Do: katalotka72
katalotka72 pisze: katalotka72 » 11 lut 2018, 16:55
Pantop pisze: ↑
11 lut 2018, 11:37
Jeśli można - brakowało mi w tym wpisie akapitu traktującego o tym, że zdrada żony to również moja wina - no bo kogóż?
najpierw odpowiedź do powyższego
tak jestem współodpowiedzialna zdradzie i odejściu męża, winna nie, bo to nie ta kategoria
tak miałam wpływ na to co zrobił
a Ty???
Oczywiście, że jesteś. Nie wiedziałaś?
Faceci także solidarnie rozkładają równo winę za rozkład pożycia małżeńskiego - 50%/50%.
W 50% winna jest żona a w 50% teściowa.
No to teraz będzie troszkę poważniej, odpowiedzialniej, pompatyczniej.
Zawarłem związek małżeński, otrzymaliśmy Sakrament Małżeństwa.
Złożyłem śluby.
Miałem przy tym świadków, kapłana, rodzinę obu stron.
Mam to na piśmie i na video.
Posypało mi się w życiu - bywa - nie mnie pierwszemu.
A gdzież to moja połówka?
Oooo - porzucona broń, ooo - a na horyzoncie powiewa coś białego - flaga jakaś chyba, tylko co ona ma symbolizować? Zapomniałem...
Siedzę więc w swym okopie bez posiłków, amunicji i przybiega adiutant z informacją:
Twa żona weszła w ścisły związek z wrogiem...
Tak. Na ziemię.
Jestem za to współodpowiedzialny.
A to, że nie poznałem dotąd pięknej kowalskiej - to to już nie jej(mojej żony) współodpowiedzialność ale ZASŁUGA !!
No tak !!
(Osobna sprawa iż cudzołożąc nawet nie przypuszcza co wtedy ma miejsce, jakie zmiany się dokonują- i nie mówię tu o nowym życiu absolutnie - będą chętni to napiszę trzy zdania)
katalotka72 pisze:a co do dzieci (synów), którzy nie odbierają telefonów i ucinają kontakt
bardzo prosta przyczyna tego - ból i brak zaufania jest tak wielki, że lepiej odciąć to co nie daje dosłownie oddychać
A jak inaczej? Gdybym ja nie miał pancerza już dawno byłbym po drugiej stronie, niekoniecznie w fajnym miejscu.
katalotka72 pisze: bardzo ich skrzywdził obiektywnie i subiektywnie, przez lata burzył skutecznie swój autorytet, a na końcu dowalił zdradą
po odejściu zamiast zejść z pozycji dyktatora, zostać słuchaczem i towarzyszem podróży, mędrkował, komentował, pouczał (!) i obrażał
U mnie jest pewna komplikacja. Ja nie mam autorytetu wyłączając to, że nie zdradziłem i kocham.
Żona posiada wszystkie inne pozytywne cechy za wyjątkiem kochania i wierności.
ps Do moderacji od paru godzin nie ma odpowiedzi, którą wystosowałem pod adresem jacka-sychar; czyżby zasada szczerość za szczerość nie znalazła zastosowania ? Hę ??