Kryzys w mlodym małżeństwie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Lawendowa »

Stamal pisze: 23 maja 2023, 15:12 ... żona mi wcześniej mówiła że mnie ciągle nie było sama wszystko musiała robić gdy mnie najbardziej potrzebowała to była sama. Jest wdzięczna że coś robię tylko mówi że teraz to już jest nieważne. Wtedy sobie mówię Bóg tak chciał i tak musi być...
Drugi dylemat mam taki, że zona jedzie do senatorium na 4 tygodnie i teraz nie wiem czy mam do niej jeździć na weekend czy nie jechać i po powrocie usłyszeć nie było Cię kiedy Cię potrzebowałam.
Decyzja należy do Ciebie. Konsekwencje też.
Warto przyjrzeć się temu co powyżej napisałeś i zastanowić co będzie dobre dla Was, dla Waszego małżeństwa. Jeśli jest tak, jak sam piszesz, że Ciebie nie było, gdy żona Cię potrzebowała to może jednak warto to zmieniać. Być gdy potrzebuje, ale bez nachalnego narzucania się gdy ona tego nie chce.
Czy z żoną rozmawiałeś o przyjazdach do niej, do sanatorium?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Ruto ja nie obwiniam Boga za nasz kryzys wręcz przeciwnie codzienna modlitwa i obecności w kościele dodają mi siły i spokoju. Czy jestem zazdrosny? Oczywiście że tak ale nie do szaleństwa. Podchodzę do tego trochę tak że jak żona będzie chciała mnie zdradzić to i tak to zrobi. Jeżeli dobrowolnie nie podejmie decyzji o naprawie relacji nikt jej do tego nie zmusi a napewno nie ja. Na początku kiedy się wyprowadziłem kontrolowałem żonę ale to tylko wprowadzało jeszcze więcej bałaganu w mojej glowie. Od kiedy bardziej wyluzowałem to żona z mniejszym stresem potrafi ze mną rozmawiać. Chcę pojechać do senatorium nie po to by kontrolowac żonę tylko zrobić jej niespodziankę i spędzić razem czas. Jeżeli powie nie przyjeżdżaj to trudno będzie mi ciężko ale zrozumiem jej decyzję. Ja widzę (bynajmniej tak mi się wydaje) swój udział w kryzysie to co nawaliłem z czym źle robiłem co dawno powinienem skończyć. Uważałem że mogę wszystko zero pokory. Natomiast moja zona teraz się czuje jak by nie była nigdy w związku małżeńskim nie widzi swojego udziału w kryzysie. Szczerze bym wolał żeby mi powiedziała to co ukrywa (a jestem pewien że ukrywa) może skończyły by się te myśli z mojej strony. Ja mam mętlik w głowie dlatego bo przeczytałem sms w telefonie mojej żony i rozmowy o 24 niby z kolegą ale kto rozmawia z kolego po godzinie o północy i to jak męża w domu nie ma, ja nie zdradzalem i nie zdradzam żony.
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Lawendowa oczywiście że tak było. Żona ze wszystkim praktycznie była sama zakupy sprzątanie pranie jak mnie nie było to nawet do znajomych nie jeździła czekała na mnie. Ja tylko praca i praca pracowalem z klapkami na oczach bo chciałem dla nas coś osiągnąć. I niestety to miało odwrotne działanie zona w końcu powiedziała dość. O rozwodzie nie wspominała. A o wyjazdach do niej do senatorium nie rozmawialiśmy jeszcze narazie jest mocno zestresowana, że w ogóle tam jedzie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Stamal,
Przeczytaj listę Zerty. I bądź ostrożny z niespodziankami. Pojawianie się tu i tam bez zaproszenia w czasie kryzysu może być odbierane jako naprzykrzanie się. To raczej nie poprawi relacji.

Przyjrzyj się też tak na wszelki wypadek sobie. Piszesz, że miałeś w małżeństwie swój kurs. I nie słuchałeś żony. Czy czasem teraz nie jest podobnie? Masz swój plan naprawy. A żona?
Czasem warto drugą osobę zapytać: czy chcesz żebym przyjechał na miejsce stłuczki?czy chcesz żebym odwiedzał cię w sanatorium w weekendy?

To, że żona wcześniej chciała, byś był obecny, nie oznacza, że tego chce dziś. I że zrobienie tego po czasie, dzisiaj pomoże.

