Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: Czarek »

Jestem z modlitwą.
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

Rozmawiałem z żoną. Chce się rozstać i ona zdania nie zmieni. Mało argumentów do niej trafia. Nie obchodzi ją Bóg a związek sakramentalny to dla niej zwykły związek w którym można sobie odejść gdy się "wypaliło" . Namówiłem ją żeby ze mną obejrzała film ognioodporni. Obejrzała. Wydaje mi się, że ją troche ruszył. Już sam nie wiem co mam robić...
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: Nirwanna »

Uporczywie modlić się. I na bieżąco rozeznawać, czy po ludzku coś masz jeszcze do zrobienia.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

Nie mogę tego zrozumieć...ja wiem, że nie byłem dobrym mężem ale nie byłem też potworem a tak się właśnie czuję. Miałem problemy ale w końcu przejrzałem na oczy...żona twierdzi, że jest już za późno. Zrozumiałbym gdybym stał w miejscu ale tak nie jest. Mimo, że mineło kilka miesięcy to ja naprawdę idę do przodu. Stwierdziła, że teraz chce dotrzymać przysięgi małżeńskiej a deptałem je tyle czasu. Mam wrażenie, że ona nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mnie teraz krzywdzi. Modlę sie do Boga codziennie i wołam Pana Jezusa w głębi duszy, żeby nam pomógł. Wierzę, że to wszystko jest po to żebym się zmienił ale nie uwierzę ani pzez chwilę, że Pan Bóg nas połączył tylko po to żeby teraz tak to wyglądało. Powiedziałem żonie, że do końca mojego życia nie przestanę walczyć o nasze małżenstwo i ani mi w głowie układanie sobie życia z kimś innym. Do końca będzie moją jedyną. Usłyszałem "nigdy nie mów nigdy"... Dziękuje za wszystkie odpowiedzi i przepraszam, że wylewam wszystkie moje żale ale czuję się po prostu jak bezdomny pies, którego nikt już potrzebuje.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

W środę mam wolne i idę porozmawiać z księdzem, który udzielał nam ślubu. Chcę się również wyspowiadać. Mam ogromne wsparcie w teściowej i mojej mamie (niestety jest daleko). Wiem tylko jedno...z każdym dniem wracam coraz bardziej do Pana bo niestety oddaliłem się i bardzo tego żałuję. Przeczytałem sporo postów z tego forum i widzę pewien schemat. Nie załamuję się tymi wszystkimi słowami, które tak bardzo bolą bo wiem, że to nie moja żona je wypowiada tylko ten zły. Na dobre i na złe prawda ? Właśnie teraz jest to złe i będe trwał,walczył i modlił się dopóki żyję.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: s zona »

M91 pisze: 08 sty 2018, 16:24 W środę mam wolne i idę porozmawiać z księdzem, który udzielał nam ślubu. Chcę się również wyspowiadać. Mam ogromne wsparcie w teściowej i mojej mamie (niestety jest daleko). Wiem tylko jedno...z każdym dniem wracam coraz bardziej do Pana bo niestety oddaliłem się i bardzo tego żałuję. Przeczytałem sporo postów z tego forum i widzę pewien schemat. Nie załamuję się tymi wszystkimi słowami, które tak bardzo bolą bo wiem, że to nie moja żona je wypowiada tylko ten zły. Na dobre i na złe prawda ? Właśnie teraz jest to złe i będe trwał,walczył i modlił się dopóki żyję.

Witaj M91 ,
moze taka nowena okaze Ci sie pomocna ,krotka jest ale podobno b skuteczna ...
https://www.youtube.com/watch?v=McVY_Kw ... jztD5k2Xzx
dostalam dzisiaj od kolezanki z forum :D
z ostrzezeniem ,ze to silny egzorcyzm jest ... i zly tez szaleje ...

