Czy słuchac innych,czy siebie?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

Kochani Sycharowicze.
Wracam po roku. Mój mąż chce wrócic,twierdzi,że mu zależy.Ale u niego to jest tak,że w przypływie dobroci jest ok,a w przypływie złości tradycyjne dzikie awantury.
Rodzina obserwując to wszystko wątpi w jego poprawę i dziwi się,że daję mu już chyba setną szansę. Wszyscy z rodziny i ze znajomych ,a nawet księża mówią,że powinnam sobie ułożyc życie z kims spokojnym,zrównoważonym.
Ja jestem rozdarta ,bo czytam Wasze posty,czytam książki,które polecacie i jakby podskórnie czuję i wiem,że to przecież mój mąż. On nie jest złym człowiekiem,ale niestety "narwanym".
Chyba powinam definitywnie się od niego odciąc,ale czasami się spotykamy.Wygląda to tak,że nawet sąsiedzi widzą,że on czasami przychodzi do mieszkania,wychodzi ode mnie i pytają.
A ja? Cóz mam wszystkim odpowiedziec? Wstyd mi,że spotykam się ukradkiem z własnym mężem. Ukradkiem,bo pod jednym dachem z awanturnikiem się nie da.
Jestem wariatką.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Nirwanna »

Haneczko - słuchać i siebie i ludzi. Jednak pod pewnymi warunkami.

Słuchać siebie mądrej, wsłuchanej w głos Pana Boga, kierującej się Jego wskazówkami. Siebie mądrej - przepracowanej, wiedzącej gdzie umiesz "popłynąć" myślowo i emocjonalnie i nie podążać za tym, znającej swoje mocne i słabe strony, mającej kontakt ze sobą i umiejącej stawiać granice.

I ludzi też słuchać - tych mądrych, i takich którzy jednocześnie kochają mądrze. Czyli pochwalą, kiedy mogą, i zastopują, gdy trzeba. Pokażą trudne rzeczy, ale nie narzucają rozwiązań.

Jak to widzisz w kontekście swojego dylematu?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

Nirwano.Nie jestem przepracowana.Nie wiem,czy kiedykolwiek będę. Z wesołej dziewczyny został ze mnie po rozwodzie strzępek nerwów.
Ludzie twierdzą,ze jestem "mądra,wykształcona i ładna babka", doceniają moje pasje, to,kim jestem i co robię.Na zewnątrz widac silną dziewczynę,którą nawet inne kobiety podziwiają,że tak można się podnieśc.Natomiast ja widzę tylko przestraszoną dziewczynkę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Nirwanna »

Haneczko, a zaczęłaś już pracować nad sobą? Przecież absurdem byłoby niepodejmowanie żadnych decyzji, dopóki się nie przepracuję. Ale gdy zacznę pracę nad sobą, powoli zaczynam podejmować decyzje i zdarza się się, że są dobre, mądre i Boże, a tam gdzie takie nie są, zaczynam naprawiać błędne decyzje, wycofywać się z nich. I na tym stopniowo się uczę - jak podejmować decyzje po Bożemu.
Równolegle buduję wokół siebie grupę wsparcia, właśnie takie grono mądrych ludzi, do których zawsze mogę się zwrócić z prośbą o rozmowę, o usłyszenie prawdy o sobie.
Masz kogoś takiego?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Simon

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Simon »

Haneczko -według mnie problem nie dotyczy Twojego męża i tego, czy dać mu jeszcze jedną szansę, czy nie. Problem jest w Tobie. Ta mała, przestraszona dziewczynka wewnątrz Ciebie może stać się dojrzałą, pewną siebie i duchowo spokojną kobietą. Zacznij pracę nad sobą, ale tak na poważnie. Myślałaś o terapii?
Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