Przyjrzyj się może, na ile umiesz działać wprost, a na ile szukasz pretekstów? Na ile potrafisz wyrazić siebie otwarcie, a na ile lawirujesz? Gdy cię czytam, odnoszę wrażenie, że nie najlepiej z tym u ciebie. Warto to przepracować. Wiem co mówię, bo w działaniach nie wprost byłam dobra. Uczę się myśleć, mówić i działać wprost. I to jest super :)

Mówisz, że masz mętlik. Polecam Adorację.
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Mimo że wiele osób mi odradzało i psycholog też powiedział że lepiej zapytać wprost żony czy chciałaby żebym przyjechał. Ja do końca biłem się z myślami. Ostatecznie wsiadlem w samochód i pojechałem bez zapowiedzi. Żona była zła i zadowolona ze przyjechałem. Ostatecznie wyszlo na plus zona sie w końcu sama przełamała bez mojego nacisku powiedziała co ja boli co złamało jej uczucia. Było dużo szczerej rozmowy żadnych emocji. Ja wróciłem do domu zona została z myślami zobaczymy jak to dalej się potoczy.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Stamal pisze: 29 maja 2023, 6:58 Mimo że wiele osób mi odradzało i psycholog też powiedział że lepiej zapytać wprost żony czy chciałaby żebym przyjechał. Ja do końca biłem się z myślami. Ostatecznie wsiadlem w samochód i pojechałem bez zapowiedzi. Żona była zła i zadowolona ze przyjechałem. Ostatecznie wyszlo na plus zona sie w końcu sama przełamała bez mojego nacisku powiedziała co ja boli co złamało jej uczucia. Było dużo szczerej rozmowy żadnych emocji. Ja wróciłem do domu zona została z myślami zobaczymy jak to dalej się potoczy.
Parę razy w życiu postąpiłam wbrew ogólnym zaleceniom. Za to w zgodzie ze sobą. Jeśli wynikało to ze mnie, nie z przekory, ani z buntu, czy lęku, nie żałowałam. Czasem konsekwencje były dobre, a czasem dotkliwe. Wygląda, że wolę ponosić konsekwencje swoich decyzji, niż cudzych przekonań.

Macie teraz kontakt? I jak sobie radzisz?
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Ruta też sobie taką decyzję podjąłem powiedziałem sobie albo to coś da albo pogorszy. Przełamaliśmy się obydwoje żona powiedziała mi o swoim lęku to czego się obawia ja też o wszystkim powiedziałem. Z kontaktem jest minimalnie lepiej tyle, że zona pierwsza się nie odezwie, odniosłem wrażenie, że chce też ratowac malzenstwo ale ma jeszcze obawy czy to co ja teraz robię jest prawdziwe czy powierzchowne. Do niczego nie namawiałem poprostu powiedziałem że jak będzie gotowa na jakieś działania to jestem otwarty na propozycje. Żona powiedziała mi też, że chodzi do psychologa, trochę poruszyła temat kościoła że rozmawiała z księdzem o tej całej sytuacji. Już powoli ukladalem plan w głowie (czekać nie czekając) po tym co się wydarzyło pojawiło się światełko w tunelu. Żona też powiedziała że pomyśli bo może bym do niej przyjechał na dłużej niż tylko na jeden dzień. Trochę rozjaśniło mi to sytlacje bo wyobraźnia działała.
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Wydawało się, że coś ruszyło i na "wydawało się" temat znów wygasł. Żona sama mi mówiła że może bym przyjechał na caly weekend coś byśmy mogli zrobić gdzieś pojechać. Dziś zapytałem czy temat aktualny to uzyskałem odpowiedź "Chce odpocząć od Ciebie nie chce żeby ktoś do mnie przyjeżdżał potrzebuje przemyśleć". Powiedziałem, że bym chciał jechać ale jeżeli uważasz że nie chcesz to nic na siłę przyjmuje Twoja decyzję. Trochę się zmieszałem nie rozumiem czemu tak się dzieje.
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Udało nam się pogadać trochę i moją żoną targają straszne emocje nie dość że zachorowała na poważna chorobę to jeszcze ja jej przy spożyłem tyle złego gdzie ja miałem rozum. Chciała by żeby przyjechać ale żyje ciągle przeszłością. Mówi że teraz taki jestem że bym nieba przychylił ale szkoda, że wcześniej o tym nie myślałeś. Tak wiele bym chciał, a tak nie wiele mogę.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Stamal,
jak większość kryzysowiczów w początku kryzysu, a ja z całą pewnością, chcesz by wszystko rozwiązało się szybko. Ja tak chciałam. Miałam nawet termin. Rok.

