Doprecyzuj - wysłałeś dwie wiadomości, jedną na urodziny i drugą z reakcją na brak odpowiedzi?
Burzenie związku(ów)
Moderator: Moderatorzy
Re: Burzenie związku(ów)
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Burzenie związku(ów)
Do: Lawendowa
Doprecyzowuję.
Wysłałem wiadomość na urodziny.
Odczekałem dzień.
Nie otrzymawszy na nią odpowiedzi, wyciągnąłem wniosek, że brak odpowiedzi JEST odpowiedzią.
Wobec tego wysłałem drugą wiadomość - treść zacytowaną we wcześniejszym wpisie.
Doprecyzowuję.
Wysłałem wiadomość na urodziny.
Odczekałem dzień.
Nie otrzymawszy na nią odpowiedzi, wyciągnąłem wniosek, że brak odpowiedzi JEST odpowiedzią.
Wobec tego wysłałem drugą wiadomość - treść zacytowaną we wcześniejszym wpisie.
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Kobieta
Re: Burzenie związku(ów)
ja też chętnie dorzucę do rekolekcji Pantopa - nawet 20 zł jak będzie trzeba
Re: Burzenie związku(ów)
Martwi mnie, co Ty napisałeś mając na myśli "w tym układzie". Pewnie znowu schrzaniłeś i popsułeś coś co mogło być dobrym początkiem.
Konkluzja jest jedna patrząc na Twoje wszystkie wpisy.
TY NIE JESTEŚ GOTOWY.
Daj sobie czas na dorośnięcie lub wyleczenie się. Bo na ten moment potrafisz tylko ranić i sprawiać ból. Oszczędź chociaż swoje dziecko. Pomodlę się o to, abyś kiedyś stał się gotowy do dobrej relacji ze swoimi dziećmi, abyś doświadczył tej łaski. Bo warto, dla nich, dla siebie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Burzenie związku(ów)
Do: renta11
Pomódl się - jeśli możesz - także w intencji mojej cudzołożnej żony, która codziennie swymi cudzołożnymi rękami karmi me dziatki i głaszcze na dobranoc.
(Ona dorosła do cudzołóstwa - ja jeszcze nie)
Pomódl się - jeśli możesz - także w intencji mojej cudzołożnej żony, która codziennie swymi cudzołożnymi rękami karmi me dziatki i głaszcze na dobranoc.
(Ona dorosła do cudzołóstwa - ja jeszcze nie)
Re: Burzenie związku(ów)
renta11 - lepiej bym tego nie ujęła.renta11 pisze: ↑15 lut 2018, 20:15Martwi mnie, co Ty napisałeś mając na myśli "w tym układzie". Pewnie znowu schrzaniłeś i popsułeś coś co mogło być dobrym początkiem.
Konkluzja jest jedna patrząc na Twoje wszystkie wpisy.
TY NIE JESTEŚ GOTOWY.
Daj sobie czas na dorośnięcie lub wyleczenie się. Bo na ten moment potrafisz tylko ranić i sprawiać ból. Oszczędź chociaż swoje dziecko. Pomodlę się o to, abyś kiedyś stał się gotowy do dobrej relacji ze swoimi dziećmi, abyś doświadczył tej łaski. Bo warto, dla nich, dla siebie.
Dla mnie wystarczy - nie da się pomóc komukolwiek wbrew jego woli. A tej brak...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Burzenie związku(ów)
Do: Lawendowa
Dzięki za dobre słowo.
Siedząc po uszy w bagnisku wykonałem ruch.
Z wpisów renty11 i Twojego wnoszę, że coś zrobiłem nie tak.
Co gorsza - mam coraz bardziej to dziwne wrażenie, że lepiej by było, gdybym W OGÓLE nic nie zrobił , niż zrobił - to co zrobiłem.
A skoro tak - to pełne zanurzenie...
Dzięki za dobre słowo.
Siedząc po uszy w bagnisku wykonałem ruch.