Nirwano,moi rodzice i moje rodzeństwo są dla mnie ogromnym wsparciem. Mam też małe grono zaufanych przyjaciół.Poza tym dużo rozmawiam z księżmi.
Simon,tak. Chodziłam na terapię do psychologa.Pani psycholog twierdziła,że problem leży w ludziach, nie we mnie.
Mój mąż jest egoistą,który próbował mnie zdeptac i wpędził mnie w dołek.
Po rozwodzie spotykałam się z mężczyzną o osobowości narcystycznej,który dopatrywał się u mnie wad ,a nie cenił we mnie tego ,co dobre ...i on wpędził mnie w następy dołek.
I przyjaciele,i księża, i rodzina,i psycholog uważają,że Bóg chce,bym była szczęsliwa,dlatego powinnam odciąc się od złych ludzi.
Słuchając innych-nie powinnam nawet próbowac odbudowywac tego małżeństawa,bo to nie skończy się dobrze.
Może te moje myśli o odbudowie małżeństwa to autodestrukcja.
jacek-sychar

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: jacek-sychar »

Haneczka pisze: 31 sty 2018, 15:26 Słuchając innych-nie powinnam nawet próbowac odbudowywac tego małżeństawa,bo to nie skończy się dobrze.
Czasami rzeczywiście nie ma możliwości odbudowy małżeństwa, jeżeli nasz małżonek stanowi dla nas zagrożenie.
Nie znaczy to jednak, że mamy prawo wiązać się z inną osobą.
Jak mawiał św. Jan Paweł II może się okazać, że małżeństwo jest ważne choć nieudane.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Nirwanna »

Haneczka pisze: 31 sty 2018, 15:26 Nirwano,moi rodzice i moje rodzeństwo są dla mnie ogromnym wsparciem. Mam też małe grono zaufanych przyjaciół.Poza tym dużo rozmawiam z księżmi.
Simon,tak. Chodziłam na terapię do psychologa.Pani psycholog twierdziła,że problem leży w ludziach, nie we mnie.
Mój mąż jest egoistą,który próbował mnie zdeptac i wpędził mnie w dołek.
Po rozwodzie spotykałam się z mężczyzną o osobowości narcystycznej,który dopatrywał się u mnie wad ,a nie cenił we mnie tego ,co dobre ...i on wpędził mnie w następy dołek.
I przyjaciele,i księża, i rodzina,i psycholog uważają,że Bóg chce,bym była szczęsliwa,dlatego powinnam odciąc się od złych ludzi.
Słuchając innych-nie powinnam nawet próbowac odbudowywac tego małżeństawa,bo to nie skończy się dobrze.
Może te moje myśli o odbudowie małżeństwa to autodestrukcja.

Jakbyś mogła napisać szerzej, o co chodziło z tym co powiedziała psycholog, że "problem leży w ludziach, nie we mnie" ?

Natomiast to co wyboldowałam, to niestety, ale Twój potężny obszar do przepracowania. Nikt nie jest w stanie wpędzić mnie w dołek, dopóki sama na to nie pozwolę. Po to mam granice, i mam się nauczyć je stawiać, aby skutecznie bronić się przed krzywdą i nie dawać się zapędzać w dołki, a jednocześnie zachować godność dziecka Bożego, aby nie zostawał ze mnie strzępek nerwów. Nawet po tak trudnym doświadczeniu, jak rozwód.
Wreszcie - odbudowa małżeństwa, gdy oboje jesteście wewnętrznie wciąż z tymi samymi problemami, będzie, hm... problematyczne lub wręcz skazane na porażkę. Ale po wewnętrznej zmianie siebie i z łaską Bożą - jak najbardziej. Wiesz czemu? Bo mądra żona pomaga wzrastać swojemu mężowi, nawet "niechcący" się załapie na rozwój ;-)
Ja bym tylko jedno zdanie poprawiła - należy się odcinać od ludzi toksycznych, to na pewno. Nie lubię natomiast określenia "źli ludzie". Dla mnie to skreślenie ich na zawsze. A nawrócenie wszak dla każdego jest możliwe i dane.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

