Kryzys - wiem, i co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Piotr41
Posty: 7
Rejestracja: 06 lut 2017, 23:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Piotr41 »

http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.ph ... c&start=84" target="_blank

Podlinkuję do starego forum żeby nie zginęło i temat miał kontynuację.


Teraz z nowości to sytuacja u mnie toczy się po równi pochyłej jak kula śniegowa.
Od kilku dni jesteśmy bardzo pokłóceni.
Poszło o ferie i wyjazd. Kiedy po nowym roku moja żona powiedziała mi że nie chce ze mną spędzić urlopu, chociaż plan ogólny już był, pomyślałem zabrać dzieci i pojechać i odwiedzić rodziców. Starsza córka odmówiła, zatem zapakowałem młodszą i postanowiłem jechać.

Zaczęło się piekło które trwało dwa dni. Do tego dołączyły sie żale za ostatnich 6 tygodni, od kiedy mieliśmy kłótnię poświąteczną. Ja przyznam się że to był dla mnie okres separacji emocjonalnej, ale kiedy sprawy odbijają sie o rodzinę której nakłada się ograniczenia co do odwiedzin, i traktowanie mnie jak obcego, to chyba nic dziwnego że przepaść między nami będzie się pogłębiać. Nie jest tak że nie mam sobie nic do zarzucenia, ale prawda jest taka że próby rozmowy kończą się awanturą jeśli wymagania mojej żony nie są spełnione, a ona jest nieustępliwa i nie rozumie że jeśli jest to nasz dom, w tym i mój, to moi rodzice mają chyba prawo mnie odwiedzać.

Koniec końców to ja postanowiłem odwiedzić rodziców i zgodnie z życzeniem żony nie spędzić z nią urlopu. Zarzuciła mi, w drugi dzień kłótni że ona to czekała na moją propozycję że zostanę, że może gdzieś wyjedziemy albo nawet do moich rodziców. Z życia wiem że TO NIE JEST REALNE, bo moje propozycje wspólnego spędzania czasu są zbywane. Cokolwiek to by nie było. Z drugiej strony, zastanawia mnie to że dwa dni wylewania żali na mnie, słuchania obelg na temat mój i mojej rodziny i nagle taki pomysł żeby jechać. To jakoś nie pasuje.

Na koniec usłyszałem że idzie do adwokata po rozwód i chce wiedzieć czy będzie za obopólną zgodą :x .
Ja rozumiem że ktoś jest pod ścianą, ale ona ze mną gra tak, żebym zawsze na koniec znalazł się pod ścianą. W dodatku te wszystkie wyzwiska są "na cały regulator" i tak żeby reszta domu słyszała. Moje zdanie że ie chce tego słuchać i próby wyjścia z pokoju zdają sie na nic, jestem wtedy ignorantem i "nie bedziesz mi kazał". Potem wraca do mnie, dalej słyszę kontynuacje tego co przedtem, a na moje pytanie po co to robi słyszę:"bo nie mogę na ciebie patrzeć". To po co przychodzisz do mnie i trujesz - pytam.
Przyznam że jestem bezsilny, moje próby ustanowienia jakiegoś końca tej tyradzie spełzają na niczym.
Utka2
Posty: 222
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:47
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Utka2 »

Na koniec usłyszałem że idzie do adwokata po rozwód i chce wiedzieć czy będzie za obopólną zgodą :x .
Aż korci zapytać - "straszysz czy obiecujesz"...
Piotr - chyba zaczynasz wytrącać żonie narzedzia do walki z ręki. Bo lekko zaczyna sie miotac. Wg mnie oznacza to jedno - nie jest tak pewna swoich decyzji jakby sie zdawało i w pewien sposób próbuje na Ciebie zrzucić ciężar pewnych decyzji i odpowiedzialności.


A jak robi awantury - po prostu wyjdź z danego pomieszczenia. Jak nie pomoże - wyjdź z domu. Niech ochłonie.
W psychologii to sie nazywa kompensacja - rodzaj psychologicznego mechanizmu obronnego.

Działa!
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Pavel »

Dokładnie.
Do kłótni zaś trzeba dwojga.
Rozumiem, że czasem ciężko się opanować, nie odpowiadać zwłaszcza na w naszym mniemaniu niesprawiedliwe zarzuty.
A może jeśli byłbyś mega opanowany, nie odbijał piłeczki i nie dawał się wciągać po pewnym czasie żona sama zrozumiałaby, że to ona ma problem?
Oczywiście nie musi się tak stać. Z początku to niemal na pewno wywoła złość.
Po raz kolejny polecam Ci "Porozumienie bez przemocy. O języku serca" Rosenberga.
Czuję, że zastosowanie rad zawartych w książce mogłoby sporo zmienić w Twoim życiu i Waszych wzajemnych stosunkach.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Piotr41
Posty: 7
Rejestracja: 06 lut 2017, 23:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Piotr41 »

