Jak wrócić i być szczesliwym

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Nirwanna »

Niezapominajko, zakochać czy pokochać? Bo to dwie różne sprawy.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: GosiaH »

Niezapominajka pisze: 14 lis 2018, 19:27 Nirwanno, bardzo trafnie powiedziałaś. Mamy dobrą bazę, podkład do działań, i to doceniam, że z obu stron jest decyzja. Pytanie tylko jak ruszyć konstruktywnie z tymi uczuciami, wzbudzić je na nowo nie grzęznąć w starych żalach i winach, które doprowadziły do rozpadu. Jak zbudować wszystko na nowo?
Czy po takim dramacie, i po 15 latach razem można się zakochać na nowo? Gdy znamy siebie na wylot i mamy świadomość błędów zaniedbań przestępstw małżeńskich, zdrady i tego całego syfu.
Niezapominajka, pewnie jak byś przeszukała forum (zwłaszcza archiwum) natrafiła byś na wpisy osób, które po powrotach są już parę lat.
I ja jestem w takim uratowanym małżeństwie i mogę powiedzieć, że da się przebaczyć wiele i zbudować od nowa (to ważne, myśmy nie naprawiali, ale budowali od nowa) małżeństwo.
Te "motyle w brzuchu" przyszły z czasem, na początku była (przynajmniej z mojej strony) jedynie postawa!
To, co my robiliśmy :
1. próbowaliśmy spędzać czas tylko we dwoje, bez dzieci tak, by być jedynie dla siebie samych
2. rozmawialiśmy na tematy, które mogą nas połączyć
3. robiliśmy wspólnie wiele rzeczy (nawet drobnych - np pieczenie pierniczków na święta) których nie robiliśmy wcześniej
4. przeczytaliśmy oboje książkę "5 języków miłości" Chapmana, porozmawialiśmy o swoich odkryciach i staraliśmy się wdrażać je w czyn
5. rozmawialiśmy o trudnych sprawach wyłącznie gdy był ku temu klimat - nie zawsze na gorąco, gdy emocje rządziły
no i wiele innych rzeczy

dużo by jeszcze pisać, myślę, że każde małżeństwo ma swoją drogę
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
nnn
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2018, 22:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: nnn »

U nas tez coraz lepiej. Bardzo polecam wyzwanie dla małżeństw w kryzysie - wystarczy w wyszukiwarce na Facebooku wpisac rozwoje we dwoje. Co tydzien jest nowe zadanie do wykonania. Naprawdę pomaga. My oprocz tego na rocznice slubu wymyslilismy 12 roznych randek, po jednej na kazdy miesiac, dostosowanych do pory roku i wieku naszych dzieci (w sensie na razie nie mamy z kim ich zostawic). Procz tego w kazdy weekend wybieramy nowe miejsca na spacery z dziecmi, co dla nas rowniez jest atrakcją i daje okazje do poswiecenia 100% czasu na rozmowę. To wszystko przywoluje dawne uczucia, choc nie powiem zeby bylo tak jak na poczatku, bo wciaz w sercu tkwi uraza i nie da sie tak zapomniec z dnia na dzień.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Nirwanno, no pokochać, jasne. Bo zakochanie jest mniejsze, podrzędne w stosunku do kochania. Zakochanie to ulotna chwila, mgnienie, poryw, na którym dopiero coś można zbudować. Kochanie jest trwalsze. Stałe. Ale jak wzbudzić to pierwsze, żeby mogło powstać do drugie, po latach krzywd, zranień, win, kryzysie, zdradzie... Jak się zobaczyć jakby na nowo? Zbudować coś innego. To trudne, bo nie sposób wymazać lat toksyny, sączacej się jak jad, bólu i zranień. Nigdy już nie będzie jak dawniej. Może być inaczej, ale jak właśnie zacząć.
Na razie ja się zmagam z wybaczeniem, sobie i jemu. On też. Ciężko przychodzi mi budowanie codzienności, bo mam inne oczekiwania. Ciągle widzę co on miał z nią, zbudował coś czego my nigdy nie mieliśmy, zaufania, rozmów, bliskości. Właśnie takich małych rzeczy, na których buduje się codzienność i bycie we dwoje. Ja widzę, że nie umiem. Nie znam. Mój dom był straszny, zimny, obcy, krytykujący. Nigdy nie widziałam rodziców przytulających się, rozmawiających blisko. Zwykle kłótnie, płacz i bicie, mnie i brata. Złość, milczenie, obcosc. Z mojej strony, strategia na przetrwanie była wycofka emocjonalna, maskowanie, z czasem doskonale, uczuc. Zimno. Ucieczka. Chyba nie umiem być z kimś blisko. Trudne to wszystko. A o miłości to ja w ogóle nie mam pojęcia. Chyba tylko czysto teoretycznie. A marzę o niej nieustannie i niemozebnie, tylko nie umiem czuć jej tak naprawdę.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Czuje, że ciągle jestem w przedpokoju życia, w brudnopisie, a chciałabym w końcu żyć naprawdę. W prawdzie, uczciwości, spokoju, w zgodzie z sobą, której jeszcze nie znam, a która dopiero jakby poznaje na nowo, od kryzysu, czyli od dopiero 3 lat. Tyle lat nie byłam sobą, udawałam, byłam suma czyichś oczekiwań, uwięziona. Jak poznać prawdę? To jest bolesne, niewygodne i chwilami straszne. Chwilami wydaje mi się, że od wiem kim jestem.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Nirwanna »