Już wyjaśniam,Nirwanno.
Pani psycholog twierdzi,że trafiam na mężczyzn ,którzy mnie nie szanują,są egoistami bądź narcyzami,a tymczasem według niej jestem życiową,"fajną babką",ciekawą świata,z pasjami itp. (nie będę tu wypisywac moich zalet,bo to nieistotne).
Nirwanno.Jak to nikt nie moze wpędzic w dołek? A ubliżanie? A krzyki? A wmawianie ,że jestem głupia? A awantury? To właśnie wpędzanie w dołek.
Nirwanno.Mądra żona też czasami chce miec w domu mądrego męża,a nie rozkapryszonego chłopczyka.Ta żona też chce miec oparcie, bo ją męczy bycie zawsze tą mądrzejszą,tą zaradną,tą bardziej wykształconą i bardziej pracowitą.
A Pan Leń ciągle zrelaksowany,wyspany i coraz grubszy.
Głupie może to,co piszę.
Czytam posty mądrych mężczyzn-jeden przestał pic,drugi zorganizował wyjazd gdzieś razem, ktoś inny bardzo się modli,inny żałuje,że zrobił żonie przykrośc. Ja taką poprawę to rozumiem. I zazdroszczę .Mój jest niereformowalny. Nie robi kompletnie nic,a chce się godzic.
Mam nadzieję,że zanim kiedyś umrę on powie,że przeprasza mnie za to ,że był dla mnie taki niedobry.Tylko tyle od niego oczekuję.
Nirwanno,jesteś bardzo mądra,ale wnioskuję,że to dlatego ,że w w Sycharze jesteś już długo. Ja nie mam tego spokoju i tej mądrości w sobie,a wiem,że Wy -Sycharki macie:-) Może i mnie się uda.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Nirwanna »

Haneczko, nie wiem czy jestem mądra, taką ocenę zostawiam innym. Ale na pewno jestem dużo mądrzejsza niż przed kryzysem, i tak - w duuużej mierze dzięki Sycharowi - więc się dzielę :-) Darmo dostałam, darmo oddaję.
Więc przećwiczyłam na własnej skórze, że gdy umiejętnie stawiam granice, to dołek mi nie grozi. Jasne, nabywanie tej umiejętności jest bolesne i długotrwałe, ale warto. Krzyki? To problem krzykacza. Ubliżanie? Ależ to też jego problem. Czy jestem taka i owaka? nie, Bóg mnie widzi inaczej. Bardziej więc wierzę Bogu niż krzykaczowi, któremu stawiam granice - że w takich warunkach podtrzymywać relacji nie będę. I w spokoju wychodzę.
Teraz tak robię. Kiedyś tak nie było. Kiedyś miałam bardzo podobnie jak Ty.
Tylko, że teraz wiem, że tak miałam bo miałam pewne deficyty, rany, dzięki którym tak miałam, i tak też adekwatnie wybrałam sobie męża - dzięki niemu karmiłam swoje deficyty.
Więc na własnej skórze przećwiczyłam, że to nie problem jest w ludziach, że są trudni (w tym mąż), tylko gł. we mnie - bo to ja wybieram relacje z tymi trudnymi ludźmi.
To jest właśnie odpowiedź na którą powinnaś sobie w pierwszej kolejności odpowiedzieć - co masz takiego w sobie, że wybrałaś sobie męża takiego jak go opisujesz? I dopiero gdy odkryjesz to i zaczniesz to naprawiać, jest realna szansa na zdrową relację z mężem. Nie wcześniej. Tylko warto to przepracować z psychologiem, który sięgnie głębiej niż Twoje maski zawsze dzielnej i silnej niewiasty.
A wtedy ten problem o którym piszesz w tytule wątku - sam się rozwiąże. Bo wszystko zobaczysz w innej perspektywie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Simon

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Simon »

Haneczka pisze: 31 sty 2018, 20:39 Pani psycholog twierdzi,że trafiam na mężczyzn ,którzy mnie nie szanują,są egoistami bądź narcyzami,a tymczasem według niej jestem życiową,"fajną babką",ciekawą świata,z pasjami itp. (nie będę tu wypisywac moich zalet,bo to nieistotne).
Haneczko, to ja trochę podrążę... według mnie nie wiążemy się "przypadkowo" z pewnymi ludźmi, a już na pewno nie na dłuższy czas. Jeśli jesteś w stanie "być" z egoistą lub narcyzem, to znaczy że te osoby mają w sobie coś, co Cię pociąga. Skądś się to wzięło.
Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

