Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 20 lut 2018, 17:27 Nie wiem, jakie dowody masz na myśli.
Mam na myśli sygnały Tobie dawane od żony, że potrzebuje Ciebie i Twojej miłości (jej okazania ). Czy są to tylko Twoje pragnienia wynikające ze zobowiązania miłości ?
Ukasz pisze: 20 lut 2018, 17:27 Gdy jedna strona niszczy więź i w pewien sposób sama się okalecza, to druga powinna unieść to wszystko za dwoje i leczyć rany najbliższej osoby. Po prostu tym, że ją kocha.
Może jednak jest jeden dowód na to, że człowiek najbardziej potrzebuje miłości wtedy, gdy się jej wypiera - Ewangelia.
Dla mnie to trochę abstrakcyjnie wygląda ale skoro tak czujesz i rozumiesz, to nie mam więcej pytań.
jacek-sychar

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 20 lut 2018, 17:45 Moje pytanie jednak brzmi: Co dalej? Co z tym fantem (podejrzeniami i brakiem komunikacji ze współmałżonkiem) zrobić?
Krople Rosy
Moim zdaniem Ty kompletnie nie rozumiesz sytuacji zdrady. Myślisz, że logicznie można coś załatwić. Otóż nie. Emocje buzują z obu stron. U strony zdradzającej do kowalskiego (kowalskiej) i u zdradzonego (że został zdradzony). Dlatego jakakolwiek rozmowa raczej nie jest możliwa. Szczególnie w pierwszym okresie amoku (zakochania) i odkrycia zdrady.
krople rosy pisze: 20 lut 2018, 17:45 Nadal jednak uważam, że jesli więź łącząca małżonków jest dość mocna i jest możliwe wybaczenie ze strony pokrzywdzonego to są to te warunki dzięki którym jest do czego wracać.
Tak, jeżeli strona zdradzająca chce wrócić. Ale zwykle nie chce. A jak niby wraca, to te powroty są raczej mizerne, bo emocje ciągle jeszcze są po stronie kowalskich. Zobacz na innych wątkach, jak te powroty wyglądają. Wracają ciałem, a umysł i emocje ciągle jeszcze u kowalskich i w komórce. :?
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

Dobrze. Niech będzie, że nie rozumiem. Nie będę zatem kontynuowała tematu.
jacek-sychar pisze: 20 lut 2018, 17:56 A jak niby wraca, to te powroty są raczej mizerne, bo emocje ciągle jeszcze są po stronie kowalskich. Zobacz na innych wątkach, jak te powroty wyglądają. Wracają ciałem, a umysł i emocje ciągle jeszcze u kowalskich i w komórce. :?
A dlaczego?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: Pavel »

krople rosy pisze: Dobrze. Niech będzie, że nie rozumiem. Nie będę zatem kontynuowała tematu.
KR nie przejmuj się, że nie rozumiesz.
Obyś nigdy nie musiała tego zrozumieć. Oznaczałoby to, że Twój mąż jest emocjonalnie z kimś innym, a Wasze małżeństwo i rodzina nie mają dla niego żadnego znaczenia.
krople rosy pisze:
jacek-sychar pisze pisze: A jak niby wraca, to te powroty są raczej mizerne, bo emocje ciągle jeszcze są po stronie kowalskich. Zobacz na innych wątkach, jak te powroty wyglądają. Wracają ciałem, a umysł i emocje ciągle jeszcze u kowalskich i w komórce.
A dlaczego?
"Amok" KR. To jest tego powód, tak w skrócie który jednak zawiera w sobie wszystko.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

Pavel pisze: 20 lut 2018, 18:18 KR nie przejmuj się, że nie rozumiesz.
Obyś nigdy nie musiała tego zrozumieć.
No pewnie. Nie zazdroszczę. Współczuję.
Ukasz

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: Ukasz »

krople rosy pisze: 20 lut 2018, 17:55 Mam na myśli sygnały Tobie dawane od żony, że potrzebuje Ciebie i Twojej miłości (jej okazania ). Czy są to tylko Twoje pragnienia wynikające ze zobowiązania miłości ?
A ja mam na myśli stan, w którym nie ma żadnych sygnałów z drugiej strony - taki, jaki opisał aktualnie autor tego wątku. Nie pisałem o okazywaniu potrzeby, tylko o jej istnieniu.
Chyba już wyjaśniliśmy sobie rzecz do końca i pozorna różnica zdań była przede wszystkim nieporozumieniem.
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

Pavle w statusie przy nicku masz : ,,już po kryzysie''. Czy mógłbyś się podzielić jakie Twoje reakcje, postawy i zachowania wpłynęły na powrót żony i zakończenie kryzysu? Może to w jakiś sposób motywowałoby i budowało M91.
jacek-sychar

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: jacek-sychar »

Na starym forum wątek Pavla był tutaj:
http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.php?t=13500
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 21 lut 2018, 11:53 Na starym forum wątek Pavla był tutaj:
http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.php?t=13500
Super. Poczytam.
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

Znalazłam taką wypowiedź Pavla do swojego pytania, zapewne nie wyczerpującą ale istotnym słowem według mnie jest determinacja w ratowaniu małżeństwa bez zniechęcania się postawą współmałżonka. I praca nad sobą.
Wklejam fragment jeśli mi wolno:

,,Dlaczego sie udalo?

