Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
M91 pisze: ↑22 lut 2018, 8:36
ej huśtawki nastrojów są tak częste iż to wygląda naprawdę na jakieś problemy psychicznie. Odcieła się od wszystkich
Może sama się ze sobą wewnętrznie szamocze. Wcale to nie musi mieć nic wspólnego z Tobą, ale z nią samą. Przeczekaj to.
Skup się na sobie. Pooglądaj siebie wewnątrz.
Skoro nie ma klimatu odpowiedniego do ruszenia tematu to nie pozostaje Ci chyba nic innego jak to przeczekać cierpliwie.
Mi to wygląda na "amok" w pełni.
Jeśli chodzi o wcześniejsze pytanie KR, to sama sobie odpowiedziała (dzięki za link Jacku).
Na podstawie własnego doświadczenia zachęcam do szeroko pojętej pracy nad sobą, morza pokory.
Gdy zaczynamy odlatywać, warto wracać do tego: viewtopic.php?f=13&t=234
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Właśnie wczoraj czytałem post Kasi. Rozmawiałem wczoraj z żoną i powiedziałem jej, że będe walczył i jak jeden małżonek upada to drugi jest od tego żeby pomóc mu się podnieść. Mam gorsze dni ale kocham małżonkę całym sobą i jedyne czego pragnę w życiu to żeby się miedzy nami ułożyło.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
M91 pisze: ↑23 lut 2018, 11:43
Rozmawiałem wczoraj z żoną i powiedziałem jej, że będe walczył i jak jeden małżonek upada to drugi jest od tego żeby pomóc mu się podnieść.
Jaka była reakcja żony na Twe słowa? Czy coś Ci dała ta rozmowa?
M91 pisze: ↑23 lut 2018, 11:43
Mam gorsze dni ale kocham małżonkę całym sobą i jedyne czego pragnę w życiu to żeby się miedzy nami ułożyło.
No pewnie, że kochasz. Każdy ma gorsze dni i własne kryzysy.
Jej reakcja jest albo żadna albo coś pod nosem powie. Czy coś mi dała ta rozmowa? Nie wiem czy coś dała ale mam nadzieję, że w głowie żony powoli będzie się poprawiać zamiast pogarszać. Ona jest strasznie zawzięta i uparta. Jak się uprze na coś to prawie niewykonalne jest odwieść ją od tego.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
M91 pisze: ↑23 lut 2018, 14:32
Ona jest strasznie zawzięta i uparta. Jak się uprze na coś to prawie niewykonalne jest odwieść ją od tego.
Drogą dojścia do takiego człowieka na pewno nie jest odbijanie piłeczki czyli zachowywanie się w taki sam sposób. To utwierdzi przekorę i upór. I poczucie, że ma rację odizolowując się od Ciebie.
Spokój. Cierpliwość. Miłość. Myślę, że tędy droga.
Z poszanowaniem oczywiście swojej godności.
14 marca kończę moją pierwszą nowennę pompejańską. Mam zamiar dalej modlić się w ten sposób. Mam takie przeczucie i naprawdę nie potrafię tego wytłumaczyć, że ta cała sytuacja się odmieni i znowu będziemy szczęśliwi z małżonką. Wierze w nas. Dziękuje za rady.
"Spokój, cierpliwość, miłość" Wezmę sobie to do serca.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Psia...... a jak sie niecala sytuacja, nie calkiem odmieni aby byc szesliwymi malzonkami razem, to ile tej wiary w was i gorliwosci w modlitwie Ci zostanie. Zostaw sobie jakas rezerwe bo to moze podtwac
Taka mała aktualizacja. Żona naprawia relacje z rodziną. Pierwsza wyciągneła do nich ręke. Dowiedziałem się, że pare dni temu do swojej koleżanki powiedziała, że ona mnie nie kocha i nie chce ze mną być. Nie widzi w ogóle zmian we mnie. Cieszę się chociaż z tego, że normalnie rozmawia z rodzeństwem. Czuję się coraz gorzej, samotny jakby w obcym domu. Trzymają mnie teraz sprawy finansowe więc nie mam wyjścia i muszę z nią mieszkać. Jak sobie ten temat ogarnę i dalej będzie tak jak jest to odejdę bo to nie ma sensu żeby tak moje życie wyglądało. Oczywiście dalej robię co w mojej mocy żeby być lepszym człowiekiem i nie popełniać dawnych błędów. Wydaje mi się, że dopóki jestem tu to ona nigdy nie dostrzeże co traci. Pozdrawiam.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Jak tam u Ciebie M91? U mnie miesiąc bez żony. Ona już na nowym mieszkaniu. Jakoś się pozbierałem. Dużo mi dało zrozumienie kolejnych etapów po stracie. Gdzieś tu na tym forum znalazłem link. Poczytaj to zrozumiesz w jakim jesteś etapie. To jest proces długookresowy.
Pomaga mi również NP i pismo święte. Przeczytałem np. wczoraj wieczorem cała Ewangelię św. Marka. Poczytaj, święta idą, wzmocnisz siebie. Poszukaj też rekolekcji przedświątecznych.