Dobrze ,ze masz tez wsparcie w tesciowej ,to znaczy ,
ze jestes dobrym czlowiekiem i nie wszystko stracone ..
A ze' spowiedzia swietny pomysl ,dobrze jest tez poprosic, czy ksiadz zgodzilby sie byc prowadzic Cie ..
Staly spowiednik to taki confort dla duszy ...
Wspomne w modlitwie
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

Witaj s zona. Bardzo Ci dziękuje za odpowiedź w moim wątku. Bardzo dziękuje za nowennę. Po powrocie z pracy zaczynam. Mam też zamiar odmówić nowennę pompejańską. Wierzę, że moja żona nie jest teraz sobą i zły ją dopadł...z dnia na dzień widzę znaki, które mnie w tym utwierdzają. Z Panem Bogiem.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: lena50 »

M91 pisze: 08 sty 2018, 8:49 Nie mogę tego zrozumieć...ja wiem, że nie byłem dobrym mężem ale nie byłem też potworem a tak się właśnie czuję. Miałem problemy ale w końcu przejrzałem na oczy...żona twierdzi, że jest już za późno. Zrozumiałbym gdybym stał w miejscu ale tak nie jest. Mimo, że mineło kilka miesięcy to ja naprawdę idę do przodu. Stwierdziła, że teraz chce dotrzymać przysięgi małżeńskiej a deptałem je tyle czasu. Mam wrażenie, że ona nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mnie teraz krzywdzi.
No właśnie....nie rozumiesz.

Narozrabiałeś,żona miała dość ,Ty się wystraszyłeś i przejrzałeś na oczy ......nie Ty jedyny,zwykle tak to właśnie wygląda.
Widać tak musiało być,podobno Bóg ma swoje sposoby .
Gdyby nie zaistniała(przykra) sytuacja nie jednemu z nas do głowy by nie przyszła jakakolwiek zmiana.
Zaczyna się "walka" o małżeństwo,nagła zmiana i "cudowne" nawrócenie.
Fajno,że proses zmian się rozpoczął,ale do jego zakończenia daleka droga.

Najwiekszym błędem jaki możemy wowczas popełnić,jest nauczanie i nawracanie małżonka,bo sakrament,bo przysiega,bo Bóg.
Co innego jeśli od poczatku było się blisko i samemu stosowało się do Bożych zasad,w przeciwnym razie czeka nas porażka na całej lini.

Kolejny błąd to zbytnie nadskakiwanie(czesto nienaturalne) i przekonywanie o swojej zmianie.
Nikt nie zmiania się w miesiąc,czy dwa.....
Zmiana w tak krótkim czasie nie najlepiej wróży,a juz napewno nie jest wystarczajacym dowodem dla zranionego współmałżonka.

Niektórzy nie tylko miesiące,ale i lata czekają,bo nic co psuło się latami nie naprawi się w ciagu kilku miesięcy.
Jesli komuś naprawde zależy,podejmie ten trud,i choć upadał po drodze będzie,wstanie,otrzepie kolana i pojdzie dalej.
Tego i Tobie M91 życzę.
Wytrwałości,cierpliwości i pokory.

Jeszcze co do żony.....Twoim zdaniem "zły"ją dopadł,moim niekoniecznie.
Myślę,że podobnie jak Ty załamana jest,chciałaby,ale prawdobodobnie boi się i już nie wierzy.
Ta sytuacja tak samo dotknęła ją jak i Ciebie, oboje pokrzywdzeni się czujecie.
lena50....dawniej lena
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

Myślę, że masz rację. Na pewno w większości. Na pewno nie mam zamiaru jej nawracać bo nie jestem kompetentną osobą do tego a poza tym sam krok po kroku wracam na "dobrą" droge. Wczoraj wróciłem z pracy i znowu jakbym inną osobę widział. Normalnie rozmawiamy, śmiejemy się. Skąd ta huśtawka nastrojów?
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