Niezapominajko, trochę w tym co napiszę, pogdybam, bo sama nie odbudowuję relacji z mężem. Wierzę, że "jeszcze nie" ;-)
Jednak jest trochę relacji w moim życiu, które były odbudowywane po pewnych trudnościach, wiem że nie ta skala, ale może Ci się to przyda jako opcja do przemyśleń.
Przede wszystkim, gdy robię to z Bogiem, to już mam w sobie otwartość na "wypłynięcie na głębię". Czyli idę w rejony których nie znam, i których się boję, a co gorsza mam rację, bo na głębi wszak można się utopić. Jednak doświadczenie już kilku tylko kroków na głębi z Bogiem pokazuje, że On już na bieżąco i skutecznie dba o to, abym się nie utopiła. A to buduje stopniowo coraz większe do Niego zaufanie.
I teraz konkret - ja zaczynałam od rzeczy drobnych, od czytania o tym jak można okazywać miłość, od obserwowania, jak ludzie sobie okazują miłość, i wreszcie - zaczynałam ćwiczyć miłość w relacjach bezpiecznych, czyli mało zaangażowanych emocjonalnie. Dopiero potem brałam się za zmiany w relacjach z osobami mi bliskimi emocjonalnie. A mój dom rodzinny też idealny nie był, więc niedobory w tej dziedzinie też miałam niewąskie. Wciąż mam, bo wciąż w niektórych relacjach na wierzch wychodzą głównie moje braki, ale też jest tak, że gdy w tę przestrzeń wchodzi Bóg, to zmienia się najistotniejsze, czyli perspektywa.
Bóg zmienia to, że nawet gdy niby nie widać efektów w realu, to gdy szczerze praktykuję miłość - On daje szczęście. Czyli już się nie skupiam na "czuciu miłości", tylko wchodzę w działanie i jako efekt dostaję to poczucie, które zauważam, wdzięczność wyrażam za ten dar, i działam dalej. I tak w kółko jest to możliwe, gdy tylko trwam przy Bogu i robię to z Nim.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Chciałabym, bardzo, tak często wołam - nie umiem, nie wiem, pomóż, Boże. Wychodzą wszystkie numery sprzed dekad, kompromitacja za kompromitacja, nieudolność. Ostatnie lata to kompletne pozbawienie tych wszystkich iluzji, w których się okopalam. Zostałam pokonana. Nie wiem co dla mnie dobre. Ciągle wołam do Chrystusa, żeby mnie jeszcze nie skreślał, że jeszcze się podniosę, że to wszystko da się przebaczyć i uzdrowić. Nie jest mi wygodnie z tym wszystkim, ale próbuje. Mam decyzję, tak jak mój mąż, co z tego będzie? Nie mam pojęcia, ale wierzę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Nirwanna »

A może na 12 Kroków byś się zapisała?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Pavel »

Nirwanna pisze: 17 lis 2018, 6:39 A może na 12 Kroków byś się zapisała?
O tym samym pomyślałem, dobry terapeuta również by nie zaszkodził.

Wg mnie oczekiwanie ponownego zakochania nie dość że jest po latach i takich trudnych doświadczeniach mało możliwe (o ile jest możliwe) to niekoniecznie potrzebne i niekoniecznie dobre.
Ja od ponad 3 lat uczę się miłości, okazywania jej w języku żony i budowania małżeństwa od podstaw. Powtórnego zakochania nie było, widzę jednak wyraźną poprawę (i ciągle zwyżkujemy), wróciły wzajemne uczucia. Jest kompletnie inaczej, dużo lepiej, a tyle do przerobienia jeszcze przed nami...
Na wszystko potrzeba czasu, dobrego nastawienia, codziennej konsekwentnej pracy. Krok po kroku...
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Gosia H - całkiem fajna ta Wasza droga na odbudowę. My powoli zaczynamy od takich małych kroków. Dopiero odchodzi ten całych kryzys i szok po zdradzie. Będzie rok jak się uspokoiło.
Myślę, że wielkich uczuć nie będzie, ale macie rację, trzeba rozróżnić zakochanie od pokochania.
Wielką inspiracją jest dla mnie Paweł - odbudowa siebie bez oczekiwań. Jego historia i jego spokój w działaniu. Zauważyłam, że gdy jest dobra atmosfera, spokój, mąż się otwiera i rozgaduje. Dziś mocno mnie ukochał, przygarnął. Chyba nawzajem uczymy się oddawać sobie to co dobre.
Dużo problemów wynikało chyba stąd, że ja lubię wszystko ponazywac, aż chorobliwie czasem staram się definiować, doprecyzowywac a on lubi czuć, być, mówi, że jak jest dobrze, ludzie dobrze się ze sobą czują to nie potrzeba wielu słów, definicje wprowadzają sztuczność, i on się czuje wtedy jak na cenzurowanym. Cały się spina i atmosferę diabli biorą. No uf, dobrze że gadamy o tym jak nie umiemy gadać, to dużo. A tych dobrych chwil jest coraz więcej. Kiedy odpuszczam kontrolę i pozwalam życiu płynąć. Po co ja się tak spinam, no uczę się, uczę, pewnie jeszcze 40 lat takiej nauki przede mną jak Bóg da.
Dodatkowo mąż nie wierzy w Boga, i takiego mam go kochać, jak usłyszałam ostatnio na spowiedzi.
Lekko nie jest z tym i moim bałaganem.
Ukasz

