Widzisz M91? Czasem w bólu się rozwijamy. A może nawet rodzimy na nowo.
Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Moderator: Moderatorzy
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Codziennie sobie powtarzam, że warto trwać w tym wszystkim i nie poddawać się. Po prostu mam gorsze dni i jak widzę zachowanie żony to moje skrzydła są po prostu podcinane.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Skoro to zauważasz, może warto przestać emocjonalnie wisieć na żonie, nie uzależniać pracy nad sobą od niej i jej reakcji?
Dobrze pamietam ile pracowałem nad sobą (plus jej jakość) wisząc na żonie i jak to wyglądało, gdy się odwiesiłem.
Dobrze pamietam ile pracowałem nad sobą (plus jej jakość) wisząc na żonie i jak to wyglądało, gdy się odwiesiłem.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Ja to doskonale rozumiem ale łatwo się mówi trudniej to wprowadzić w życie.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Kochani pomóżcie mi jeszcze z dwoma rzeczami. Co uważacie o informowaniu żony jak będe gdzieś wychodził albo dłużej mi zejdzie poza domem ? Pani na spotkaniu mówiła żebym informował ją i broń Boże nie zachowywał się tak, że wychodzę bez słowa i to może "podejrzanie" wyglądać. Żona wtedy jeszcze bardziej się utwierdzi, że skoro ja tak robię to ona też bedzię i zamiast przybliżyć ją do siebie to ją tylko i wyłącznie oddale. Druga sprawa natomiast dotyczy finansów. Skoro jest tak jak jest między nami (brak dotyku,czułości, traktowanie jak kogoś zupełnie obcego) to powinienem się tylko dołożyć do rachunków i jedzenia a reszte zostawić dla siebie i nie wpłacać na wspólne konto bankowe ? Wydaje mi się, że skoro żona podjeła takie a nie inne decyzje o odsunięciu mnie na bok to chyba zrozumiałe jest, że finanse także będą osobne ? Nie chce żeby to zaraz odebrała jako totalny koniec naszego związku. Co sądzicie ?
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
M91
Tu za bardzo nie można podać schematów. Każdy sposób postępowania albo obudzi Twoją żonę, albo dobije małżeństwo. Zdaj się na swój instynkt i rozum.
Tu za bardzo nie można podać schematów. Każdy sposób postępowania albo obudzi Twoją żonę, albo dobije małżeństwo. Zdaj się na swój instynkt i rozum.
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Ale chociaż cokolwiek. Jakie jest wasze zdanie na ten temat. Naprawdę potrzebuje wiedzieć.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Również miałem takie dylematy.
Żona przestała mnie kochać, czułość i bliskość były wspomnieniem, zastąpiły je jawna wrogość i namacalna wręcz nienawiść. Nie miała natomiast oporów przed korzystaniem z owoców mojej pracy. "Teraz ja" pełną gębą.
Z jednej strony, takie rozdzielenie - to pokazanie również tych "naziemnych" konsekwencji żonie.
Z drugiej - jak pisał Jacek - reakcje mogą być różne i warto je rozpatrzeć indywidualnie. Ja finalnie uznałem, że to tylko kasa, zająłem się odwieszaniem i pracą nad sobą.
Nie chciałem też sam rozpoczynać procesu "moje-twoje".
Żona przestała mnie kochać, czułość i bliskość były wspomnieniem, zastąpiły je jawna wrogość i namacalna wręcz nienawiść. Nie miała natomiast oporów przed korzystaniem z owoców mojej pracy. "Teraz ja" pełną gębą.
Z jednej strony, takie rozdzielenie - to pokazanie również tych "naziemnych" konsekwencji żonie.
Z drugiej - jak pisał Jacek - reakcje mogą być różne i warto je rozpatrzeć indywidualnie. Ja finalnie uznałem, że to tylko kasa, zająłem się odwieszaniem i pracą nad sobą.
Nie chciałem też sam rozpoczynać procesu "moje-twoje".
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
M91 ,
nwm na ile moje doswiadczenie bedzie dla Ciebie pomocne ,ale zaryzykuje ..
Zgadzam sie z tym co napisali przedmowcy ,sam musisz to wywazyc ...
U mnie zadzialo dopiero ,gdy maz dostal zabezpieczenie alimentow .. wczesniej nie bylo problemu ,gdy ja utrzymywalam sama dzieci i przysylalam mezowi .. obudzilam sie dopiero wtedy ,gdy uslyszalam ,jak zaprasza kolezanki na szkolenia u nas w domu i deklaruje ,ze pokryje wszystkie koszty ...skonczylam przelewy ale potrzebowalam jeszcze roku ,zeby wystapic o alimenty .. gdyby wtedy nie zachowal sie podle ,blokujac zgode na operacje dziecka ,rozeszloby sie to pewnie po kosciach ...
M91 ,nwm na ile wystarcza pensja Twojej zony ,jesli tylko na " waciki " to pewnie odczuje roznice ,ale jesli zarobki sa przyzwoite ,to moze byc tylko zrodlem dalszych nieporozumien ..
Osobiscie jestem zwolenniczka daleko posunietej empatii ,tylko nieraz u mnie przechodzi to w naiwnosc ..
Moze taki zimny prysznic pomoze Twojej zonie ,moze nie ...sam to musisz wywazyc ...
Pomodle sie o 15h
nwm na ile moje doswiadczenie bedzie dla Ciebie pomocne ,ale zaryzykuje ..
Zgadzam sie z tym co napisali przedmowcy ,sam musisz to wywazyc ...