Z wpisów renty11 i Twojego wnoszę, że coś zrobiłem nie tak.
Co gorsza - mam coraz bardziej to dziwne wrażenie, że lepiej by było, gdybym W OGÓLE nic nie zrobił , niż zrobił - to co zrobiłem.
A skoro tak - to pełne zanurzenie...
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 08 lut 2018, 11:02
- Płeć: Mężczyzna
Re: Burzenie związku(ów)
Witaj Pantop,
Czy Ty wybaczyłes swojej żonie?
Czy Ty wybaczyłes swojej żonie?
Re: Burzenie związku(ów)
Do: NadziejaAdama
Witaj
To co między nami - tak ( myślę, że tak).
To, że zdradza?
Hm - dobre pytanie.
Nauczyciel poleca aby wybaczyć nie siedem ale 77 razy, co oznacza - tłumaczą bardziej światli - zawsze.
(I już nie pamiętam, czy w tym zaleceniu było coś o konieczności skruchy, tego co popełnia przewinę) Rozwijając sens - czy przebaczyć na kredyt - wiedząc, że nijakiej skruchy z jej strony nie ma/nie będzie - więcej - będzie sobie dalej cudzołożyć.
Z tego spojrzenia przebaczenie żonie jest czynem jak najbardziej egoistycznym, bo czynię to w imieniu swego jak najlepiej pojętego dobra, luksusu i zdrowia psychicznego.
Z innej strony- nadchodzi jakieś wspomnienie miłych chwil, konfrontacja z tym JAK JEST teraz i... weź tu przebacz, bądź TU mądrym.
...I tak to jest...
Wybór zawsze człowiek musi podjąć sam.
Można postąpić to co Jezus zaproponował o kobiecie nierządnej w kontekście oddalenia.
Można postąpić jak biblijny Ozeasz.
Mamy między tymi dwoma skrajnymi przypadkami całą gamę możliwych zachowań do wyboru.
Tyle teorii.
Praktyka - tu teoria wielce pomóc może ale nie da wzoru na indywidualne zastosowanie.
Nie ma letko
Witaj
To co między nami - tak ( myślę, że tak).
To, że zdradza?
Hm - dobre pytanie.
Nauczyciel poleca aby wybaczyć nie siedem ale 77 razy, co oznacza - tłumaczą bardziej światli - zawsze.
(I już nie pamiętam, czy w tym zaleceniu było coś o konieczności skruchy, tego co popełnia przewinę) Rozwijając sens - czy przebaczyć na kredyt - wiedząc, że nijakiej skruchy z jej strony nie ma/nie będzie - więcej - będzie sobie dalej cudzołożyć.
Z tego spojrzenia przebaczenie żonie jest czynem jak najbardziej egoistycznym, bo czynię to w imieniu swego jak najlepiej pojętego dobra, luksusu i zdrowia psychicznego.
Z innej strony- nadchodzi jakieś wspomnienie miłych chwil, konfrontacja z tym JAK JEST teraz i... weź tu przebacz, bądź TU mądrym.
...I tak to jest...
Wybór zawsze człowiek musi podjąć sam.
Można postąpić to co Jezus zaproponował o kobiecie nierządnej w kontekście oddalenia.
Można postąpić jak biblijny Ozeasz.
Mamy między tymi dwoma skrajnymi przypadkami całą gamę możliwych zachowań do wyboru.
Tyle teorii.
Praktyka - tu teoria wielce pomóc może ale nie da wzoru na indywidualne zastosowanie.