Ten egoizm i ta osobowośc narcystyczna nie ujawnia się w ludziach od razu. Na początku poznawania się,bycia razem było pięknie. Mąż jako narzeczony był miły,zakochany po uszy i bardzo pomocny w każdej sprawie. Wręcz do rany przyłożyc. Zupełnie inaczej to wygląda ,gdy spotykasz się z kimś na kawie,na randkach, a zupełnie inaczej,gdy po ślubie przebywasz z kimś non stop pod jednym dachem.
Co nas pociąga w egoistach i narcyzach? Może to,że podskórnie przyjmuję rolę ofiary. Przeczytałam polecany przez Was temat; trójkąt dramatyczny.
Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

Znowu jestem.On teraz kogos ma. Tyle razy próbowaliśmy,aż się znudził. On nie chce nic przepracowywac,nie chce się zmieniac,rozwijac. Woli kogoś,kto nie wymaga od niego absolutnie nic.A takich kobiet jest na pęczki.
W takim razie już sie nie zastanawiam,czy byc z nim,czy nie.. On wybrał po kilku latach szamotaniny porozwodowej.
Przykro mi.
3Has
Posty: 201
Rejestracja: 22 lip 2017, 15:40
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: 3Has »

Haneczka pisze: Co nas pociąga w egoistach i narcyzach? Może to,że podskórnie przyjmuję rolę ofiary.
Niekoniecznie.
Egoiści i narcyzi zwykle pociągają bo są pewni siebie i lubią siebie - mniejsza czy mają do tego powody czy im się tylko wydaje.
Pewność siebie u drugiej osoby daje poczucie bezpieczeństwa, co zawsze jest plusem. Różni ludzie będą różnie wartościować to poczucie bezpieczeństwa - im bardziej sami niepewni siebie, tym będzie ono wartościowsze - ale to generalnie zaleta a nie wada. Zwłaszcza że negatywne cechy narcyza czy egoisty tak jak napisałaś, będą z początku ukrywane, a i nawet po latach bycia razem niekoniecznie muszą wyjść na jaw. Dopiero jak puszczą hamulce.
Haneczka pisze: Znowu jestem.On teraz kogos ma. Tyle razy próbowaliśmy,aż się znudził. On nie chce nic przepracowywac,nie chce się zmieniac,rozwijac. Woli kogoś,kto nie wymaga od niego absolutnie nic.A takich kobiet jest na pęczki.
Ech... wiedziałem że coś przegapiłem. Zawsze trafiałem na takie z wymaganiami nie do spełnienia:)
Haneczka pisze: W takim razie już sie nie zastanawiam,czy byc z nim,czy nie.. On wybrał po kilku latach szamotaniny porozwodowej.
Przykro mi.
Nikt nie sugeruje byś była z nim skoro ma kogoś:)
Postaraj się sama pracować nad sobą, odnaleźć się, przebaczyć nawet wtedy, kiedy on tego przebaczenia nie chce.
Co to da w kontekście Waszego małżeństwa to nie wiem, być może nic, ale Tobie da na pewno.
Tu są ludzie którzy świetnie funkcjonują mimo rozwodu i samotności - może nawet lepiej niż w małżeństwie:) Warto brać z nich przykład.
Ja się w każdym razie staram:)
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: GosiaH »

3Has pisze: 27 lut 2018, 16:10
Haneczka pisze: W takim razie już sie nie zastanawiam,czy byc z nim,czy nie.. On wybrał po kilku latach szamotaniny porozwodowej.
Przykro mi.
Nikt nie sugeruje byś była z nim skoro ma kogoś:)
bądźmy precyzyjni w słowach. Nikt nie sugeruje byś była z mężem, jeśli on jest w relacji z kimś trzecim. Trójkąt w małżeństwie stanowi jedynie Pan Bóg i małżonkowie. I wystarczy. Tak świat został stworzony.
Jeśli mąż zmieni postępowanie, będziesz mieć czas by przemyśleć co dalej.
A do tego czasu, polecam to, co napisał 3Has:
3Has pisze: 27 lut 2018, 16:10 Postaraj się sama pracować nad sobą, odnaleźć się, przebaczyć nawet wtedy, kiedy on tego przebaczenia nie chce.
Co to da w kontekście Waszego małżeństwa to nie wiem, być może nic, ale Tobie da na pewno.
Tu są ludzie którzy świetnie funkcjonują mimo rozwodu i samotności - może nawet lepiej niż w małżeństwie:) Warto brać z nich przykład.
Ja się w każdym razie staram:)
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
ODPOWIEDZ