M91 pisze: 08 sty 2018, 8:49 Nie mogę tego zrozumieć...ja wiem, że nie byłem dobrym mężem ale nie byłem też potworem a tak się właśnie czuję. Miałem problemy ale w końcu przejrzałem na oczy...żona twierdzi, że jest już za późno. Zrozumiałbym gdybym stał w miejscu ale tak nie jest.
Za późno....bo byc może ktoś wszedł w tę pustkę którą po sobie zostawiles i ją sobą wypełnił. Może właśnie dlatego tak mówi i czuje żona. Mężczyznom bardzo ciężko zrozumieć że gdy szukają,,szczęścia" poza własną żoną narażają ją na ból i na szukanie jego ukojenia. Oddalić się od siebie jest bardzo łatwo . Skoro raz się zawiedzie i naduzyje czyjegoś zaufania szczególnie zaraz na początku małżeństwa gdy się sobie przysiegalo uczciwość i wierność małżeńską trudno je później odbudować. Z tyłu głowy mozenie gdzieś wdzierac się myśl, że skoro raz się coś złego zdarzyło może zdarzyć się i drugi.
M91 pisze: 08 sty 2018, 8:49
Usłyszałem "nigdy nie mów nigdy

No właśnie. O tym właśnie pisałam wyżej. Żoną sama doświadczyła tych słów na własnej skórze. Pewnie nie planowała flirtu czy romansu( jeśli w ogóle ma on miejsce) , być może sama byla o sobie przekonana ,że ona ,,nigdy....." a stało się inaczej. Człowiek sam potrafi się zadziwić szczególnie w obliczu kryzysów i cierpienia. Nie znaczy to wcale że chce zła i cczyjejś krzywdy z premedytacją ale ludzie różnie reagują na ból odrzucenia , szczególnie kobiety.

Może warto przygotować jakiś dobry grunt do poważnej rozmowy. Ja jestem zwolenniczką szczerych rozmów i podejmowania trudnych tematów by szukać prawdy bo ona wyzwala nawet jeśli jest bolesna. By ruszyć z miejsca trzeba dotknąć prawdy. Warto też uświadomić sobie i żonie że oboje macie swoją ogniowa próbę na miłość i uczciwość i będzie ich w Waszym życiu sporo. Z dobrą wolą wybaczania sobie nawzajem i budowania budowli małżeńskiej jesteście w stanie przejść niejedną życiową burzę. Ale trzeba szczerze rozmawiać i wzajemnie się w siebie wsluchiwac.
Życzę pokoju w sercu i pojednania z żoną.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: Nirwanna »

Krople rosy, o ile zgadzam się z Twoim ostatnim akapitem, o tyle mój niepokój budzi to, co napisałaś na początku. Piszesz, jakby kowalski już miał miejsce, jakby chodziło o fakty już dokonane.
W moim przekonaniu warto nie nakręcać nikogo w tym kierunku, bo zamiast patrzeć na fakty, w tej potencjalnej poważnej rozmowie wybrzmią zarzuty do żony, będące li jedynie domysłami.
A to może być niezmiernie raniące i więcej rozwali, niż zbuduje.
Sugeruję roztropności dużo.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 27 gru 2017, 21:14 Nie chciałbym być złym prorokiem, ale takie trzymanie telefony raczej świadczy o aktywnym kowalskim.
Oby u Ciebie było to przeszłością.
Nirvanno mój post z domyslem obecności kogoś trzeciego nie odbiega zbytnio od tego tutaj.
Są pewne symptomy które mogą choć nie muszą świadczyć o tym, że stało się coś złego czy krzywdzacego. Myślę też że posty piszących tu użytkowników nie są traktowane jako wyrocznia ale dzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Akcent z domyslem istanienia kowalskuego w moim wpisie jest subtelny i nue na nim skupia się sens i cel mojej wypowiedzi. Opisałam raczej mechanizm jaki uruchamia się w kobiecie w momencie odrzucenia co nie znaczy że ma akurat miejsce u żony autora tego wątku.
jacek-sychar

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: jacek-sychar »

