrania się używania zwrotów "mój były/eks mąż", "moja była/eks żona", itp. odnoszących się do małżonków, których wiąże nierozerwalnie sakrament małżeństwa. Zwroty tego typu wykrzywiają prawdę o sakramentalnym małżeństwie i mogą ranić innych sakramentalnych małżonków.

I pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Dziękuję za przyjęcie, moderację i wskazówki!

O tym, że miłość jest decyzją i zobowiązaniem, a nie uczuciem wiedziałam od dawna aż za dobrze. I tym rozumieniem „okładalam” męża po głowie. Bez ciepłych uczuć jednak trwanie przy takim zobowiązaniu wydaje się karą dla obdarowującego i obdarowywanemu…
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Monti »

Rozumiem, że nie macie teraz kontaktu ze sobą? Orientujesz się, czy mąż obecnie kogoś ma?
Mąż nie musi chcieć partycypować w sprawie o stwierdzenie nieważności. Jest to analogicznie jak w procesie cywilnym - jak złożysz skargę powodową, to będzie musiał wziąć udział (nawet bierny). Natomiast ja jestem zdania, że przed taką decyzją warto rozpoznać grunt i rozeznać, jakie jest stanowisko męża odnośnie Waszego ewentualnego powrotu. Na dziś może się to wydawać mało realne, ale są historie po ludzku nieprawdopodobne, które potwierdzają, że Bóg naprawdę działa cuda. Warto też porozmawiać z kanonistą, który oceni podstawy ewentualnej skargi.
Ja osobiście zaniechałem występowania do sądu biskupiego, nie chcąc rozniecać konfliktu i psuć aktualnie stosunkowo dobrych relacji z żoną.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Monti, dzięki za odpowiedź. Nie mamy kontaktu. Od dwóch i pół roku mieliśmy kontakt zaledwie parę razy w sprawach formalnych, widzieliśmy się cztery razy, w tym raz u notariusza. Nawet rozwód odbył się online. Nie mam pojęcia, czy mąż kogoś ma.

Wiem, że mąż nie musi partycypować w sprawie, ale jego zmiana decyzji (najpierw twierdził, że będzie tego chciał, potem zmienił zdanie) nie daje mi spokoju. Nie wiem, czego się spodziewać z jego strony, gdy dojdzie do przesłuchania stron. O ile się w ogóle stawi, bo przecież nie musi.

Mam za sobą konsultację z księdzem kanonistą z sądu biskupiego, która była bardzo nieprzyjemną, wtórnie traumatyzującą rozmową. A także konsultację ze świeckim kanonistą z kancelarii, którego zdaniem są szanse na uzyskanie stwierdzenia (ale jest w tym także jego interes przecież). Nie wiem, co o tym sądzić i co robić. Bardzo ciąży mi to, że nie mogę liczyć na niczyją pomoc. Prosiłam nawet rodzinę i świadków, by porozmawiali z mężem, ale otrzymałam odmowę. Ja pytałam męża kilkukrotnie, ale rzeczywiście - zawsze na okoliczność procesu, ale nigdy na okoliczność możliwości powrotu. Nie wiem, jak ja miałabym wybadać męża. Jestem osobą dość prostolinijną i przychodzi mi do głowy, żeby po prostu go zapytać. Ale mam liczne obawy.
Ewuryca

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Ewuryca »

Witaj Enona. Ja również jestem w tracicie procesu a dokładnie dostałam już wyrok o nieważnie zawartym małżeństwie ale czekam jeszcze na uprawomocnienie wyroku. Mój mąż również nie chciał brać udziału, a nawet dostał szału jak się dowiedział o procesie. Tutaj jednak chodziło o tzw pranie brudów a nie p chec powrotu. Faktycznie proces jest udowadnianiem tezy ze małżeństwo zostało nieważnie zawarte wiec zarówno moje zeznania jak i zeznania świadków tyczyły się tych najgorszych zachowań. Maz nie wziął udziału w procesie ale nie miało to wpływu na wyrok. Ja nie brałam żadnego adwokata, wszystko oparłam na prawdziwych zeznaniach, nie pouczałam nikogo, świadkowie zeznali co wiedzieli, i założyłam ze prawach się obroni. Byłam gotowa przyjąć wyrok jaki by on nie był. Myśle natomiast ze warto żebyś się zastanowiła czego tak naprawdę chcesz i czy faktycznie uważasz ze małżeństwo było nieważnie zawarte, jeśli jest inaczej to proces może ci tylko przysporzyć zranień. Co do powrotów mężczyzn to moje doświadczenie nauczyło mnie, że jeśli ktoś chce wrócić to wraca, i wie jak to zrobić, tak samo jak mężczyźni wiedzą jak zdobyć kobietę, którą chcą, wiec ja osobiście przestałam doszukiwać się drugiego dna tam gdzie go nie ma, jak ktoś chce szuka sposobu..
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Ruta »

