Redakcja/moderacja odpozdrawia
Odpowiem, opierając się głównie na własnym doświadczeniu, jednak ze świadomością, że okazuje się ono zbieżne z doświadczeniem wielu osób ze wspólnoty.
Jeśli ktoś idzie do sądu na sprawę rozwodową z postawą niezgody na ten rozwód w duchu nadziei, że oto urzędnik państwowy "uratuje" małżeństwo, w następstwie czego mąż/żona rzucą się natychmiast na szyję z okrzykiem "to teraz żyjmy długo i szczęśliwie" - to tapla się ciepłym błotku naiwności, i nic ponad to. Nawet jeśli to oczekiwanie obejmuje perspektywę najbliższej dekady - to wciąż jest to to samo błotko.
Zupełnie nie o to chodzi.
Chodzi o zasady, wartości, wiarę, dobro i miłość, które mam pokazywać sobą, swoim postępowaniem generalnie zawsze, czyli tam też. Bezinteresowanie, czyli tylko ze względu na to, że takie noszę w sobie wartości. Bez oczekiwania efektu. Kropka.
Przekonanie, że JA idę tam pokazać niezgodę na rozwód i coś w ten sposób zmienić - skutkuje czymś odwrotnym, czyli najczęściej postawą manipulacyjną (czasem nieświadomą), którą dość łatwo sąd obnaża, np. pod hasłem "złośliwa żona" lub " tyran mąż".
Tu chodzi o postawę "Inki" - "powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba". Tylko tyle. I aż tyle.
Daje to potężny spokój w sercu, zgodę na rzeczywistość, jaką jest, oraz pogodę ducha, a w perspektywie niechowanie urazy i przebaczenie. Opłaca się więc bardzo bardzo.
Oczywiście może się zdarzyć, że taka postawa niezgody na rozwód spowoduje oddalenie pozwu, może z czasem też refleksję współmałżonka, czasem refleksje osób pracujących w sądach... I takie świadectwa w Sycharze też przecież mamy.
Jest to jednak efekt jedynie możliwy, a nie konieczny, o tym czy będzie i kiedy - wie jedynie Bóg, i to On steruje owocami takiego świadectwa.
Dlatego Bóg zaprasza do dania świadectwa, ale bez skupiania się na konkretnych efektach. Chodzi o to, aby w sercu zaistniała postawa zawierzenia siebie, tej sprawy i całego życia - Bogu. Aby nie budować sobie w sercu postawy zbawiciela świata. A co najmniej - zbawiciela męża/żony. Bo to bardzo sprytnie ukryta postawa pychy.
Wtedy to rozgraniczenie co do intencji i oczekiwań ma głęboko duchowy sens, choć po ludzku - może nie być widać tego sensu wcale.
Odnośnie naszych statusów.
Katolików nie obowiązuje wyłącznie rzeczywistość duchowa, ale też ta cywilno-prawna. Mamy się w niej po prostu odnaleźć po katolicku. Zaklinanie więc rzeczywistości, że "rozwodów nie ma" - nic nie daje. Rozwody są. Potrzeba jednak znów świadomości i rozgraniczenia. Rozwody nie kończą sakramentalności małżeństwa. Małżeństwo sakramentalne istnieje nadal. Tak jak nie kończą sakramentalności małżeństwa zdrady czy przemoc. Choć po ludzku, dla ludzkiego wymiaru małżeństwa mogą być tym końcem.
Dlatego nasze statusy, jak choćby mój "po rozwodzie", mają:
po 1. dać świadectwo, że po rozwodzie i w byciu wciąż wiernym też można żyć szczęśliwie, że można się przeżywać (i tak pokazywać światu) jako sakramentalna żona/mąż, i tą sakramentalnością małżeństwa żyć,
a po 2. to informacja dla innych osób na forum/w Sycharze, że osoba o takim statusie ma takie właśnie doświadczenie własnożyciowe, i z tego właśnie punktu mówi/pisze to, co mówi/pisze. Inaczej mówiąc - chodzi o wiarygodność.
Świadectwo z sali rozpraw
Moderator: Moderatorzy
Re: Świadectwo z sali rozpraw
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Świadectwo z sali rozpraw
Przekaz dość czytelny.
Do sądu cywilnego idziemy dać świadectwo.
Wyroki tego sądu mają się nijak do naszej postawy, która pozostaje niewzruszona bo jej korzeń nie znajduje podatnej gleby w tym świecie.
Oczekiwanie na cud przemiany współmałżonka po oddaleniu przez sąd jego pozwu także nie ma znaczenia, bo zadziała może w przypadku 1:10 000.
Zresztą jakie znaczenie ma efekt finalny po zdarzeniach w sądzie? Nijaki (poza konsekwencjami prawnymi tego świata).
Pozytywne owoce mogą przyjść ale nie muszą (za naszego życia) a nawet nie powinniśmy o nie specjalnie zabiegać.
Wszystko powierzamy Opatrzności i.. na teraz wystarczy, a co będzie dalej - zobaczymy.
Ok.