Nie ma letko
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 08 lut 2018, 11:02
- Płeć: Mężczyzna
Re: Burzenie związku(ów)
Nie przebaczaj dla żony
Nie przebaczaj dla siebie czy jak okresliles z egoizmu
Przebaczaj z miłości która pochodzi od Boga to największa łaska i dar dla ludzi ,
Proś Boga o ten dar bo cierpisz nie przez niewierną żonę tylko z braku Miłości,
Przepraszam że tak to określam ale będę szczery i mówię co widzę
Nie przebaczaj dla siebie czy jak okresliles z egoizmu
Przebaczaj z miłości która pochodzi od Boga to największa łaska i dar dla ludzi ,
Proś Boga o ten dar bo cierpisz nie przez niewierną żonę tylko z braku Miłości,
Przepraszam że tak to określam ale będę szczery i mówię co widzę
Re: Burzenie związku(ów)
Do: NadziejaAdama
Przykład:
Twój niedobry sąsiad włamuje się raz na jakiś czas do Twego domostwa.
Kradnie sprzęt, a jeśli jesteś akurat w domu - bije Cię dotkliwie.
I tak za każdym razem - końca nie widać.
Rozumiem, że wobec takich realiów:
TY przebaczasz z miłością, która pochodzi od Boga, bo to największa łaska i dar dla ludzi i prosisz Boga o ten dar, bo cierpisz nie przez dziwnego sąsiada i sińce przez niego uczynione, tylko z braku Miłości.
SZCZERZE tak to WIDZISZ.
Tak to widzisz.
Tak to widzisz?
Jeśli tak, to moje szczere wyrazy szacunku, bo świadczy to o sięgnięciu poziomu bliskiego ideałowi postawy chrześcijanina, coby nie użyć określenia: mistyka.
Dla mnie przytoczony przykład jest oczywisty:
Raz na czas jakiś żona ma spotyka się z kowalskim celem cudzołożenia.
Napadają oboje na me wewnętrzne domostwo, demolują mą psychikę, biją mnie dotkliwie obiecując rychły powrót...
Rozumiem, że w tej sytuacji Twa rada jest zbawienna, jednak stwierdzam z niejakim zażenowaniem, żem do niej najzwyczajniej nie dorósł- co więcej - czeka mnie jeszcze jakieś 22 miesiące płaczu i żalu nad swoją niedolą.
Dobrze jednak mieć wsparcie takiego jak Twój wpisów.
Pozdrawiam
(Mnie nie przepraszaj - bo jak wszyscy inni tutaj - mnie nie musisz)Przepraszam że tak to określam ale będę szczery i mówię co widzę
Przykład:
Twój niedobry sąsiad włamuje się raz na jakiś czas do Twego domostwa.
Kradnie sprzęt, a jeśli jesteś akurat w domu - bije Cię dotkliwie.
I tak za każdym razem - końca nie widać.
Rozumiem, że wobec takich realiów:
TY przebaczasz z miłością, która pochodzi od Boga, bo to największa łaska i dar dla ludzi i prosisz Boga o ten dar, bo cierpisz nie przez dziwnego sąsiada i sińce przez niego uczynione, tylko z braku Miłości.
SZCZERZE tak to WIDZISZ.
Tak to widzisz.
Tak to widzisz?
Jeśli tak, to moje szczere wyrazy szacunku, bo świadczy to o sięgnięciu poziomu bliskiego ideałowi postawy chrześcijanina, coby nie użyć określenia: mistyka.
Dla mnie przytoczony przykład jest oczywisty:
Raz na czas jakiś żona ma spotyka się z kowalskim celem cudzołożenia.
Napadają oboje na me wewnętrzne domostwo, demolują mą psychikę, biją mnie dotkliwie obiecując rychły powrót...
Rozumiem, że w tej sytuacji Twa rada jest zbawienna, jednak stwierdzam z niejakim zażenowaniem, żem do niej najzwyczajniej nie dorósł- co więcej - czeka mnie jeszcze jakieś 22 miesiące płaczu i żalu nad swoją niedolą.
Dobrze jednak mieć wsparcie takiego jak Twój wpisów.
Pozdrawiam
-
- Posty: 19
- Rejestracja: 08 lut 2018, 11:02
- Płeć: Mężczyzna
Re: Burzenie związku(ów)
Masz rację Pantop , nie powinienem Twojej sytuacji tak określać moja rada nie była odpowiednia do tego co Ciebie dotyka
Re: Burzenie związku(ów)
Do: NadziejaAdama
Ależ była.