Początkowo rozwiązanie widzimy w tym, że małżonek zmieni zdanie: o nas, o relacji z inną osobą, naprawie naszej relacji. Dlatego koncentrowałam się na mężu i jego zmianie zdania. Tak odbieram też ciebie, że chcesz swoją żonę przekonać do zmiany zdania.

Mi pomogły wpisy pokazujące inny kierunek: zajmij się sobą.

Praca nad sobą nie nad żoną czy mężem to najlepsze co można zrobić w kryzysie. Ja o prowadzenie poprosiam Maryję, i Mama się mną zaopiekowała. Z miłością, troską, ale też z konsekwencją.

Zobacz czy dasz radę kilka najbliższych wpisów napisać nie o żonie, a o sobie. Jak spędzasz czas, co czujesz, jak sobie radzisz. Albo coś innego, czym chcesz się podzielić. Dasz radę?
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Sefie »

Stamal pisze: 01 cze 2023, 19:14 Trochę się zmieszałem nie rozumiem czemu tak się dzieje.
Zupełnie niepotrzebnie próbujesz zrozumieć swoją żonę. To jest poza Twoim zasięgiem ;) a bywa, że kobiety same siebie nie rozumieją. Jak chcesz więc zrozumieć ją?!

W czasie gorącego kryzysu rozbijałem zachowania żony na atomy i tylko mnie głowa od tego bolała.
Nie zalecam skupiania się na zachowaniu małżonki, skupionym się na swoim zachowaniu i właściwym funkcjonowaniu jako osoba i jako mąż.

Jak znajdziesz swoją wartość do siebie, znajdziesz sposób na wentylowanie emocji i ładowanie baterii, zachowania żony przestaną być problemem i ciężko Cię będzie wyprowadzić z równowagi.
Stamal pisze: 14 maja 2023, 18:12 Kazała mi się wyprowadzić za bardzo nie miałem wyjścia i siedzę teraz w wynajmowanym mieszkaniu (...)
Jak to Wasz wspólny dom to może trzeba pomyśleć o założeniu spodni i do niego wrócić.

Mnie żona wielokrotnie chciała pozbyć się z domu szantażem emocjonalnym. Też byłem bliski wyprowadzki z uwagi na jej "dobro" na szczęście znalazłem ludzi, którzy skutecznie mi to wybili z głowy.

Łatwiej jest naprawiać małżeństwo będąc razem. Im dłuższa separacja tym jest trudniej. Ludzie przyzwyczajają się do nowego ładu a powrót małżonków po długim okresie to ponowne wywrócenie stolika.

Grunt więc zająć się sobą aby chociaż jedna osoba funkcjonowała jak należy. Jak jest dwójka dzieci zagubionych we mgle to łatwo wrócić na stare tory i wbić ostatni gwóźdź w małżeństwo.

Dobrze jest więc mieszkać razem mając na celu poprawię siebie samego i do tej naprawy konsekwentnie dążyć nie patrząc na docinki drugiej strony jeśli się przydarzą.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Na samym początku kryzysu oczywiście chciałem naprawiać małżeństwo ekspresowo. Po czasie zrozumiałem że to nic nie da przestałem nalegać na rozmowy na co kolwiek, a żonie przeszkadzała moja obecność. Co do mieszkania to wynajmujemy od znajomych żony i początkowo to żona się wyprowadzila ale znajomi nie zgodzili się żebym ja tam sam został wiec byłem pod ścianą. Wiadomo że bym chciał z żoną być ale to nie jest teraz na 1 miejscu w mojej głowie, teraz bardziej chce być obecny w życiu żony i ja wspierać z racji, że spotkało ją w ostatnim czasie wiele ciężkich doświadczeń. Nie robię tego natrętnie jeżeli powie że nie oczekuje wsparcia wycofuje się. W czasie kryzysu trafiłem do psychologa i ten po trzech wizytach powiedział mi że terapii nie podejmuje się w czasie ciężkich wydarzeń.
Stamal
Posty: 63
Rejestracja: 19 mar 2023, 15:55
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Stamal »

Cześć.
Sytuacja jest ciężka. Wszystko wisi w powietrzu.
Dzwonię do żony odbiera ale rozmawia tak jakby służbowo i mówi że zadzwoni później. Nie oddzwania mam chęć powiedzieć co myślę ale z drugiej strony wiem że mogę pogorszyć sprawę. Psycholog mi mówi że tak samo się żona czuła jak ja ją olewałem. Z jednej strony chce być cierpliwy i to wytrzymać a z drugiej przerasta mnie to staram się jakoś o tym nie myśleć i zabijać ten czas. Najchętniej to bym więcej nie dzwonił ale moja żona wtedy powie, że skoro nie walczę to mi nie zależy. Może powoli odsuwa mnie od siebie i przyzwyczaja do rozstania.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Ruta »