U mnie zadzialo dopiero ,gdy maz dostal zabezpieczenie alimentow .. wczesniej nie bylo problemu ,gdy ja utrzymywalam sama dzieci i przysylalam mezowi .. obudzilam sie dopiero wtedy ,gdy uslyszalam ,jak zaprasza kolezanki na szkolenia u nas w domu i deklaruje ,ze pokryje wszystkie koszty ...skonczylam przelewy ale potrzebowalam jeszcze roku ,zeby wystapic o alimenty .. gdyby wtedy nie zachowal sie podle ,blokujac zgode na operacje dziecka ,rozeszloby sie to pewnie po kosciach ...
M91 ,nwm na ile wystarcza pensja Twojej zony ,jesli tylko na " waciki " to pewnie odczuje roznice ,ale jesli zarobki sa przyzwoite ,to moze byc tylko zrodlem dalszych nieporozumien ..
Osobiscie jestem zwolenniczka daleko posunietej empatii ,tylko nieraz u mnie przechodzi to w naiwnosc ..
Moze taki zimny prysznic pomoze Twojej zonie ,moze nie ...sam to musisz wywazyc ...
Pomodle sie o 15h
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
M91 myślę, że to jest ten moment w którym powinieneś nauczyć się samodzielnie podejmować decyzje. Bez lęku. Nikt z forum nie da Ci gwarancji, że jeśli zrobisz tak czy inaczej to będzie to ten prawidłowy i skuteczny ruch. Przemyśl dwie wersje postępowania, jakie ,,podrzucili'' Ci forumowicze , omódl i poproś Boga by natchnienia i myśli były tymi, które są zgodne z Jego wolą.
Nie podejmuj decyzji w emocjach, pod wpływem impulsu ale daj sobie czas .
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Czyli trochę takie "uszy po sobie", nadstawiamy drugi policzek.
Nie mówię, że źle - ot taka obserwacja - w sumie ja postąpiłem / postępuje podobnie.
Interesujące jest to "uznawanie, że to tylko...".
Może zdradzacze też tak do tego podchodzą... "uznają, że seks to tylko.... " , "... że małżeństwo, to tylko taki związek..."
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Aleksandrze
Pavel przez swoja postawę uratował swoje małżeństwo.
Czy uważasz zatem, że postąpił źle?
Dzieci mają razem rodziców. Wczoraj razem z tatą mogli podziwiać piękny księżyc.
Czy gdyby Pavel nie zaryzykował straty finansowej udałoby się mu uratować związek? Dzieci miałyby razem rodziców? Byłyby szczęśliwe tak, jak są teraz szczęśliwe?
Pavel przez swoja postawę uratował swoje małżeństwo.
Czy uważasz zatem, że postąpił źle?
Dzieci mają razem rodziców. Wczoraj razem z tatą mogli podziwiać piękny księżyc.
Czy gdyby Pavel nie zaryzykował straty finansowej udałoby się mu uratować związek? Dzieci miałyby razem rodziców? Byłyby szczęśliwe tak, jak są teraz szczęśliwe?
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Dziękuję s zona za modlitwę Mam już w głowie plan jak postąpić. Dziękuje wam za pomoc.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
Drogi mogą być różne, nie mam co do tego wątpliwości. Wszystko zależy od indywidualnej sytuacji.
Z wielu stron słyszałem, że pownienem przykręcić kurek z kasą, zwłaszcza, że tylko ja zarabiam pieniądze.
Tak, to mógłby być „straszak”. Z jednej strony, jak pisałem, konsekwencja, zwłaszcza że żona mocno zaniedbywała swoje obowiązki.
Z drugiej - zadałem sobie pytanie, czy chciałbym aby została tylko z takich powodów, czy chcę to rozgrywać pieniędzmi. Uznałem, że to tylko kasa, nie umrę przez to z głodu ani nie zbankrutuje, a żonę postaram się odzyskać swoją postawą a nie argumentami finansowymi.
To co napisała s zona o rozważnej ocenie co jest empatią a co naiwnością to i moim zdaniem bardzo ważne.
Alek - zapędziłeś się z porównaniami
Gdzie kasa a gdzie zdrady inna liga.
A co myślą zdradzający, to już ich sprawa.
Z wielu stron słyszałem, że pownienem przykręcić kurek z kasą, zwłaszcza, że tylko ja zarabiam pieniądze.
Tak, to mógłby być „straszak”. Z jednej strony, jak pisałem, konsekwencja, zwłaszcza że żona mocno zaniedbywała swoje obowiązki.
Z drugiej - zadałem sobie pytanie, czy chciałbym aby została tylko z takich powodów, czy chcę to rozgrywać pieniędzmi. Uznałem, że to tylko kasa, nie umrę przez to z głodu ani nie zbankrutuje, a żonę postaram się odzyskać swoją postawą a nie argumentami finansowymi.
To co napisała s zona o rozważnej ocenie co jest empatią a co naiwnością to i moim zdaniem bardzo ważne.
Alek - zapędziłeś się z porównaniami
Gdzie kasa a gdzie zdrady inna liga.
A co myślą zdradzający, to już ich sprawa.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?
U mnie też sam mąż utrzymuje rodzinę i wszelkie wydatki omawiamy wspólnie:co kupujemy, za ile , kiedy i komu. Wiem, ze gdybym poszła do pracy to nie byłoby tak, że mąż pracuje na nas wszystkich, na rachunki a ja swoją wypłatę mam dla siebie. Wydaje mi się to niesprawiedliwe.
Wspólne konto i wspólne decyzje co do rozporządzenia pieniędzmi jest według mnie uczciwym postawieniem sprawy. Bo jesteśmy już MY - rodzina, a nie tylko ja i moje zachcianki.