@ Utka - wydaje mi się że etap takiego szantażu juz był.
Teraz jak mnie nie było, podobno dzwoniła do jakiegoś biura adwokackiego z zapytaniem. Ponadto, z tego co udaje mi się uzyskać w przebłyskach, to ona nie widzi szans naprawy i poprawy tego co jest. Twierdzi że ma dosyć takiego życia, nie będzie chodzić do obcych i opowiadać o sobie i tym co w domu.
Wygląda na to, że bardzo tkwi w swoich okopach, czasem to wydaje mi się że ja jestem gdzieś zabetonowany, ale że tak nieładnie powiem, może sie mylę i przemawia przeze mnie chęć dodania sobie, ale mój beton jest chyba bardziej kruchy.
Zresztą, ja nie wiem jak pomóc takiej osobie co nie chce pomocy.
Po naszej pierwszej nieudanej próbie terapii, spotkałem się na koniec sam z terapeutą, i zadał mi zagadkę:jak zmusić osła żeby się napoił?
Odpowiedź :postawić obok drugiego, wtedy ten pierwszy też się napije. Niestety ta metoda nie skutkuje w naszym przypadku. Dla mojej zony wszelkie sposoby pomocy z zewnątrz są do odrzucenia. Właściwie to każdy sposób, poza moim własnym jest nie.
Tak na mój gust, ona chyba próbuje twardo doprowadzić do swoich warunków, nie akceptując nic z zewnątrz, i to nie chodzi MZ tylko o granice tego co człowiek może z sobą, dla siebie czy dla drugiego zrobić. Wpisuje mi się to w taktykę:pobraliśmy się, ja ustaliłam jak dom funkcjonuje i wszystko w tym temacie już załatwione, nie ma o czym mówić. I nic nie zmienię. To nie są jakieś moje domysły, ja widzę do czego zmierza i słyszę co mówi.
Jeśli ma podstawy żeby mi nie ufać, żeby nie czuć sie przy mnie pewnie, to chyba i tak nie usprawiedliwia takich działań, zresztą one nie "nabyły" się w trakcie małżeństwa, one takie były od początku. Ja nie jestem idealny, mam swoje wady, chociaż nie piję i nie biję. Ale wiem że moje zachowanie potrafi zirytować, wiem i pracuję nad tym. Tylko że chyba nie o to chodzi, bo mija nie zauważa tego.

@ Pavel - chyba juz gdzieś się na tę książkę natknąłem.
Czy jest wersja cyfrowa? Z racji braku miejsca na półce zaczynam się przekonywać do tej wersji literatury.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Pavel »

Są ebooki. Nie będę wklejał linka, aby nie zamieszczać reklam. Wpisz w wyszukiwarkę ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Piotr41
Posty: 7
Rejestracja: 06 lut 2017, 23:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Piotr41 »

@Pavel - dziekuję, poszukiwania kolejnej lektury w drodze.
Co do ostatnich dni - mamy zwyżkę pozorną, tzn wydaje się że jest nieźle, ale wiem(y) że tak nie jest.
Takie myślenie życzeniowe.
Co do rozwodu - stanowczo zaprotestowałem i powiedziałem mojej zonie że jak chce, to niech idzie do prawnika, ona ale ja nie podpiszę jakiegoś dobrowolnego. Oburzyła się na mnie ale jak sie okazało, to była rzecz która ją ujęła, że nie chcę tego rozwodu i mi zależy.
No ale i tak nie jest kiepsko. Mam wrażenie że wpadamy, albo zaraz wpadniemy w stare koleiny.
Przyznam że nie wiem jak to zrobić.
Po ostatnich dniach i kłótniach, jest we mnie taka emocjonalna przepaść i dystans. Wiem że rzeczy które usłyszałem zraniły mnie i zasiały niepokój co do uczucia jakie między nami jest, i tego że nie czuję się w domu bezpieczny, i nie umiem sobie z tym poradzić.
Czuję się tak, jak bym dryfować mógł tylko w wyznaczonym przez nią kierunku, ja wiem że to jest dominacja nad drugim człowiekiem i wiem że nic nie mogę z tym zrobić.
Chyba tylko tak piszę żeby móc wylać z siebie to czego w domu powiedzieć nie mogę. Niby mamy o wsszytstkim rozmawiać, ale często jest tak że staję przed murem i koniec. Temat zamknięty, ucięty i moja żona nawet nie przyjmuje do wiadomośći że w ten sposób zamyka nasze porozumienie. I wychodzi na to że jak znowu się tak zamknę to będzie źle.
Czy mnie sie wydaje, czy coś tu nie gra?
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: dabo »

Witaj Piotr, Piszesz że
"Mam wrażenie że wpadamy, albo zaraz wpadniemy w stare koleiny."
I że "Przyznam że nie wiem jak to zrobić"
Myślę że dana Ci sytuacja powinna pokazać że jesteś bezsilny wobec życia i nie tobie czy żonie nim kierować.
Jak sam wspominasz "Czuję się tak, jak bym dryfować mógł tylko w wyznaczonym przez nią kierunku, ja wiem że to jest dominacja nad drugim człowiekiem i wiem że nic nie mogę z tym zrobić."
A może tak ma być. Być jednak dryfującym w Bogu nie w jej wizjach.
Powiem wspominając i nawet tęskniąc za dryfowaniem w Bogu że łatwiejsze i prostrze to było niż branie spraw w swoje ręce.
Może warto się zanużyć w ślepym zaufaniu?? Nie gwarantuje, wspominam swoją historię.
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: dabo »

A tak wogóle co do forum :
Jaki tu spokój na,na,na,na
Nic się nie dzieje na,na na,na.............. :D :D :D :D
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Nirwanna »

Dabo, może Twoim zadaniem jest trochę rozkręcić nowe forum? ;-)
Tylko tak, wiesz, bez przytupów zbyt dosadnych :-P
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: dabo »

No to JEDZIEMY
jacek-sychar

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: jacek-sychar »

No to cieszymy się.