Nie dziele skory na niedzwiedziu ;) wiec chyba za wczesnie nazywac to z cala pewnoscia UDALO.
W szafie wciaz tkwi niemalo trupow, ja czekam cierpliwie, az zona sama je powyciaga. W swoim czasie (czyli takim w ktorym to ona bedzie na to gotowa).

Wiem, ze JA - moje wady, braki wiedzy i zachowanie bylo tylko czescia tego, co doprowadzilo nas do tego wszystkiego co sie wydarzylo.
Nie wiem, gdzie zona byla, nie znam (chyba) wszystkich powodow dla ktorych postanowila wrocic, widocznie jeszcze nie czas na to, abym sie dowiedzial.

Wiem natomiast, ze moja determinacja, aby uratowac malzenstwo oraz praca nad soba mialy na to przynajmniej niemaly wplyw.
Odkad ogarnalem siebie w zadawalajacym stopniu, bez ogladania sie na nia, jej reakcje i stosunek do mnie, odkad po prostu robie tylko swoje, poprawilo sie. Bardzo sie poprawilo.

W naszym przypadku tyle wystarczylo, aby zona rowniez zaczela pracowac nad soba i naszym malzenstwem.
A co bedzie to czas pokaze ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: Nirwanna »

A dokładnie ów cytat znajduje się tu: http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.ph ... &start=364 :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

,,Kochając zwyciężam. To jest egzorcyzm. To jest największe zwycięstwo w walce duchowej.'' fragment z audiobooka (27m, 53s) pt: Walka duchowa w małżeństwie.
M91 posłuchaj spokojnie
https://www.youtube.com/watch?v=yek4EruEZlc
jacek-sychar

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: jacek-sychar »

Przypominam, że ks. Jarosław Międzybrodzki będzie rekolekcjonistą na rekolekcjach wiosennych naszej wspólnoty.
Więcej tutaj:
viewtopic.php?f=74&t=814
Ich tytuł: O WIERNOŚCI, KTÓRA BOLI….

Jak ktoś się nie zapisał, to ostatnia chwila. Są jeszcze miejsca w Ożarowie, bo lista rezerwowa w Porszewicach liczy już 50 osób. :D
krople rosy

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: krople rosy »

M91 pisze: 18 lut 2018, 21:09 Żona już przestała ze mną nawet rozmawiać. Myślę, że ona mnie nienawidzi. Byłem mocno chory przez ostatnie dni i nawet słowa nie powiedziała. Myślę, że gdybym przestał oddychać nawet by nie zareagowała. Ale nie boli mnie to już tak jak wcześniej. Można powiedzieć, że dotarło do mnie iż taka ona właśnie jest. Myślę, że jeszcze pare miesięcy w takich warunkach i z mojej strony też prawie nic nie zostanie.
No właśnie. I co z tą prawdą o własnej żonie teraz zrobisz? Ja po nastu latach dopiero dotarłam do zaakceptowania faktu: ,,Mój mąż właśnie taki jest''. Nie taki jak sobie wyobrażałam i idealizowałam ale taki jaki stoi przede mną w całej swojej okazałości. Ze swoją grzesznością i słabościami. Mówi, że życie by za mnie oddał a przez lata nie udało Mu się odrzucić nałogu. Niedawno usłyszałam: ,,Czy potrafisz mnie pokochać z tymi moimi ułomnościami? Chciałbym''.
I jestem na etapie pokochania Go właśnie takim, jakim jest. Weszliśmy w małżeństwo z bardzo idealistycznym podejściem. Szliśmy drogą doskonałości duchowej na skróty: bez skonfrontowania się ze swoją grzeszną naturą, poranioną przeszłością i swoimi wyborami, swoim temperamentem. Swoimi ciemnymi zakamarkami w nas. Wszystko ma swój czas. Do wszystkiego trzeba dojrzeć pozwalając sobie na kolejne etapy wzrostu. Nic na siłę i na szybko.
Kryzys w Twoim małżeństwie odsłoni i Twoje grzechy i ułomności. Przypatrz się temu. Zobacz co z Ciebie wychodzi w reakcji na postępowanie żony: czyż nie pragnienie odwetu, by i Ją zabolało? Czyż nie zaspokojenie swoich głodów cielesnych i emocjonalnych?
Ze mnie sporo powychodziło. Widzę to. I coś trzeba z tym zrobić.
M91
Posty: 90
Rejestracja: 20 gru 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Naprawa małżenstwa...czy jeszcze jest szansa ?

Post autor: M91 »

Moi drodzy. Ja naprawdę wiele zmieniłem w swoim życiu. Udowodniłem żonie, że jednak ludzie mogą się zmienić. Wydaje mi się, że dla niej łatwiej by było gdybym dalej pił i zajmował się duperelami. A teraz? Jej huśtawki nastrojów są tak częste iż to wygląda naprawdę na jakieś problemy psychicznie. Odcieła się od wszystkich. Nie tylko ode mnie alw od całej swojej rodziny. Nigdy w życiu nie czułem się tak bezradny jak teraz. Na szczęście nie wisze już nad nią i robię swoje.
Kto Cię pokocha ?
Kto będzie walczył ?
Kto upadnie dotrzymując kroku ?
ODPOWIEDZ