Sęk w tym, że poziom dla mnie nieosiągalny na dziś - abstrakcyjny wręcz.
Ależ była.
Sęk w tym, że poziom dla mnie nieosiągalny na dziś - abstrakcyjny wręcz.
Re: Burzenie związku(ów)
Do: Pavel
Z przykrością stwierdzam, że do niego dojrzałem
Niniejszym odszczekuję mój buńczuczny komentarz ( hau, hau, hau )
Bardziej chodzi o zasadę, którą raczyłeś mi uzmysłowić, trochę mniej o sposób - ale to bez znaczenia bo przecież najważniejszy jest efekt końcowy.
Tak - opuściłem swoją żonę na wiele różnych sposobów - przez sposób myślenia o niej, zaniedbywanie jej i jej potrzeb, poprzez robienie głupich rzeczy i zaniechanie robienia mądrych.
Poprzez Twój wpis zobaczyłem się w roli tego nieszczęśnika, któremu władca darował spory dług, a gdy ten spotkał swego dłużnika - bezlitośnie skoczył mu do gardła.
Jakże krótkowzroczny jestem/byłem.
Dalej pojawiła się refleksja - ,, I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom,,.
(pewnie pojawią się inne zagadnienia związane z całą sytuacją - skupiam się teraz tylko na przebaczeniu)
Czyli już takie czarno na białym: nie przebaczysz - sam nie proś o przebaczenie, bo będzie nieskuteczne.
Człowiek modli się od kilkudziesięciu lat i nie czuje o co się modli (mówię o sobie).
Opada tarcza.
Już nie mogę w żaden sposób usprawiedliwiać się za pomocą zdrad żony, chować się za tym, czerpać z tego negatywnej energii.
Tzn mogę - ale już nie chcę, bo w efekcie dokładałbym do i tak przeładowanego już plecaka.
Dziękuję ci Pavle.
Minął jakiś czas od Twego wpisu.Pavel pisze:
Ja na podstawie własnych przemyśleń polecam w ramach utrzymania pokory przemyślenie ile razy i w ilu miejscach Ty złamałeś przysięgę małżeńską. Gdy sobie odpowiedziałem na to pytanie doszło do mnie, że nawet jeśli żona zdradziła/zdradza, moje belki w oku nie uprawniają mnie do rzucania kamieniami w jej kierunku.
Z przykrością stwierdzam, że do niego dojrzałem
Niniejszym odszczekuję mój buńczuczny komentarz ( hau, hau, hau )
Bardziej chodzi o zasadę, którą raczyłeś mi uzmysłowić, trochę mniej o sposób - ale to bez znaczenia bo przecież najważniejszy jest efekt końcowy.
Tak - opuściłem swoją żonę na wiele różnych sposobów - przez sposób myślenia o niej, zaniedbywanie jej i jej potrzeb, poprzez robienie głupich rzeczy i zaniechanie robienia mądrych.
Poprzez Twój wpis zobaczyłem się w roli tego nieszczęśnika, któremu władca darował spory dług, a gdy ten spotkał swego dłużnika - bezlitośnie skoczył mu do gardła.
Jakże krótkowzroczny jestem/byłem.
Dalej pojawiła się refleksja - ,, I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom,,.
(pewnie pojawią się inne zagadnienia związane z całą sytuacją - skupiam się teraz tylko na przebaczeniu)
Czyli już takie czarno na białym: nie przebaczysz - sam nie proś o przebaczenie, bo będzie nieskuteczne.
Człowiek modli się od kilkudziesięciu lat i nie czuje o co się modli (mówię o sobie).
Opada tarcza.
Już nie mogę w żaden sposób usprawiedliwiać się za pomocą zdrad żony, chować się za tym, czerpać z tego negatywnej energii.
Tzn mogę - ale już nie chcę, bo w efekcie dokładałbym do i tak przeładowanego już plecaka.
Dziękuję ci Pavle.