Ad paska informacyjnego
To może takie brzmienie:
sakramentalny mąż/żona po rozwodzie w sądzie cywilny/w trakcie rozwodu w sądzie cywilnym
ale
Rozwodnik/rozwódka - czyż nie?
Wydźwięk jest jednoznaczny - ROZWODNICY.
Czy ktoś doda odruchowo: W pierwszym rzędzie sakramentalni małżonkowie?
Nie rozśmieszajmy się teraz.
No ale po co się czepiać? Przecież tak się mówi: ,,Rozwód,, , ,,Po rozwodzie,, i wiadomo o co chodzi. Po co udziwniać?
W imię dawania wzmiankowanego na początku świadectwa?
Do sądu cywilnego idziemy dać świadectwo.
Wyroki tego sądu mają się nijak do naszej postawy, która pozostaje niewzruszona bo jej korzeń nie znajduje podatnej gleby w tym świecie.
Oczekiwanie na cud przemiany współmałżonka po oddaleniu przez sąd jego pozwu także nie ma znaczenia, bo zadziała może w przypadku 1:10 000.
Zresztą jakie znaczenie ma efekt finalny po zdarzeniach w sądzie? Nijaki (poza konsekwencjami prawnymi tego świata).
Pozytywne owoce mogą przyjść ale nie muszą (za naszego życia) a nawet nie powinniśmy o nie specjalnie zabiegać.
Wszystko powierzamy Opatrzności i.. na teraz wystarczy, a co będzie dalej - zobaczymy.
Ok.
Ad paska informacyjnego
To może takie brzmienie:
sakramentalny mąż/żona po rozwodzie w sądzie cywilny/w trakcie rozwodu w sądzie cywilnym
ale
Ty to wiesz i ja to wiem i inni też. Ale jaki jest przekaz do podświadomości?Nirwanna pisze: Rozwody nie kończą sakramentalności małżeństwa. Małżeństwo sakramentalne istnieje nadal.
Rozwodnik/rozwódka - czyż nie?
Wydźwięk jest jednoznaczny - ROZWODNICY.
Czy ktoś doda odruchowo: W pierwszym rzędzie sakramentalni małżonkowie?
Nie rozśmieszajmy się teraz.
No ale po co się czepiać? Przecież tak się mówi: ,,Rozwód,, , ,,Po rozwodzie,, i wiadomo o co chodzi. Po co udziwniać?
W imię dawania wzmiankowanego na początku świadectwa?
Re: Świadectwo z sali rozpraw
Ad paska informacyjnego - pomyślimy. Jednak na pewno - nie szybko.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Świadectwo z sali rozpraw
No to pięknie.
A póki co - kłania się Wam ja Pantop - mężczyzna. Po rozwodzie.
A póki co - kłania się Wam ja Pantop - mężczyzna. Po rozwodzie.
Re: Świadectwo z sali rozpraw
Pantop masz rację odnośnie tych pasków informacyjnych, wcześniej nie zwracałam na to uwagi.
Jak pomyśle sobie, ze za jakiś czas mój status cywilny zmieni się na rozwódka to mi słabo, nie chcę być zaszufladkowana w kategorii rozwodników, z drugiej strony kiedyś myślałam, ze etykietka panna z dzieckiem tez nie brzmi zbyt zachęcająco albo taka stara panna. Najlepiej to być szczęśliwą małżonką oczywiście No ale przecież mamy tez inne role społeczne, w których się sprawdzamy- rodzica, pracownika, szefa, dziecka, przyjaciela itp. Także ja pozostaje przy określeniu: żona sakramentalna bez względu na okoliczności. Pozdrawiam.
Jak pomyśle sobie, ze za jakiś czas mój status cywilny zmieni się na rozwódka to mi słabo, nie chcę być zaszufladkowana w kategorii rozwodników, z drugiej strony kiedyś myślałam, ze etykietka panna z dzieckiem tez nie brzmi zbyt zachęcająco albo taka stara panna. Najlepiej to być szczęśliwą małżonką oczywiście No ale przecież mamy tez inne role społeczne, w których się sprawdzamy- rodzica, pracownika, szefa, dziecka, przyjaciela itp. Także ja pozostaje przy określeniu: żona sakramentalna bez względu na okoliczności. Pozdrawiam.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: Świadectwo z sali rozpraw
Czy mogę w sądzie wnosić o odrzucenie w całości powództwa o rozwód nie wnosząc o separację?
Czy jednak (nie zgadzając się na rozwód) muszę zamiast rozwodu wnosić o separację?
Czy jednak (nie zgadzając się na rozwód) muszę zamiast rozwodu wnosić o separację?
Re: Świadectwo z sali rozpraw
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 04 kwie 2023, 15:13
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Świadectwo z sali rozpraw
Popłakałam się. To wszystko jeszcze przede mną. Bogu niech będą dzięki
Re: Świadectwo z sali rozpraw
"Wisienka na torcie." - wspaniała postawa Mamy. Cieszę się razem z Tobą!
Bóg Ciebie kocha. Bóg ma dla Ciebie plan. Ten plan ma konkretny cel. Jesteś dla Niego ważny i ważna. Pokój!