Witaj Enona,

Myślę, że podstawą jest to, o czym napisałaś, wierność Bogu. Wierność przysiędze małżeńskiej i wypełnianie zalecenia "niech żyje samotnie" po porzuceniu przez małżonka, rozstaniu, może się wydawać wymaganiem nadmiernym, może i okrutnym.

Myślę jednak, że samotne życie, gdy nie da się pojednać, to czas zdrowienia, układania się ze sobą, z Bogiem, z ludźmi. Jestem pewna, że Bóg pragnie uzdrowić każde sakramentalne małżeństwo i każde uzdrawia. Czasem prowadząc nas przez długi proces.

No i tu dochodzimy do kwestii ważności. Dobrze jest trwać w wierności przy tym, w co wierzę. Nie wyobrażam sobie trwania w wierności w małżeństwie, co do którego nie miałabym pewności, że jest ważne.

Myślę, że kwestię ważności sakramentu dobrze najpierw rozeznać we własnym sercu. Czasem to wystarczy. O ile rozeznanie nieważności małżeństwa należy do wyłącznej kompetencji Sądu Biskupiego, o tyle rozeznania ważności własnego małżeństwa można dokonać indywidualnie.

Ograniczyłam się do takiego wewnętrznego rozeznania. Wystarcza mi, że mam wewnętrzną pewność, że oboje, i ja i mój mąż złożyliśmy naszą przysięgę świadomie, z zamiarem jej dochowania i dostatecznym rozeznaniem czym jest małżeństwo. Oboje weszliśmy w małżeństwo poranieni, z licznymi deficytami, niedojrzali. Jednak nie w takim stopniu, byśmy nie mieli zachowanego podstawowego, minimalnego progu dojrzałości do zawarcia małżeństwa. Tyle wystarcza. Co potwierdza prosty fakt: podjęliśmy życie małżeńskie. Cokolwiek namieszaliśmy, stało się później, co wpływu na ważność sakramentu nie ma.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Pavel »

Ja jako osoba która preferuje komunikację prosto z mostu - po prostu powiedziałbym co czuję, zapytałbym jak widzi to druga strona.
Do stracenia bowiem po mojemu nie ma nic.
A jeśli twój mąż również ma wątpliwości - zawsze potrzeba by ktoś zrobił pierwszy krok.
Ja tam wolę klarowne sytuacje.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Monti »

Ruta pisze: 28 gru 2022, 21:42 Dobrze jest trwać w wierności przy tym, w co wierzę. Nie wyobrażam sobie trwania w wierności w małżeństwie, co do którego nie miałabym pewności, że jest ważne.

Myślę, że kwestię ważności sakramentu dobrze najpierw rozeznać we własnym sercu. Czasem to wystarczy. O ile rozeznanie nieważności małżeństwa należy do wyłącznej kompetencji Sądu Biskupiego, o tyle rozeznania ważności własnego małżeństwa można dokonać indywidualnie.
Rozumiem, o co Ci chodzi, ale jednak to rozeznanie indywidualne jest obarczone ryzykiem błędu. Po pierwsze, nie mamy kompetencji do oceny przesłanek nieważności, a po drugie - nawet gdybyśmy je mieli - nie jesteśmy obiektywni we własnej sprawie, nie wiemy też, co działo się wówczas w głowie naszych współmałżonków.
Z różnych względów zdecydowałem nie występować o stwierdzenie nieważności małżeństwa, zakładając, że nie ma mocnych argumentów przeciwko (choć ostatnio usłyszałem od pewnego księdza, że jak małżeństwo rozpada się kilka lat po ślubie, to zawsze jest wątpliwość co do ważności, bo skoro komuś się tak szybko odmieniło, to coś musiało być nie tak). Nie mam jednak pewności co do jego ważności, raczej po prostu godzę się z tym, co wynika z domniemania, iż jest ono ważne.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Ruta pisze: 28 gru 2022, 21:42 Nie wyobrażam sobie trwania w wierności w małżeństwie, co do którego nie miałabym pewności, że jest ważne.
To bardzo ważne, dziękuję, że o tym napisałaś!
Ruta pisze: 28 gru 2022, 21:42Myślę, że kwestię ważności sakramentu dobrze najpierw rozeznać we własnym sercu. Czasem to wystarczy. O ile rozeznanie nieważności małżeństwa należy do wyłącznej kompetencji Sądu Biskupiego, o tyle rozeznania ważności własnego małżeństwa można dokonać indywidualnie.
Tego nie rozumiem.Co masz na myśli, gdy piszesz, że rozeznanie nieważności należy do sądu, ale rozeznania ważności można dokonać indywidualnie?
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Enona »