Zostałem wywołany do odpowiedzi, więc i moja uwaga.
krople rosy pisze: 09 sty 2018, 12:33 Pewnie nie planowała flirtu czy romansu( jeśli w ogóle ma on miejsce) , być może sama byla o sobie przekonana ,że ona ,,nigdy....." a stało się inaczej. Człowiek sam potrafi się zadziwić szczególnie w obliczu kryzysów i cierpienia. Nie znaczy to wcale że chce zła i cczyjejś krzywdy z premedytacją ale ludzie różnie reagują na ból odrzucenia , szczególnie kobiety.
Czy to nie jest zbytnie usprawiedliwianie kobiet?
To my już nie mamy wolnej woli i "coś" stało się samo?
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 09 sty 2018, 13:23 krople rosy pisze: ↑
09 sty 2018, 12:33
Pewnie nie planowała flirtu czy romansu( jeśli w ogóle ma on miejsce) , być może sama byla o sobie przekonana ,że ona ,,nigdy....." a stało się inaczej. Człowiek sam potrafi się zadziwić szczególnie w obliczu kryzysów i cierpienia. Nie znaczy to wcale że chce zła i cczyjejś krzywdy z premedytacją ale ludzie różnie reagują na ból odrzucenia , szczególnie kobiety.

Czy to nie jest zbytnie usprawiedliwianie kobiet?
To my już nie mamy wolnej woli i "coś" stało się samo?
Wcale nie usprawiedliwiam kobiet. Napisałam gdzieś w środku mojego wpisu, że małżonkowie oboje poddawani są próbom. Nie tylko mężczyźni. Jeśli potrafimy i chcemy zrozumieć zachowanie męża, który krzywdzi i staramy się zmobilizować kobietę do szukania przyczyn kryzysu małżeńskiego także w sobie to tym samym dajmy szansę drugiej stronie. Autor watku prosił o wypowiedzi różnych uzytkowników więc zabrałam głos pokazując kawałek kobiecej strony. Tego, co może myśleć, czuć i w jaki sposób radzić sobie z danym problemem. Zasugerowałam też rozmowę bez obwiniania się wzajemnego a raczej w klimacie zrozumienia i wsłuchiwania się w siebie. Skrzywdzona i odepchnięta przez męża kobieta w swój emocjonalny sposób może szukać ukojenia dla tych wszystkich przykrych uczuć jakie się w niej rodzą, np: gniew, złość, zazdrość, poczucie odrzucenia i własnej nieatrakcyjności. Jak pokazuje choćby to forum kobiety róznie radzą sobie z naporem bólu. Są takie które mimo nieprzespanych od łez nocy skupiają się tylko na ratowaniu związku a są i takie które w krzywdzie szukają plastra np; nawiązując znajomość wirtualną, telefoniczną czy realną z kimś, kogo za ten ,,plaster'' uważają.

Zasugerowałam również że nie zawsze tym samym działają z premedytacją odwetu i chęcią dokopania współmałżonkowi.

Bardzo dobrze, że M91 w obliczu kryzysu małżeńskiego odkrył w sobie pokłady mobilizacji i walki o żonę. Taki też daje Jej sygnał: że żałuje tego co w nim było niedojrzałe, że żona jest dla Niego ważna , kocha Ją i że się nie pomylił w swoim wyborze.
To może mobilizować również żonę do wybaczenia i pójścia dalej. Razem. Czy tak się stanie czas pokaże.
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

Kowalski był na 100%. To już zostało wyjaśnione i wiemy czemu do tego doszło. Krople rosy dobrze napisała, że żona sama nie dopuszczała nigdy takiego romansu czy jak to nazwać bo ona twierdzi, że nic takiego tam się wydarzyło a zostało to strasznie rozdmuchane. Będe się modlił i zmieniał na lepsze. Mam nadzieje, że się między nami ułoży. Naprawdę chcę być lepszy dla żony i zbliżyć się do Pana Boga.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
ODPOWIEDZ