Burzenie związku(ów)

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Lawendowa »

Pantop pisze: 14 lut 2018, 22:46 Właśnie wysłałem wiadomość do syna.
Potraktowałem brak odpowiedzi na życzenia urodzinowe jako odpowiedź.
Napisałem mu, że w tym układzie przepraszam go, proszę o wybaczenie i że go kocham.
Nie wiem co teraz jeszcze mogę zrobić...
Doprecyzuj - wysłałeś dwie wiadomości, jedną na urodziny i drugą z reakcją na brak odpowiedzi?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: Lawendowa

Doprecyzowuję.
Wysłałem wiadomość na urodziny.
Odczekałem dzień.
Nie otrzymawszy na nią odpowiedzi, wyciągnąłem wniosek, że brak odpowiedzi JEST odpowiedzią.
Wobec tego wysłałem drugą wiadomość - treść zacytowaną we wcześniejszym wpisie.
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: katalotka72 »

ja też chętnie dorzucę do rekolekcji Pantopa - nawet 20 zł jak będzie trzeba
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: renta11 »

Pantop pisze: 15 lut 2018, 11:22 Do: Lawendowa

Doprecyzowuję.
Wysłałem wiadomość na urodziny.
Odczekałem dzień.
Nie otrzymawszy na nią odpowiedzi, wyciągnąłem wniosek, że brak odpowiedzi JEST odpowiedzią.
Wobec tego wysłałem drugą wiadomość - treść zacytowaną we wcześniejszym wpisie.
Martwi mnie, co Ty napisałeś mając na myśli "w tym układzie". Pewnie znowu schrzaniłeś i popsułeś coś co mogło być dobrym początkiem.
Konkluzja jest jedna patrząc na Twoje wszystkie wpisy.

TY NIE JESTEŚ GOTOWY.

Daj sobie czas na dorośnięcie lub wyleczenie się. Bo na ten moment potrafisz tylko ranić i sprawiać ból. Oszczędź chociaż swoje dziecko. Pomodlę się o to, abyś kiedyś stał się gotowy do dobrej relacji ze swoimi dziećmi, abyś doświadczył tej łaski. Bo warto, dla nich, dla siebie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: renta11

Pomódl się - jeśli możesz - także w intencji mojej cudzołożnej żony, która codziennie swymi cudzołożnymi rękami karmi me dziatki i głaszcze na dobranoc.
(Ona dorosła do cudzołóstwa - ja jeszcze nie)
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Lawendowa »

renta11 pisze: 15 lut 2018, 20:15
Pantop pisze: 15 lut 2018, 11:22 Do: Lawendowa

Doprecyzowuję.
Wysłałem wiadomość na urodziny.
Odczekałem dzień.
Nie otrzymawszy na nią odpowiedzi, wyciągnąłem wniosek, że brak odpowiedzi JEST odpowiedzią.
Wobec tego wysłałem drugą wiadomość - treść zacytowaną we wcześniejszym wpisie.
Martwi mnie, co Ty napisałeś mając na myśli "w tym układzie". Pewnie znowu schrzaniłeś i popsułeś coś co mogło być dobrym początkiem.
Konkluzja jest jedna patrząc na Twoje wszystkie wpisy.

TY NIE JESTEŚ GOTOWY.

Daj sobie czas na dorośnięcie lub wyleczenie się. Bo na ten moment potrafisz tylko ranić i sprawiać ból. Oszczędź chociaż swoje dziecko. Pomodlę się o to, abyś kiedyś stał się gotowy do dobrej relacji ze swoimi dziećmi, abyś doświadczył tej łaski. Bo warto, dla nich, dla siebie.
renta11 - lepiej bym tego nie ujęła.
Dla mnie wystarczy - nie da się pomóc komukolwiek wbrew jego woli. A tej brak...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: Lawendowa

Dzięki za dobre słowo.
Siedząc po uszy w bagnisku wykonałem ruch.
Z wpisów renty11 i Twojego wnoszę, że coś zrobiłem nie tak.
Co gorsza - mam coraz bardziej to dziwne wrażenie, że lepiej by było, gdybym W OGÓLE nic nie zrobił :cry:, niż zrobił - to co zrobiłem.
A skoro tak - to pełne zanurzenie... :geek:
NadziejaAdama
Posty: 19
Rejestracja: 08 lut 2018, 11:02
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: NadziejaAdama »

Witaj Pantop,
Czy Ty wybaczyłes swojej żonie?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: NadziejaAdama

Witaj


To co między nami - tak ( myślę, że tak).

To, że zdradza?
Hm - dobre pytanie.
Nauczyciel poleca aby wybaczyć nie siedem ale 77 razy, co oznacza - tłumaczą bardziej światli - zawsze.
(I już nie pamiętam, czy w tym zaleceniu było coś o konieczności skruchy, tego co popełnia przewinę) Rozwijając sens - czy przebaczyć na kredyt - wiedząc, że nijakiej skruchy z jej strony nie ma/nie będzie - więcej - będzie sobie dalej cudzołożyć.
Z tego spojrzenia przebaczenie żonie jest czynem jak najbardziej egoistycznym, bo czynię to w imieniu swego jak najlepiej pojętego dobra, luksusu i zdrowia psychicznego.
Z innej strony- nadchodzi jakieś wspomnienie miłych chwil, konfrontacja z tym JAK JEST teraz i... weź tu przebacz, bądź TU mądrym.
...I tak to jest...