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Ukasz »

Niezapominajka pisze: 20 lis 2018, 19:24 Dużo problemów wynikało chyba stąd, że ja lubię wszystko ponazywac, aż chorobliwie czasem staram się definiować, doprecyzowywac a on lubi czuć, być, mówi, że jak jest dobrze, ludzie dobrze się ze sobą czują to nie potrzeba wielu słów, definicje wprowadzają sztuczność, i on się czuje wtedy jak na cenzurowanym.
To ciekawe, bo przeczy stereotypowi przeżywania uczuć przez mężczyznę i kobietę. Nie widzę w tym nic złego. Podobnie u mnie - więcej cech typowych dla psychiki kobiecej, niż męskiej, u żony lustrzane odbicie. Dla mnie też podstawą jest przeżywanie, a nie nazywanie.
Tylko do tego etapu, na jakim Wy jesteście, nam bardzo daleko. Niech Was Bóg prowadzi!
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Ukaszu, nie wiem na jakim jesteśmy etapie, serio. Mąż wrócił, deklaruje, że chce, ale ze nie czuje. No dla mnie to dysonans, bo albo się chce i to równa się czuje, no bo jak bez tego, tak na sucho? Albo nie. Mój mąż jakoś to godzi co dla mnie jest sprzecznością u podstaw działania. Bo albo się czuje i buduje albo nie. Chyba ja mam problem ze zrozumieniem podstawionych danych do działania. Mamy czekać na ducha świętego? Przecież to żalezy od nas samych? Nikt za nas tego nie zrobi.
A najbardziej mnie rozwala to co on z nią miał, uczucie, bliskość, słowa, gęsty, wszystko....pamiętam jak płakał, wył wręcz jak ona go rzuciła. A mi nic nie powiedział, myślałam, że ma załamanie nerwowe, nigdy go takim nie widziałam. Naprawdę ją kochał. Gotów był na wszystko na jej jedno słowo.
Dopiero jak mi powiedział, gdy się przyznał to zrozumiał, że był zabawka w jej rękach, że to nie była żadna miłość. Tylko że do mnie tego nie czuje. Zabolało to moja próżność, przyznaje, miłość swoją dopiero po tym zdarzeniu poznałam, dopiero się obudziłam. Straszne, jak głupi i próżny jest człowiek, jak płytki / mówię o sobie/. No trudno, trudno to wszystko przełknąć i jakoś układać, czasami serio mam ochotę zwiać, gdzieś się umościć w spokoju.
Widzę jak trudno jest kochać kogoś bez oczekiwań. Pozbyć się wstydu szarpiącego, że samemu też się przyczyniło do rozpadu. I w oczach samego siebie też się zrobiło ofiarą, tak łatwo w to pójść i uczynić zbirem drugiego. To kuszące, ja ofiara, ja zdradzona, to on ten zły. Nie, nie i jeszcze raz nie. Ja też tu jestem i mam swoją wielką winę. Nie wiem co z tego będzie, staram się, kaleko bo kaleko, nieudolnie, popełniając masę błędów, ale mam jeszcze nadzieję.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Ból zdrady dopiero skruszył u mnie skorupę oporu przed prawda, prawdą o mnie samej, o moje winie, moich zaniedbaniach. Dopiero dotarło do mnie. Pozbyli iluzji i fałszywej krzywdy. Co teraz? Nie wiem, serio nie wiem. Co ja mogę? Nic i wszystko.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: ozeasz »

Niezapominajka pisze: 23 lis 2018, 21:12 Ból zdrady dopiero skruszył u mnie skorupę oporu przed prawda, prawdą o mnie samej, o moje winie, moich zaniedbaniach. Dopiero dotarło do mnie. Pozbyli iluzji i fałszywej krzywdy. Co teraz? Nie wiem, serio nie wiem. Co ja mogę? Nic i wszystko.
Też doświadczam oczyszczenia własnego mniemania o sobie ,bliskie mi jest to co opisujesz ….
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak wrócić i być szczesliwym

Post autor: Niezapominajka »

Wiem, bracie Ozeaszu, chciałabym tu podziękować specjalnie Tobie za wsparcie i zrozumienie, Aleksandrowi i Nirwannie🙂 tyle bólu, ale i zrozumienia.
ODPOWIEDZ