Pavel pisze: 29 gru 2022, 15:13 Ja jako osoba która preferuje komunikację prosto z mostu - po prostu powiedziałbym co czuję, zapytałbym jak widzi to druga strona.
Do stracenia bowiem po mojemu nie ma nic.
A jeśli twój mąż również ma wątpliwości - zawsze potrzeba by ktoś zrobił pierwszy krok.
Ja tam wolę klarowne sytuacje.
Dziękuję. To, co piszesz, jest jasne i klarowne. I bliskie mi. Ale kompletnie nie mam pomysłu, jak to przeprowadzić. Zwłaszcza, że nie mamy kontaktu. Bardziej chyba jednak powstrzymuje mnie to, że ja już to kiedyś zrobiłam. Gdy on porzucił mnie w czasach przedmałżeńskich. Obawiam się, że odbierze to jako niekobiece.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1561
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Niepozorny »

Enono część postów, które pojawiły się w twoim wątku, zostało przeniesionych do wątku dyskusyjnego - Stwierdzenie nieważności małżeństwa - wydzielone z : [Zagubienie po rozwodzie].
Enona
Posty: 10
Rejestracja: 01 cze 2020, 10:54
Płeć: Kobieta

Pytanie o kontakt z małżonkiem

Post autor: Enona »

Witajcie!

Zacznę temat bardzo ogólnie. Jestem ok. 2 lata po rozwodzie. Nie mamy żadnego kontaktu, w mojej ocenie nie nastąpiło też "pożegnanie" w tym związku. Po prostu błyskawiczna wyprowadzka męża. Od ponad trzech lat nie mam pojęcia, co się u niego dzieje. Nie wnikając w szczegóły, po jego decyzji ja odcięłam się absolutnie, ponieważ nie była to pierwsza tego rodzaju sytuacja.

Teraz jednak zaczyna mi to coraz bardziej ciążyć, coraz częściej myślę o potrzebie rozmowy. Ponieważ, jak wspomniałam, nie ma między nami kontaktu ani żadnych łączników towarzyskich, nie ma wielkiej szansy, żebyśmy gdzieś na siebie się natknęli. Nie mam pojęcia, jak taki kontakt zainicjować. Boję się, że odbierze to jako słabość lub chęć wciągania go w coś. Może ktoś z Was stał przed podobnym problem i ma jakieś sugestie?
Sara123
Posty: 93
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Sara123 »

Ja również preferuje szczerość i bezpośredniość, jak Pacek.
Jedziesz do niego , mówisz o co Ci chodzi i zobaczysz co Ci powie. Może on też ma takie rozterki jak Ty.
Rzut na taśmę. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. 😉
Sakrament Św. Ma wielką moc, pamiętaj o tym.🌞
Dunia
Posty: 27
Rejestracja: 01 gru 2019, 20:59
Płeć: Kobieta

Re: Zagubienie po rozwodzie

Post autor: Dunia »

Witaj,nie jest to rada.Ja bym osobiście wybrała formę listownego kontaktu.Napisanie listu jako pierwsza forma kontaktu może być bezpieczniejsza.Otrzymanie nieprzyjemej reakcji w cztery oczy może być bardziej bolesne niż:
brak odpowiedzi
nieprzyjemne zimne słowa
Jeśli mąż Tobie nie odpisze,to twój list może być dla Ciebie formą pożegnania,domknięcia,dopowiedzenia tego co nie zostało powiedziane.
Trzymaj się
ODPOWIEDZ