Stamal pisze: 09 cze 2023, 15:28 Cześć.
Sytuacja jest ciężka. Wszystko wisi w powietrzu.
Dzwonię do żony odbiera ale rozmawia tak jakby służbowo i mówi że zadzwoni później. Nie oddzwania mam chęć powiedzieć co myślę ale z drugiej strony wiem że mogę pogorszyć sprawę. Psycholog mi mówi że tak samo się żona czuła jak ja ją olewałem. Z jednej strony chce być cierpliwy i to wytrzymać a z drugiej przerasta mnie to staram się jakoś o tym nie myśleć i zabijać ten czas. Najchętniej to bym więcej nie dzwonił ale moja żona wtedy powie, że skoro nie walczę to mi nie zależy. Może powoli odsuwa mnie od siebie i przyzwyczaja do rozstania.
Co masz na myśli, pisząc: chcę powiedzieć, co myślę?

Jeśli oznacza to wylanie frustracji na żonę, nie polecam. Ale może nie to masz na myśli?

A jakbyś tak na jakiś czas odwiesił się od żony, przestał myśleć, co żona powie, zrobi, pomyśli. Przyjrzyj się liście Zerty.

Co robisz, by zrzucać z siebie takie silne emocje? Biegasz? Krzyczysz?
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w mlodym małżeństwie

Post autor: Sefie »

Stamal pisze: 09 cze 2023, 15:28 Cześć.
Sytuacja jest ciężka. Wszystko wisi w powietrzu.
Dzwonię do żony odbiera ale rozmawia tak jakby służbowo i mówi że zadzwoni później. Nie oddzwania mam chęć powiedzieć co myślę ale z drugiej strony wiem że mogę pogorszyć sprawę. Psycholog mi mówi że tak samo się żona czuła jak ja ją olewałem. Z jednej strony chce być cierpliwy i to wytrzymać a z drugiej przerasta mnie to staram się jakoś o tym nie myśleć i zabijać ten czas. Najchętniej to bym więcej nie dzwonił ale moja żona wtedy powie, że skoro nie walczę to mi nie zależy. Może powoli odsuwa mnie od siebie i przyzwyczaja do rozstania.
W trakcie kryzysu straciłem kontakt ze swoją żoną niemal na rok. Były tylko wiadomości na temat dzieci, w dodatku skrócone do minimum, czasem pojedynczych słów.

Moja żona była mocno zajętą osobą, dzieci, praca, pewne zobowiązania, utrzymywanie maski że jest pięknie. Do kontaktu się nie garnęła, sam ten kontakt zwłaszcza na początku źle wspominam.

Kiedy znalazłem dno w swoim kryzysie postanowiłem się odwiesić, ogarnąć i wyzdrowieć. Stąd taka decyzja aby kontakt ograniczyć do minimum. Konkretnego terminu nie zakładałem.

Małżonka wielokrotnie mi później wypominała mój brak zainteresowania nią i jej sprawami, chociaż pomoc przy dzieciach często oferowałem. Co ciekawe mając pretensje, że mało się kontaktowałem to sama te kontakty ucinała. Była po prostu przekonana, że odwieszając się od niej i ogarniając kogoś znalazłem.

Dzisiaj postrzegam jej zachowanie w ten sposób, że czasami mówi jedno, robi drugie a oczekuje trzecie. Warto mieć więc samemu odpowiednio poukładane w głowie i być stabilnym aby adekwatnie do sytuacji reagować i nie rozbijać tego co mówi żona.

W ostrej fazie kryzysu najważniejszym moim celem było odwieszenie się i zmiana sposobu myślenia o żonie, jej zachowaniach i odfiksowania się od tematu rozwodu.

Przede wszystkim postawiłem na dobrze zorganizowany dzień, również dalszą część dni w których widziałem dzieci były zaplanowane. Ustawiałem zegarki w telefonie na konkretne godziny, do konkretnej aktywności. A tych może być cała masa, w zasadzie samemu można się tylko ograniczać. Ja postawiłem głównie na sport, hobby i rozwój intelektualny. Ale możliwości jest wiele, mi po prostu zaczęło brakować czasu na wszystko, całkiem zabawne będąc samemu nie mieć czasu ;)

Dobrze więc ten czas rozłąki dobrze spożytkować, nie przeglądać tylko starych zdjęć i rozmyślać co było albo będzie ale wziąć się za działanie ;)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