Wybór zawsze człowiek musi podjąć sam.
Można postąpić to co Jezus zaproponował o kobiecie nierządnej w kontekście oddalenia.
Można postąpić jak biblijny Ozeasz.
Mamy między tymi dwoma skrajnymi przypadkami całą gamę możliwych zachowań do wyboru.
Tyle teorii.
Praktyka - tu teoria wielce pomóc może ale nie da wzoru na indywidualne zastosowanie.
Nie ma letko :mrgreen:
NadziejaAdama
Posty: 19
Rejestracja: 08 lut 2018, 11:02
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: NadziejaAdama »

Nie przebaczaj dla żony
Nie przebaczaj dla siebie czy jak okresliles z egoizmu
Przebaczaj z miłości która pochodzi od Boga to największa łaska i dar dla ludzi ,
Proś Boga o ten dar bo cierpisz nie przez niewierną żonę tylko z braku Miłości,
Przepraszam że tak to określam ale będę szczery i mówię co widzę
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: NadziejaAdama
Przepraszam że tak to określam ale będę szczery i mówię co widzę
(Mnie nie przepraszaj - bo jak wszyscy inni tutaj - mnie nie musisz)

Przykład:
Twój niedobry sąsiad włamuje się raz na jakiś czas do Twego domostwa.
Kradnie sprzęt, a jeśli jesteś akurat w domu - bije Cię dotkliwie.
I tak za każdym razem - końca nie widać.
Rozumiem, że wobec takich realiów:
TY przebaczasz z miłością, która pochodzi od Boga, bo to największa łaska i dar dla ludzi i prosisz Boga o ten dar, bo cierpisz nie przez dziwnego sąsiada i sińce przez niego uczynione, tylko z braku Miłości.
SZCZERZE tak to WIDZISZ.

Tak to widzisz.

Tak to widzisz?
Jeśli tak, to moje szczere wyrazy szacunku, bo świadczy to o sięgnięciu poziomu bliskiego ideałowi postawy chrześcijanina, coby nie użyć określenia: mistyka.

Dla mnie przytoczony przykład jest oczywisty:
Raz na czas jakiś żona ma spotyka się z kowalskim celem cudzołożenia.
Napadają oboje na me wewnętrzne domostwo, demolują mą psychikę, biją mnie dotkliwie obiecując rychły powrót...
Rozumiem, że w tej sytuacji Twa rada jest zbawienna, jednak stwierdzam z niejakim zażenowaniem, żem do niej najzwyczajniej nie dorósł- co więcej - czeka mnie jeszcze jakieś 22 miesiące płaczu i żalu nad swoją niedolą.
Dobrze jednak mieć wsparcie takiego jak Twój wpisów.

Pozdrawiam
NadziejaAdama
Posty: 19
Rejestracja: 08 lut 2018, 11:02
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: NadziejaAdama »

Masz rację Pantop , nie powinienem Twojej sytuacji tak określać moja rada nie była odpowiednia do tego co Ciebie dotyka
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: NadziejaAdama

Ależ była.
Sęk w tym, że poziom dla mnie nieosiągalny na dziś - abstrakcyjny wręcz.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: Pavel
Pavel pisze:
Ja na podstawie własnych przemyśleń polecam w ramach utrzymania pokory przemyślenie ile razy i w ilu miejscach Ty złamałeś przysięgę małżeńską. Gdy sobie odpowiedziałem na to pytanie doszło do mnie, że nawet jeśli żona zdradziła/zdradza, moje belki w oku nie uprawniają mnie do rzucania kamieniami w jej kierunku.
Minął jakiś czas od Twego wpisu.
Z przykrością stwierdzam, że do niego dojrzałem :lol: :lol:
Niniejszym odszczekuję mój buńczuczny komentarz ( :oops: hau, hau, hau :oops: )

Bardziej chodzi o zasadę, którą raczyłeś mi uzmysłowić, trochę mniej o sposób - ale to bez znaczenia bo przecież najważniejszy jest efekt końcowy.
Tak - opuściłem swoją żonę na wiele różnych sposobów - przez sposób myślenia o niej, zaniedbywanie jej i jej potrzeb, poprzez robienie głupich rzeczy i zaniechanie robienia mądrych.

Poprzez Twój wpis zobaczyłem się w roli tego nieszczęśnika, któremu władca darował spory dług, a gdy ten spotkał swego dłużnika - bezlitośnie skoczył mu do gardła.
Jakże krótkowzroczny jestem/byłem.

Dalej pojawiła się refleksja - ,, I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom,,.
(pewnie pojawią się inne zagadnienia związane z całą sytuacją - skupiam się teraz tylko na przebaczeniu)
Czyli już takie czarno na białym: nie przebaczysz - sam nie proś o przebaczenie, bo będzie nieskuteczne.
Człowiek modli się od kilkudziesięciu lat i nie czuje o co się modli (mówię o sobie).

Opada tarcza.
Już nie mogę w żaden sposób usprawiedliwiać się za pomocą zdrad żony, chować się za tym, czerpać z tego negatywnej energii.
Tzn mogę - ale już nie chcę, bo w efekcie dokładałbym do i tak przeładowanego już plecaka.

Dziękuję ci Pavle.
ODPOWIEDZ