Tylko Dabo pamiętaj o właściwym paliwie ( ;) ) i miej zawsze pod ręką hamulec, żebyśmy my nie musieli włączać hamulca bezpieczeństwa. :D
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: dabo »

Jacek, a może przez przesadne nawet nie hamulce tylko kolczatki na drodze , wielu wolało nie wyjerdzać w trasę z sycharem??????????
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Nirwanna »

Pax między chrześcijany :-) to wątek Piotra, wróćmy do niego :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Piotr41
Posty: 7
Rejestracja: 06 lut 2017, 23:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Piotr41 »

dabo pisze: 25 lut 2017, 12:28
A może tak ma być. Być jednak dryfującym w Bogu nie w jej wizjach.
Powiem wspominając i nawet tęskniąc za dryfowaniem w Bogu że łatwiejsze i prostrze to było niż branie spraw w swoje ręce.
Może warto się zanużyć w ślepym zaufaniu?? Nie gwarantuje, wspominam swoją historię.
Dryfowanie w Bogu a w wizji narzuconej przez drugiego człowieka to nie to samo. Rozróżniam te dwie rzeczy - moim dryfowaniem w Bogu jest być w takim małżeństwie, z taką żoną,jakakolwiek by nie była. Nie jest dryfowaniem w Bogu dostosowanie do jej wizji, marzeń, bycia takim jakim chce mnie widzieć i nagradzania mnie za to a karania i odrzucania za niespełnianie tych wizji.
Nie jest uległością Bogu, to co czym jest uleganie drugiemu człowiekowi.
Ja wiem, że w życiu tak jest że co się daje, to się dostaje. Jest w tym powiedzeniu trochę prawdy. WIem, że byłem dla niej niedobry i zaniedbałem ją nie jeden raz. Chcę żeby o tym wiedziała, ale wydaje mi się że ona chce czegoś więcej niz mojej skruchy przeprosin i chęci poprawy.
Wydaje mi się że jest problem z przebaczaniem. Nie można z premedytacją robić drugiemu na przekór, ignorować go i poniżać. Tu widzę podstawową różnicę między nami - brak chęci do zmiany.
To mnie boli, bo wiem że raczej sam nic nie zdziałam.
Najgorsze jest całkowite zamnknięcie i izolacja ode mnie. Jak bym mówił do ściany. Nawet myśli nie mogę skończyć, bo juz leci riposta.
To mi nie daje dla nas nadziei.
I jej gry - atak wyprzedzający, szantaż, gra słów. Wszystko może być użyte przeciw mnie. Jak mnie "urabiają" księża, religia, psycholog...
Ostatnio, gdyby nie zajęcia z psychologiem i zmiana pracy to było by cienko. Modlę się o jej powrót do Boga.
W ub. roku odmawiałem Nowennę w tej intencji. Chyba czas powtórzyć.
Piotr41
Posty: 7
Rejestracja: 06 lut 2017, 23:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - wiem, i co dalej?

Post autor: Piotr41 »

Podczas ostatniej sesji z terapeutką, chodzę na terapię sam, moja żona kategorycznie odmawia, zadano mi pytanie czy jestem masochistą. Pytanie było zadane delikatnie ale wprost, całkiem poważnie i po mojej relacji na temat naszego traktowania się. Nie uraziło mnie to, ale zacząłem się nad tym zastanawiać.
Bo jeśli tak wynika z moich opowieści o naszych relacjach i ktoś o to pyta, ja zaprzeczam, ale myśl się pojawiła, zatem musi coś być "na rzeczy".

I tu się zastanawiam, i nie mam na to odpowiedzi, jak by to wyglądło z relacji drugiej strony? Nie mam odpowiedzi, ponieważ nie mam rzetelnego obrazu od mojej drugiej połowy. Nie wiem czy przejawiam zachowania toksyczne. Jeśli je rozpoznaję u innych, to chyba bym u siebie rozpoznał, czy mogę je tak głęboko kamuflować?
Brakuje mi z jej strony uczciwej i jasnej relacji, bez oceny, moralizowania i emocjonalnego odżwięku wypowiedzi. Takiej konkretnej suchej relacji, bez oskarżenia. Wiem że to jest nasz problem. Troche go oswoiłem, wiedząc że raczej tak będzie i nie mam na to wpływu, co nie oznacza że nie niepokoi mnie to, bo uważam braki nasze w komunikacji za jeden z najpoważniejszych problemów.
ODPOWIEDZ